Niech pojawi się światło w ciemnościach.pdf

(948 KB) Pobierz
Niech pojawi się światło w ciemności
Posted originally on the
Archive of Our Own
at
http://archiveofourown.org/works/13613628.
Rating:
Archive Warning:
Category:
Fandom:
Explicit
Graphic Depictions Of Violence
M/M
The Avengers (Marvel Movies), The Avengers (Marvel) - All Media
Types, The Amazing Spider-Man (Movies - Webb), Spider-Man - All
Media Types, Marvel Cinematic Universe
Bruce Banner/Peter Parker, Hulk/Peter Parker, Pepper Potts/Tony
Stark
Bruce Banner, Peter Parker, Hulk (Marvel), Tony Stark, Steve Rogers,
Pepper Potts, May Parker (Spider-Man), Thaddeus Ross, Norman
Osborn, Justin Hammer, Curt Connors
Age Difference, Dubious Consent, Size Kink, Hulk Sex
Part 2 of
Radioaktywni kochankowie
Published: 2018-02-08 Completed: 2020-12-19 Chapters: 16/16 Words:
87971
Relationship:
Character:
Additional Tags:
Series:
Stats:
Niech pojawi się światło w ciemności
by
Lampira7
Summary
Bruce i Peter walczą o określenie granic swojego związku, nieświadomi, że ich ostatnie
eskapady przyciągnęły uwagę bardzo potężnych mężczyzn. Gdy Avengers stają się celem
ich coraz bardziej niespójnych i niebezpiecznych gierek, Peter ma ostatnią szansę, aby
udowodnić, że może być część zespołu.
A translation of
Let's Glow in the Dark
by
Croik
Chapter 1
Nieczęsto słynny Thunderbolt Ross uczestniczył w bitwie bez munduru.
Negocjacje nie były jego mocną stroną. Wolałby, żeby spotkanie odbyło się na jego własnych
warunkach, na jego terytorium, z pełną budzącą grozę siłą oliwkowego stroju i piersią przybraną
mosiężnymi orderami, wzmacniającymi go. Jego przyszły przeciwnik nie budził strachu, ale
spodziewał się oporu i niewielkiej ilości idiotyzmu. W lepszych czasach byłby od niego lepszy.
Ale lepsze czasy Rossa minęły i nie miał wielkiego wyboru, jak tylko wkroczyć do federalnego
więzienia w grafitowym garniturze, mając na sobie jedynie proste oznaczenia oficera.
Strażnik spotkał się z nim tuż za punktem kontrolnym, a po nużącej wymianie uprzejmości
kontynuowali wizytę w skrzydle odwiedzin. Prywatny pokój został przygotowany zgodnie z
prośbą Rossa. Znajdował się w nim stół, dwa krzesła i telefon komórkowy. Z czekającym na
zewnątrz strażnikiem, Ross zajął miejsce, a kiedy tylko drzwi się zamknęły, podniósł telefon i
wybrał numer.
Po drugim dzwonku usłyszał szorstki głos mężczyzny.
— Tak?
— To ja — powiedział Ross. — Jestem na miejscu. Mam nadzieję, że jesteś tego pewien, Osborn.
Wiesz, co myślę o traceniu czasu.
— Nie mam żadnej innej opcji — odpowiedział Norman Osborn. Brzmiał jeszcze gorzej niż
ostatnio, kiedy rozmawiali dzień wcześniej. Jego oddech wydawał się syczeć przy każdym
zaczerpnięciu powietrza. — Podobnie jak ty, więc jeśli nie masz jakieś alternatywy, to nie widzę,
żebyśmy mieli jakiś inny wybór.
Ross nienawidził przyznawać mu racji i oszczędzono mu wyrażenia głośnej zgody , dzięki
otwarciu się drzwi. Strażnik wszedł do środka prowadząc ubranego w kombinezon więźnia, który
być może był ostatnim człowiekiem, do jakiego generał Ross miał się kiedykolwiek udać po
pomoc. Po tym, jak strażnik zaproponował, że przykuje skazańca do krzesła a Ross odmówił,
zostali sami.
— Hammer — powitał go Ross, nie próbując ukryć irytacji. — Kopę lat.
Ten czas nie był dobry dla Justina Hammera. Ilekroć pojawiał się na sali sądowej przy kolejnej
apelacji, udawało mu się stworzyć przedstawienie dla widowni, ale nie ukryło to utraty wagi
widocznej pod pomarańczowym więziennym kombinezonem ani cieni pod oczami i szarości we
włosach. Przez kilka chwil wpatrywał się w szoku w Rossa, nie przypominając w ogóle
smarkatego, małego dupka, z którym Ross wstydził się kiedykolwiek pracować. To mogła być
poprawa.
— Generał Ross. — Hammer zebrał się do kupy i usiadł. Wyglądał na zaskoczonego, a Rossowi
się to podobało. — Cóż, gdybym wiedział, że przyjdziesz to schłodziłbym szampana.
Uśmiech Rossa był w większości drwiący.
— Wiesz, że piję tylko whisky. — Ustawił telefon komórkowy na głośnik i umieścił aparat na stole
między nimi. — Poza tym, rozmawiamy teraz o interesach.
— Interesach. — Hammer zaśmiał się krótko, a potem spojrzał na telefon, jakby był pytonem. —
Zabawne. Interesy z kim?
— Witaj, Hammer — skrzeczący głos wydobył się z aparatu. — Tutaj Norman Osborn.
Hammer wzdrygnął się i znów się roześmiał.
— Sam Norman Osborn, hm? Cóż za okazja. — Odprężył się na krześle z gorzkim uśmiechem. —
Ale szczekasz na niewłaściwe drzewa. Musisz szukać głowy Hammer Industries, przez co
rozumiem, nie mnie.
— Jeśli mógłby mi pomóc, to uwierz mi, nie byłoby mnie tutaj. — Ross sięgnął do kieszeni i wyjął
złożoną kartkę papieru, aby przesunąć ją po stole. Hammer na początku nie wykonał żadnego
ruchu, ale kiedy Ross kontynuował, niechętnie rozłożył kartkę. — W ciągu kilku tygodni, Oskorp
będzie właścicielem wszystkiego, co pozostało z Hammer Industries i jest warte zakupu —
powiedział Ross. — Pomiędzy negocjacjami a toczącym się procesem, byliśmy w stanie uzyskać
bardzo obszerną listę twoich aktywów i transakcji. Wśród nich jest co najmniej jeden przedmiot,
którego nie rozliczono. Został w 2009 roku przeniesiony z głównego zakładu Hammer Industries
do magazynu, a teraz go nie ma.
Hammer wyjął okulary zza kołnierza bluzy i włożył je, czytając raport. Kiedy dotarł do
przedmiotu, który podkreślił Ross, uniósł brwi.
— Komora promieni Vita.
— Czy jest prawdziwa?
Hammer spojrzał nad okularami na niego. Coś kliknęło w jego mózgu wielkości ziarnka grochu i
Ross wiedział, że Hammer trzymał go w szachu. W rzeczywistości, nie miało to znaczenia.
Pogodził się z tym, co musiał zrobić, zanim wszedł do więzienia.
— Zajęło ci to znacznie dłużej, niż myślałem — stwierdził Hammer. Odłożył papier. — Generał
Ross, ścigający małe zielone ludziki, cały czas szukający amerykańskiego snu, i nigdy nie
pomyślałeś o odtworzeniu dokładnych okoliczności.
— Czy jest ona prawdziwa? — zapytał ponownie Ross.
Hammer bardzo starał się powstrzymać uśmiech. Po roku spędzonym w zapomnieniu, każdy
człowiek rzuciłby się na szansę zostania królem, choćby na kilka minut w więziennym pokoju
odwiedzin.
— Och, jest prawdziwa — powiedział, a cała jego wcześniejsza nerwowość została zastąpiona
samozadowoleniem. — Wszyscy twierdzili, że została rozmontowana w latach pięćdziesiątych.
Bo, jak sam widzisz, była gorsza niż bezużyteczna… Promienie Vita są paskudną sprawą. Bez
odpowiedniej surowicy, powodują u ludzi raka … — Przybrał współczujący wyraz twarzy i
pokręcił głową.
— Wiem o tym wszystkim — powiedział niecierpliwie Ross.
— W takim razie, jestem pewien, że wiesz, ile lat Howie Stark ukrywał ją przed rządem — ciągnął
Hammer, a Ross przysłuchiwał mu się uważniej. — Mieli zmusić go do unieszkodliwienia jej.
Wiesz, powodowanie raka u ludzi. Ale była taka piękna, że nie mógł się z nią rozstać. Stworzył
replikę i umieścił prawdziwą komorę głęboko w magazynie. — Westchnął ciężko. — Oczywiście
musiał później zginąć, a firma była w totalnym gównie, więc Stane zaczął sprzedawać swoje
bibeloty. Mój stary kupił od niego komorę Vita na jakieś podziemnej aukcji w… — Zmarszczył
brwi. — Dziewięćdziesiątym czwartym? Dziewięćdziesiątym piątym? — Wzruszył ramionami. —
Nie znajdziesz żadnych dokumentów. Cholerna rzecz nie posiada żadnych dokumentów, ale tak,
tata posiadał ulubione rozczarowanie Starka. To kawałek amerykańskiej historii.
Brzmiał tak jakby wiedział o czym mówi, ale nigdy nie było łatwo tego stwierdzić w przypadku
Hammera. Ross już wcześniej się sparzył, ale nie miał wyboru i każdy z ich trójki o tym wiedział.
Dlatego też zapytał:
— Gdzie jest teraz?
— W piwnicy — odpowiedział Hammer. — W obiekcie należącym do firmy, którą posiadam.
Wciąż jestem właścicielem. — Jego samozadowolenie osiągnęło niemożliwy poziom. —
Przynajmniej jestem całkiem pewien, że gdyby federalni uporali się całą tą biurokracją, to
przyszliby o tym powiedzieć. Ta piwnica posiada więcej niż relikwie z II wojny światowej. —
Wykrzywił złowrogo palce. Ross skrzywił się, ale zanim zdążył zadać następne pytanie, Hammer
kontynuował: — Wiem teraz, czym ty się interesujesz — powiedział. — Chociaż jestem
zaskoczony, że pozwalają ci cokolwiek robić w tym temacie. Ale co z naszym przyjacielem
Normanem? — Stuknął w telefon, który milczał zbyt długo. — Wciąż tam jesteś? Powiedz mi, że
Oscorp nie kupuje wszystkiego ode mnie tylko po to, by spuszczono to w toalecie przez kapitana
harcerza 2.0.
— Wciąż tu jestem — powiedział zmęczony Osborn. — Jestem zainteresowany nabywaniem
nieruchomości, które potencjalnie mogłyby należeć do mnie.
Hammer spojrzał na Rossa z miną mówiącą: „Możesz uwierzyć w tego gościa?”.
— Jesteś na tym samym wózku z Thunderboltem Rossem, odwiedzając mnie. Czy obiecał ci dać
super żołnierza na kolejny pokaz Oscorp? Dalej, Norman, obaj wiemy, że równie dobrze mógł
obiecać ci księżyc. Coś się tu dzieje. Ach! — Pochylił się nad stołem. — Chodzi o tę pajęczą
sprawę pokazywaną w wiadomościach.
Ross przesunął językiem po zębach.
— Co sprawiło, że myślisz, iż ma to coś wspólnego?
Wargi Hammera cofnęły się, gdy uśmiechnął się drapieżnie.
— Wydobędziesz mnie z tego więzienia — powiedział rzeczowo. — Jesteś w garniturze, a sam
pierdolony Norman Osborn jest na linii, trzy dni po tym, jak pajęczy potwór stoczył walkę godną
Godzilli z twoim nie ulubieńcem. Coś się dzieje… To są negocjacje i chcę, żeby wszystkie karty
były na stole.
Ross odwzajemnił uśmiech Hammera gorzkim skrzywieniem warg. Kiedy był nowym rekrutem,
jego starszy sierżant powtarzał, że nawet najmniejszy, najgłupszy termit może zjeść dom, jeśli
będzie wystarczająco głodny. To stwierdzenie nigdy nie przestało być prawdziwe.
— Co wiesz o pająkach?
— Wiem, że naraziły na kłopoty mojego starego przyjaciela Normana. — Hammer pstryknął w
telefon i patrzył, jak kręci się na blacie. — Ten w spandeksie i nie. Wiesz, co się dzieje w sieci?
Tak, mamy tu Internet. Wszyscy twierdzą, że Oscorp jest fabryką potworów, a kiedy Spider-Man
włamał się, żeby to wszystko ujawnić, zaatakowała go bestia z ośmioma nogami.
— Ta rzecz nie pochodziła z Oscorpu — burknął Osborn.
— Och, racja. Wolicie jaszczurki.
— Spider-Man coś mi ukradł. — Ross miał ochotę ostrzec Osborna, żeby nie ujawniał Hammerowi
informacji, ale nie lubił mężczyzny i trzymał się od tego z daleka. — Jest złodziejem i szerzy
zniesławiające moją firmę plotki. Nie mieliśmy nic wspólnego z tym stworzeniem.
— Czyli był jednym z twoich? — Hammer spojrzał na Rossa. — Czyżby Harlem nie wystarczył?
— Miałeś rację za pierwszym razem — przyznał niechętnie Ross. — Jestem wyłączony z projektu
surowicy. To nie pochodziło ode mnie.
Hammer zabębnił palcami o stół. Zmrużył w rozbawieniu oczy.
— Raczej nie sądzisz, że to moje?
— Gdzie jest komora? — zapytał ponownie Ross.
— Jest bezpieczna. Naprawdę. Ten piekarnik nie upiekł nawet szarlotki odkąd go kupiliśmy. A tak
poważnie. — Hammer wywrócił oczami. — Jest tak, jak powiedziałem. Gdyby ktoś naruszył ten
obiekt, już bym o tym wiedział.
Ross miał wrażenie, że cokolwiek ukrywał Hammer nie może go zaskoczyć, ale nie mógł
powstrzymać ciekawości. Postanowił podjąć ryzyko.
— Kiedy przeczytałem raport, założyłem, że to dzieło Oscorp — powiedział spokojnie. — Mieli
wszystkie wstępne formuły doktora Connorsa. Osborn sądził, że to ja i serum super żołnierza, a
także interwencja Spider-Mana oraz… — Drgnął. — Hulka. Oba nasze przypuszczenia były
uzasadnione. Kiedy się spotkaliśmy, aby omówić sprawę, Osborn ujawnił mi to, czego dowiedział
się o komorze promieni Vita, która była w twoim posiadaniu. Zawarliśmy układ. — Zobaczył, jak
oczy Hammera błyszczą. Jego głos stał się poważniejszy, aby jego ton dostosował się do tego. —
Dostanę komorę, jeśli dostarczy serum.
Hammer przeklął.
— Jeśli umieścisz w niej jaszczurkę, to po prostu dostanie ona raka.
— Nie ta surowica. Surowica Erskine’a… Moja surowica.
— Chcesz, żeby… hm. — Hammer zmarszczył brwi, zastanawiając się, a potem jego grymas
pogłębił się. — Coś przegapiłem?
Ross przyciągnął bliżej telefon.
— Wyślij zdjęcie.
Chwilę później zabrzmiał sygnał telefoniczny oznaczający przyjście wiadomości. Ross otworzył
ją, by pokazać Hammerowi.
— Zakładam, że widziałeś go dużo podczas incydentu w Nowym Jorku.
Hammer zmrużył oczy patrząc na zdjęcie Kapitana Ameryki pośród grupy nowojorskich
policjantów.
— Tak, widziałem go… chwila. — Zaśmiał się. — Nie twierdzisz chyba, że jest prawdziwy.
— Kilka tygodni temu na odległej północy został odnaleziony nazistowski samolot — wyjaśnił
Ross. — Informacja o odkryciu nie trafiła na moje biurko, a teraz mamy Kapitana Amerykę i z
tego, co widzieliśmy, jego umiejętności są porównywalne z tymi, jakie były podczas wojny. —
Zgłoś jeśli naruszono regulamin