Bajka o dwoch krukach.pdf

(3023 KB) Pobierz
Piotr Laszkiewicz,
2020
Bajka o dwóch krukach
W pewnym mieście
żyły
sobie dwa kruki -
ojciec i syn. Kruk ojciec - był to postawny,
sędziwy ptak poruszający się powoli i dostojnie,
o surowym i przenikliwym spojrzeniu. Kruk syn,
nieco tęższy od ojca, ruchy miał bardziej
żwawe,
a w jego oczach migotały wesołe
ogniki.
Zwykle po południu, gdy już zaspokoili swój
głód, siadywali obok siebie w parku na gałęzi
kasztanowca i spoglądali w dół, obserwując
przechodniów i uliczny ruch, a niekiedy
wymieniali krótkie uwagi w swym kruczym
języku.
Kiedy padał deszcz, siedzieli w milczeniu
wtulając głowy w grube karki i tylko od czasu do
czasu strząsali ze skrzydeł krople wody.
- Brr! Tato! Dawno chciałem cię zapytać -
odezwał się nagle kruk syn - dlaczego w taki
deszcz nie usiądziemy sobie gdzieś pod
daszkiem albo nie zmajstrujemy jakiegoś
parasola, takiego jak mają ci przechodnie tam w
dole?
- Kruki tak nie robią - odpowiedział kruk ojciec.
Kup książkę
- No wiem,
że
nie robią, ale
zastanawiam si
ę
w
ł
a
ś
ciwie,
dlaczego?
- Po pierwsze, jest to odwieczny
kruczy zwyczaj.
- Po drugie, w ten sposób my, kruki,
okazujemy swoją dzielność i pogardę
dla przeciwności losu.
- Po trzecie, nie chciałbyś chyba
upodobnić się do tych bezskrzydłych
i nieopierzonych straszydeł?
- Co prawda, to prawda - te pokraki nie mają skrzydeł ani piór - odpowiedział kruk syn - ale
potrafili zbudować maszyny, które wynoszą ich w powietrze, a nawet w przestrzeń kosmiczną!
Czy jesteśmy mniej rozgarnięci niż oni? Czy nie używamy ich samochodów, aby ich opony
rozgniatały dla nas orzechy?
- A co do dzielności - można ją przecież okazać na wiele innych sposobów - w sporcie, w
uczciwej walce, w wytrwaniu w trudnym zadaniu. Czy masz jakieś lepsze uzasadnienie tego,
że
sterczymy tu jak te dudki i mokniemy w każdy deszczowy dzień?
- Nazywasz mnie dudkiem? A także mojego ojca i dziadka, którzy przez całe
życie
praktykowali
ten zwyczaj?
- No co ty, tato! Szanuję przecież i ciebie, i dziadka i pradziadka. Ale to,
że
wszyscy od dawna
robią coś w określony sposób, to jeszcze nie znaczy,
że
to jest dobre i mądre. Ktoś musiał
przecież ten zwyczaj wprowadzić jako pierwszy. I pewnie wszyscy współcześni wbijali mu do
głowy,
że
nie szanuje tradycji, lekceważy swoją rodzinę i autorytet starszych?
Kup książkę
- Nie podoba mi się ten tok myślenia... W ten sposób można
podważyć każdą
kruczą tradycję, a każdemu domorosłemu
mądrali dać argument, by bez skrupułów
łamał
dawne obyczaje i
wprowadzał w ich miejsce nowe. Skąd wiesz, jakie to będzie miało
konsekwencje? Zapamiętaj moje słowa - Dzisiaj przeczekasz
deszcz pod daszkiem, a jutro skończysz jak te dworcowe gołębie,
które całe
życie
spędzają pod dachem, wyjadają resztki ze
śmietników
i wcale już nie chcą latać pod gołym niebem!
- Co do możliwych konsekwencji - przecież ty sam zawsze mi
mówiłeś: "Kto nie ryzykuje, ten nie dostanie dżdżownicy!" Nie
chcę się upodobnić do dworcowych gołębi, ale naprawdę nie
podoba mi się, jak te zimne krople deszczu spływają mi po karku.
Lecę zmajstrować sobie jakiś parasol - dla ciebie też zrobić?
- Obejdzie się - mruknął kruk ojciec.
Kruk syn otrząsnął skrzydła z wody i odleciał. Po kilku minutach wrócił, niosąc w dziobie dwie
małe, kolorowe parasolki.
- Skąd to wyciągnąłeś? Spytał kruk ojciec.
- To parasolki do drinków. Małe, lekkie i w sam raz w takim rozmiarze, by okryć nasze głowy i
karki przed deszczem. Chcesz jedną?
-
Ładnie
byśmy wyglądali - jak para pajaców! - burknął kruk ojciec. - Ale trudno - dodał po chwili
- skoro upierasz się przy swoim pomyśle, to daj mi tę różową - w moim wieku nie muszę się już
martwić o reputację, a tobie przyda się wsparcie, gdy inne kruki to zobaczą i zaczną się z Ciebie
naśmiewać.
Kup książkę
Po chwili stali już obaj w milczeniu,
trzymając nad głowami małe,
kolorowe parasolki.
- I jak? - zapytał po chwili kruk syn -
nie kapie na kark, prawda? Czy tak
nie jest o niebo przyjemniej?
- Rzeczywiście.- powiedział kruk
ojciec. - Miałeś dobry pomysł.
- Tato?
- Co, synu?
- Myślisz,
że
inne kruki rzeczywiście
będą nas wyśmiewać?
- O tak, z pewnością! Mogą też
prze
ś
ladowa
ć
nas, a nawet
wykluczyć z kruczej społeczności.
- To może lepiej schowajmy te parasolki?
- Co to, to nie! Skoro otworzyłeś już dziób, to powiedz całe KRA! Poza tym, sam mówiłeś,
że
dzielność można okazać przez wytrwanie w trudnym zadaniu. To będzie nasze
ćwiczenie
w dzielności.
Od tej pory, w każdy deszczowy dzień, kruk ojciec i kruk syn siedzieli na gałęzi kasztanowca,
trzymając nad głowami małe, kolorowe parasolki. Inne kruki z początku
śmiały
się z nich, potem
zaczęły im urągać. Niekiedy młodzi kruczy chuligani próbowali ich obrażać i atakować, ale ponieważ
ojciec i syn zawsze stali ramię w ramię i bronili się dzielnie, po jakimś czasie dano im spokój i uznano
za parę dziwolągów, których niebezpiecznie jest zaczepiać.
Kup książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin