Down Shift Bez hamulcow Seria Driven.pdf

(594 KB) Pobierz
Tytuł oryginału: Down Shift
Tłumaczenie: Grzegorz Rejs
ISBN: 978-83-283-3140-2
Copyright © 2016 by K. Bromberg
Penguin supports copyright. Copyright fuels creativity, encourages diverse voices, promotes
free speech, and creates a vibrant culture. Thank you for buying an authorized edition
of this book and for complying with copyright laws by not reproducing, scanning, or
distributing any part of it in any form without permission. You are supporting writers
and allowing Penguin to continue to publish books for every reader.
SIGNET SELECT and its colophon are trademarks of Penguin Group LLC.
Polish edition copyright © 2017 by Helion SA
All rights reserved.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu
niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii metodą
kserograficzną, fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym,
magnetycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji.
Wszystkie znaki występujące w tekście są zastrzeżonymi znakami
firmowymi bądź towarowymi ich właścicieli.
Autor oraz Wydawnictwo HELION dołożyli wszelkich starań, by zawarte w tej książce
informacje były kompletne i rzetelne. Nie biorą jednak żadnej odpowiedzialności ani za
ich wykorzystanie, ani za związane z tym ewentualne naruszenie praw patentowych lub
autorskich. Autor oraz Wydawnictwo HELION nie ponoszą również żadnej odpowiedzialności
za ewentualne szkody wynikłe z wykorzystania informacji zawartych w książce.
Materiały graficzne na okładce zostały wykorzystane za zgodą
Shutterstock Images LLC.
Wydawnictwo HELION
ul. Kościuszki 1c, 44-100 GLIWICE
tel. 32 231 22 19, 32 230 98 63
e-mail:
editio@editio.pl
WWW:
http://editio.pl
(księgarnia internetowa, katalog książek)
Printed in Poland.
Kup książkę
Poleć książkę
Oceń książkę
Księgarnia internetowa
Lubię to! » Nasza społeczność
Prolog
Zander
Krew.
Jest tyle krwi. Pokrywa moje r ce. Przesi ka przez spodenki
od pi amy z rysunkiem Scooby-Doo. Te z dziur na kolanie, które
dosta em od tamtej mi ej pani z Armii Zbawienia w miesznych
okularach.
atwiej jest my le o niej. Skupi si na niej zamiast na krwi.
Jest wsz dzie. Nie przestaje si wydostawa . Rozprzestrzenia si .
Nie chce si zatrzyma .
Nie potrafi jej zatamowa .
Kurz ta czy w powietrzu. Drobiny py u unosz si w promieniach
wiat a, które wpadaj do pokoju hotelowego przez szczelin w ro-
letach. Mam rozmyty obraz przed oczami i zm czony umys .
I jestem na rauszu. To zamroczenie alkoholowe jest lepsze ni
sny, które nie przestaj mnie dr czy . Sny, które tak naprawd nie
s ju snami. Pojawi y si w chwili, gdy otworzy em tamto pude ko
kilka tygodni temu i wyj em z niego kawa ek papieru, który zachwia
moim wiatem.
Unosz do ust butelk Jamesona. Poci gam yk, ale nie czuj
ognia. Jedynie chwilowe ciep o. To jednak wystarczy, by st pi
umys . By zatrze sny.
By odsun od siebie prawd .
Plastry. S wsz dzie. Pude ko jest ju prawie puste — bia e
kawa ki, które odrywam, przyklejaj mi si do r k. Ale nie poma-
gaj . Krew wci cieknie. Nie chce si zatrzyma .
Nie potrafi jej zatamowa .
Kup książkę
Poleć książkę
Down Shift. Bez hamulców
Kolejny yk. I jeszcze jeden.
Jestem taki zm czony i mam ju tego dosy . Mam dosy zasta-
nawiania si nad tym, czy moi przybrani rodzice wiedzieli. Oczywi-
cie, e wiedzieli. Dlaczego mnie ok amywali? Czy nie mia em prawa
wiedzie , co zawiera tamten dokument? eby si z tym pogodzi ?
Zmierzy ?
Kurwa, tak. Kurwa, nie. Sam ju nie wiem.
Kolejny yk. A potem du y haust.
No yczki. B ysk metalu le cego obok niej. Ciemna czerwie
przecieka mi przez palce, gdy próbuj zamkn jej rany d o mi.
Pomóc jej. Uratowa j . Zatamowa . Krew.
Ogarnia mnie strach. Wo am przera ony. Czuj bezradno .
Skoro pami tam to wszystko, dlaczego nie pami tam, czy zrobi-
em to, czy nie. To musia em by ja. Tak by o napisane w raporcie.
Dlaczego mieliby k ama ?
Ale zaraz.
Pojawia si wiat o s oneczne. Widz ta cz cy kurz.
Kiedy to si sta o?
Unosz butelk . Jest ju pusta. Wydaj z siebie zrezygnowane
westchnienie i osuwam si z powrotem na fotel. Teraz ju nie po-
trafi zapomnie .
Kurwa.
Zrywam si na odg os walenia do drzwi. Powinienem by si tego
spodziewa . Wiem, e znowu zawali em. Ale czy to ma jakiekolwiek
znaczenie w obliczu tego wszystkiego?
Wiem kto to, zanim jeszcze si odzywa. W jaki sposób wie-
dzia em, e mnie znajdzie. Tak samo wiem, e b dzie wkurwiony,
nawet zanim s ysz jego g os.
Mam to gdzie .
— Zander! — up. up. up. Odg os walenia pi ci w drzwi
rozbrzmiewa mi w g owie niczym piorun.
— Otwieraj! — up. up. up. —
Otwórz te cholerne drzwi!
Kiedy je otwieram, wiat o w korytarzu jak b yskawica o lepia moje
oczy, które zd y y przywykn do mroku. Próbuj bezskutecznie
os oni je przed ra cym wiat em, zanim on blokuje je swoim cia em.
6
Kup książkę
Poleć książkę
Prolog
Colton.
Mój mentor. Mój szef. Kto , kto zna mnie najlepiej.
Mój tata. No có , przybrany tata, ale czy to ma znaczenie?
Wpatrujemy si w siebie. Jego zielone oczy przepe nione s tro-
sk i obrzydzeniem, gdy spogl da na mnie i widzi pomi t odzie ,
t sam , któr mia em na sobie zesz ego wieczoru, i ostentacyjnie
poci ga nosem, daj c mi do zrozumienia, e czuje odór alkoholu,
który najprawdopodobniej wydostaje si przez pory mojej skóry.
Tak.
To ma znaczenie.
K amstwa zawsze maj znaczenie. Zw aszcza gdy ok amuj ci
ludzie, którzy w twoim przekonaniu kochaj ci .
— Nie zapomnia e o czym ? — pyta z gniewem w g osie, ale
jestem na tyle nawalony, e bez zastanowienia rzucam mu prze-
m drza odpowied .
— Nie, o ile mi wiadomo. — Popycham drzwi i zamykam mu je
przed oczami.
Je li walenie pi ci w drzwi by o g o ne, odg os drzwi uderzaj -
cych o cian , gdy popycha je z powrotem, jest og uszaj cy. W pe ni
zas uguj na jego gniew, lecz w tym alkoholowym zamroczeniu nie
znajduj powodu, dla którego mia bym si tym, kurwa, przej .
W cza wiat o i tr ca mnie ramieniem, przepychaj c si do
rodka. Powstrzymuj si z ca ych si , eby si teraz na nim nie
wy adowa . Nie u y pi ci i nie da upustu uczuciu gniewu, nie-
dowierzaniu, cierpieniu i temu wszystkiemu, co w sobie t umi .
Ca e to gówno, któremu sam jestem winny, ale za które wola -
bym obwini jego, moj przybran mam i ca y ten cholerny wiat.
Te my li wprawiaj mnie w os upienie. Potrz sam g ow , pró-
buj c zrozumie , jak mog em chcie podnie r k na cz owieka,
który mi pomóg , da mi wszystko. A jednak przed oczami znowu
przelatuj mi obrazy: krew, plastry, no yczki.
Moja mama.
Prawda, któr skrywa a przede mn moja wiadomo .
7
Kup książkę
Poleć książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin