Natsume Sōseki - Sedno rzeczy.pdf

(1038 KB) Pobierz
Projekt okładki: XAUDIO
Copyright © for the Polish ebook edition by XAUDIO Sp. z o.o.
Copyright © for polish translation Mikołaj Melanowicz
Wszelkie prawa zastrzeżone. Reprodukowanie, kopiowanie w urządzeniach przetwarzania
danych, odtwarzanie w jakiejkolwiek formie oraz wykorzystywanie w wystąpieniach
publicznych – również częściowe – tylko za wyłącznym zezwoleniem właściciela praw.
ISBN 978-83-66807-31-0
Wydanie II
Warszawa 2021
Wydawca:
XAUDIO Sp. z o.o.
e-mail:
kontakt@xaudio.pl
www.xaudio.pl
SPIS TREŚCI
I. Sensei i Ja
II. Rodzice i Ja
III. Sensei i jego testament
Natsume Sōseki
Przypisy
I
SENSEI I JA
1
Nazywałem go zawsze Senseiem
1
. Teraz też będę o nim mówił po prostu Sensei, nie
wyjawię prawdziwego nazwiska. Nie dlatego, żebym obawiał się popełnienia nie
dyskrecji, po prostu tytuł ten brzmi dla mnie bardziej naturalnie. Ilekroć bowiem
wspominam tego człowieka, zawsze ciśnie mi się na usta słowo Sensei. To samo
przeżywam teraz, gdy biorę pędzel do ręki. Nie potrafię przezwyciężyć niechęci
i posłużyć się obcymi dla mnie łacińskimi inicjałami.
Senseia poznałem w  Kamakurze. Byłem wtedy jeszcze młodym, początkującym
studentem. Przyjaciel, który korzystając z  letnich wakacji przebywał nad morzem,
prosił, żebym koniecznie do niego przyjechał, zdobyłem więc po kilku dniach trochę
pieniędzy i postanowiłem go odwiedzić. Ale nie minęły trzy dni od mego przyjazdu do
Kamakury, kiedy przyjaciel dostał telegram wzywający do rodzinnego domu.
Zawiadomiono go, że matka jest chora, on w to jednak nie wierzył. Od pewnego czasu
rodzice usiłowali nakłonić go do małżeństwa wbrew jego woli. Zresztą, zgodnie
z  ówczesnymi zwyczajami był on naprawdę jeszcze zbyt młody, żeby się żenić. A  co
najważniejsze, nie podobała mu się dziewczyna. Dlatego celowo unikał spotkania
z rodziną i choć właściwie powinien był wrócić na wakacje do domu, czas ten spędzał
w okolicach Tokio.
Pokazał mi telegram i zapytał, jak ma postąpić. Nie wiedziałem, co mu powiedzieć.
Ale, jeśli matka naprawdę byłaby chora — to uważałem, że oczywiście powinien ją
odwiedzić. Zdecydował się więc w  końcu pojechać. A  ja, który z  takim trudem
zdobyłem się na przyjazd do Kamakury, zostałem w rezultacie zupełnie sam.
Od rozpoczęcia zajęć szkolnych dzieliło mnie jeszcze wiele dni, mogłem równie
dobrze pozostać w  Kamakurze, jak też wrócić do domu. Ostatecznie postanowiłem
zatrzymać się przez jakiś czas w  tym samym hotelu, w  którym obaj mieszkaliśmy.
Przyjaciel pochodził z  bogatej rodziny okręgu Chūgoku, nie miał więc żadnych
trudności finansowych, ale ponieważ chodził do szkoły i  był jeszcze młody, poziom
jego życia nie różnił się zbytnio od mego. Dlatego też, gdy zostałem zdany na samego
Zgłoś jeśli naruszono regulamin