Tajemnice koscielnych procesow.pdf

(1165 KB) Pobierz
A l e k s a n d r a
P o l e w s k a
Tajemnice
kościelnych
procesów
Porywające batalie sądowe
w historii Kościoła
Korekta
Magdalena Jankosz
Marek Chadziński
Skład
Izabela Puk
projekt okładki
Łukasz Kosek
zdjęcie na okładce
Wikimedia Commons
ISBN 978-83-7569-732-2
© 2017 Dom Wydawniczy „Rafael”
ul. Dąbrowskiego 16
30-532 Kraków
tel./fax 12 411 14 52
e-mail: rafael@rafael.pl
www.rafael.pl
Kup książkę
WSTĘP
Czekając na łapówkę
– tak miał brzmieć tytuł jednego z roz-
działów niniejszej książki, który opowiadałby o procesach sądo-
wych św. Pawła z Tarsu. Ale ostatecznie nie powstał. Dla jasności,
to nie Apostoł Narodów w tej historii oczekiwał łapówki, tylko
od niego jej oczekiwano. Oczekującym był prokurator rzymski
Antoniusz Feliks, który licząc na korzyść majątkową, przetrzy-
mywał Pawła w więzieniu przez dwa lata, nieustannie odraczając
proces. Gdy po dwóch latach urząd objął nowy prokurator Judei,
Porcjusz Festus, przyszły święty wykorzystał tak zwany moment
oraz status obywatela rzymskiego i odwołał się w swej sprawie
do cesarza. Historia uwięzienia św. Pawła z  Tarsu była jedną
z  pierwszych, jaką analizowałam, i  przyznam, że bardzo mnie
zaskoczyła. Jak to możliwe – pytałam samą siebie – by nawet taki
filar Kościoła jak on doświadczył tak prozaicznych i  absurdal-
nych trudności, chcąc egzekwować swoje prawa? I dlaczego Bóg
na to pozwalał? Wybrał Pawła do wielkiej misji, a potem zostawił
go na pastwę skorumpowanego prokuratora?
Wkrótce miałam się przekonać, że niezależnie od miejsca,
czasów i ustrojów tak przyszłych świętych, jak i zwyczajnych lu-
dzi przewijających się przez dzieje chrześcijaństwa spotykały do-
kładnie takie same problemy jak nas dzisiaj. Z prawem, sądami,
fałszywymi oskarżeniami, niesprawiedliwymi wyrokami, które
czasami, nieformalnie, zapadały jeszcze przed rozpoczęciem
procesu, długami wobec lichwiarzy, zastraszonymi świadkami
Kup książkę
5
wycofującymi nagle swoje zeznania czy sfingowanymi dowo-
dami. Takie same. Począwszy od samego Chrystusa, poprzez
św. Pawła, pierwszych chrześcijan, biskupa Stanisława ze Szcze-
panowa, Joannę d’Arc aż choćby po Tomasza More’a, wszyscy
doświadczali niesprawiedliwości od tych, którzy na straży spra-
wiedliwości mieli stać. Nierzadko rażącej niesprawiedliwości.
A ponieważ doświadczali, dziś mogą być dla nas patronami, nie-
bieskimi adwokatami, którzy wstawiają się za nami u  Najwyż-
szego Sędziego. Swoją drogą, nawet najstarsza istniejąca ikona
Maryi ma tytuł Advocata.
W  niniejszej książce skupiłam się na szerszym przedsta-
wieniu mniej znanych bądź w ogóle nieznanych historii, mniej
uwagi natomiast poświęciłam tematom, które od lat są eksplo-
atowane w  mediach i  książkach jak choćby sprawa Galileusza,
Giordana Bruna czy procesy inkwizycyjne. I w ogóle nie dotknę-
łam współczesności (ale mam nadzieję zrobić to w przyszłości).
Jak we wszystkich moich wcześniejszych książkach, tak i  w  tej
nie brakuje opisu cudów, bo cuda dokonują się w każdej sferze
rzeczywistości, także w tej prawno-sądowej.
Odeślijmy więc teraz może boginkę Temidę, będącą po-
wszechnym symbolem prawości, do jej męża Zeusa i przyjaciół
z Olimpu i przyjrzyjmy się tym, którzy stali się żywymi odblaska-
mi Słońca Sprawiedliwości. I na których pomoc możemy liczyć.
Bo nie chcę, by ta książka była tylko lekturą, ale również swoistą
reklamą tych niebiańskich adwokatów.
Kup książkę
6
KOLEJNE OBMYCIA RĄK?
Próby rewizji procesu
Jezusa z Nazaretu
Klaudia Prokula otworzyła oczy. W  jej komnacie sypialnej
panowała gęsta, nieprzyjazna ciemność, ale doprawdy była ona
po stokroć lepsza, niż jej pełne jerozolimskiego słońca koszmar-
ne sny. Usiadła na zdobionym łożu z cedrowego drewna, a chwi-
lę później wstała i  ruszyła ku oknu. Było zaciągnięte grubym,
ciemnym, szczelnym suknem. Gdy poczuła w dłoniach krawę-
dzie jego miękkości, zacisnęła na nich palce i rozsunęła je zde-
cydowanym ruchem. Ujrzawszy przed sobą nieśmiałe przebłyski
poranka, postanowiła nie czekać na służącą, lecz samodzielnie
się ubrać i pobiec czym prędzej do sypialni męża.
Gdy wyszła na korytarz, jeden z niewolników ukłonił jej się
tak nisko, że omal nie upuścił owoców, które niósł do jadalni na
srebrnej paterze. Te świeże figi i  dojrzałe banany były przygo-
towane zapewne dla niej, bo jej dostojny małżonek, prokurator
Judei, preferował zdecydowanie bardziej konkretne śniadania.
Gdy weszła do jego komnaty, już nie spał. W pełnym rynsztunku
stał przy oknie i spoglądał na budzącą się Jerozolimę pochłonięty
własnymi myślami. „Piłacie! – zawołała, nie zapytawszy nawet,
czy dobrze spał. – Nie miej nic wspólnego ze skazaniem tego
sprawiedliwego Galilejczyka! Nie masz pojęcia, jak nacierpiałam
się dziś w nocy z jego powodu!”.
Kup książkę
7
Zgłoś jeśli naruszono regulamin