Pomerania Nr 5 1977.pdf

(29883 KB) Pobierz
1977
ANTONI AMA1AM
Redaktor
Wojciech Kiedrowski
Sekretariat
Krystyna Puzdrowska
Kolegium
Konrad Ciechanowski
Jerzy Kiedrowski
Wojciech Kiedrowski
Stanisław Pestka
Edmund Puzdrowski
Jerzy Samp
Stale
współpracują
Lech Bądkowski
Tadeusz Bolduan
Edward Breza
Aleksander Lahuda
Anna Łajming
Jerzy Treder
Izabella Trojanowska
Wydawca
Zrzeszenie
KaSzubsko-Pomorskl*
Zarząd Główny
80-828 Gdańsk
Długi Targ
S/10
Tel. 31-36-66
Konto PKO:
Gdańsk 19510-5390-133
Cena 1 egz. 15 zł
Prenumer. roczna 110 zł
Druk. Gd. Wyd. pras.
Zam. nr 1354 —
U
— N-7
W numerze:
2
2
3
6
Po konkursie (literackim)
JERZY STACHURSKI - Wiersze
JANOSZ WALKUSZ - Wiersze
AUGUSTYN DOMINIK - Klaftórz Francyłk; W jesenny wieczór; Józefk;
Anielka; Zómkowiszcze
12
12
13
14
16
20
21
30
32
34
39
40
44
47
47
51
54
58
64
KRYSTYNA MUZA - Wiersze
JAROMIRA LABUDDA - Wiersze
Pieczęć Świętopełka Wielkiego dla Stanisława Cygierta i Kazimierza
Grzędzickiego
LECH BĄDKOWSKI - Młody w zespole
JANUSZ KOWALSKI - Linie gdańskiej SKM
KLABATERNIK - Pst.J
KONRAD CIECHANOWSKI
-
Obsada personalna Tajnej Organizacji
Wojskowej „Gryf Pomorski"
STANISŁAW PESTKA — Trybun pomorszczyzny
EDWARD BREZA — Ciekawostki etymologiczne z Chojnickiego
BERNARD NOWAK - Echa powojenne (dokończenie)
STEFAN PASTUSZEWSKI - Wiersze
ANNA ŁAJMING - Wspomnienia. Dzieciństwo (12)
URSZULA OLSZEWSKA - Pamiętnik (5)
ZBIGNIEW SZYMAŃSKI
Takie utrwalić chciałbym moje miasto...
RYSZARD KARWACKI - Świat Augustyna Necla
ALEKSANDER LABUDA - Naji deche (4)
JAN POWIERSKI - Krzyżacy rozpoczynają budowę swego państwa
KAZIMIERZ MARCHEWICZ — Martyrologia mieszkańców kościerskiego
(dokończenie)
Z życia Zrzeszenia
Klęka
66
Po konkursie
Jaka jest obecna sytuacja literatury kaszubskiej? To podstawowe pytanie
można rozdzielić na dwa człony, uzupełniające siebie i charakteryzujące kon­
tekst społeczny, z którego wyniknął ten fenomen artystyczny, jakim jest twór­
czość kontynuatorów Floriana Ceynowy. Próbą określenia jej wielorakich
kontekstów są, odbywające się od kilku lat we Wdzydzach koło Kościerzyny,
„Spotkania Twórców Literatury Kaszubsko-Pomarskiej".
Są to imprezy spełniające różnorakie funkcje — nie tylko teoretycznych
dyskusji nad stanem „zdrowia" i świadomości literatury, jak również jej
twórców. Spotkania wdzydzkie pełnią także, w pewnym sensie zastępczą,
funkcję życia literackiego; dosyć przecież na Kaszubach ubogiego. Z sytua­
cji twórców literatury kaszubskiej wynika przecież to, że jest to literatura sa­
motników, pozbawiona środowiska i instytucji, które sprzyjałyby dyskusjom,
ścieraniu się poglądów czy określaniu teorii estetycznych. Nic dziwnego, że
w tej sytuacji na jej pierwszorzędnym patronie, jakim jest Zrzeszenie Kaszub­
sko-Pomorskie, spoczął także obowiązek roztoczenia opieki nad twórcami,
nie koniecznie najmłodszymi, ale do tej pory nieujawnionymi.
Zorganizowany przez Oddział Gdański Zrzeszenia konkurs literacki stano­
wił pierwszą próbę w tym zakresie. Spełnienie jednego z postulatów wdzydz­
kich „Spotkań" stało się jednak czymś Więcej niż tylko kalendarzowym czy
organizacyjnym faktem. Stało się czymś więcej przede wszystkim dlatego, że
plon konkursu okazał się niezwykle interesujący.
Dla większości nagrodzonych udział w konkursie stanowił pierwszą próbę
wkroczenia w rzeczywistość literatury kaszubskiej. Konkurs uprzytomnił, że
potencjalny obraz tej literatury wykracza poza kodeks poglądów i opinii
ukształtowany dotychczasowymi faktami wydawniczymi.
Innymi słowy, występująca tu i ówdzie opinia określająca literaturę ka­
szubską jako literaturę bez następców, okazała się tylko mitem. Grono de­
biutujących w konkursie zaprzeczyło i temu poglądowi.
Oczywiście, trudno dzisiaj wyrokować o tym jakie będzie znaczenie dzi­
siejszych laureatów w kształtowaniu przyszłego oblicza tej literatury. Warto
jednak uczynić wszystko, co zależne jest od możliwości i mieści się w ge­
stiach Zrzeszenia, aby fakt społecznego zainteresowania ich twórczością
okazał się czymś trwalszym, a nie tylko fenomenem.
Większość nagrodzonych to rzeczywiście młodzi. Ich debiut - dzięki kon­
kursowi — jest więc w miarę normalny, a nie opóźniony o dziesięciolecia,
jak to najczęściej w literaturze kaszubskiej ostatnio bywało. To także obie­
cujące, jeżeli laureaci spełnią nadzieje, które od dziś z nimi się wiąże.
E.P.
I nagroda
*
*
*
*
*
*
Ostaw mnie w twojech rękach
jó jem w nie wrosłi
ju na pamięć
może zakwitną
tim co wiedno
w słowach kładze sę
w strofka
— zelonoscą
i może gdzes
ze spiku zbudzy sę
lepsze witro
a noc le przindze
jak jedna chwilka
i szmergnie w letechmą sec słuńca
nasz malinozi świat
może zabierzesz
przed parenkem
spłoszone słowa
potem cziej gdze zadrżą
skrete w nowi wieczór
cziej gdze lecy ptók
kto poreszi jego droga
jak nie serce
a może te je zabierzesz
przed porenkem.
2
*
*
*
*
*
te ocze
czekają jak kutre
na sztorm
kteri znów przeszedł
i dotknął le wiosła
*
*
*
wiater zawieje
jak równemu równy
zaglądó rebókom w kutre
i szukó
nódzeji
w ful sece
leste
znowu czeją
narobiałi kalędórz
wiater dozdrzelałi
jak brzód
sczidó z grzepe pola
dwa nieba
i westrzód drodzi
ten sóm miesąc
Janusz Walkusz
CHECZ POMORAŃCÓW
*
*
*
II nagroda
Tam, gdze
Gdze łase
— Tam też
Chternego
same górę i chójka prze chójce,
szade i smudżi
plac jak w bójce,
nie nalezesz jak Kaszebe dłudżi.
Strzód lasów i pól
gdze brzózczi sewe
w urzmę wsparte
i nieba sztek wedzanti
odbijó w se
ólszczi stari dwie,
gdze słuńce barżi jasne...
maleje
pola, stegne
i potem u sę leg n ie
na łące zelony,
gdze łoni
miesąc szukół
mleczów złotech...
— tam stoi chatka mało,
z jędrny stronę cało
mchem
zelonym obrosło,
a kreszka prosto
pod oknem
stoji,
co na zyrnku sę stroji
biółą
płóchtą
kwiatów.
Checz normalno,
jaczich wiele
tam ledze miele
— niczim jinszó,
ale...!
To je moja CHATA,
tu bełe
słowa pierszi:
— MEMA, TATA.
Rozscelonó na otłogu zelonym.
Tam za górą miedze brzózkama,
Stoji biółó, z dachem złotim
Checz jedna — blós sama.
Biółó seknia na niej szklni
I wezdrzi jak królewiónka,
A w złotech włosach jej,
Czerwiono mergó szlefka.
W dzeń wecygają do niej rące
Bursztinowe parmine słuńca,
- Biegając zatrzemują sę w loce
I na dachu sedzą bez kuńca.
W noce, cziede miesąc sę budzy
I zaspane przeceró ocze,
Ona, śmiejąc sę z niego, drwi,
Bo tak zgniło sę wlecze.
A zdzewionó je baro,
Cziej w modri szpegiel wezdrzi
I widzi — ale ceż sę stało?
Miesąc czerwiony stół sę srebrzny.
Cziede noc je cemnó i szaro,
Tej scane zaczinają gadać,
Historię swoją - (wale nie starą),
I to, co beło, poczną rozważać.
O czim scane gódają?
— Wszesce dobrze wiedzą,
O Pomorańcach, co tam sedzą,
Cziej wakacje sę zbliżają.
3
Zgłoś jeśli naruszono regulamin