Cały sprawiedliwy.doc

(1091 KB) Pobierz

KRZYSZTOF WONS SDS

CAŁY

SPRAWIEDLIWY

LECTIO DIVINA Z JÓZEFEM Z NAZARETU

Wydawnictwo SALWATOR Kraków


Redakcja Agnieszka Ćwieląg-Pieculewicz

Korekta Magdalena Mnikowska

Projekt okładki Artur Falkowski

Redakcja techniczna

i przygotowanie do druku

Artur Falkowski

Zdjęcie na okładce Fotolia.com: © peterzsuzsa

Imprimi potest ks. Piotr Filas SDS, prowincjał

© 2016 Wydawnictwo SALWATOR Wydanie drugie 2017

ISBN 978-83-7580-549-9

Wydawnictwo SALWATOR ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków

tel. 12 260 60 80

e-mail: wydawnictwo@salwator.com www. s al wator. co m


Przeorane łaską Bożą serce Józefa było czyste, a wola silna.

Miał duszę głęboką i wierną, prawą i łagodną,

Jednak on sam o tym nie wiedział.

M. Gasnier OP

Mojemu zmarłemu ojcu, który swoją skromnością przypominał mi Józefa


OD AUTORA

Zdarza się, że gdy chcemy podkreślić świętość jakiegoś człowieka, zaczynamy mówić na górnym „c", przypisu­jąc mu różne nadzwyczajności. Czynimy to w dobrej wie­rze. Niechcąco jednak odzieramy go z tego, co zwyczajne, a przecież zwyczajność jest nam bardzo bliska. W codzien­nym życiu nie ma dla nas nic bardziej bliskiego, nic bar­dziej swojskiego niż zwyczajność. W głębi duszy kochamy ludzi zwyczajnych. Lubimy z nimi przebywać. Czujemy się przy nich dobrze, swobodnie i zachowujemy się naturalnie. Szybko też okazuje się, że w tym, co zwyczajne, ujawnia się to, co wyjątkowe, święte. Wtedy także święci stają się nam bardzo bliscy!

Święci byli ludźmi takimi jak my, z prochu ziemi. Przy­szli na świat z grzechem pierworodnym, ze skłonnością do słabości, zmagali się z trudnymi cechami swego charakteru, z własnymi ograniczeniami, z gwałtowną namiętnością ciała i egoizmem zakorzenionym w każdej tkance organi­zmu. „W każdym z wielkich świętych żyje zawsze wielki zły duch. Szczyty świętości są przeciwieństwem słabości ludzkiej. Cnoty są większe, ponieważ pokusy były wielkie...

-7-


Za świętym kryje się człowiek, który poznał piekło ludzkiej nędzy.. "l. Kochali ziemię tak, jak my kochamy. Kochają ją także po śmierci. Nie chcą, byśmy pozbawiali ich ziemi, wy­syłali w przestworza i szukali w chmurach. Chcą nadal żyć wśród nas i przekonywać sobą, że do nieba wchodzi się bez odrywania nóg od ziemi. Świętość ma zapach i kolor zie­mi. Najwięksi święci byli niezwykle ludzcy. Rozpoznaje się ich zwyczajnie - po ich człowieczeństwie. Stali się śladami obecności Boga w świecie właśnie dlatego, że byli ludzcy. Religijne wyobrażenia o świętych, które byłyby pozba­wione tego, co w nich najbardziej ziemskie, okazałyby się nie tylko papierowe, bezkrwiste, iluzoryczne, ale zawiera­łyby w sobie także coś pokrętnego. Religijne wyobrażenia o świętych, których ewangeliczna miłość nie ma koloru szarej codzienności, nie pochodzą z kart Ewangelii, lecz są jedynie projekcją „odcieleśnionego" człowieka. Takie wyobrażenia bywają groźne, ponieważ mogą wprowadzić w błąd wiele pobożnych dusz, a nawet wpędzić niektórych w objęcia ateizmu, który uważa religię za coś nieziemskie­go2. Tymczasem święci to ludzie za wszelką cenę pragnący się upodobnić do Boga wcielonego, który zapragnął być rozpoznawany w swoim człowieczeństwie. Nie możemy mieć wątpliwości, że także Józef z Nazaretu, w którym wi-



1              L. Boif, Francesto a"Assi$i. Una alternativa umana e cnstiana, Cit-
tadella, Asyż 1982, s. 189, cyt za- A. Cencini, Zyue. konsekrowane, przeł.
Z. Kijas, Wydawnictwo Księży Marianów, Warszawa 1996, s. 34

2              T. Halik, Chcę, abyś był, przeł. A. Babuchowski, Wydawnictwo
Znak, Kraków 2014, s. 58.

8-


dzimy człowieka świętego, chce być rozpoznawany przez swoje człowieczeństwo: piękny człowiek upodobniony do Jezusa najpiękniejszego z synów ludzkich (por. Ps 45, 3). Przyszliśmy na ten świat jak każdy zwykły potomek Adama: nadzy we własnym człowieczeństwie. Okazuje się, że mamy te same korzenie co Józef, cieśla z Nazaretu. Na­leżymy do tego samego drzewa genealogicznego. Tytuły, pozycje, korony na głowie pojawiają się w ludzkich ży­ciorysach dopiero później... i nie u wszystkich zresztą. Najpóźniej zaś pojawia się aureola dopiero po śmierci. Tymczasem u Boga aureolę mamy już od założenia świata: jesteśmy koroną Jego stworzeń i co najważniejsze jes­teśmy Jego dziećmi. Dziecięctwo Boże to nasza aureola u Boga. Wobec tej godności wszystko inne jest relatyw­ne, wszystko jest w relacji do tej godności. Kiedyś, wraz z ostatnim oddechem życia, znikną zdobyte pozycje, tytuły, urzędy, zawodowe osiągnięcia. Hiob przypomniał nam, że nadzy wyszliśmy z łona matki i nadzy tam wrócimy (por. Hi 1, 20). Nasza aureola będzie jednak u Boga: na zawsze pozostaniemy stworzeniami i dziećmi Ojca. W Jezusie, swoim Synu, wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem (por. Ef 1, 4). Świętymi Bóg nazywa tych wszystkich, którzy w swoim nagim człowieczeństwie wiernie ukazywali piękno oblicza Jego Syna, najśliczniejszego z synów ludzkich (por. Ps 45, 3). Takim człowiekiem był Józef z Nazaretu. Nieznany niko­mu, z wyjątkiem garstki krewnych i sąsiadów w niewielkiej mieścinie. Był sakramentem obecności Boga w maleńkim


punkcie ziemskiego globu. Świat nie miał najmniejszego pojęcia, że takie miejsce jak Nazaret w ogóle istnieje. Ci zaś, którzy wiedzieli, szczerze wątpili, że coś dobrego może pochodzić z Nazaretu (por. J 1, 46).

Zapragnijmy poznać z bliska Józefa z Nazaretu, świętego człowieka. Zdumiewając się jego świętością, pozwólmy mu jednak pozostać jednym z nas, zwyczajnym człowiekiem, ulepionym jak my z prochu ziemi. Jest coś, co w jego czło­wieczeństwie fascynuje najbardziej i czyni go świętym: był człowiekiem krystalicznie sprawiedliwym. Sprawiedliwym wobec Boga, wobec małżonki Maryi, wobec Jezusa i wobec własnego powołania do ojcostwa. Józef cały pulsuje świę­tością, ponieważ cały jest sprawiedliwy.


ROZDZIAŁ PIERWSZY

CZŁOWIEK

Józef, który był człowiekiem... (Mt 1, 19)

Niektórzy w tradycji Kościoła twierdzili, że został uświę­cony już w łonie swej matki, której notabene imienia nie znamy. Mamy tylko informacje, kto był jego ojcem, ale i tu nie ma pewności. Mateusz napisał, że Jakub (por. Mt 1, 16), Łukasz, że ojcem był Heli (por. Łk 3, 23). Korzystali z od­miennych, nieznanych nam źródeł. Ci, którzy widzą Józefa uświęconego już pod sercem jego matki, tłumaczą to tym, że skoro tak było w przypadku Jeremiasza (por. Jr 1, 5), to z pewnością było tak również w przypadku Józefa. Szla­chetna myśl, która jest przecież prawdą, ponieważ dotyczy każdego z nas. Każdy został uświęcony przez Boga, zanim poczęła nas mama. Wybrał nas, zanim znaleźliśmy się w ło­nie matki. Wybrał każdego z nas w swoim sercu, byśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem (por. Ef 1, 4). Także największy grzesznik tej ziemi został stworzony i uświę­cony. Nie oznacza to, że rodzimy się krystalicznie czyści i święci. Rodzimy się skalani grzechem pierworodnym.

- 11


Spośród ludzi jedynie Maryja została zachowana od grze­chu, a stało się to na mocy przewidzianych zasług Jej Syna, który umarł także za Nią, Niektórzy jednak twierdzą, że skoro Maryja była niepokalanie poczęta (czyli zachowana od grzechu na mocy uprzedzającej łaski), to przecież nale­ży wnioskować, że ta sama łaska spotkała Jej Oblubieńca, ziemskiego ojca Jezusa. Nie mówi o tym jednak żadna stronica Ewangelii ani nie naucza tak Kościół. Są wreszcie tacy, którzy zastanawiają się, czy imię „Józef" nie zostało nadane synowi Jakuba (lub Helego) pod wpływem Bożego objawienia podobnie jak to miało miejsce w przypadku Jana Chrzciciela (por. Łk 1, 13.59-63). To wszystko są je­dynie domysły, niemające potwierdzenia w Biblii.

Jedno wiemy na pewno: Józef i członkowie jego rodziny musieli być ludźmi bardzo prostymi, zwyczajnymi, niewyróżniającymi się niczym od innych mieszkańców Nazaretu, skoro ich ziomkowie, wiedząc, że Jezus jest synem Józefa i Maryi, powątpiewali w wyjątkowość Jezusa, dziwili się i lekceważyli Go: „Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry? I powątpiewali o Nim. A Jezus mówił im: «Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony»" (Mk 6, 3-4). Dziwili się, skąd ten cieśla, syn ich sąsiada z Nazaretu (por. J 1, 45), ma taką mądrość i wymowę (por. Łk 4, 22). Nie dowierzali (por. Mk 6, 6). Jednak właśnie taki Józef jest nam najbliższy - zwyczajny, z prostej rodziny, tak prostej, że aż nikt nie dowierzał, by cokolwiek nadzwyczajnego miało wy-

- 12-


różniąc familię „tego cieśli". Chciejmy więc najpierw spotkać się z Józefem zwykłym śmiertelnikiem. Mateusz, zanim zaświadczył o jego sprawiedliwości, napisał o nim;(...) Józef, który był człowiekiem (...)" (Mt 1, 19).

Zwykły śmiertelnik

Spotkanie z Józefem - zwykłym człowiekiem, rozpocznijmy od pewnej legendy. W IV lub V wieku ktoś z naszych braci lub sióstr chrześcijan zamieszkujących w Egipcie napisał apokryf poświęcony św. Józefowi - Legendę o św. Józefie11. Zachowały się dwie wersje: jedna po koptyjsku, a druga po arabsku4. Treść legendy świadczy o silnym kulcie św. Józefa, jaki się wtedy rozwijał. W legendzie czytamy między inny­mi o jego chorobie i śmierci. Interesująca jest fabuła tego opowiadania. Opowiadającym jest sam Jezus. Zgromadził na Górze Oliwnej uczniów i opowiedział im historię swego ojca. Słyszymy w niej wiele wiadomości znanych z innych, wcześniej napisanych apokryfów: między innymi o tym, że Józef, zanim poślubił Maryję, był 90-letnim wdowcem i miał dzieci; słyszymy o jego wewnętrznym zmaganiu, czy przyjąć do domu Maryję, gdy odkrył, że jest brzemienna; słyszymy o ucieczce do Egiptu, o jego pracy zawodowej.



1 Zob. Legenda o św. Józefie Cieśli, w: Apokryfy Nowego Testamentu. Ewangelie apokryficzne, cz. 2, red. Marek Starowieyski, Wydawnictwo WAM, Kraków 2008.

1 Oryginalna wersja prawdopodobnie jest koptyjska i oparta na Protoewangelii Jakuba.

-13-


Najbardziej interesujące dla nas jest to, co Jezus mówi o cho­robie i śmierci swego ojca Józefa. Gdy Jezus miał już 30 lat i rozpoczynał swoją misję, Józef otrzymał pewnego dnia zapewnienie od anioła: „W tym roku umrzesz". Kiedy Józef to usłyszał, zatrwożył się. Udał się do świątyni Pańskiej, zaczął pokutować i modlić się. Po powrocie do Nazaretu Józef zachorował i popadł w trwogę. Modlił się pełen bólu i niepewności. Robiąc rachunek sumienia, aż dziesięć razy powtarzał: „Biada mi...". Skruszony wyznał uczynki, które były dziełem jego oczu, rąk, uszu, nóg, żołądka, ciała. Miał głęboką świadomość odpowiedzialności za wszystko, co czynił w swoim życiu. Na koniec poddał się woli Boga.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin