Robaki.pdf
(
360 KB
)
Pobierz
Anna Korfil
Robaki
Wersja Demonstracyjna
Wydawnictwo Psychoskok
Konin 2019
Kup książkę
Anna Korfil
„Robaki”
Copyright © by Anna Korfil, 2019
Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2019
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Żadna część niniejszej publikacji nie
może być reprodukowana, powielana i udostępniana w
jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.
Redaktor prowadząca: Wioletta Tomaszewska
Redakcja i korekta: Bogusław Jusiak
Korekta: Joanna Barbara Gębicka
Projekt okładki: Robert Rumak
Skład epub, mobi i pdf: Kamil Skitek
ISBN: 978-83-8119-399-3
Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o.
ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-510 Konin
tel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706
http://www.psychoskok.pl/
http://wydawnictwo.psychoskok.pl/
e-mail:wydawnictwo@psychoskok.pl
Kup książkę
PROLOG
Czasem, kiedy przymknę oczy, wciąż widzę zielone, rozległe
pola starego Jeschkego, po których biegałem, gdy byłem
chłopcem. Stary Jeschke co roku obsadzał je rzepakiem.
Przedzielone asfaltówką rozciągły się aż po horyzont. Latem
żółciły się z oddali a gdy wiatr wiał od pola, słodki zapach
rzepaku niósł się aż do miasteczka.
Po drugiej stronie szosy, za niewielką stacją benzynową,
rysowało się w dole skupisko domostw z górującą nad nimi
wieżą zegarową starego, XVI-wiecznego kościoła (czasem
zastanawiam się, czy jeszcze stoi).
To było Pringsheim, miasto mojego dzieciństwa i lat
dorosłych. Spędziłem tam pół życia. Toczyło się ono powoli,
powtarzalnie, jak pianie koguta u Kirschnerów, z którym ci
ostatni co dzień wstawali. Rano oboje szli w pole, razem
pracowali, wracali na obiad, potem znów szli w pole. Kończyli
późnym popołudniem. Nawet kolację jedli razem. Zimą w
domu, ciepłą wiosną i latem w ogrodzie. Pod rozłożystą, starą
jabłonią, na zbitym z sosnowych desek niewielkim stole. Pół
życia tak ze sobą przeżyli.
I takie było życie w miasteczku. Spokojne i monotonne.
Raz tylko, jak Liche po pijaku w polu zasnął i kombajn na
niego najechał, tydzień w miasteczku ludzie o tym mówili. Ale
to było ze czterdzieści lat temu. Od tego czasu codzienność
monotonią przesiąkła. Życie toczyło się stałym rytmem.
Kup książkę
4
Tak… Tamte dni pamiętały zwyczajność.
1.
24 października był dniem moich urodzin, których nie
obchodziłem. Przypomniałem sobie o nim, wyłączając
elektroniczny budzik.
„I znów jesteś starszy” – słyszałem niemal nad uchem głos
matki, siadając na łóżku.
– Mam nadzieję, że i mądrzejszy – dokończyłem za nią na
głos.
Birgit podniosła głowę znad poduszki.
– Co?
– Nic – mruknąłem, wstając z łóżka. – Śpij.
*
Matka nigdy nie wyprawiała nam urodzin. A była nas trójka:
ja, moja siostra Fria i Geb, który zmarł potem w szpitalu w
Portofino.
Nie było tortu, bo jak mawiała matka, „cukier to śmierć”.
Świeczki kupowała tylko duże, woskowe. Trzymała je w
szufladzie „na czarną godzinę” – na wypadek braku prądu.
Nigdy nie marnowała pieniędzy na rzeczy niepotrzebne, które
nazywała „durnotami”. Była zbyt oszczędna. W tym przypadku
byłaby to „durnota nieekonomiczna”.
Kup książkę
5
Plik z chomika:
PDFator
Inne pliki z tego folderu:
Zaklamana historia powstania I.pdf
(992 KB)
12 kropel zycia.pdf
(1862 KB)
A jednak przezylem Losy pilota Dywizjonu 305 Stefana Zygnerskiego.pdf
(9611 KB)
13 go w Piatek.pdf
(1754 KB)
188 dni i nocy.pdf
(192 KB)
Inne foldery tego chomika:
3ds max
50 zadań i zagadek szachowych
Access
Acrobat
Administracja
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin