nadmorzem.pdf

(231 KB) Pobierz
Aby rozpocząć lekturę,
kliknij na taki przycisk
,
który da ci pełny dostęp do spisu treści książki.
Jeśli chcesz połączyć się z Portem Wydawniczym
LITERATURA.NET.PL
kliknij na logo poniżej.
STANISŁAW PRZYBYSZEWSKI
NAD MORZEM
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gdańsk 2000
2
MODLITWA
Ty, która w czarne sny moje świetlanymi palcami wplatasz piękno więdniejących je-
sieni, blaski okwitłych przepychów, spiekłe barwy ogniem trawionych rajów, -
O jasna moja -
wiele bólu się prześniło, odkąd Cię po raz ostatni widziałem, ale wciąż jeszcze lśni me
serce nad gwiazdami, któreś w me życie rozsiała, wciąż jeszcze rwą się z krwi mojej dy-
szące ręce ku szczęściu, które mi kiedyś w duszy rozpaliłaś.
Ty, która w ciemnej pomroce cichymi rękoma przędziesz mi na zaczarowanych har-
fach ciężką zadumę o chwilach rozkoszy, co jak poszum dalekich skrzydeł przewiały, o
słońcach, co w morzu tonąc, iskrzą się na zachodzie krwawą rosą, o nocach, co do cie-
płych piersi tulą serca zbolałe -
O jasna moja -
już tyle razy słońce zapadło, odkąd koiłaś czarownymi pieśniami smutek mej duszy, a
wciąż jeszcze widzę w smutnym rozjęku Twe oczy, jak się żarzą w nieziemskim zachwy-
cie i jasną rękę widzę, jak się ku mnie wysuwa i w płonącym krzyku chwyta za moją.
Ty, która mi noce burz na dni pogody przemieniasz, w głębiach snu mi jawy gasisz, w
bezbrzeżne dale odsuwasz pobliża - która mi w sercu błędne ognie rozpalasz i czarne
kwiecie ku życiu niecisz -
O jasna moja -
Już tysiąc razy świat się przeobraził, odkąd Twe ostatnie spojrzenie chłonęło gasnące
blaski mej duszy, a wciąż jeszcze widzę Twą drobną twarz dziecka i złotą koronę jedwab-
nych włosów wokół Twej skroni, widzę, jak dwie łzy spłynęły w blady uśmiech, co tlał na
Twych ustach, i słyszę, jak głos Twój ciemną skargą się żali.
Ty, która mi rozrywasz pieczęcie wszelkich tajemnic i czytasz runy ukrytych sił, a po
wszystkich szałach mego życia roztaczasz się tęczą łaski od jednego nieba do drugiego -
nigdy jeszcze nie wichrzyły się taką burzą gwiazdy moje, nigdy jeszcze nie płomie-
niała jasność, co Twą skroń wieńczy, tak krwawymi błyski, jak teraz, kiedym Cię już na
zawsze utracił.
Przed Twe nogi rzucam gwiazdy moje, stopy Twe oplatam snów mych czarnym kirem,
a w ręce Twoje kładę me serce - me serce...
3
RAPSOD PIERWSZY
Byłem królem!
Bezkresne było państwo moje, a bez granic potęga moja.
Dziś siedzę na złomach skał, patrzę na morze i myślę o Tobie.
Morze się pieni, u nóg mych łamią się z głuchym łoskotem olbrzymie fale, a noc tak
ciemna i dżdżysta.
Zamykam oczy i słucham.
I słyszę tajemny szum - wzmaga się i opada; chwilami słyszę go gdyby zbłąkane echo
z nieskończonych oddali, to znowu wre mi w uszach gdyby kipiący war zatorów. I nie
wiem, czy to we mnie, czy poza mną ten straszny głos burzy?
I czuję, jak szum ten staje się czarnym jękiem mej duszy. Czuję, jak zapuszcza korze-
nie w najtajniejsze głębie mego serca, jak rośnie, jak naraz rozkwita w wielki kwiat bole-
ści. A śmieje się dziko, śmieje się zgrzytem upiorów, rozgałęzia się w krzew, wrasta w
każdy mój nerw, ssie rozkosz z mego bólu, kipi radością nad mą niemocą, rozdziera świa-
tło mych oczu, tak że cały świat migoce gdyby krwawy szmat purpury i w ognistych łzach
się rozkrapla.
Sam jestem na świecie. Sam jedyny. Sam, bo stoję ponad wszelką burzą i bólem. Na
szczycie najwyższych gór stoję w odwiecznym śniegu, odziany w najtajniejsze dale życia,
i widzę, jak się przestrzenie rozszerzają, a cisza wokół mnie jako jedyny wir, który
wszystko pochłania i moje dziś i moje jutro, moją rozpacz i... i... Ale otóż słyszę głuchy
rozgwar; jak czarna chmura kłębi się pode mną gniew i grzech życia, a lejąc się gdyby
strumień roztopionego złota spadła pierwsza błyskawica... I widzę, jak się olbrzymie skały
lodu rozluźniają i z przestrachem sądu ostatecznego staczają się w dół. A trzask i łoskot i
grzmot stał się ciałem, rozerwał powietrze od góry do dołu, bo nie mógł znaleźć dość
miejsca. Tylko ja, ja sam stoję niewzruszony w tym strachu i gniewie i burzy, ja sam pa-
nuję nad zniszczeniem, bo nie ma bólu większego nad ten, który mi serce szarpie i nie ma
strachu nad ten, co mi jadem trucizny mózg przegryza.
Ucichło...
Dwa krwawe światła na morzu. Dwa krwawe słońca, w których dwie wieczności się
stopiły: - to Twoje oczy...
Piękno, niespożyte piękno jesiennej nocy nad morzem: - to Twoja piękność pra-
początku, co czas i przestrzeń i mnie i Ciebie ze siebie wyłonił, piękność przedstworzenia,
gdyśmy oboje w rozkosznym spowiciu spoczywali.
Cisza w mym sercu, cisza bólu, co przestał już być bólem: - to cisza smutku Twej du-
szy, który kiedyś promieniłaś w parne noce mej ojczyzny.
...Bo byłaś piękną i czystą i jasną, jak dusza dziecka, w której się święta ofiara chrztu
dopełniła.
4
Zgłoś jeśli naruszono regulamin