Hard Beat Taniec nad otchlania.pdf

(600 KB) Pobierz
Tytuł oryginału: Hard Beat: A Driven Novel #6
Tłumaczenie: Marcin Machnik
Projekt okładki: ULABUKA
Materiały graficzne na okładce zostały wykorzystane za zgodą Shutterstock Images LLC.
ISBN: 978-83-283-1877-9
Copyright © K. Bromberg, 2015
Signet Select and the Signet Select colophon are trademarks
of Penguin Random House LLC.
Penguin Random House supports copyright. Copyright fuels creativity, encourages diverse
voices, promotes free speech, and creates a vibrant culture. Thank you for buying an
authorized edition of this book and for complying with copyright laws by not reproducing,
scanning, or distributing any part of it in any form without permission. You are supporting
writers and allowing Penguin Random House to continue to publish books for every reader.
Polish edition copyright © 2016 by Helion SA.
All rights reserved.
All rights reserved. No part of this book may be reproduced or transmitted in any form
or by any means, electronic or mechanical, including photocopying, recording or by any
information storage retrieval system, without permission from the Publisher.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu
niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii metodą
kserograficzną, fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym,
magnetycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji.
Wszystkie znaki występujące w tekście są zastrzeżonymi znakami firmowymi bądź
towarowymi ich właścicieli.
Autor oraz Wydawnictwo HELION dołożyli wszelkich starań, by zawarte w tej książce
informacje były kompletne i rzetelne. Nie biorą jednak żadnej odpowiedzialności ani za
ich wykorzystanie, ani za związane z tym ewentualne naruszenie praw patentowych lub
autorskich. Autor oraz Wydawnictwo HELION nie ponoszą również żadnej odpowiedzialności
za ewentualne szkody wynikłe z wykorzystania informacji zawartych w książce.
Wydawnictwo HELION
ul. Kościuszki 1c, 44-100 GLIWICE
tel. 32 231 22 19, 32 230 98 63
e-mail:
editio@editio.pl
WWW:
http://editio.pl
(księgarnia internetowa, katalog książek)
Printed in Poland.
Kup książkę
Poleć książkę
Oceń książkę
Księgarnia internetowa
Lubię to! » Nasza społeczność
Prolog
— Szukasz samobójczej misji czy co?
— O czym ty, do diab a, mówisz? — Poprawiam si na krze le,
eby spojrze na Rafe’a, i k tem oka api widok z okien siedziby
Worldwide News na Manhattanie. Tak naprawd jednak nieustannie
mam przed oczami wspomnienia, których nie da si wymaza .
B yski wiate przecinaj ce ciemno nocy. Wycie syren, które
przekrzykiwa y moje b agania, by oddycha a. Jej nieruchome cia o,
blade i wilgotne. Nie reaguj ce na nic.
Jej oczy. Te jej b kitne oczy, zawsze pe ne ycia i energii, teraz
puste i zastyg e.
Sw d prochu strzelniczego i metaliczny zapach nieoczekiwanej
mierci unosz ce si wokó nas jak mg a.
Ból. Serca — z powodu tego, co powoli do mnie dociera o —
i ramion — od uciskania jej klatki piersiowej, gdy próbowa em zmu-
si j do powrotu do ycia.
Jej usta. Zimne. Fioletowe.
Brzmienie mojego g osu, który b aga j , by by a silna. eby zosta a
ze mn .
Chaos. Czyje r ce odci gaj ce mnie, ebym ust pi miejsca leka-
rzom. Chocia i tak nie mieli ju nic do zrobienia.
Ch ód, który poczu em, gdy wk adali j do samochodu, i nie-
kontrolowane dr enie z nadmiaru prze y . Skupi em si wtedy na
ch odzie spowijaj cym moje cia o niczym koc, bo wola em to ni po-
czucie winy, które stopniowo w lizgiwa o si w moj psychik i dusz .
Nie ochroni em jej. Próbowa em. Ale ponios em kl sk .
— Tanner! — G os Rafe’a wyrywa mnie z odtwarzanego bez
przerwy w mojej g owie koszmaru. Chwil trwa, zanim udaje mi si
wróci z tej bolesnej w drówki w przesz o .
7
Kup książkę
Poleć książkę
Hard Beat. Taniec nad otch ani
— Tak. Sorry. — Przeci gam d oni nad górn warg , ocieraj c
kropelki potu, które si tam pojawi y. — Ja…
— Zamy li e si ? Powiedzia em, e szukasz samobójczej misji.
— To bzdura i dobrze o tym wiesz. Wiadomo, e chodzi o materia
do reporta u. Zawsze. — Wkurza mnie to, e musz si t umaczy ,
bo zazwyczaj pyta tylko o to, czy jestem ju spakowany.
— Patrz c na twoje nastawienie, boj si , e sam b dziesz mate-
ria em do reporta u. — Jego sarkazm jeszcze bardziej mnie wkurza,
chocia wiem, e celowo mnie prowokuje. — Potrzebujesz niebez-
piecze stwa, dreszczu emocji, miejsca, w którym b dziesz móg ry-
zykowa yciem, eby ukara si za to, e nie uratowa e Stelli? —
Opiera r ce na blacie, prostuje si i patrzy na mnie z góry zza biurka,
jakby udziela mi milcz cej reprymendy. Wytrzymuj jego spojrzenie,
bo chocia ma sporo racji, jest te jednocze nie w b dzie.
— Czy bym nie by twoim najlepszym reporterem? — To bezczel-
ne pytanie, ale dobrze wiem, e tak w a nie jest. Odwracam si na
chwil w stron okna, po czym siadam z powrotem na krze le i chwy-
tam si d o mi za kolana. Gdy w ko cu podnosz wzrok na niego,
dok adam wszelkich stara , eby zauwa y zuchwa o mojego spoj-
rzenia.
— Nie na tym polega problem. Chodzi…
— ciemniasz! — Wstaj gwa townie, a odg os odepchni tego
kolanami krzes a podkre la moje s owa. — Chodzi o to, e kto musi
tam pojecha , a szkoda, eby jaki ó todziób tam zgin , bo nie zna
realiów. Potrafi to zrobi lepiej ni ktokolwiek inny.
— Wypalisz si , cz owieku. Od lat dajesz z siebie wszystko… a te-
raz, po tym… Wiesz, min o dopiero dwa i pó miesi ca…
— Ale ja za chwil zwariuj z nudów! — krzycz , wyrzucaj c
d onie w gór , szybko jednak pow ci gam emocje. Musz mu po-
kaza , e potrafi si opanowa , bo wtedy wy le mnie w teren i b d
móg mu udowodni , e jestem cennym zasobem, a nie ryzykantem,
za jakiego mnie uwa a. Owszem, jestem ryzykantem, ale on nie musi
tego wiedzie . — We mnie do sk adu, trenerze. B agam ci , Rafe.
8
Kup książkę
Poleć książkę
Prolog
Potrzebuj tego, musz si wyrwa z Dodge i wróci tam, gdzie mi
dobrze i gdzie czuj si jak w domu… — Moje b aganie jest a o-
sne, ale jestem zdesperowany.
— Je li domem jest dla ciebie obsadzony przez dziennikarzy hotel
na jakim zadupiu, to naprawd mi ciebie al, stary… — Milknie
i spogl da mi badawczo w oczy. W jego spojrzeniu jest wspó czucie,
zrozumienie i lito , a ja nienawidz lito ci.
— To nie mój dom, ale tego teraz potrzebuj . atwiej mi b dzie
upora si z tym wszystkim… bo b d musia si skupi na pracy,
a nie na niej. — Ani na jej pogrzebie i rozmowie z jej rodzicami oraz
na niedosz ym wyje dzie na Ibiz , który mieli my zaplanowany ty-
dzie pó niej.
— Rozumiem, Tanner. Wszystko… cholera — mówi i odchodzi
od biurka. Wk ada r ce do kieszeni, odwraca si w stron okna
i wzdycha. Potem odwraca si do mnie. — Zobaczmy, co mog
zrobi . Nawet nie mam jeszcze nowego… — Milknie, chocia obaj
dobrze wiemy, co chcia powiedzie .
W domu na komodzie mam jeden z jej aparatów z kart pami -
ci, na której wci s zdj cia z naszej ostatniej wspólnej nocy. Nie
jestem w stanie ich obejrze . Szkoda, bo mo e gdybym to zrobi ,
znikn yby te okropne, prze laduj ce mnie obrazy.
— Rafe, jest, jak jest. Mo esz to wypowiada na g os, bo musz
do tego przywykn : nowego fotografa.
Wiem, e jemu te nie jest atwo. W trójk zaczynali my w tej
bran y jako m odzi ludzie rzuceni na g bok wod . A dzi jedno
z nas jest szefem, drugie musi wróci na t g bok wod , bo szuka
zapomnienia, a trzecie nie yje.
— Tak czy siak, moim zdaniem powiniene zosta jeszcze przez
jaki czas w Stanach. Sp d troch czasu z siostr i jej rodzin .
Nabierz dystansu.
— Mam tyle dystansu, ile potrzebuj , dzi ki. — Zachowuj si
jak sarkastyczny dupek, ale on jest jedn z osób, które powinny do-
skonale rozumie moj potrzeb powrotu. — S uchaj, nie przyj-
9
Kup książkę
Poleć książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin