Historyczne Bitwy 009 - Waterloo 1815, Tomasz Malarski.pdf

(4163 KB) Pobierz
Opracowania graficzne serii: Jerzy Kępkiewic
z
Ilustrację na obwolucie projektował: Konstanty M. Sopoćko
Redaktor: Bogusław Brodecki
Radaktor techniczny: Janusz Festur
Opracowanie kartograficzne: Maria Stępniowska
Copyright by
Warszawa 1984
Wydawnictwo
Ministerstwa
Obrony
Narodowej
ISBN 83-11-06979-4
WSTĘP
Dzieje panowania cesarza Napoleona wzbudzały zawsze zaintere­
sowanie historyków, a także wszystkich tych, którzy nie badają
historii zawodowo, ale traktują ją jako rozrywkę umysłową, po­
zwalającą łatwiej zrozumieć problemy współczesnego świata.
Napoleon zawsze kusił tajemniczością i wielkością swoich czy­
nów.
Budując potęgę Francji cesarz wprowadził wiele zmian w sy­
stemie rządzenia, w prawodawstwie i wojskowości. Rewolucyjna
armia francuska, źle uzbrojona i jeszcze gorzej wyszkolona, zmie­
niła się pod jego ręką w sprawną, szybką i wielce skuteczną
machinę wojenną, której nie potrafiły sprostać ówczesne potęgi
europejskie. Koncepcje strategiczne wodza wprowadzane były
w życie przez zdolnych sztabowców i docierały do najdalej wy­
suniętych oddziałów armii.
Cesarz był twórcą oryginalnego systemu prowadzenia wojny.
Starał się unikać schematów. Potrafił organizować w sposób
pomysłowy szyk swoich wojsk, grupując dużą liczbę armat na
jednym, wybranym kierunku, lub stosował nagły manewr, który
odbierał nieprzyjacielowi szansę na zwycięstwo. Cesarz dążył
zawsze do rozstrzygającej bitwy, w której za główny cel stawiał
sobie zniszczenie siły żywej przeciwnika. Napoleon uczył mar­
szałków szybkiego działania i żądał bezwzględnie dokładnego
wykonywania rozkazów. Było wśród nich wielu zdolnych i dziel­
nych ludzi, takich jak Davout, Lannes czy bliski nam Poniatow­
ski, znajdowali się jednak i tacy, którzy nie mogli sprostać sta­
wianym zadaniom.
Razem z zaszczytami opromienieni sławą napoleońscy dowódcy
otrzymywali dworską ogładę i nabierali cech zwykłych dwora­
ków. Tylko nieliczni nie przestali być żołnierzami.
Z biegiem lat Napoleon spotykał jednak coraz trudniejszych
i lepiej przygotowanych przeciwników. Już w 1809 r. nieszczęśli­
wa bitwa pod Essling podważyła mit o niezwyciężoności cesarza,
ale Wagram było znów przykładem wysokiego kunsztu dowo­
dzenia.
Potem jednak przyszedł rok 1812, który przyniósł klęską i za­
gładę Wielkiej Armii. W latach następnych przeplatały się zwy­
cięstwa i coraz częstsze porażki, które doprowadziły cesarza pod
mury Paryża, gdzie nastąpiła klęska ostateczna.
Potem była Elba.
Jeszcze raz w czerwcu 1815 r. cesarz próbował walczyć z całą
wrogą mu Europą, lecz nie był to już ten sam szczupły, ener­
giczny generał z roku 1796. Napoleon stu dni to człowiek zmę­
czony, który oprócz goryczy przegranej poznał smak zdrady
i niewdzięczności. Cesarz nie panował już tak dobrze nad sy­
tuacją, jak to było w latach poprzednich. Nie potrafił przeciw­
działać bezsensownym działaniom Neya ani gnuśności Grou-
chy’ego, który pokazał, co może wyniknąć ze ślepego wykony­
wania rozkazów.
Napoleon do końca życia myślał zapewne o wypadkach tego
fatalnego czerwcowego dnia. „Spojrzyjcie na Waterloo”, zwracał
się do swego otoczenia na Wyspie Sw. Heleny, „powinienem był
zwyciężyć, jak sto przeciw jednemu; wszystkie trafy bitwy były
za nami. Trzeba było, aby Ney, waleczny z walecznych, dał się
zatrzymać z 42 000 Francuzów, przez dzień cały, kilku tysiącom
ludzi. Gdyby nie ta nie wyjaśniona bezwładność, armia angielska
byłaby nagle zaskoczoną i zniszczoną bez wystrzału. Potrzeba
było także, aby Grouchy, mając przeszło 40 000 ludzi, pozwolił
wymknąć się Bulowowi i Blücherowi, a nareszcie, aby deszcz
ulewny do tego stopnia rozbłocił ziemię, iż mi niepodobna było
atakować o świcie” *.
Czy było jednak tak, jak oceniał cesarz, czy może w grę
wchodziły inne czynniki? Na to pytanie próbowało odpowiedzieć
wielu historyków wojskowości. Oprócz wnikliwych prac badaw­
czych omawiających kampanię belgijską wydano wiele książek
popularnonaukowych, cennych zwłaszcza ze względu na bogaty
materiał ikonograficzny. Najwięcej tego typu prac ukazało się
oczywiście w Anglii, ojczyźnie księcia Wellingtona, pogromcy
Napoleona spod Waterloo. Do dziś wznawia się tam pamiętniki
i zbiory listów angielskich żołnierzy z Belgii.
Niestety, w Polsce kampania 1815 roku nie spotkała się
z większym zainteresowaniem historyków wojskowości ani
* Ch. T. de M o n t h o l o n ,
Historia niewoli Napoleona na
Wyspie Świętej Heleny,
Warszawa 1846, s. 111.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin