Na polmetku.pdf

(834 KB) Pobierz
Izabela Panopulos
Na półmetku
Wydawnictwo Psychoskok
Konin 2017
Kup książkę
Izabela Panopulos
„Na półmetku”
Copyright © by Izabela Panopulos 2017
Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o. o. 2017
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji
nie może być reprodukowana, powielana i udostępniana
w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.
Skład: Agnieszka Marzol
Projekt okładki: Robert Rumak
Zdjęcie okładki © Fotolia - Masson
Korekta: Paweł Markowski, Marlena Rumak
ISBN: 978-83-7900-698-4
Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o.
ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-510 Konin
tel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706
http://wydawnictwo.psychoskok.pl
e-mail:
wydawnictwo@psychoskok.pl
Kup książkę
Z czeluści czarnego worka spoglądało na nią oko. Było martwe…
W kompletnych ciemnościach narastała kawalkada dźwięków. Hałas
otaczał ją zewsząd, wciskał się pod oczodoły, wbijał się w podstawę
czaszki. Metaliczny, rytmiczny dźwięk przypominał szczęk łopaty uderzającej
systematycznie w stalową beczkę. Otworzyła oczy i wówczas sygnał
alarmu w komórce zaczął docierać do jej świadomości. Zaczerpnęła
głęboko powietrza, uświadamiając sobie, iż prześladująca ją od kilku
miesięcy wizja jest niczym więcej, niż koszmarnym snem. Nie potrafiła
znaleźć w nim sensu, ani dopatrzyć się ukrytego znaczenia, lecz mimo to
koszmar budził w niej strach i niejasne poczucie nadciągającej katastrofy.
Odrzuciła ciężką kołdrę, opuściła bose stopy na podłogę, po czym
powoli powlokła się w stronę łazienki, by zmyć z siebie przerażenie, pot
i resztki snu.
Godzinę później zatłoczony autobus toczył się przez zakorkowane
ulice, ona zaś układała w głowie listę spraw do załatwienia na nadchodzący
weekend. Musi tylko przetrwać dzisiejszy dzień w pracy. Byle do jutra.
Patrzyła w wylęknione oczy starszej kobiety, równocześnie usiłując
znaleźć jakieś rozwiązanie.
– Czy ma pani przy sobie mapy geodezyjne lub wyciąg z ewidencji
gruntów? – spytała z rezygnacją w głosie.
Kobieta podała jej szarą kopertę wypełnioną dokumentami. Po chwili
odnalazła ten jeden, który mógł rozwiać wątpliwości, a dotyczący działki
numer 1/97. Z druku wynikało, że powierzchnia działki to zaledwie 47
arów, zaś na wniosku wpisano powierzchnię kilkukrotnie większą.
– Zadeklarowała pani powierzchnię przekraczającą hektar, zaś z dokumentów
wynika, że działka jest kilkukrotnie mniejsza.
Kobieta poruszyła się niespokojnie na krześle.
– Możemy spisać oświadczenie, w którym sprostuje pani błąd, nie
ponosząc żadnych konsekwencji z tego tytułu – kontynuowała Justyna.
4
Kup książkę
– Jeżeli jednak będzie się pani upierać przy danych z pierwotnego
wniosku, będziemy musieli wysłać do pani kontrolę, która na miejscu
pomierzy powierzchnię i sprawdzi stan faktyczny. Gdyby jednak
okazało się, że będzie on różnił się od zadeklarowanego, zostanie pani
ukarana. Wykrycie nieprawidłowości może skutkować zmniejszeniem
lub nie przyznaniem płatności w bieżącym roku, wieloletnimi sankcjami
lub całkowitym wykluczeniem z ubiegania się o pomoc. Jaka jest pani
decyzja?
Kobieta patrzyła zdezorientowana.
– Co mi pani radzi? – spytała cichym głosem.
– Nie mogę nic sugerować. Nie wiem, jaka jest rzeczywista powierzchnia
tego kawałka gruntu. To pani jest jego właścicielką. Ja opieram się
jedynie na dokumentach, mapach i pani deklaracji.
– To ja zastanowię się i przyjadę z synem. Dobrze? – spytała
z nieśmiałym uśmiechem na strapionym obliczu.
– Oczywiście. Proszę się zastanowić. Tylko nie zbyt długo. Do
widzenia.
Za kobietą zamknęły się drzwi, zaś Justyna zamknęła oczy i odchyliła
głowę na twardy zagłówek fotela. Było jej żal tych ludzi, którzy
przewijali się przez biuro. Przychodzili niezorientowani i nieprzygotowani.
Często prosto z pola, w ubłoconych butach i ubraniach pachnących
oborą. Niektórzy wystrojeni jak „na niedzielę”, bo przecież wezwanie
z urzędu przyszło. Niektórzy przestraszeni, inni aroganccy i agresywni.
Ilu ludzi, tyle typów. Ile charakterów, tyle postaw.
Pukanie do drzwi wyrwało ją z rozmyślań.
– Można? – zapytał mężczyzna stojący w progu.
– Oczywiście. Proszę wejść – odpowiedziała, obdarzając go równocześnie
zawodowym uśmiechem.
– Jestem Nowakowski. Miałem przyjść, bo coś się wam nie zgadza.
5
Kup książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin