Nie zabija się świętego Mikołaja
Jerzy Siewierski
Krajowa Agencja Wydawnicza
NIE ZABIJA SIĘ ŚWIĘTEGO MIKOŁAJA
Rencista Stanisław Komorowski dobiega już dziś siedemdziesiątki. Wygląda jednak na znacznie młodszego. Włosy ma siwe, twarz pooraną zmarszczkami, ale ruchy i sylwetkę młodego człowieka. Lubią go i szanują w Cwiazdowie, gdzie mieszka od końca wojny. Jest radnym w gminnej radzie narodowej, pełni też funkcję terenowego opiekuna społecznego. Ichoć od dwudziestu już lat nie nosi szarego milicyjnego munduru, wszyscy w Gwiazdowie, nawet ledwie odrosłe od ziemi szkraby, nazywają go komendantem.
Przed dwoma laty spędzałem w Gwiazdowie miesięczny urlop: Zaprzyjaźniłem się wtedy z komisarzem Komorowskim. Popołudniami siadywaliśmy przy ogrodowym stole, ustawionym w cieniu rozłożystego krzewu jaśminu, przed domem Komorowskiego, i gawędziliśmy. Najczęściej mówił Komorowski. Miał znakomitą pamięć. Lubił i umiał opowiadać. Słuchałem uważnie jego niespiesznych, barwnych opowieści. Czasami coś sobie zanotowałem. Potem, już w Warszawie, napisałem tę książkę.
3
GODZINA DZIEWIĄTA
- Chuchnijcie, Walendziak - powiedziałem i zmierzyłem go surowym spojrzeniem.
- Panie władzo, jak Boga kocham, mówię prawdę, on tam leży...
- Walendziak, powiadam: chuchnijcie. Jak władza każe chuchać, to obywatel ma chuchać, a nie rezonować.
Nachylił się nad barierką i odetchnął mi w twarz. Pokiwałem głową.
- Czy wam nie wstyd, obywatelu Walendziak? Jest dopiero dziewiąta rano, a wy już jesteście w stanie nietrzeźwym. To nieładnie. I jeszcze zachciewa się wam głupich kawałów. Powiem wam, co macie zrobić. Pójdziecie teraz prosto do chałupy i nie wolno wam wstępować do gospody. I wyśpijcie się porządnie. A jak mi tu jeszcze raz będziecie zasuwać takie duperele o świętym Mikołaju, to zamknę was w areszcie i zapomnę o tym, że dziś Wigilia. Poświętujecie u nas, za kratkami...
...
Kuball33