Dwutygodnik Płomyczek 1986-08-01_15 nr 15.pdf
(
19724 KB
)
Pobierz
Fot. P. A. Interpress
V- : ."V
. . . .
_
■
-
Rys. Gwidon Miklaszewski
W Zoo/
N A JW YŻSZA w ie
ża telewizyjna na świe
ci« jest w Kanadzie.
Starą wieżę w Toron
to podwyższono i ma
ona teraz 553,17 m
wysokości.
Drugie
miejsce zajmuje w ie
ża w miejscowości
Ostankino pod M os
kwą, ma wysokość
532,83 m.
. N A JW YŻEJ
na
świecie zbudowana
huta szkła jest dzie
łem polskich inży
nierów i techników.
Wzniesiono ją na w y
sokości 4120 m n.p.m.
w stolicy Boliwii — La
Paz. Huta znajduje się
w górach Andach w
pobliżu najwyżej na
świecie położonego
jeziora Titicaca.
N A JW YŻEJ
na
świecie położoną sto
licę ma Boliwia. Mia
sto La Paz znajdu
je się na wysokości
4100 m n.p.m. Jest to
stolica konstytucyjna.
Stolicą administracyj
ną Boliwii zaś jest
miasto Sucre, położo
ne niżej — na w yso
kości 2500 m n.p.m.
Tutaj odbywają się
wszystkie wizyty dy
plomatyczne i na czas
ich trwania przenosi
się do Sucre cały rząd.
A dzieje się tak dla
tego, że na dużych
wysokościach, jak w
La Paz, mogą żyć
tylko tubylcy. Miesz
kańcy nizin, którzy
nagle znajdą się na
większej wysokości,
zapadają na górską
chorobę.
N A JW YŻEJ skacze
delfin. Może on w y
skoczyć na wysokość
6 metrów ponad lu
stro wody. Jest to ab
solutny rekord, gdyż
nawet żadne z lądo
wych zwierząt nie
skacze wyżej.
— W upał najlepsza rzecz, to zimny
prysznicl
%
N A JW YŻ EJ
na
świecie położone lot
nisko znajduje się w
Nepalu, w pobliżu
najwyższego szczytu
świata
—
Mount
Everestu. Pas starto
wy i stacja meteoro
logiczna znajdują się
tam na wysokości
3750 m nad pozio
mem morza. •
— W futrze nie można wytrzymać!
N A JW YŻ EJ poło
żona stacja kolejki li
nowej znajduje się
niedaleko
szczytu
Matterhorn w Alpach
szwajcarskich. Zbu
dowano ją w 1981
roku na wys. 3827 m
n.p.m. Materiały do
budowy tej stacji do
starczano śmigłowca
mi. W okolicy znaj
dują się tereny w iecz
nego lodu i śniegu, co
umożliwia uprawia
nie narciarstwa przez
cały rok.
W Polsce najwyżej
położona jest stacja
kolejki linowej
na
Kasprowym Wierchu.
Znajduje się na w yso
kości 1988 m n.p.m.
Nasza okładka
Nie za gorąco panu w tym
fraku?
Z fali na falę...
Spotkali się raz nad Nilem
Jaszczurka z krokodylem.
Siedli na plaży
Za .górką
I kłócą się z sobą co chwilę:
Czy krokodyl jest dużą jaszczurką?
Czy jaszczurka jest małym krokodylem?
\
Ludwik Jerzy Kern
Rys. Teresa Jaskierny
/
— Na grzyby trzeba iść przed
wschodem słońca.
— Wtedy jest jeszcze ciemno.
— Nim dojdziemy, rozwidni się.
-
— Nie wiem, czy się obudzę — bo
naprawdę nie wiedziałam. — Może
zaśpię.
— Zapukam do okna.
Kiedy palce Renaty zastukały o szy
bę, wysunęłam się spod kołdry. Ci
chutko, na palcach, żeby nie obudzić
Pawełka, wyszłam za próg.
— Gdzie to, Monisiu?
Wcale nie spodziewałam się zo
baczyć dziadka w półmroku ledwie
rozjaśnionym jaśniejszym pasem na
wschodzie, w tej dziwnej porze przed-
rannej, która nie jest już nocą, ale
wcale jeszcze nie jest podobna do dnia.
— Dlaczego nie śpisz, dziadku?
— Piąta godzina, wnuczko. Co
dziennie o tej porze do obrządku
wstaję. Słyszysz, jak się prosiaki upo
minają o śniadanie?
Z chlewa dochodziło niezadowo
lone pokwikiwanie. Okazuje się, że
kiedy ja śpię w najlepsze, dziadek już
krząta się w oborze i chlewie, kręci
korbą sieczkarni, tłucze w korycie
uparowane kartofle, nosi na widłach
naręcza pachnącego siana. Jakoś do
tąd nigdy o tym nie myślałam.
Renata czekała za furtką. Od kiedy
zaczęłam przyjeżdżać do dziadków,
Renata pojawiała się na babcinym
podwórzu, spod lnianych włosów pa
trzyły na mnie uważnie niebieskie
oczy, jakby się pytały, czy się przy
padkiem nie zmieniłam przez ten rok
nieobecności. Bez Renaty nie potra
fiłabym sobie wyobrazić tego mie
siąca. Z nią chodziłam nad rzekę, z nią
wieczorem przy ganiałam krowy z łąki,
szukałam jaj w sianie w stodole,
w łopianach pod płotem, w krzakach
agrestu w babcinym ogrodzie. Renata
podzieliła się ze mną wiedzą o naj
lepszych miejscach, gdzie czerwieniły
się największe, najsłodsze poziomki,
a gałązki malin uginały się ku ziemi
pod ciężarem owoców pachnących
słońcem i słodkim sokiem. Dzięki
Renacie wiem, jaki jest. szczygieł,
odróżniam gwizdanie wilgi i krzyk
sójki ostrzegającej las przed niebez
pieczeństwem. Czy wiecie, jak wyglą
da trzciniaczek? Widzieliście gniaz
do badyłarki? Albo norkę ziemnych
trzmieli? A ja to wszystko widziałam
na własne oczy, bo przyjaźnię się
z Renatą.
A więc Renata czekała za furtką
i zaraz poszłyśmy w mgłę osnuwającą
jeżyny w przydrożnym rowie i sieroce
łysiny rżysk. Do lasu jest kawał drogi,
najpierw przez ogromną łąkę, potem
orzez sosnowe młodniaki najeżone
cosmatymi łapkami gałązek, aż wresz
cie wchodzi się pod cień szeroko roz
postartych konarów najprawdziwsze
go lasu.
Już nieraz chodziłyśmy tą drogą,
Renata i ja, ale nigdy nie na przed
świcie, tylko najzwyczajniej, wtedy,
gdy słońce stało już wysoko.
— Dlaczego trzeba iść tak wcześnie
na grzyby?
— A bo tak — odpowiedziała za
gadkowo Renata.
— Mój brat Pawełek ma taką ksią
żeczkę i w tej książeczce pod mały
grzybek chowa się ślimaczek. Za
chwilę pod kapeluszem mieści się
żabka. Potem przychodzi zmoknię
ty wróbelek i dla niego też starcza
miejsca.
— Grzyby rosną bardzo szybko.
Moja mama mówi, że jak się popatrzy
na taki grzyb, który właśnie wychodzi
z ziemi, to on już nigdy nie urośnie.
— Czemu?
ile odburknął. Nawet nie spojrzał na
— Pewno nie lubi, żeby na niego nas.
patrzeć. — Renata w zamyśleniu na
— Niech pan go podniesie —■po
winęła na palec pasmo włosów. — prosiłam, chociaż wiedziałam, że to
Grzyby się chowają, przecież wiesz. niemożliwe. — Niech on tak nie leży.
Ukrywają się w mchach czy w trawie.
Renata szarpnęła mnie za rękaw,
O tej porze ogromna łąka była znaczyło to: „daj spokój”, ale ja nie
zupełnie pusta. Gdybyśmy przecho potrafiłam powstrzymać słów:
dziły tędy w biały dzień, musiały
—- Musi go zbadać weterynarz.
byśmy mijać stado krów szczypiących
Nie odwracając się, mężczyzna po
trawę.
wiedział znużonym tonem:
Gdy wyszłyśmy zza garbatego sto
— Idźcie sobie, dziewczynki. Nic
ku, zobaczyłam, że i teraz ktoś tam jest tu po was.
na tej wielkiej połaci trawy ciągnącej
Już za plecami usłyszałam jego głos,
się hen, ku niewidzialnej rzece, o któ chociaż wydawało się, że mówi sam do
rej mówiły czarne olchy majaczące we siebie.
mgle. Stąd nie było widać, nad czym
— Doktor powiedział, żeby po
stoi samotny człowiek, dopiero, gdy pędzać, a jak tu popędzać, kiedy Siwy
podeszłyśmy bliżej, zobaczyłam, że na upadł i wstać nie może?
trawie, jakoś dziwnie, ni to na boku, ni
Od tego głosu zrobiło mi się strasz
to na grzbiecie, leży siwy koń. Stojący nie, straciłam ochotę na las, grzyby, na
bez ruchu mężczyzna nie poruszył się prześlizgiwanie się pod sprężystymi
nawet, kiedy stanęłyśmy przy nim.
gałęziami świerków, rozgarnianie ja-
— Dlaczego ten koń leży? — za godzisk, przepatrywanie wrzosowych
pytałam, a mój głos zabrzmiał dziwnie , kęp.
nikło i cicho.
— Jeszcze wczoraj weterynarz przy
— Chory.
jeżdżał — aż drgnęłam, słowa Renaty
Mężczyzna nie tyle odpowiedział, były czymś niespodziewanym. — Zro-
*
■
Plik z chomika:
DarioArgento
Inne pliki z tego folderu:
Świat Młodych rocznik 1986 [151 numerów] 1208 stron.zip
(1005630 KB)
Świerszczyk 1981-09-13_20 nr 37-38.pdf
(31748 KB)
Świerszczyk 1981-11-22_29 nr 47-48.pdf
(31298 KB)
Świerszczyk 1981-11-08_15 nr 45-46.pdf
(30126 KB)
Świerszczyk 1981-08-16_23 nr 33-34.pdf
(18069 KB)
Inne foldery tego chomika:
Bajki bajeczki
Czasopisma
Dla młodzieży
Ekspres Reporterów
Encyklopedie
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin