Cartland Barbara - Idealna miłość.pdf

(819 KB) Pobierz
Barbara Cartland
Idealna miłość
The Perfection of Love
Od Autorki
Za tło tej powieści posłużyła mi budowa przez barona
Ferdynanda Rothschilda słynnego Waddesdon Manor, która
trwała od 1874 do 1889 roku. Waddesdon Manor, łącząc
wszystko co najpiękniejsze w szesnastowiecznych francuskich
zamkach, stał się jedną z najbardziej urzekających,
egzotycznych i bajecznych budowli, jakie można sobie
wyobrazić.
Zarówno komnaty, jak i wyposażenie wnętrz, poza
obrazem Louisa Michela Van Loo Wenus, Merkury i
Kupidyn, można podziwiać w Waddesdon od roku 1957,
kiedy to obiekt ten został udostępniony publiczności.
Poza Waddesdon nigdzie nie spotkałam tylu wspaniałych
dzieł sztuki zgromadzonych w jednym miejscu, i każdy, kogo
interesują związane z historią zabytki, powinien być
wdzięczny Jamesowi Rothschildowi, który na łożu śmierci w
roku 1957 zamek wraz ze wszystkimi zgromadzonymi w nim
skarbami przekazał narodowi.
Rozdział 1
1882
A więc, Darcjo, rozumiem, że twoja ciotka życzy sobie,
abyś jutro odwiedziła ją w Paryżu.
- Tak, wielebna matko.
- Zapewne wiesz, że nie lubię, kiedy moje podopieczne
udają się do Paryża czy też jeśli mają cokolwiek wspólnego z
tym miastem?
- Tak, wielebna matko.
- Mogłam oczekiwać, że wyjaśnisz to swojej ciotce i w
efekcie to ona cię odwiedzi w klasztorze.
- Obawiam się, wielebna matko, że uznałaby tę podróż za
zbyt uciążliwą.
Matka przełożona w milczeniu przyglądała się badawczo
siedzącej po przeciwnej stronie biurka dziewczynie. Bez
wątpienia Darcja, od czasu gdy przekazano ją pod jej opiekę,
wyrosła na prawdziwą piękność. Być może to właśnie było
powodem, że matka przełożona miała tak wiele wątpliwości.
Właściwie nie potrafiła wyjaśnić dlaczego, ale wciąż się
wahała, czy pozwolić dziewczynie, nawet pod ścisłą opieką,
opuścić spokojną przyklasztorną szkołę i udać się do miasta,
które w całej Europie nazywano „najbardziej frywolnym
miejscem na świecie".
Niemniej jednak wielebna matka musiała przyznać, że
Darcja okazała się pod każdym względem wzorową
uczennicą. Ciężko pracowała, osiągając wyniki, jakimi nie
mogła się poszczycić żadna inna dziewczyna, i chociaż była
jedyną Angielką pozostałe uczennice darzyły ją sympatią, nie
mówiąc o uczących na pensji zakonnicach, które wyraźnie ją
faworyzowały.
Pomyślała, że takich włosów, jakie ma Darcja - o
niesamowitym czerwonym odcieniu - oraz brązowozielonych
oczu nie spotkała jeszcze nigdy, pomimo iż przez jej ręce
przeszły już setki wychowanek. Ujął ją sposób, w jaki
dziewczyna czekała na jej decyzję: była spokojna, o nic nie
prosiła, nie okazywała również zniecierpliwienia, chociaż
wciąż jeszcze nie otrzymała ani odpowiedzi odmownej, ani też
zgody.
W końcu wielebna matka postanowiła:
- A więc dobrze, Darcjo - powiedziała. - Możesz jechać
do Paryża pod opieką kuriera, którego ma przysłać twoja
ciotka. Czuję się jednak w obowiązku oświadczyć, że takie
załatwienie sprawy niezupełnie jest po mojej myśli.
- Przekażę zastrzeżenia wielebnej matki - ze spokojem
odrzekła Darcja - i bardzo dziękuję, iż mogę odpisać ciotce, że
dostałam zgodę na odwiedzenie jej.
- Posłaniec czeka, powinnaś więc niezwłocznie
przygotować odpowiedź - dodała matka przełożona.
- Dziękuję - powtórzyła Darcja i wykonując pełen
szacunku ukłon, opuściła pokój.
Zaledwie zamknęły się za nią drzwi gabinetu, podskoczyła
z radości i, jak określiłaby to matka przełożona, z gorszącym
pośpiechem ruszyła W kierunku sali wykładowej, która w tej
chwili była pusta. Otworzyła swój pulpit, wyjęła oprawiony w
skórę bibularz, w którym trzymała papier listowy, i szybko
skreśliła parę słów.
Wielebna matka byłaby niezwykle zaskoczona, gdyby
przeczytała tych parę zapisanych przez Darcję linijek.
Najdroższy z najdroższych!
Nie mogę się już doczekać jutrzejszego dnia. Przyjadę tak
szybko, jak tylko konie poniosą.
Z miłością i tysiącem pocałunków
Darcja.
Zalakowała kopertę, po czym, jak przystało na wzorową
uczennicę pensji prowadzonej przez zakonnice, pełnym
godności krokiem ruszyła do hallu, gdzie pełniąca dyżur
siostra przyjęła od niej list i wręczyła go czekającemu na
zewnątrz posłańcowi.
Zerknąwszy przez uchylone drzwi, Darcja zauważyła, że
posłaniec przybył na rasowym i jak należało się spodziewać
rączym koniu.
Następnie pobiegła na górę, aby wybrać strój na jutrzejszą
podróż do Paryża - podróż, w którą się udawała po raz
pierwszy od dwóch lat.
Powóz, który wczesnym rankiem przybył po Darcję, robił
solidne wrażenie. Miał znakomite resory, był obszerny i
bardzo wygodny, ale nie widniały na nim żadne znaki
wskazujące na właściciela. Na drzwiach powozu nie było
herbu, również uprząż czwórki koni nie miała żadnego
oznakowania. Na koźle siedzieli woźnica i lokaj, a kurier -
starszy mężczyzna o siwych włosach - w pełnej szacunku
postawie czekał przy drzwiach. Kiedy ujrzał Darcję, skłonił
się przed nią głęboko.
Darcja skinęła mu w milczeniu głową i wsiadła do
powozu.
Starszy mężczyzna zajął miejsce naprzeciw niej i kiedy
konie ruszyły, Darcja wychyliła się, aby pomachać ręką
zakonnicy, która chwilę obserwowała odjeżdżający powóz, po
czym zamknęła drzwi szkoły.
Dopiero wtedy Darcja, usadowiwszy się wygodnie,
odezwała się do towarzyszącego jej mężczyzny:
- Jak się masz, Briggy?
- Wspaniale, cieszę się, że widzę panienkę - odrzekł
mężczyzna. - Tak bardzo panienka wyrosła i tak bardzo się
zmieniła w ciągu tych dwóch lat, że mam wątpliwości, czy
pan zdoła panienkę rozpoznać.
- Nie mogę się doczekać, aby go zobaczyć! - miękko
powiedziała Darcja. - Dwa lata bez taty to strasznie długo.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin