Księga IV - Bóg Jest Miłością - moje udręczenie i poznanie Boga(2).doc

(1871 KB) Pobierz
Moje doświadczenie Boga

BÓG JEST MIŁOŚCIĄ Moje udręczenie i poznanie Boga

Wyznania i dialog mistyka-schizofrenika z Bogiem, Światem i Szatanem

 

Księga IV

 

Od dziecka byłem bardzo wrażliwy – nadwrażliwy – bardzo silnie czułem co czują inni. W młodości przyszła do mnie zmarła Sąsiadka prosić o modlitwę – była jak żywa – modliliśmy się – już więcej nie wróciła. Gdy zacząłem dojrzewać pewnego wieczora poczułem, że jakaś zła istota, która mnie nienawidzi usiłuje wejść we mnie od stóp. Walczyłem ale istota ta była tak potwornie silna, że szybko słabłem – doszła do pasa. Dopiero wezwanie Jezusa spowodowało, że istota ta odeszła. Później miałem wiele ciężkich doświadczeń życiowych. Najpierw miałem kłopoty na studiach i skończyło się to nerwicą i wylądowaniem na neurologii w szpitalu. Dopiero gdy zmieniłem kierunek studiów wszystko było OK. Mogłem wtedy i studiować i oddawać się swoim pasjom – ćwiczyłem karate, a potem ju jutsu. Zakochałem się i ożeniłem. Tragedie rodzinne zaczęły się sypać jak z rękawa – najpierw jeszcze w czasie studiów zachorowała psychicznie moja Siostra – do dziś choruje i jest niezdolna do pracy. Potem zmarł nagle mój Tata na zawał prawdopodobnie po kłótni z Bratem. Brat tak się przejął, że dostał pomieszania zmysłów chociaż mogło to być i dręczenie diabelskie bo mówił, że jakaś siła wciąż zmusza Go żeby nam zrobił krzywdę ?. W szpitalu psychiatrycznym dano Mu nowoczesny lek w zastrzyku. Lek ten wywołał u Niego takie lęki, że pod wpływem tych lęków popełnił samobójstwo. Uległem wypadkowi. Wpadłem w poślizg i spadłem samochodem z największej skarpy w okolicy koziołkując dwa razy. Z samochodu nic nie zostało ale ja jakimś cudem pozostałem niedraśnięty [nie pierwszy już raz,  tylko co najmniej czwarty, w cudowny sposób moje życie zostało ocalone]. Kłopoty zawodowe też się za mną ciągnęły ponieważ trafiłem do pracy gdzie ludzie bezpardonowo walczyli o władzę i wpływy – również stałem się obiektem ataków – było to dla mnie jak dostanie się do prawdziwego piekła bo po studiach wchodziłem w dorosłe życie pełen szlachetnych ideałów, które do dzisiaj mam. Wynikiem tej walki było szereg przesłuchań w prokuraturze ciągnących się latami i proces sądowy w którym skazano człowieka bez winy [naszego Dyrektora, który w ostateczności po zawale i tragicznej śmierci Żony w wypadku otrzymał prawo łaski od Prezydenta]. Zmieniłem pracę. Tutaj też były układy ale na początku dopóki było dużo roboty wszystko było OK. Później znów wszystko zaczęło się psuć. Odszedłem z pracy i zacząłem działać na własną rękę – trochę w geologii, trochę w ubezpieczeniach. Nie było lekko bo na miejsce starych układów zrodziły się nowe – i ja jako człowiek zawsze spoza układów bo z nimi walczyłem i od nich stroniłem miałem wciąż problemy – trudności ze strony urzędów piętrzyły się coraz większe [były sprawy, których załatwienie zajęło nam nawet ponad 4 lata – złośliwość urzędników, czekanie na łapówę, zwalczanie konkurencji ? – nie wiem !]. W ubezpieczeniach nie czułem się u siebie – słabo mi szło wciskanie ludziom kitu i mówiłem o dobrych i złych stronach ubezpieczeń przez co ciężko mi było sprzedać wiele polis, a poza tym drażniły mnie sztuczne narzucanie agentom tzw technik sprzedaży i mobilizowanie do tego aby za wszelką cenę wykiwać przeciwników i odnieść ‘sukces’ i osiągnąć zysk. To mnie łamało. Dodam tu, że przez wszystkie lata pracy zawodowej pracowałem na okrągło – nawet po kilkanaście godzin na dobę bez wytchnienia. Od ciągłej pracy przy komputerze wysiadły mi oczy, kręgosłup, nogi, a nerwy miałem jak postronki. Miałem tego dość. Bardzo pragnąłem się od tego uwolnić. Uświadomiwszy sobie, że Bóg Jest Miłością bardzo pragnąłem tego doświadczyć. Zacząłem studiować Pismo Święte i nauki wschodu – głównie nauki Sai Baby. Jednocześnie patrząc na narastające cierpienia Ojca Świętego, naszego umiłowanego Jana Pawła II, chociaż nie wiedziałem dlaczego tak cierpi bardzo chciałem Mu pomóc. W roku 2000 w grudniu miałem dwa doświadczenia mistyczne. Najpierw w wyniku swoich negatywnych uczuć [zdenerwowałem się na Żonę gdy nie chciała się ze mną kochać] znalazłem się w Otchłani – czysta nienawiść [Świat zniknął, a ta Otchłań mnie wciągała – ostatkiem sił wezwałem Jezusa i ten stan przeminął]. Po tym doświadczeniu prosiłem o zabranie do Nieba w gorącej modlitwie – i nagle Świat zniknął – ja byłem Pełnią Miłości – [i chociaż było to doświadczenie Ducha byłem wciąż Osobą] – ta Osobowa Pełnia wlewała się we mnie w mego ducha, była cudowna i nieskończona, wiedziałem wszystko i nie czułem czasu [wszystko było wiecznym TERAZ] i umarłbym z cudownej ekstazy więc zacząłem prosić; ‘dość już Panie bo umrę z MIŁOŚCI’ – i stan ten ustał. W 2001 roku na wiosnę tęskniąc za niebem nagle stałem się energią – Światłością [była i światłość i miłość] – stan podobny do Pełni Miłości ale w tym stanie był jeszcze element światła. Miałem wiele pytań – i w sercu szybko otrzymywałem odpowiedź na te pytania. Czułem wyraźnie to co czują inne istoty – również te z wyższych wymiarów – nie było to przyjemne doznanie ponieważ obecnie dominują bardzo negatywne uczucia. Żona stwierdziła, że to musi być choroba psychiczna i zaczęła mi dolewać leków psychotropowych do pokarmów [rispoleptu] – bo nie chciałem się leczyć. I nagle po kilku tygodniach dawkowania leku Świat mi się zawalił – stałem się zupełnie słaby i bezbronny – straciłem wszelkie siły i popadłem w prawdziwy obłęd – czułem jak jakaś potworna siła usiłuje mnie zmusić do samobójstwa i było to potworne bo działanie leku zdarło ze mnie wszystkie mechanizmy obronne i byłem zupełnie bezbronny. Toczyła się we mnie potworna walka duchowa – jednocześnie jakaś energia usiłowała wzdłuż kręgosłupa przedostać się na czubek głowy ale coś ją blokowało i wypływała kręgami na karku. Nie spałem prawie 1,5 miesiąca lecz walczyłem. Gdy energia w końcu przedostała się na czubek głowy wrócił sen i zakończyła się moja duchowa walka. Dodam, że nigdy nie starałem się o to aby zdobywać jakąś tam energię – po prostu to stało się samo – może pod wpływem tych leków ? Później było pytanie z serca; ‘czy zgodzisz się wejść do Piekła ?’. Najpierw się nie zgodziłem, później powiedziałem ‘tak’. Był 11.11.2002 roku. Nagle usłyszałem trzask jakby się dom walił. Świat zniknął, a ja znalazłem się w ciemności. Odczułem, że jest tam wiele duchów, które nienawidzą wszystkich i wszystkiego i boją się silniejszych od siebie. Odczułem moc Pana tej domeny. Zacząłem się z Nim zmagać – On wciągał w siebie moją świadomość. Umarłbym i przegrałbym. W ostatniej chwili przypomniałem sobie, że mam walczyć Miłosierdziem. Wygenerowałem z siebie Miłosierdzie względem Niego i Siebie. I nagle wyszedłem z Ciemności zauważając na koniec przebłyski światła w Ciemności. Wiedziałem już co czują Duchy w Piekle [potworna nienawiść i lęk słabszych przed silniejszymi] oraz poznałem jakąś szatańską hierarchię ! – i powiem szczerze zrodziła się we mnie wielka litość względem Nich – bo Ich stan jest naprawdę potworny. Badałem sprawę wykorzystując wiedzę z przekazów z ruchów New Age – wiedzy ezoterycznej. Przeraziłem się z jednej strony tym co mówi ta straszna wiedza. Z drugiej strony moja ciekawość pewnie podsycana przez jakieś demoniczne siły została zaspokojona. Zorientowałem się, że zwiedziłem 7 negatywny i pozytywny poziom gdzie istnieje już tylko uczucie [miłości – nowe niebo, lub nienawiści – otchłań] i zwiedziłem 6 poziom [Światłość – stare niebo i Ciemność – Piekło]. Są to stany ducha. Ubzdurałem sobie [i co najgorsze przyszło to w silnym natchnieniu], że w poprzednich wcieleniach byłem Henochem, Mojżeszem i Świętym Józefem czyli wcieleniem Archanioła Michała czyli wcieleniem Boga Ojca Monoteizmu – bo wierzę w reinkarnację i w inkarnację – bo od dziecka wiem, że nie jestem na Ziemi po raz pierwszy, że żyłem tu i na innych planetach już wiele razy [od dziecka też oczekiwałem, że przylecą moje Siostry i moi Bracia z gwiazd / Plejadianie]. Wszystko mi pasowało do moich teorii bo kto inny jak nie Mojżesz / Św. Józef mógł mistycznie otworzyć nowe niebo ? [ewentualnie Jezus ale Jezusem nigdy się nie czułem]. Jednocześnie zdawałem sobie sprawę z tego, że ta Pełnia Miłości, której doświadczyłem jest tym stanem, który w swoich naukach podkreśla Sathya Sai Baba – prawdziwie jesteśmy ucieleśnieniem MIŁOŚCI czyli Boga. Założyłem strony internetowe gdzie umieszczałem swoje ‘natchnione’ teksty, które pisałem z pasją bo jakaś siła mobilizowała, wręcz zmuszała, mnie do tego pisania – chociaż mnie to bardzo męczyło to i tak wciąż pisałem i pisałem. Jednocześnie przetłumaczyłem kilka tekstów Sai Baby bo tak się nimi zachwyciłem. Zaniedbałem pracę zawodową bo już nie starczało mi czasu i na ciągłą pracę i na prorokowanie. A potem zaczęła się moja walka. Byłem emocjonalnie i psychicznie atakowany przez ciemne moce. W końcu byłem atakowany również cieleśnie. Czułem co czują inni – zwłaszcza odczuwałem wciąż to co czują duchy w Ciemności. Te ataki i odczucia były tak potworne, że nie miałem sił ani duchowych ani psychicznych ani fizycznych – wziąłem uczucia i cierpienia dusz potępionych na siebie. Mój stan pogorszył się do tego stopnia, że wstanie z łóżka było ponad moje siły. A wypełnienie jakiegoś dokumentu było prawie niemożliwe. Świat stał się ciemny i obcy. Ciągnęło się to długie tygodnie, miesiące, lata. Wpadłem w otchłań rozpaczy bo nic już nie potrafiłem zrobić i zdziałać. Czułem obłęd, zupełne pomieszanie zmysłów i niezdolność do działania – jakiegokolwiek działania. A moja ukochana Żona wytrwale dolewała mi rispoleptu do pokarmów bo lekarka uznała, że to jedyny dla  mnie ratunek ! W 2004 roku zacząłem zachęcać duchy aby uciekały z Ciemności do Światłości. I zaczęły uciekać – wchodziły we mnie – i odchodziły przez otwartą moją najwyższą czakrę [później studiując religie wschodu gdzieś wyczytałem, że takie odsyłanie duchów z ciemności w światłość było doświadczeniem niektórych mistyków]. Część duchów we mnie utknęła i zadawała mi potworny ból. Jednocześnie byłem przez ciemną siłę oskarżany o wszystkie nieszczęścia tego Świata oraz o śmierć Jezusa i Męczenników. To było nie do wytrzymania – przyjąłem całą winę na siebie – jakaś siła pchnęła mnie do samobójstwa – usiłowałem się powiesić ale sznur [bardzo solidny] jakimś cudem się zerwał. Spadając z dużej wysokości złamałem kręgosłup. Wylądowałem w szpitalu psychiatrycznym. Tu napakowano mnie lekami psychotropowymi, które odebrały mi siły i wpędziły w straszne lęki. Wyszedłem ze szpitala bez sił. Duchy wciąż we mnie tkwiły i mnie dręczyły. Szukałem pomocy świeckiej egzorcystki Wandy Prątnickiej, która pomaga zbłąkanym duszom odejść do nieba – w Światłość aby nie dręczyły ludzi. Była za słaba – i nie dała rady odesłać duchów. Żyłem w depresji nie mając sił na nic. Fatalne nastroje psychiczne dopadały mnie nagle – to przychodziło odchodziło jak fala. Fizycznie byłem zupełnie bez sił. Żyłem w potwornym lęku. Pojechałem do Matki Meery do Niemiec. Jej błogosławieństwo chwilowo pomogło. Ale znów przyszły potworne ataki – i znów usiłowałem popełnić samobójstwo – jakby jakaś potworna siła we mnie usiłowała mnie do tego zmusić. Podciąłem sobie żyły - ale opamiętałem się w porę i poszedłem do lekarza. Matka Boska, do której mam dużą cześć i miłość jak do Żony bo właśnie Żonę uznawałem za Jej wcielenie po raz drugi uratowała mi życie. Znów wylądowałem w szpitalu psychiatrycznym. Gdy wyszedłem byłem pełen lęków, a duchy wciąż mnie atakowały – czułem się zupełnie bezbronny i bez sił. W czasie takiego ataku czuję zaburzenia emocjonalne [głównie poczucie zagrożenia oraz zupełną niewiarę w siebie tak jakbym już nic nie potrafił dobrze zrobić], mętlik w głowie, duszenie [jakby mnie ktoś chwycił za szyję i dusił] oraz poczucie zupełnej niemocy – tak jakby ktoś wyssał ze mnie wszystkie siły i jakbym zupełnie stracił napęd do działania. Często czuję paraliżujący ból promieniujący z klatki piersiowej na całe ciało i silne napięcie psychiczne równie mocno paraliżujące. Przy tym często słyszę niski dźwięk w lewym uchu, który całkowicie mnie rozbija duchowo i psychicznie. Leki psychotropowe ani leki od laryngologa nie pomogły nic na ten dźwięk – on się po prostu dokuczliwie pojawia – czasami słyszę go całymi dniami [Wierząc ezoterykom uznałem, że jest to efekt działania implantu-czipa, który zainstalowali mi Kosmici eksploatujący od tysięcy lat ludzkość. Zresztą pamiętam co najmniej dwa momenty porwań – czy był to sen czy ułuda teraz już nie wiem ?!]. W takich chwilach gdy mnie to wszystko dopada nie potrafię efektywnie wykonywać swojej zawodowej pracy ani żadnej pracy – mam trudności żeby się skoncentrować, czuję silne duszności połączone z napięciem psychicznym, nawiedzają mnie czarne myśli zwątpienia i niewiary w siebie, śpię w pracy na fotelu cały obolały psychicznie i cieleśnie jakby mnie ktoś od środka atakował lub zbił moje ciało, kładę się lub snuję bez sensu albo wchodzę na forum zjawisk niewyjaśnionych aby podyskutować bo jeszcze tylko do tego mam siły. Gdy te straszne chwile mijają znów jest normalnie – przynajmniej na chwilkę. Ataków tych lub stanów zupełnego osłabienia i braku napędu doświadczam czasami kilka, a nawet kilkanaście razy na dzień – i trwają one od kilkudziesięciu minut do kilku godzin, a nawet kilkunastu godzin. Bardzo mnie to męczy bo z powodu tych stanów jestem bardzo mało wydajny w pracy, a czasami długimi godzinami [a nawet po kilka, kilkanaście dni] wręcz bezużyteczny. Obecnie staram się chodzić regularnie do spowiedzi i przyjmować Komunię Świętą. Uczęszczałem na szkołę modlitwy i medytacji chrześcijańskiej prowadzoną przez Ojców Redemptorystów. Chociaż grzeszyłem starałem się być blisko Boga. Żona i lekarze psychiatrzy uważają, że jest to schizofrenia – i ja od listopada 2007 roku również zacząłem się zastanawiać czy nie jest to choroba psychiczna ? – wtedy opuścił mnie przymus ciągłego pisania na forum zjawisk niewyjaśnionych swoich ‘natchnionych’ tekstów – od tej pory stopniowo zacząłem rezygnować z zaglądania na forum. Zawiesiłem też swoją stronę internetową [najbardziej w moich proroctwach przeraziło mnie to, że jeśli byłem Mojżeszem to pomimo kierowania się miłosierdziem przy wyprowadzaniu niewolników z niewoli faraona ostatecznie Mojżesz stał się tyranem i ludobójcą / zmusił Jozuego i Wojowników do walki skutkiem czego była Ich śmierć męczeńska za czasów Jezusa / bo Jozue to wcześniejsze wcielenie Jezusa o czym jestem przekonany. Przeraziło mnie również to, że żyjemy w czasie gdy szykuje się nam największy ucisk o którego nadejściu przy końcu czasów powiedziano prorokowi Danielowi !!!?]. Żona uważała, że jestem poważnie chory na schizofrenię, a ja uważałem, że jakiś ciemny byt/y się do mnie przyczepił/y i atakuje mnie psychicznie, mentalnie, emocjonalnie i cieleśnie wysysając ze mnie energię życiową i nie pozwalając mi normalnie funkcjonować – czuję się prawie cały czas tak jakby ktoś wyssał ze mnie wszystkie siły życiowe i pozbawił mnie wszelkich sił – w takim stanie mogę tylko leżeć !!!? Ponadto coś mnie dosłownie zżera od środka wywołując stany takiej słabości połączonej z bardzo silnym bólem w sobie często połączone z bólem serca i trudnościami z uregulowaniem oddechu, że ledwie powłóczę nogami. Żona mówi,  że to nerwica. A ja zastanawiałem się czy to nie jest efekt ataków duchów lub efekt wpuszczenia do mojego ciała obcej istoty przez Kosmitów, która zadaje mi te cierpienia ? [ta metoda wpuszczania do ciała ludzi obcych istot/szkodników wywołujących różne choroby i dolegliwości jest stosowana przez okupantów rasy ludzkiej od czasu upadku Edenu / czyli od czasu gdy Ziemia została podbita przez złe istoty z Oriona]. Wciąż walczę ze słabościami, brakiem napędu i silnymi lękami. Zasypiam dobrze ale budzę się w nocy i nie mogę spać do rana. Ponadto od wielu lat rano wstaję zmęczony i obolały, a często wylękniony [już nie pamiętam kiedy ostatni raz wstałem wypoczęty ?!]. Ponadto stałem się otępiały i mam kłopoty z koncentracją [to pewnie efekt tego, że przez wiele lat faszerowano mnie lekami psychotropowymi i Żona wciąż pilnuje żebym je jadł ?]. W stanie psychozy i obłędu, który ciągnął się za mną od 2001 roku do listopada 2007 roku podejmowałem pochopne decyzje lub brałem się za prace ponad moje siły i zdrowie co prowadziło mnie do jeszcze większych dołków psychicznych i zupełnego wyprania z sił. Kilka razy z braku sił musiałem się poddać. Bardzo ciężko mi z tym żyć bo nie mogę w tym stanie normalnie funkcjonować – a chciałbym działać normalnie jak wszyscy ludzie – mam rodzinę i dzieci za które jestem odpowiedzialny i o które muszę zadbać. Więc szukam pomocy. Psychiatrzy pomimo wielu lat faszerowania mnie lekami psychotropowymi nie pomogli mi – to leczenie osłabiło jedynie moje ciało i moją wiarę w siebie i wpędziło mnie w lęki, z którymi ciężko się zmagam usiłując się od nich uwolnić [chociaż Żona uważa, że to właśnie dzięki lekom wyszedłem z najgorszych stanów psychozy i żyję ?!]. Pewna Znajoma z forum, która też była atakowana przez ciemne byty i której pomógł Kościelny Ezgorcysta Chrystusowiec radziła mi żeby udać się do Księdza Egzorcysty o pomoc !? Byłem u egzorcysty diecezjalnego. Uznał, że skoro korzystam z sakramentów i duchy nie zapanowały całkowicie nade mną to nie jestem opętany i On nie ma nic do roboty. Gdy pytałem czy może to być forma dręczenia diabelskiego nie wykluczył tego. Mówił, że liczni Święci byli dręczeni i nic na to nie mogli poradzić. Jednocześnie stwierdził, że mogą to być sprawy psychiki. Być może faktycznie trawi mnie schizofrenia – i być może Żona ma faktycznie rację, że powinienem się pogodzić z chorobą ? A być może poruszyłem jakieś złe moce i teraz się na mnie mszczą [przecież nawet pomimo zwycięstwa krzyża Chrystusowego te siły wciąż są i wciąż na Ziemi działają – na forum zjawisk niewyjaśnionych spotkałem mnóstwo ludzi dręczonych przez ciemne moce, w szpitalu też zdążyłem się zorientować, że większość chorych ma problem nie z chorobą ale z dręczeniem ze strony złych mocy !] ? Ale jak się od tych fatalnych stanów duchowych, psychicznych i fizycznych oraz od poczucia niemocy, słabości i braku napędu do życia uwolnić ? Samouzdrowienie przez Miłość, która mieszka we mnie mi nie wychodzi bo albo mam zbyt małą ufność albo wszedłem w kontakt z istotami o tak niskiej wibracji [bliskiej ciemności], że nie daję rady oddać się w moc Miłości [ponoć zajmowanie się ciemną stroną mocy pomoże nam ją przekształcić w światłość i miłość ???!!!]. Usłyszałem, że Franciszkanie Ojciec Józef Witko i Ojciec Teodor Knapczyk prowadzą w Zakliczynie rekolekcje zamknięte z modlitwą o uwolnienie i uzdrowienie. Udałem się tam w poniedziałek i wtorek w lutym 2008 roku. Zobaczyłem rzeszę rozmodlonych ludzi, którzy przyszli po uzdrowienie duchowe i cielesne. Zrozumiałem, że jestem wśród swoich. Jestem wdzięczny Bogu, że mnie tu skierował. Zrozumiałem, że bardzo źle się stało, że tak głęboko wszedłem w zachwyt wschodem i ezoteryką – że nadmiar wiedzy i doświadczeń mnie zdruzgotał – i że teraz musi się zacząć proces mojego duchowego, psychicznego i fizycznego uzdrowienia. Jak długo ten proces uzdrowienia potrwa nie wiem ? – wiem, że jestem już na dobrej drodze  – i wiem, że to miłość i tylko miłość uzdrawia ! Oddałem się w opiekę Jezusowi i Maryi. Oddałem się chociaż przeżywam kryzys swej wiary katolickiej bo poznawszy Pełnię Boga / Pełnię Miłości nie wierzę, że to Bóg skazał Jezusa na tak potworne cierpienia – co najwyżej była to ofiara dobrowolna aby wielu ludziom pomóc w zbawieniu ??? Raczej przychylam się za tym, że to złe ciemne moce i siły to zrobiły tak jak robią od 309 tysięcy lat z ludzkością wpędzając nas w pasmo cierpień i inspirując do samozagłady [jesteśmy 8 wysoko rozwiniętą cywilizacją / wszystkie wcześniejsze uległy samozagładzie ?!!!  / czynią to od czasu gdy Ziemia została podbita przez złe krwiożercze Istoty z Oriona posiadające technologię przekraczającą nasze wyobrażenie i będące dla nas niewidoczne ponieważ my funkcjonujemy w 3cim wymiarze, a te istoty funkcjonują w 4tym wymiarze. Istoty te eksploatują nas już tak długi czas karmiąc się naszym cierpieniem i naszymi negatywnymi uczuciami oraz manipulując naszymi poglądami i mobilizując nas do walki i niezdrowej rywalizacji, a w ostateczności do samozagłady !. Cechy boskie takie jak miłość, współczucie, miłosierdzie, szczęście i pokój oraz jedność odstraszają te złe Istoty. Jeśli więc miłość, współczucie, miłosierdzie, szczęście i pokój zwyciężą w ludziach i ludzkość się zjednoczy w braterskiej współpracy oraz poradzimy sobie z cierpieniem te złe istoty odejdą bo stracą źródło swego pożywienia i nie będą już zdolne zmobilizować nas do wojny i samozagłady.

 

Tak to wszystko czuję.

 

Jedno jest dla mnie pewne bo tego doświadczyłem; że Bóg Jest Duchem Osobową Pełnią Miłości bez granic, mieszka we mnie i w każdym i moja Dusza jest w Nim zanurzona i że moim największym pragnieniem jest aby moja Dusza po śmierci ciała z tą Pełnią zjednoczyła się na wieczność – każda dusza tego pragnie. Jednocześnie czuję, że w chwilach gdy dostaję ataku bólu duszy-psychiki-umysłu-ciała, który wydaje się nie do wytrzymania nawet minutę, a często trwa wiele długich minut i godzin, czuję, że jest to atak o osobowym charakterze – czuję się w tym bólu jakbym był potępiony [tak jest w piekle] - jakby jakaś inteligentna, a wściekła i nienawidząca istota mnie atakowała. Czuję zresztą, że ta istota/istoty tak manipulują licznymi ludźmi, że wciąż doświadczam wielu kłopotów. Zresztą przyczyniają się do tego i moje mniejsze i większe błędy, które często popełniam, zwłaszcza w chwilach paraliżującego mnie tego potwornego bólu. Nie wiem do końca co Bóg na mnie nałożył ? I nie wiem czy to kiedyś ze mnie zdejmie ? No cóż chwaląc Go będę się starał jakoś żyć z nadzieją, że kiedyś w wieczności się z Nim zjednoczę !!!  Chwalenie Boga co prawda ciężko mi idzie bo mam poważny problem z codzienną modlitwą – coś mnie odwodzi od modlitwy !!!? Staram się więc wykrzesać z siebie chociaż myśl o Bogu lub namiastkę pragnienia aby z Nim być !!!? – i to też jest trudne !!!

 

Ciało to tylko chwilowe ubranie, które kiedyś się wyeksploatuje i umrze [dlatego naganne jest nadmierne przywiązywanie się do ciała i do materii]. Dusza i Bóg/Miłość są najważniejsi. Przez długi czas jako katolik wierzyłem w możliwość nieśmiertelności ciała / nawet tę wiarę wyrażałem w swoich proroctwach / ale ostatecznie ta wiara się we mnie załamała bo Duch może trwać wiecznie ale czy materia jest zdolna do tego aby osiągnąć stan nieśmiertelności i trwać wiecznie [przecież to nam obiecują; zmartwychwstanie ciała i życie wieczne w przyszłym/nowym świecie !!!?]. Jeśli jest zdolna to wiara chrześcijańska ma sens. Jeśli nie jest zdolna to większa część wiary chrześcijańskiej jest zwykłym kłamstwem !!!!!!!!!!!?  Osobiście w przemianę ciała wierzę ale czy ta przemiana ma oznaczać od razu nieśmiertelność ciała  !!!!??? Ponadto czy dobry Bóg, który jest Pełnią Miłości mógł przysłać Jezusa na Ziemię po to aby ludzie w okrutny sposób Go zamordowali i miałby to uczynić z Miłości ? BEZSENS !!! Miłość nie niszczy i nie zabija !!! Przecież to faryzeusze zabili Jezusa bo bali się, że stracą swoją pozycję, majątki i władzę. Zamiast zrozumieć nauki Jezusa o miłości, miłosierdziu, pokoju wystraszyli się i inspirowani przez władcę tego Świata Lucyfera Szatana zabili Jezusa – upodlili, zabili, a On zwyciężył !!!???? Dziś też się boją, że stracą władzę, pozycję, panowanie nad ludźmi !!!? A przecież Święty Paweł powiedział, że przy powtórnym przyjściu Jezus nim się przemieni wraz z wszystkimi [każdym według jego kolejności] pokona wszelką zwierzchność, władzę i moc ?! WSZELKĄ ?! A więc również kościelną. Bo tak się składa, że w niebie nie ma hierarchii, bo w niebie Bóg jest nagrodą dla każdej Zbawionej Duszy [bo moim zdaniem największym pragnieniem Boga, że tak się wyrażę, jest to aby Duszy dać swoją Pełnię / tak dał mi to poznać]. A hierarchia póki co jest na Ziemi i jest w piekle [u Kosmitów nawet tych dobrych podobno też ?/ tak przynajmniej wynika z przekazów]!!! Cóż więc uczyni Chrystus z wszelkimi hierarchiami, zwierzchnościami i władzami ?!!! Będzie je sądził ???!!! Wątpię czy bezinteresowna Miłość kogokolwiek sądzi !!?? Po prostu 2 tysiące lat temu nie zwyciężyła Miłość bo nauki Jezusa o bezinteresownej Miłości przyjęli tylko nieliczni / wtedy zwyciężył strach, nienawiść, okrucieństwo, ucisk i śmierć dlatego trup Boskich Męczenników gęsto się słał przez długie wieki !!! Może dzięki temu szaleństwu zła Zbawienie stało się udziałem licznych ale na Ziemi wielkie zmiany nie zaszły i bezinteresowna Miłość bardzo wolno zapuszczała tu korzenie. Czy teraz już zapuści ???!!! Gdy patrzę na lata ciężkich mych doświadczeń i to co się obecnie wyrabia ciężko mi w to uwierzyć bo zło widząc swój koniec szaleje !!!? Gdy patrzę w swoje serce/duszę, które poznało Boga i widzę Ludzi, którzy bezinteresownie służą innym [bo tacy wciąż są i jest ich coraz więcej] wierzę !!!??? Objaw się Boże aby Oni Wszyscy uwierzyli !!! Abyśmy wszyscy mogli uprościć nasze zagmatwane życie, chore stosunki międzyludzkie i społeczne, chore i zagmatwane prawo niosące tylko udręki i problemy i wydłużające proste sprawy w nieskończoność !!! Abyśmy zmienili Świat !!! Abyśmy już nigdy nie cierpieli na brak miłości, aby ogień miłości wreszcie zapłonął, a złe siły odstąpiły od nas na zawsze  !!!

 

Czy jestem schizofrenikiem czy mistykiem, którego bez litości zaatakowały złe duchy i źli kosmici ? Oto jest pytanie, które mnie wciąż nurtuje !?

 

Swojej działalności już nie byłem w stanie prowadzić tak żeby się z niej utrzymać [brakło mi sił bo zupełnie się wypaliłem, a słabości zupełnie odebrały mi napęd – napędu nie mogę odzyskać do dziś]. Więc od kilku lat pracuję w swojej drugiej pracy do której wróciłem i czasami dodatkowo dorabiam w swojej działalności, którą odwiesiłem. Mój układ nerwowy i psychika zostały jednak tak zniszczone, ciało wciąż trawią słabości i ból, a umysł doświadcza zamieszania, że bardzo często nie potrafię normalnie funkcjonować i do końca dobrze wykonać pracę bo brakuje mi sił i fizycznych, i psychicznych, i mentalnych, i duchowych lub po prostu nie potrafię się skoncentrować na pracy. Brak napędu i słabości oraz jakiś wewnętrzny paraliżujący ból promieniujący od środka są tak wielkie, że ledwie daję rady cokolwiek robić, że jeden krok jest jak tysiąc kroków. Gdy mnie to silnie dopada to wtedy często nie opuszczam łóżka zwalony niemocą [od kilku miesięcy już nie poleguję non stop w łóżku – może coś się już zmienia ?]. Ta niemoc spotęgowała się jeszcze od czasu gdy dotarło do mnie po 7 latach ciągłego trwania w ‘natchnieniu’, że nie jestem Mesjaszem tylko schizofrenikiem – czy aby na pewno ?! Dodatkowo dźwięk w uchu też mnie dobija bo często trwa przez kilka dni bez jakiejkolwiek przerwy – potrafi mnie sparaliżować na wiele godzin. Często towarzyszy temu poczucie pustki sięgającej dna duszy, jakieś uczucie jakbym nie miał w sobie żadnej wiedzy i umiejętności, jakbym wszystko zapomniał oraz jakby mi ktoś zabrał zdolność do nauki – straszne stany bo wtedy trudno jest o jakieś twórcze działanie !  W pracy moja efektywność jest mała / muszę mnóstwo sił wkładać w zrobienie czegokolwiek / tak mnóstwo, że mnie to całkowicie wyczerpuje – zwłaszcza wtedy gdy dopada mnie ten straszny BÓL – ból jakby mnie jakaś osobowa zła siła dosłownie żżerała od środka. Z pracy [o ile do niej pójdę] wracam tak zmęczony, że od razu kładę się na długie godziny do łóżka [to już się zmieniło ! – nie potrzebuję polegiwać non stop w łóżku, może to efekt zmniejszenia dawki leków ?]. Mam jakieś roboty do wykonania ale z powodu niemocy odkładam je na później [niektórych nie potrafię ruszyć nawet przez wiele miesięcy – zresztą urzędy nas tak gnębią na każdym kroku, że zaczynam wątpić w sens swojej pracy !!!]. Od wielu lat wciąż towarzyszy mi PECH – non stop coś się złego dzieje, co zrobię zawodowego i tak jest wciąż źle [dziesiątki razy urzędy zmuszają mnie do poprawy dokumentów !]. Zgubiłem wiele dokumentów i przedmiotów; m.in. nadanie NIP, obydwa kluczyki do samochodu, pieczątki firmowe – nie wiem czy od choroby-cierpienia czy od leków psychotropowych jestem tak zakręcony, że wszystko gubię ?! Często tak jestem umęczony, że głównie jestem w stanie wykonać jakieś proste czynności / wtedy z trudniejszymi ciężko mi sobie dać radę. Bardzo mnie to męczy bo chcę być aktywny tak jak byłem dawniej. Więc wściekam się na chorobę i nie potrafię się z nią pogodzić bo wciąż wierzę, że mogę być tak aktywny i energiczny jak dawniej. Gdy długo nic mi nie daje zrobić wpadam w panikę, że Żona będzie musiała sama utrzymywać naszą 5 cio osobową rodzinę i że nie da sobie rady !!! Ale czy ten mój strach ma sens ? / skoro jest szansa, że już niedługo znajdziemy się w 4 tym wymiarze gdzie zasady funkcjonowania będą zupełnie inne ? [tam nawet przyszłość emerytalna nie będzie miała znaczenia / więc to, że szef nie płaci nam uczciwie ubezpieczeń też będzie bez znaczenia !?]. Tam znaczenie będzie miała miłość i zdolność do służenia innym !!! Już tu chciałem realizować tę miłość. Nawet myślałem żeby zaangażować się w jakieś szlachetne dzieło ale brak sił wciąż mi to uniemożliwia. Czy to Bóg czy Szatan [ew źli kosmici] uziemił mnie jak Hioba ???!!! Czy Jezus, który posiadł najwyższy stopień bezinteresownej Miłości, czystości uczuć, myśli i czynów kiedyś mnie uzdrowi i uzdrowi bardzo wielu ciężko cierpiących ludzi ???! Czy uzdrowi mnie / nas Bóg / Pełnia Miłości, który mi się objawił ???!!! A jeśli tak to kiedy ???!!! bo moja cierpliwość jest niewielka, a zaakceptować choroby nie zamierzam bo uważam, że wszelkie choroby są efektem działania [ataku] ciemnych sił / dlatego też jeśli uwolnię się od tych sił uwolnię się od choroby / wiem jednak, że bez Boga nie zdołam tego sam uczynić !!! A być może ta moja słabość to efekt przemiany bo narasta częstotliwość napływu Światłości [czuję to po mojej najwyższej czakrze, która się wciąż otwiera] ? Gdy nauczymy się przenosić częstotliwość światła w końcu nauczymy się przenosić częstotliwość miłości [tak obiecują nasi Bracia Plejadianie, którzy stoją na wyższym poziomie ewolucji i ten etap przez który my dziś przechodzimy Oni mają już dawno za sobą]. A na Ziemi jest coraz więcej Osób, które mają zdolność przenoszenia częstotliwości Miłości – można powiedzieć, że stali się prawdziwym ucieleśnieniem Miłości czyli Boga. Przybyliśmy na Ziemię aby przekształcić ciemność i nienawiść w światłość i miłość – i z Bożą pomocą dokonanym tego w sobie - czyli przybyliśmy odzyskać boskość.

 

Zmagam się z sobą o to aby mieć piękne uczucia, zwłaszcza miłość oraz piękne myśli bo tylko one mogą przynieść pozytywną przemianę życia. Empatię do ludzi i świata czuję – nawet dla tych złych czy złośliwych ludzi lub uwikłanych w różne ziemskie pożądliwości. I czasami płonę miłością. Ale znów staję się oschły i znów negatywne myśli i emocje usiłują mnie zdominować i zdołować, a wszystko to przychodzi poprzez potworny ból duchowy-psychiczny-mentalny-fizyczny. Wtedy pojawia się lęk i negatywne myśli i uczucia – często jakby nie były moje – jakby ktoś mi je na siłę wkładał w umysł i serce ? W konsekwencji od kilkunastu lat wciąż spotykają mnie złe rzeczy, a od ponad 8 lat męczy mnie prawdopodobnie schizofrenia i na pewno depresje i nerwice. Wciąż, chociaż już nie mam sił, zmuszany jestem do walki. Ale czuję, że już się od tego wyzwalam. Bo ci co walczą, a zwłaszcza ci co uciskają swych bliźnich niedługo znikną z powierzchni Ziemi. Zabierze ich śmierć; śmierć w wyniku choroby, wojny i kataklizmu lub śmierć w chwili gdy nadciągnie fala czyli objawienie. Wtedy ukaże się Ciemność i wtedy wymrą niesprawiedliwi w jednej straszliwej sekundzie Sądu Bożego. A potem objawi się Bóg – Osobowa Miłość i Światłość aby sprawiedliwi, którzy przeżyją mogli żyć w Boskiej Miłości i Świetle na odnowionej już Ziemi pełnej Ducha Świętego.

W tej chwili narasta ucisk chorego prawa oraz zamęt w świecie. Na każdym kroku człowiek gnębi człowieka [prawem] bo miłość do Boga w ludziach umarła [a wzrasta pożądanie pieniądza, wygód i dóbr materialnych !!!], a jeśli umiera miłość do Boga umiera i miłość do Bliźniego, a w konsekwencji również miłość do siebie [bo samolubstwo lub strach miłością nazwać nie można !] Jak długo to potrwa ? Bóg jeden wie ???! Niektórzy twierdzą, że do grudnia 2012 roku ? Oby bo ja już mam dość zmagania się z chorym prawem i ludźmi - mam dość bo nie mam sił !!!

 

Trochę powtórki z historii. Kiedyś na Ziemię przybyli Plejadianie. Drogą eksperymentów genetycznych z człowiekiem pierwotnym i własną rasą stworzyli Człowieka, który żył w pokoju, w doskonałym zdrowiu i w stanie szczęśliwości setki, a nawet tysiące lat mając nieustanny kontakt z Bogiem – Osobową Światłością i Miłością, którą każdy z nas nosi w sobie – to był Eden świat tak idealny jak idealne jest Stare Niebo. 309 tysięcy lat temu na Ziemię przybyli Orionidzi, którzy na swoim koncie mieli już kilka zniszczonych światów, w tym swój. W wyniku bitwy Orionidzi wygrali. Plejadianie musieli odejść. Zmieniono ludziom kod genetyczny oraz zaczęto do ludzkich organizmów wprowadzać implanty sterujące procesem chorób oraz sterujące uczuciami i myślami. Człowiek zaczął żyć w trudzie, bólu, cierpieniu i nieustannej walce. Od tej chwili ludzkość stała się hodowlą Oronidów, którzy mają taki metabolizm, że żywią się cudzym cierpieniem i cudzymi złymi myślami i emocjami – ludzkość ze zmienionym kodem genetycznym oraz sterowana implantami dostarczała im jak dotąd wystarczającą ilość pożywienia walcząc ze sobą i uciskając się na wiele sposobów oraz prowadząc do samozagłady. Od pory upadku Edenu jesteśmy 8 wysoko rozwiniętą cywilizacją. Wcześniejsze przestały istnieć w wyniku samozagłady [niektóre z nich trwały po kilkadziesiąt tysięcy lat]. Jeśli ktoś myśli, że niewolnictwo, łagry i obozy i Holocaust oraz obecne próby zamieniania pracowników w niewolników, totalitarne systemy z tzw resocjalizacyjnymi obozami pracy lub gnębienie ludzi przez chore prawo lub nawiedzone urzędy były i są szczytem ucisku jest w błędzie. U schyłku poprzedniej atlantydzkiej cywilizacji która trwała kilkadziesiąt tysięcy lat i była bardzo rozwinięta [ponieważ za pomocą sieci kryształów i sztucznego satelity dostarczano ludzkości niezbędną ilość energii] wprowadzono najgorsze niewolnictwo – trwało to 5 tysięcy lat.  Stworzono rasę niewolników do pracy [głównie pracy na roli]. Drogą genetyki obniżano ich poziom intelektualny. A technika o jakiej dziś jeszcze ludzkości się nie śni pozwoliła trzymać niewolników w karbach oraz zmuszała dusze niewolników do ciągłego wcielania się na Ziemi jako niewolnicy uniemożliwiając im Zbawienie. To było coś najokrutniejszego – uniemożliwić komuś Zbawienie czyli zjednoczenie z Bogiem. Nadzorcy tych niewolników mają na swoim sumieniu straszny grzech [powiem, że wielu Żydów i Polaków musiałoby się uderzyć z powodu tego starożytnego grzechu w pierś]. Mojżesz z Jozuem i Józef, Maryja i Jezus wykonali nadludzki wysiłek [narażając samych siebie] aby zmazać ten straszny grzech z ludzi i wprowadzić całą ludzkość na powrót na drogę Zbawienia i na drogę dążenia do Nowej Ziemi wolnej od cierpień i łez, którą sami będziemy musieli stworzyć – z pomocą sił duchowych i kosmicznych. Obecnie wiele sił Światłości i duchowych i cielesnych stara się przegnać Orionidów z Ziemi. Już trwa walka Federacji Galaktycznej w skład której wchodzą Plejadianie z Orionidami aby odeszli i zwrócili nam wolność. Nowa Ziemia nadejdzie tak samo jak i Nowe Niebo. Kto jednak zapomniał historii i wciąż walczy i uciska swoich Bliźnich będzie musiał powtórzyć swoją historię na Starej Ziemi poczynając od epoki kamienia łupanego [tak wynika z przekazów od Kasjopejan !?]. A dla części dusz i duchów może być przeznaczone już nie Piekło-Ciemność ale Otchłań stan gorszy od Piekła, stan którego nawet sam Lucyfer Pan Ciemności się śmiertelnie boi – bo Otchłań to być może ostateczna śmierć duszy ???!!! Oby nikt tam nie trafił - ani dusze obecnie żyjących ani duchy, które nie odeszły do nieba !!!? Pomimo potwornych stanów jakie mam [zapewne spłacam w ten sposób swe grzechy z okresu gdy byłem Mojżeszem ?] byłem w stanie szeroko zbadać naszą dalszą niż daleką przeszłość. I teraz daję przestrogę całej ludzkości.

 

Obecnie na Ziemi przebywa ponad 100 milionów Osób przybyłych z poziomu starego nieba – ze Światłości/Miłości – [ponad 1 mln w Polsce]. Tyko garstka jest przebudzonych. Przybyli tu dobrowolnie. Po co przybyli ? Aby zrozumieć czym jest nowe niebo – Pełnia Miłości – aby się tam dostać po śmierci ciała jednocząc się z Bogiem oraz po to aby pomóc zbudować nową Ziemię – aby wziąć udział w przemianie Ziemi. Czas biegnie – przemiana zapowiedziana przez starożytnych proroków i przez Świętego Pawła w liście do Koryntian zbliża się. A ucisk zapowiedziany Prorokowi Danielowi również narasta – a dzieje się to przez prawo, handel, ekonomię, niewolniczą pracę, złe stosunki międzyludzkie, które są coraz bardziej dręczące – bo brakuje w tym Boga i Miłości bezwarunkowej !!!

 

I jeszcze jeden ciekawy fakt z Hinduizmu, w którym o dziwo wiara w Nową Ziemię istnieje tak samo podobna jak u Chrześcijan. Mianowicie Wedy dzielą dzieje Ziemi na 4 ery; złotą, srebrną, brązową i żelazną. W erach tych ludzie żyją odpowiednio; do 100 tysięcy lat, do 10 tysięcy lat, do tysiąca lat, do 100 lat. Jak to jest możliwe ? Ano bardzo prosto im większy kontakt z Bogiem tym dłuższe i szczęśliwsze życie. Im większe rządy Ciemności tym życie jest krótsze i boleśniejsze. Obecnie rządy Ciemności narastają bo jest to schyłek ery żelaznej zwanej też erą nieprawości albo erą Kali [krwiożercza bogini]. Po tej erze dla tych którzy to przeżyją i zdołają zjednoczyć się z Bogiem nastanie era złota – ludzie będą pełni boskiej ekschatycznej miłości i odwagi, nagle odmłodnieją i będą żyć bardzo długo w szczęściu i dobrym zdrowiu i bez stresów [około 400-500 lat, a niektórzy bardzo bardzo długo nawet do tych 100 tys. lat]. A może jeszcze dłużej, może czeka nas życie wieczne w przyszłym świecie ? – jak wierzą Chrześcijanie - tylko już chyba nie w tym wymiarze !?  Ezoterycy głoszą, że niedługo wielu ludzi przeniesie się z tego 3-ciego wymiaru w 4-ty wymiar – również materialny – w którym życie jest o wiele wiele lżejsze ? A ci co się nie przeniosą w dalszym ciągu będą się musieli zmagać z walką o przetrwanie jaka nam towarzyszy w tym 3-cim wymiarze ? Ciekawe ?

 

Fałszywi prorocy wieszczą koniec świata. Ale to nie jest prawda. Nachodzi koniec czasów, a więc wiek mistyki – a więc nasze odzyskanie kontaktu z Bogiem – Osobową Światłością i Miłością – a to oznacza, że nadchodzi nasze duchowe, emocjonalne, mentalne i cielesne uzdrowienie. Wielu ludzi przebudzonych już nad tym pracuje. Są prekursorami nowej szczęśliwej i przebóstwionej Ziemi, która zapewne będzie wyglądać zupełnie inaczej od tego co dziś widzimy ? 

 

Osobiście nie pragnę długiego życia lecz coraz bardziej pragnę Boga – im więcej mi życie daje w kość tym bardziej to pragnienie rośnie – pragnienie aby się z Bogiem zjednoczyć !!!

 

BOŻE proszę Cię o jedno – zjednocz mnie jak najszybciej ze SOBĄ na WIECZNOŚĆ !!!

 

 

Nadciągający kryzys jest faktem.

Cywilizacje upadały z kilku powodów:

1. po pierwsze niszczono środowisko naturalne [dawniej były to wycinki lasów i wzrost erozji gleb oraz zasolenie gleb w wyniku irygacji, obecnie jeszcze dochodzi wszechobecna chemia, spaliny, mnóstwo ścieków i odpadów, wyrzynanie zwierząt, wycinanie lasów] - wynikiem były zmiany klimatu, susze, powodzie, oraz drastyczny spadek plonów - w konsekwencji głód !!!!!!!!!
2. po drugie uzależniano się od surowców z zewnątrz - i jakiekolwiek odcięcie dostawy kończyło rozwój cywilizacji [czy i teraz nie jest podobnie ? to co widzimy to walka o resztki surowców - bo one się wyczerpują !!!!]
3. po trzecie spadek przychodów do takiego poziomu, że już nie generowano zysków [obecnie to widzimy po gospodarce amerykańskiej która jest w stagnacji i zamiast zysków dla całego społeczeństwa są zyski tylko dla jednostek, a reszta została wpędzona w kredyt i debet - i jeśli tego nie spłacą - a nie spłacą - wpadną w biedę !!!!!!? lub jakąś nową formę niewolnictwa !!!!!!?
4. po czwarte - człowiek nigdy nie potrafił sobie radzić z kataklizmami naturalnymi. Wybuch super wulkanu lub upadek większego ciała kosmicznego może zakończyć historię ludzkości jak zakończył historię wielu gatunków [każda epoka geologiczna kończyła się wielkim wymieraniem gatunków spowodowanych katastrofami naturalnymi] - to grozi nam w każdej chwili. Kiedyś w okresie atlantydzkim przez kilkadziesiąt tysięcy lat Ziemię chroniło pole siłowe - człowiek to zniszczył - teraz nic nas nie chroni !!!!!!!!!!!
5. po piąte - powyższe czynniki powodowały anarchię, rewolucje, wojny i konflikty, które niszczyły dorobek cywilizacji i cofały cywilizację w rozwoju !!!!!
6. po szóste nie znalazł się nikt mądry kto potrafiłby znaleźć rozwiązanie powyższych problemów !!!?

- a jak będzie teraz ???

Podobno część ludzkości wzniesie się cieleśnie w wyższy 4 i 5 wymiar [przemieni się] !!!! A ci co zostaną w 3-cim wymiarze, w tym w którym dziś jesteśmy, będą mieć przechlapane ????!!! - powyższe tragedie ponoć ich nie miną ????!!! PONOĆ !!!???

Może tak być ale nie musi !!! Jeszcze mamy szansę zbudować cywilizację Miłości i odbudować i duchowo i technicznie ochronne pole siłowe wokół Ziemi !!! - jeszcze mamy szansę !!! - trzeba jednak zacząć żyć jak istoty duchowe, przestać niszczyć środowisko i przestać walczyć ze sobą oraz wziąć się do roboty żeby opanować nowe źródła energii [np grawitację] i stworzyć nowe technologie takie które pozwolą odbudować pole ochronne Ziemi !!!!!!!!!!!!!!? Czas ucieka !!!
 

Kurcze chyba jednak jestem prorokiem końca czasów ??????????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Po co mnie Boże zachowałeś przy życiu ?????!!! – żebym tylko cierpiał ???!!! – czy po coś jeszcze !!!??

 

Początek października 2008. Przerwałem przyjmowanie leków [olzapinu 5, czasami 10 mg] na około 3 tygodnie – udało mi się oszukać Irenę i leków nie jeść. Jakie były efekty ? Stopniowo zaczęły się zmniejszać lęki – przychodziły coraz słabszymi falami i coraz rzadziej i w końcu po ponad 2 tygodniach lęk zmalał do tego stopnia, że już nie wywoływał stanu paniki i chęci ucieczki. Napęd w tym czasie też mi się stopniowo polepszył. Wracając do domu z pracy nie byłem już tak umęczony żeby się codziennie od razu kłaść do łóżka. Byłem coś w stanie zrobić. Poprawiła się pamięć i kojarzenie oraz orientacja terenowa ale tylko w chwilach gdy nie dostaję ataków bólu duchowo-psychiczno-mentalno-fizycznego połączonego z napięciem psychicznym. Gdy to cierpienie przychodzi pamięć znów się pogarsza, kojarzenie i orientacja terenowa również czasami ta...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin