Bad Boys Bring Heaven.pdf
(
3665 KB
)
Pobierz
Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu
niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii metodą
kserograficzną, fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym,
magnetycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji.
Wszystkie znaki występujące w tekście są zastrzeżonymi znakami
firmowymi bądź towarowymi ich właścicieli.
Niniejszy utwór jest fikcją literacką. Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci —
żyjących obecnie lub w przeszłości — oraz do rzeczywistych zdarzeń losowych, miejsc
czy przedsięwzięć jest czysto przypadkowe.
Zdjęcie na okładce wykorzystano za zgodą Shutterstock.
Helion SA
ul. Kościuszki 1c, 44-100 Gliwice
tel. 32 231 22 19, 32 230 98 63
e-mail:
editio@editio.pl
WWW:
http://editio.pl
(księgarnia internetowa, katalog książek)
Drogi Czytelniku!
Jeżeli chcesz ocenić tę książkę, zajrzyj pod adres
http://editio.pl/user/opinie/badbob
Możesz tam wpisać swoje uwagi, spostrzeżenia, recenzję.
ISBN: 978-83-283-6614-5
Copyright © Helion SA 2021
Printed in Poland.
•
Kup książkę
•
Poleć książkę
•
Oceń książkę
•
Księgarnia internetowa
•
Lubię to! » Nasza społeczność
Rozdział 1.
Muzyka dudniła we wnętrzu samochodu swoim smętnym rytmem, który
przyprawiał mnie o melancholię i spokój — tego wymagał mój
umysł. Ten dzień należał do tych burzliwych, co oznaczało,
że
potrze-
bowałam miarowego tempa gitary oraz gorzkich słów wyśpiewywanych
anielskim głosem.
—
Isn’t it lovely, all alone
— wymruczałam, opierając skroń na
dłoni ręki zgiętej w
łokciu.
Czerwone
światło
trwało niezmiennie,
podczas gdy starałam się uspokoić paniczną chęć naciśnięcia gazu.
—
Heart made of glass, my mind of stone.
Przelotnie zerknęłam na samochód stojący na pasie obok i przewró-
ciłam oczami, dostrzegając ciekawski wzrok skupiony na wysokości
mojego ramienia. Zastanawiałam się, jakim cudem ta starsza pani
dostrzegała cokolwiek przez denka od słoików zdobiące nasadę jej nosa.
Jednakże obrzydzenie na jej twarzy mówiło samo za siebie. Bawiło
mnie to niemiłosiernie, ponieważ wyglądała, jakbym trwale namalowała
na swoim ciele gówno.
Dla wielu ludzi tatuaże były uosobieniem myśli: „Jak to będzie
wyglądało na starość?”. Jednakże nie przechodził im przez głowę
fakt,
że
może nawet tego okresu nie dożyjemy. Mogliśmy w tej sekun-
dzie przypieczętować swoją
śmierć,
ale inni patrzyli na kolorowy tusz
niczym na samego diabła.
Zerknęłam na wciąż niezmienne
światło,
sięgnęłam po wcześniej
przygotowanego papierosa i bez zbędnych ceregieli odpaliłam go. Z roz-
bawieniem przyjęłam oburzoną minę staruszki, mrugnęłam do niej
i z głośnym piskiem ruszyłam przed siebie.
5
Kup książkę
Poleć książkę
Teraz słusznie mogła utwierdzić się w przekonaniu,
że
byłam
pomiotem szatana.
Było mi do
śmiechu,
póki nie zaparkowałam przed budynkiem
z czerwonej cegły otoczonym przez wysokie palmy. Nastolatki w róż-
nym przedziale wiekowym przechadzały się po trawnikach bądź opie-
rały się o maski samochodów. Skrzywiłam się na gwar rozmów dobie-
gający zza otwartej szyby i modliłam się o spadający meteoryt, który
mógłby skrócić moje rozpoczynające się cierpienia. Loyola High School
miała być od teraz moim nowym osobistym piekłem.
Tear me to pieces, skin to bone
Hello, welcome home
Melodia rozbrzmiała ostatni raz, pozostawiając mnie w ciszy wła-
snego umysłu, podczas gdy hałas z zewnątrz przytłaczał mnie swoimi
decybelami.
Zacisnęłam pięści na kierownicy, wzdychając głęboko, gdy czerwone
paznokcie wbijały się w nasadę wnętrza moich dłoni. Przechodziłam
przez ten proces nie raz — nowa szkoła, stara ja — wystarczyło tylko
wtopić się w tłum. Ostatecznie każdy zapominał o twoim istnieniu.
Sięgnęłam po niewielki skórzany plecak, założyłam go na jedno
ramię i z niechęcią opuściłam bezpieczną przystań. Bycie
świeżym
mięsem nie oznaczało nagłego zainteresowania moją osobą. Rzeczy-
wistość to nie film, w którym każdy nagle przerywa dotychczasowe
czynności,
żeby
pogapić się na intruza. Wszystko toczyło się dalej,
póki nie
ściągałeś
na siebie zbytniej uwagi — a raczej uwagi tej kon-
kretnej osoby, która mogła wypchnąć cię na piedestał hierarchii bądź
ustawić na samym jej końcu.
Oczywiście kim byłabym ja, Hope Ciredman, gdybym nie wpa-
kowała się w najgłębsze szambo stulecia?
Nie przywiązywałam do niczego specjalnej wagi, gdy przekracza-
łam
próg ruchliwego korytarza. Dłoń wspierałam na cienkim ramiącz-
ku plecaka, szukając wzrokiem czegoś, co mogłoby doprowadzić mnie
do szkolnego sekretariatu. Po chwili odnalazłam wspomniane miejsce,
w którym panował kompletny chaos.
6
Kup książkę
Poleć książkę
— Jeszcze jedno słowo, ty parszywy kawałku gówna — rozniósł się
wściekły wrzask. Rozszerzyłam z zaciekawieniem oczy na wyraźną
groźbę, która czaiła się w tych słowach.
— To co, McLean? — zakpił kolejny i dotarło do mnie,
że
wkro-
czyłam właśnie w jatkę pierwszej klasy. Pulchna kobieta za biurkiem
krzyczała wniebogłosy, starając się uspokoić rozwścieczonych chłopa-
ków, co najwyraźniej nie przynosiło odpowiednich rezultatów.
Napotkałam właściciela sarkastycznego tonu i mimowolnie się
skrzywiłam, widząc stan jego twarzy. Lewa część policzka była cała na-
puchnięta, a patrząc na jego nos, mogłam stwierdzić,
że
był najprawdo-
podobniej złamany. Mimo to pod krwawą miazgą dostrzegłam przy-
stojne rysy przypieczętowane blond kosmykami. Jednakże to druga
strona z tej bijatyki, mianowicie sam McLean, zaciekawiła mnie bar-
dziej — tatuaże na ramionach przykrywały wyrzeźbione mięśnie, które
zaciekle szamotały się w uchwycie innego chłopaka. Czarne włosy były
rozwichrzone we wszystkich kierunkach, podczas gdy z rozciętych ust
ulatywała strużka krwi. Po stanie jego dłoni mogłam utwierdzić się
w przekonaniu,
że
na pewno to nie on był ofiarą.
— Uważaj, bo zaraz dorobię ci identyczne limo pod drugim okiem
— warknął, uśmiechając się bez cienia wesołości.
— Dosyć — wrzasnął mężczyzna w
średnim
wieku, uderzając dło-
nią o blat recepcji. Wzdrygnęłam się na niespodziewany impet. —
Asa. Drake. Obaj do mojego gabinetu.
Odprężyłam się minimalnie, gdy zaczęli się kierować do wskazanego
pokoju. Ruszyłam w stronę poczerwieniałej kobiety, zapewne sekretarki,
która wyglądała, jakby miała wpaść w hiperwentylację. Przeczesałam
palcami włosy, mijając się spojrzeniem z Asą — a przynajmniej tak
mi się wydawało po tym, jak go nazwał dyrektor — który w ostateczno-
ści
zatrzasnął drzwi gabinetu.
— Jestem nowa — odezwałam się. — Miałam się zameldować i ode-
brać swój plan zajęć.
— Chwileczkę, cukiereczku — wysapała ociężale, wachlując się teczką.
— Jak zawsze same kłopoty z tą dwójką — mamrotała pod nosem.
7
Kup książkę
Poleć książkę
Plik z chomika:
PDFator
Inne pliki z tego folderu:
Sorry memory Poznaj najlepsze metody zapamietywania.pdf
(1085 KB)
Kasandra.pdf
(5035 KB)
A mialo byc tak pieknie.pdf
(3815 KB)
Aleje wykolejencow.pdf
(289 KB)
Akademia Wenus.pdf
(186 KB)
Inne foldery tego chomika:
3ds max
50 zadań i zagadek szachowych
Access
Acrobat
Administracja
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin