Showalter G. - Mroczny zabójca.pdf

(742 KB) Pobierz
Gena Showalter
The Darkest Assassin
- FOX-
Lords of the Underworld 14,6
"Nie
boję się ciemności. Ja jestem ciemnością."
- Bjorn, Jedyny Prawdziwy Strach
"Najlepszy sposób na poruszanie się w ciemnościach? Z mieczem."
- Fox Egzekutorka
Rozdział 1
Co ja zrobiłam?
Co ja do cholery zrobiłam?
Zamazany wzrok i dzwonienie w uszach. Fox Egzekutorka miotała się po starożytnej,
rozpadającej się świątyni. To była strefa wojny. Musiała się skupić, ale… Była tak
oszołomiona.
Ilu wrogów czekało w pobliżu? Mając nadzieję na odparcie ataku, machała dziko krótkimi
mieczami, a metal świszczał.
Chłodny wiatr wiał wokół filarów świątyni, a ciepła, mokra krew, która pokryła jej dłonie i
spływała po ramionach, natychmiast krzepła.
Weszła tu przez portal zaledwie kilka minut wcześniej i… i… wpadła w rodzaj jakiegoś transu i
zamordowała… zabiła…
Krzyk rozpaczy rozchylił jej usta. Zabiła dziesięciu zabójców demonów znanych jako
Wysłanników. Nieśmiertelnych, którzy byli związani i całkowicie bezradni. Niewinni.
Zabijanie nie było dla niej nowością. Od wieków ludzie płacili jej dużo pieniędzy za
uśmiercanie swoich celów. Jako zabójczyni zapewniająca równe szanse, zawsze z radością
witała okazję, by pozbyć się kłamców, zboczeńców, złodziei, oprawców i oszustów.
Nawet kolegów egzekutorów. I nigdy nie zawiodła w wykonaniu tej pracy. Bez zwłok nie było
zapłaty. Bez zapłaty, nie było szczęścia. Pieniądze były źródłem jej życia i zawsze chciała
więcej.
Jako dziecko Fox zasmakowała okropności nędzy. Bez schronienia byłeś tak samo podatny na
drapieżniki, jak i żywioły. Bez jedzenia stawałeś się słaby. Za słaby, żeby się bronić. Bez wody
i czystych ubrań byłeś pozbawiany swojego człowieczeństwa.
Nigdy więcej.
Nauczyła się oszczędzać pieniądze na czarną godzinę. Dziś jednak nie pobierała żadnej
zapłaty za swoje zabójstwa i nie zazna satysfakcji z usunięcia złych ludzi. Wysłannicy byli
dobrzy. Nie zasłużyli na śmierć. A jednak w chwili, gdy ich zauważyła, dopadło ją coś
mrocznego i podstępnego.
Zaatakowało.
Coś?
Jakby naprawdę musiała się zastanawiać, na kogo zrzucić winę. Nie tak
dawno temu opętał ją demon Nieufności, a ona mu na to pozwoliła. Cholera, przywitała go.
Jej lud dożywał dojrzałego wieku pięciu tysięcy lat, nie więcej. Zbliżając się do końca swojego
życia, szukała prawdziwej nieśmiertelności.
To był jej pierwszy błąd. A drugi? Uważała się za zbyt silną, by jej mroczny towarzysz miał na
nią wpływ. Teraz szalony, radosny śmiech zagrzmiał w jej umyśle, zakłócając myśli.
Fox upuściła miecze, rozległ się brzęk. Wciąż się potykając, zacisnęła pięści i uderzyła się w
skronie. Cokolwiek, by powstrzymać znienawidzony śmiech. Ale to się nie skończyło. To
nigdy się nie skończy.
Zło nie grało według żadnych zasad. Kłamało, oszukiwało, kradło, maltretowało i mordowało
- to wszystko z czym walczyła przez wieki. Ale gorszy niż śmiech, był szept.
Demon lubił sączyć truciznę w jej umysł, a małe podejrzenia szybko przeradzały się w
ogromne nadmierne reakcje.
Ona kłamie, zabij ją… On przygotowuje Cię do upadku, zabij go… Nie można im ufać, zabij
ich…
Dzisiaj nie było inaczej.
Wysłannicy polują na opętanych, zabijają ich…
Dreszcz prawie zwalił
ją z nóg.
Nie powinna była się tutaj aportować. Chciała jednak pomóc swojemu najlepszemu
przyjacielowi i mentorowi, Galenowi, który miał nadzieję ocalić kobietę, którą kochał, przed
sklonowanym bogiem. Długa historia.
Nieuzbrojeni Wysłannicy zajmowali daleki róg, i stali równie nieruchomo jak posągi,
zamknięci w jakimś transie.
Następną rzecz, jaką zarejestrowała… przechodziła przez ich szeregi, dekapitalizując każdego
wojownika.
Nikt nie walczył ani nawet nie uchylił się.
Nie mogę sobie już ufać.
Gdyby nieumyślnie skrzywdziła swoich przyjaciół, z powodu
podszeptów jej demona… W jednej chwili pochłonęło ją przerażenie.
Nie zaryzykuję ich życia.
Nadszedł czas. Po spędzeniu pięciu tysięcy lat z Galenem musiała go
porzucić. Czując zbliżający się szloch, wbiła pięty, znieruchomiała, po czym zamrugała, żeby
go powstrzymać. Wróci do domu, spakuje torbę i odejdzie.
Gorąca łza spłynęła po jej policzku.
Nie chcę odchodzić.
Kiedy objęła ramionami brzuch,
widok świątyni skrystalizował się w jej umyśle.
Splamiony krwią ołtarz i złoty tron. Drzewo, które wyrosło przez marmurową podłogę. Gdzie
był jej przyjaciel? Mocne dłonie spoczęły na jej ramionach i ścisnęły.
Wróg?
Nieufność zrobił swoje, szepcząc:
Zabij go, zanim on zabije Ciebie. Zabij go teraz,
teraz, teraz.
Nie! Nie znowu. Nigdy więcej.
Z bijącym sercem Fox wyrwała się na wolność, ale nie odskoczyła. Jeszcze nie. Dopiero
poznała tożsamość mężczyzny.
Obróciła się, rejestrując blond loki, błękitne oczy i pierzastą biel skrzydeł. Galen! Ogarnęła ją
ulga. Z całego serca kochała strażnika Zazdrości i Fałszywej Nadziei.
Znalazł ją na kamiennej drodze starożytnej Grecji, zaledwie kilka dni po śmierci jej matki.
Była dzieckiem, a on uratował ją przed życiem na ulicy. Nie tylko opiekował się nią i
zapewniał bezpieczeństwo, ale pomagał jej zawsze, gdy napotkała problem.
Ze szlochem rzuciła się w jego silne, otwarte ramiona.
Ja? Szlocham?
Fox nie była beksą. Z
wyjątkiem tego jednego razu… lub dziesięciu razy, gdy przypadkowo obejrzała film na
Hallmarku.
W każdym innym przypadku łzy były zarezerwowane dla dzieci i mężczyzn z przeziębieniem.
Ale nadal nie przestawała smarkać przy Galenie.
-„Zrobiłaś coś złego? Tak. Czy możemy to cofnąć? Nie"
powiedział, delikatnie głaszcząc ją po
włosach.
-„Czy jesteś wystarczająco silna, aby przez to przejść? O tak. Wyślę załogę, która
pozbędzie się ciał, chociaż oboje wiemy, że wieści i tak się rozejdą”.
O tak. Wieści się rozprzestrzeniały. Znajdowali się w nieśmiertelnym królestwie, gdzie duchy
mogły chować się za każdym rogiem, obserwować i nasłuchiwać.
-„Jesteś moją ulubioną podopieczną i możesz zrobić wszystko”
powiedział Galen.
-„Nawet
naprawić straszny błąd”.
Bicie serca, bicie serca, bicie serca.
-„Ja…
jestem Twoją jedyną podopieczną”.
Uwolnił wszystkich pozostałych. Dosłownie! Umierali krzycząc, gdy płomienie topiły ich ciała.
Dlaczego?
Zasłużyli na to.
Jego cichy chichot potargał kosmyki jej włosów. Ale zaledwie kilka sekund później jego
rozbawienie zniknęło.
-„Inni Wysłannicy przyjdą po Ciebie. Będą chcieli Cię wykończyć, ale wszystko będzie w
porządku, kochanie. Przysięgam."
-"Dlaczego Wysłannicy nie bronili się, Galenie? Dlaczego?"
Zgłoś jeśli naruszono regulamin