Cokolwiek to znaczy.pdf

(658 KB) Pobierz
Olka Abaczurowska
Cokolwiek to znaczy (?)
Wydawnictwo Psychoskok
Konin 2016
Kup książkę
Olka Abaczurowska
„Cokolwiek to znaczy?”
Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok sp. z o. o.
2016
Copyright © by Olka Abaczurowska 2016
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej
publikacji nie może być reprodukowana, powielana
i udostępniana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej
zgody wydawcy.
Skład: Wydawnictwo Psychoskok
Projekt okładki: Robert Rumak
Zdjęcie okładki © Fotolia - olly
Korekta profesjonalna: Ryszard Krupiński
ISBN: 978-83-7900-561-1
Wydawnictwo Psychoskok sp. z o.o.
ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-510 Konin
tel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706
http://wydawnictwo.psychoskok.pl
e-mail:
wydawnictwo@psychoskok.pl
Kup książkę
... dziękując za dar, który pozwala przeżyć wiele stron życia nie
doświadczając...
5.
Kolejny dzień mojego życia minął bezpowrotnie,
a ja po raz kolejny zmarnowałam wszystkie te
niepowtarzalne chwile w pracy. Już miałam się zbierać,
kiedy uświadomiłam sobie, że nie mam po co wracać do
pustego domu. „Kubusia dzisiaj nie będzie...”. Zatęskniłam
za nim mocno i skrzywiłam się na myśl o ciszy, która
mnie powita w progach. „Po co ja tak gnębiłam Michała o
ten dom, teraz tylko pani Danusia się cieszy, bo ma co
sprzątać!” Wzięłam bardzo głęboki oddech. Potem
następny i kolejny.. W końcu ziewnęłam i trochę mi
przeszło. Czasem jakiś podły strach siada mi na piersi
i ciężko mi się wtedy oddycha. Okropne uczucie, masz
wrażenie, że za chwilę się udusisz. Żeby wyrwać się
z tego przygnębienia, przyniosłam sobie stertę akt, ale
nie pomogło. „Nie cierpię tej pracy, tych zakurzonych ton
papierów, po których zawsze muszę dokładnie wymyć
ręce. Ciekawe, jak on to wyczuł?” – zastanowiłam się.
Weszłam na stronę allegro, by zamówić kolejną
niepotrzebną nikomu pierdołę, ale nic mi się nie
podobało. Co robić? Zamknęłam biuro i wsiadłam do
samochodu. Ciąg zautomatyzowanych czynności. Byłam
otumaniona samotnością. Zapomniałam, że od paru dni
jeżdżę inną trasą, więc odruchowo skierowałam się na tę
koło warsztatu. Gdy uświadomiłam sobie swój błąd, było
już za późno. Skręciłam więc w dróżkę pod warsztat, by
34
Kup książkę
... dziękując za dar, który pozwala przeżyć wiele stron życia nie
doświadczając...
zobaczyć czy się świeci. Ku mojemu zdziwieniu, było
jasno, a na podjeździe i przy szosie stało kilka
samochodów. Z domku dobiegały przytłumione męskie
głosy i muzyka.
„Imprezka?!”. Przyspieszyłam, ostro zaparkowałam,
centralnie przed drzwiami domku. I weszłam. W kuchni
słabe światło starej, brzydkiej lampy podkreślało ilość
wypalonych tu dziś papierosów. Dym przytłumił zapach
zgnilizny, czuć było jednak męski pot. Przy stole
siedziało pięciu facetów, Robert tyłem do drzwi. Powitało
mnie zaciekawione spojrzenie pozostałych i jego
rozłożyste bary.
– Ooo! Witamy panią! – zawołał radośnie jeden
z nich, ubrany w zupełnie pomięty podkoszulek. Na stole
pełno było kiepów i puszek po piwie. Cudeńko
natychmiast odwrócił się w moją stronę. Uniósł wysoko
brwi. Spojrzenie miał trochę przygaszone, więc nie
mogłam odczytać, czy ucieszył go mój widok.
– Pewnie, że witamy! Zapraszam. – Wskazał mi
wolne krzesło tuż obok obleśnie tłustego mężczyzny
z nagim torsem. Paskudnie spoconego. Ponieważ
generalnie nie lubię bliskości nieznajomych, tym bardziej
facetów o takiej aparycji, wzdrygnęłam się w myślach
z obrzydzeniem i zawahałam.
– Nie, dziękuję, nie wiedziałam, że masz gości. Nie
będę przeszkadzać – spojrzałam na Roberta. Uśmiechnął
się, ale trochę inaczej niż zwykle. Tajemniczo i zdecydowanie
35
Kup książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin