BENEDYKT XVI - WSPÓŁCZESNE ZAGROŻENIA WIARY WEDŁUG KARDYNAŁA JOSEPHA RATZINGERA.pdf

(304 KB) Pobierz
WSPÓŁCZESNE ZAGROŻENIA WIARY
WEDŁUG KARDYNAŁA
JOSEPHA RATZINGERA
Wierzycie w Boga?
(J 14,1) – to pytanie Chrystusa, skierowane do
uczniów, od wielu wieków wzywa chrześcijan do spojrzenia na stan
wiary w świecie. To pytanie wydaje się być jednym z kluczowych w
całym teologicznym dziele Josepha Ratzingera
1
, dzisiejszego Ojca
świętego Benedykta XVI. Warto niewątpliwie spojrzeć na
dotychczasowy dorobek nowego Papieża, aby lepiej rozumieć pytania
i zadania, które będzie stawiał Kościołowi powszechnemu. Słuchając
Jego wystąpień, homilii, zgłębiając treść dokumentów, które będzie
do nas kierował, trzeba być świadomym, że związane są one także z
wcześniejszym zaangażowaniem. Wiele lat posługi teologicznej, która
określana jest przez znawców teologii Raztingera jako służba
prawdzie, w tym praca w Kongregacji Doktryny Wiary, stanowi
swoistą perspektywę, przez którą obecny Papież będzie odczytywał
znaki czasu i poszukiwał nowych dróg rozwoju wiary
2
.
Chrześcijaństwo, obecne w świecie już 2000 lat, ciągle wywiera
ogromny wpływ na człowieka i kulturę, w której on żyje. Z drugiej
jednak strony wiara w świecie współczesnym wydaje się być coraz
bardziej nękana dotkliwymi zagrożeniami i można powiedzieć, że
przeżywa kryzys. Rodzące się trudności pochodzą zarówno z zewnątrz
– niejako z kontekstu, w którym żyje człowiek, jak również z
wewnątrz – od niego samego. Podążając śladem myśli Josepha
Ratzingera zagrożenia wiary można podzielić na trzy grupy:
zagrożenia w wymiarze dogmatycznym, moralnym i pastoralnym.
Każde z nich mogłoby stanowić przedmiot odrębnych analiz.
Syntetyczny charakter niniejszego artykułu domaga się jednak
uwzględnienia wszystkich zagrożeń, stąd ich prezentacja będzie miała
charakter ogólny.
1. K
WESTIONOWANIE WIARY W ASPEKCIE DOKTRYNALNYM
Wiara człowieka związana jest z przyjęciem określonych prawd,
których staje się nośnikiem. W pierwszym rzędzie są to treści
dotyczące przedmiotu i celu wiary, a więc samego Boga. Z tego
punktu widzenia pierwszorzędnym zagrożeniem wiary staje się
całkowita negacja Jego istnienia, czyli ateizm w różnych postaciach.
Nieco odmienny charakter posiadają herezje – są one próbami
kwestionowania prawd cząstkowych.
Można powiedzieć, że w każdym człowieku toczy się nieustanny
proces zmagania między wiarą a niewiarą. Zdaniem Ratzingera,
można zaryzykować stwierdzenie, że w każdym wierzącym niewiara
istnieje na sposób immanentny. Teolog dostrzega pewną
analogiczność sytuacji egzystencjalnej u wierzącego i niewierzącego:
„Zarówno wierzący, jak i niewierzący, każdy na swój sposób,
doświadczają zwątpienia i wiary, jeśli tylko nie ukrywają się sami
przed sobą i przed prawdą swego istnienia. Nikt nie może całkowicie
uniknąć wątpienia ani całkowicie wiary; dla jednych wiara będzie
istniała przeciw wątpieniu, dla drugich przez wątpienie i w formie
wątpienia”
3
.
Niekiedy jednak wątpliwości człowieka przybierają charakter
destrukcyjny. Nie oczyszczają i wzmacniają wiary, lecz prowadzą do
jej zakwestionowania u podstaw – do ateizmu, który stanowi
zaprzeczenie istnienia jakiejkolwiek formy Absolutu. Nie należy
jednak uważać ateizmu za kres zagadnienia Boga. Jest on bowiem
specyficzną formą poruszania tego zagadnienia, która zawsze, w
ramach rzetelnej i uczciwej refleksji, umożliwia ponowne zwrócenie
się ku Bogu.
Ratzinger uważa, że choć nie może być mowy o tożsamości między
ateizmem a politeizmem czy monoteizmem, to jednak wszystkie trzy
podejścia w jakiś sposób zawierają przekonanie o jedności i jedyności
Absolutu. Nie trzeba wykazywać, jak jest to oczywiste w przypadku
monoteizmu. Jeśli chodzi o politeizm, to należy stwierdzić, że bóstwa,
do których jego wyznawcy kierowali swe modlitwy, nigdy nie były
uważane za Absolut. Historia religii ukazuje, że dla wielu
starożytnych politeistów charakterystyczne było przekonanie, iż nad
wieloma mocami dominuje jeden byt. Ziarna tej prawdy
odzwierciedlała też hierarchizacja w panteonie bóstw: zawsze wśród
nich istniało jedno najważniejsze. Także współczesny ateizm
ostatecznie nie eliminuje przekonania o jedności bytu: „Ateizm
zwalczając pojęcie Boga, jako znaku jedności wszelkiego bytu, wcale
nie usuwa samej jedności bytu. Co więcej, najaktywniejsza forma
ateizmu, marksizm, stwierdza jak najwyraźniej tę jedność we
wszystkim, co istnieje, przez to, że twierdzi, iż wszelki byt jest
materią”
4
. Choć owa jedność nie posiada tutaj charakteru osobowego,
to jednak w tej intuicji tkwi przekonanie o jedności wszelkiej
rzeczywistości. Z jednej strony, stanowi to płaszczyznę do dialogu z
wiarą. Z drugiej strony, tak ukształtowany światopogląd, oprawiony w
intelektualne ramy, staje się ogromnym zagrożeniem dla wiary.
Człowiek, któremu materia zostaje ukazana jako podstawa wszelkiego
bytu, w dobie tryumfu empiryzmu, może przyjąć tę prawdę jako
pewnik.
Naukowy ateizm, propagowany w rozmaitych formach, we
współczesnym świecie zdołał dokonać już ogromnego spustoszenia.
Najlepszym przykładem tego jest duchowa kondycja osób poddanych
przymusowej ateizacji w państwach byłego bloku komunistycznego.
Dobrowolny i prawdziwy ateizm – wyjaśnia Kardynał – jest
sprzeciwem wobec wewnętrznego wezwania, głęboko wpisanego w
ludzką naturę. Nie można przez całe życie pozostawać ateistą bez
wykroczenia przeciw sumieniu, które każdorazowo przyzywa do
poszukiwania Prawdy
5
.
Złudnym rozwiązaniem, według naszego Autora, pozostaje również
agnostycyzm, oparty na twierdzeniu o niemożliwości poznania Boga.
W swym wymiarze teoretycznym, w epoce sceptycyzmu
epistemologicznego, zyskuje on coraz większą popularność.
Niemożliwe jest jednak praktykowanie go w życiu. Nie da się bowiem
uciec przed ostatecznym rozwiązaniem dylematu: wierzyć czy nie
wierzyć? Pozostawienie problemu istnienia Boga niejako na uboczu,
staje się, podobnie jak w przypadku ateizmu, aktem zamknięcia się na
najbardziej fundamentalne prawdy
6
.
Ateizm i agnostycyzm nie są jednak jedynymi zagrożeniami wiary.
Osoby wierzące w Boga narażone są na wypaczanie treści wiary,
będące owocem ich osobistego – mylnego rozumowania albo
błędnych koncepcji teologicznych. Kryzys nie omija samych
fundamentów – wiary w Trójcę Przenajświętszą. Ogólna teza, którą
stawia Ratzinger odnośnie dwóch pierwszych Osób Trójcy brzmi:
Ojciec zapomniany, Syn pomniejszony.
Teolog zauważa, że stając w słusznej obronie chrystocentryzmu,
niektóre nurty teologiczne zaczęły pomijać refleksję dotyczącą Boga
Ojca. Ten teologiczny brak akceptacji dla pierwszej Osoby Trójcy jest
związany z kryzysem ojcostwa pojętego ogólnie i stanowi przykład,
jak negatywne prądy kulturowe godzą również w oblicze wiary. Tam,
gdzie rzeczywiste ojcostwo ludzkie jako fenomen biologiczny oraz
duchowy nie jest właściwie doświadczane, tam mówienie o Bogu
Ojcu staje się czymś pustym. Trudno dziś człowiekowi zaakceptować
koncepcję Boga, z którym nawiązuje się relację klęcząc na kolanach.
Próbuje się więc do teologii wprowadzać idee partnerstwa
i koleżeństwa. Aspekt stwórczego działania Boga Ojca pomija się jako
niewygodny temat w konfrontacji z odkryciami nauk przyrodniczych.
Wszystko to odbija się dalekim echem również na innych polach
refleksji teologicznej. „Nie przypadkiem Skład Apostolski zaczyna
się:
Wierzę w Boga Ojca wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi.
Ta podstawa wiary w Boga Stworzyciela (to znaczy w Boga, który
naprawdę jest Bogiem) stanowi jakby punkt centralny wszystkich
innych prawd chrześcijańskich. Jeżeli ta podstawa wiary się
zachwieje, cała reszta runie”
7
– twierdzi Ratzinger.
W aspekcie chrystologicznym, zdaniem Teologa, zdarza się groźne
ujęcie jednostronne, które podkreśla ludzką naturę Jezusa, a
niewystarczająco wyraża naturę Boską. Jeśli przed Soborem
Watykańskim II teologowie tej miary co K. Rahner czy J. A.
Jungmann mówili o niebezpieczeństwie monofizytyzmu, to dziś
należy mówić o zagrożeniu arianizmu bądź daleko posuniętego
nestorianizmu, deprecjonującego bóstwo Jezusa Chrystusa.
Utożsamienie konkretnej, jednostkowej postaci historycznej – Jezusa
z Nazaretu – z Bogiem bywa uznawane za powrót do mitu. Autor
dostrzega również, iż niektórzy teologowie katoliccy idą w kierunku
twierdzeń, że chrześcijaństwo (bądź konkretniej – katolicyzm) jest
jedynie jedną z odmian licznych życiowych światopoglądów; że
wszystkie religie są jednakowo prawdziwe. Tym samym znaczenie
Zbawiciela poddawane jest celowej relatywizacji, której
konsekwencją jest uznanie Go za jednego z wielu geniuszy
religijnych. W wyniku takiego rozumowania także Kościół, dogmaty i
sakramenty tracą swój absolutny charakter. Przyjmowanie
powszechnie uznawanych poglądów traktowane jest jako
fundamentalizm i atak na wolność poszukiwań teologicznych
8
.
Autor twierdzi, że z kryzysem chrystologii związana jest też negacja
nauki o grzechu pierworodnym. Jeśli prawda o grzechu jest odsunięta,
to tym samym niepotrzebny staje się Odkupiciel. W ten sposób
zagrożone zostają fundamenty wiary. Przyczynę tego upatruje w
ewolucjonistycznym sposobie pojmowania świata, który pojęcie
grzechu pierworodnego traktuje jako symbol wskazujący na braki w
danym etapie rozwojowym historii człowieka. „Zaakceptowanie
takiego złudzenia prowadzi do wywrócenia na opak chrześcijaństwa –
Chrystus przenosi się z przeszłości wyłącznie w przyszłość, zbawienie
oznacza tylko marsz w przyszłość uwarunkowany koniecznością
ewolucyjną, marsz prowadzący do perfekcji. Człowiek jest tylko
produktem jeszcze nie udoskonalonym w czasie. Nie ma odkupienia,
bo nie było żadnego grzechu, który by go wymagał [...]”
9
. Zachwianie
się tej nauki ogranicza zrozumienie sensu świata i człowieka,
prowadzi do fałszywego przekonania o możliwości samoodkupienia i
do braku potrzeby umocnienia łaską.
Za przejaw pozytywnej zmiany Ratzinger uznaje ponowne odkrycie
Ducha Świętego – trzeciej Osoby Trójcy, która w teologicznej tradycji
zachodniej pozostawała nieco zapomniana. Krok ten związany jest z
ogromnym rozwojem charyzmatycznych grup odnowy. Niestety i tu
kryje się realne zagrożenie: odejście od zapomnienia niesie ze sobą
ryzyko skrajnego przeakcentowania, którego przejawy są
gdzieniegdzie w Kościele zauważalne. Na tym też gruncie może
rodzić się skrajny sentymentalizm religijny oraz nadmierne
eksponowanie charyzmatów, które prowadzi do przeciwstawiania
Kościoła hierarchicznego Kościołowi charyzmatycznemu
10
.
Kolejnym niepokojącym sygnałem jest dla Ratzingera częściowe
kwestionowanie, a czasem nawet zupełne odrzucenie doktryny o życiu
wiecznym. Zatrważający stan wiary w tym zakresie odzwierciedla
choćby wiele przeprowadzonych badań i ankiet, z których wynika, że
wiele osób wierzących traktuje prawdy eschatologiczne jako
przeżytek. Wątek eschatologiczny bardzo marginalnie bywa
traktowany na katechezie i w przepowiadaniu homiletycznym.
Współczesnym ludziom bardzo trudno jest zrozumieć prawdę o niebie
– o przeznaczeniu do wiecznego szczęścia. Wydaje im się ona czymś
mitycznym, a w dodatku jest empirycznie niesprawdzalna. Człowiek,
pogrążający się w nihilizmie, posiada poczucie opuszczenia przez
Boga. Nie jest On dla niego podmiotem ingerującym w historię, a
staje się marginalną hipotezą. Skoro więc, już tu na ziemi, nie
dostrzega przejawów Bożego działania, to tym bardziej trudno mu
oczekiwać czegoś w tym zakresie po śmierci. Autor sądzi, że nadzieja
nieba w dawniejszych czasach była niewątpliwie bardziej żywa. Dziś
utrudnia ją nowoczesna koncepcja świata. Dynamizm postępu, odkryć
Zgłoś jeśli naruszono regulamin