Koszta własne - Władysław M. Zdanowicz.pdf

(696 KB) Pobierz
Władysław Zdanowicz
Koszta własne
Rozdział pierwszy
Stał przy biurku Aliny, sekretarki majora Borewicza, i czekając na
zezwolenie wejścia do szefa, przyglądał się Ewie. Stała przy lustrze i
poprawiała włosy, nie zwracając na nich najmniejszej uwagi.
— Panna Ewa jak zawsze piękna… — stwierdziła Alina, przekładając
dokumenty na biurku. — Nawet w mundurze jest przede wszystkim kobietą.
Spojrzał na Alinę, lecz akurat pochyliła się nad maszyną do pisania, jakby
ta uwaga nie była skierowana do niego. Uśmiechnął się i spojrzał na
porucznik Olszewską. Rzeczywiście mogła się podobać mężczyznom …
Nienaganna sylwetka, długie i zgrabne nogi, kasztanowe włosy i ciemne,
brązowe oczy. Była ładna i… wiedziała o tym. Teraz także — wpatrywała się
w niego korzystając z odbicia w lustrze. Zmieszał się, jakby przyłapano go na
kradzieży, i spojrzał w stronę okna.
Chwilę później drzwi do gabinetu otworzyły się i w progu pokazał się
sam major Borewicz.
— Już jesteście — stwierdził spokojnie, podchodząc do Aliny. Położył na
biurku dwie zapisane kartki papieru i wskazał w stronę gabinetu.
— Alinko, potrzebuję to mieć na jutro .
— Tak jest… postaram się, obywatelu majorze.
— Na co czekacie? — widział, że ociągają się z wejściem do gabinetu. —
Wchodzić, wchodzić…
W gabinecie major bez słowa zajął miejsce za długim stołem, wskazał
dłonią, aby zajęli miejsca tuż obok niego, i sięgnął po szarą teczkę.
— Słuchajcie mnie dobrze, bo dwa razy nie mam zamiaru powtarzać —
rozpoczął, otwierając teczkę przed sobą. — Sprawa jest delikatna i w brew
pozorom kłopotliwa. Zdecydowałem się na was, ponieważ oboje znacie
doskonale język francuski.
Kapitan Czarnecki skrzywił się, lecz nie przerwał majorowi.
— Mam szczególnie na myśli porucznik Olszewską — powiedział major,
dostrzegając reakcję Czarneckiego. — Twoje zdolności znam aż za dobrze i
wiem, czego mogę się spodziewać.
— Tak jest, obywatelu majorze.
— Nie przerywaj… Dla pani mam nowe zadanie.
Otóż o godzinie dwudziestej drugiej dziesięć odbierze pani na lotnisku
Okęcie przedstawiciela policji francuskiej, inspektora Belina. Przez cały czas
pobytu inspektora będzie pani jego przewodnikiem i opiekunem na naszym
terenie.
— Rozumiem, obywatelu majorze.
— A co ja mam z tym wspólnego, majorze? — Oprócz tego, że porucznik
Olszewska należy do twojego zespołu, to na razie nic.
Czarnecki chciał się odezwać, lecz porucznik Olszewska była szybsza.
— Obywatelu majorze, czy mogę o coś zapytać? — Słucham …
— Domyślam się, że inspektor Belin nie przyjeżdża do nas z wizytą. Czy
wiemy, o co chodzi? — Gdyby kapitan Czarnecki pozwolił mi dokończyć,
wszystko byłoby już jasne — major nie mógł odmówić sobie małej
złośliwości. — Policja francuska korzystając z pośrednictwa Interpolu
zwróciła się do nas z prośbą o udzielenie pomocy w śledztwie dotyczącym
przemytu narkotyków. Wiem, że jesteście zdziwieni — uprzedził ich pytania
— ale sprawa jest w jakimś stopniu związana z naszym krajem.
— Proszę wybaczyć, obywatelu majorze — Czarnecki poprawił się na
krześle. — Czy są na to dowody? — O dowodach będziemy rozmawiali
później. Po to podejmujemy współpracę z policją francuską, aby wyjaśnić,
czy ich podejrzenia są prawdziwe.
— Rozumiem …
— Jeszcze coś, kapitanie? — Myślałem, że nie mamy żadnych kontaktów
z Interpolem …
— To fakt, że od pięćdziesiątego czwartego roku nie należymy do
organizacji, ale nie musi to oznaczać, że nie ma między nami żadnych
kontaktów. Są sprawy, które dotyczą wszystkich niemal krajów … narkotyki,
fałszerze banknotów, terroryści i tak dalej. Wszystkie policje dostają od
Interpolu informacje dotyczące tych spraw, my też.
— Rozumiem …
— Wracając do sprawy — major ponownie zajrzał do teczki i wyjął
zdjęcia. — Według informacji policji francuskiej jednym z podejrzanych o
przemyt narkotyków jest obywatel francuski… polskiego pochodzenia, Jan
Kamiński.
— Mam notować, obywatelu majorze? — Ewa jak zawsze była bez
zarzutu.
— Nie potrzeba. Wszystkie dokumenty przekażę pani z teczką… Otóż ten
pan jest podejrzany o ścisłą współpracę z siatką przemytniczą. Kamiński był
już aresztowany przez policję francuską, lecz z braku dowodów…
dostatecznych dowodów… — poprawił się natychmiast — został zwolniony.
Teraz ten pan wyjechał w podróż i kieruje się do Polski. Francuzi nie
posądzają go bynajmniej o nagły przypływ patriotyzmu i jego podróż łączą z
działalnością przestępczą. Niestety, nie znają celu, w jakim ten pan
przyjeżdża do nas, i chcą, abyśmy im pomogli. Według sugestii, jakie nam
przekazali, Kamiński był kurierem lub czymś podobnym.
Cokolwiek by to było, naszym obowiązkiem jest sprawdzić, dlaczego i po
co przyjeżdża do nas ten pan.
— A on sam jak i podał powód? — Odwiedziny u kuzyna, którego nie
widział od chwili wyjazdu z Polski.
— Znamy dane kuzyna? — Owszem … Henryk Król, zamieszkały w
Ostrołęce.
Kazałem już odszukać dokładny adres, ale nie mamy pewności, czy
rzeczywiście Kamiński jedzie do niego…
Czarnecki spojrzał na Ewę. Była skupiona i z uwagą wsłuchiwała się w
przekazywane przez majora informacje.
— Jeżeli przekroczy naszą granicę, to nie będzie żadnych kłopotów z
odnalezieniem jego osoby. Mamy informacje, że granicę przekroczy w
Świecku. Jeśli oczywiście ją przekroczy… Wysłałem już tam odpowiednich
ludzi, którzy wiedzą, co mają robić.
— Będą go pilnować cały czas aż do zakończenia sprawy? —
Czarneckiego zaintrygowała przezorność majora. — W takim razie musi to
być nie lada kto.
— Wszystko zależy od tego, co będzie robił w kraju.
Jeżeli pojedzie prosto do Ostrołęki, to nasi ludzie wracają od razu do
komendy. Porucznik Olszewska dostanie z Komendy Wojewódzkiej paru
ludzi i sprzęt, jakiego będzie potrzebowała. Jeżeli on pojedzie jednak w Pol-
skę, to… będziemy pierwsi, którzy się o tym dowiedzą.
Tutaj macie zdjęcia Kamińskiego — podał Ewie kilka fotografii. —
Jedzie do nas zielonym citroenem DS 21 o numerach rejestracyjnych 2431
GL 92.
To już chyba wszystko, co mogę wam powiedzieć o tej sprawie. Aha,
jeszcze jedno. Do granicy z NRD będzie pilnowany przez policję francuską,
później — rozłożył dłonie — to już chyba tylko my.
— Moje zadanie, obywatelu majorze? — Ewa odłożyła zdjęcia na blat
Zgłoś jeśli naruszono regulamin