Negatyw_szczescia_Fine_negas2.pdf
(
3305 KB
)
Pobierz
Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu
niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii metodą
kserograficzną, fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym,
magnetycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji.
Wszystkie znaki występujące w tekście są zastrzeżonymi znakami firmowymi bądź
towarowymi ich właścicieli.
Niniejszy utwór jest fikcją literacką. Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci —
żyjących obecnie lub w przeszłości — oraz do rzeczywistych zdarzeń losowych, miejsc
czy przedsięwzięć jest czysto przypadkowe.
Redaktor prowadzący: Justyna Wydra
Zdjęcie na okładce wykorzystano za zgodą Shutterstock.
Helion SA
ul. Kościuszki 1c, 44-100 Gliwice
tel. 32 231 22 19, 32 230 98 63
e-mail:
editio@editio.pl
WWW:
http://editio.pl
(księgarnia internetowa, katalog książek)
Drogi Czytelniku!
Jeżeli chcesz ocenić tę książkę, zajrzyj pod adres
http://editio.pl/user/opinie/negas2
Możesz tam wpisać swoje uwagi, spostrzeżenia, recenzję.
ISBN: 978-83-283-6613-8
Copyright © Helion SA 2020
Printed in Poland.
•
Kup książkę
•
Poleć książkę
•
Oceń książkę
•
Księgarnia internetowa
•
Lubię to! » Nasza społeczność
Rozdział 1
Konfrontacje nigdy nie były moją mocną stroną.
Przekonałam się o tym wielokrotnie w szkole, na studiach i wreszcie
w mojej pierwszej poważnej pracy. Zazwyczaj nie potrafiłam poradzić
sobie z presją. Uciekałam gdzie pieprz rośnie, gdy tylko wyczuwałam
kłopoty. Miałam pojedyncze zrywy odwagi, tak jak wtedy, gdy posta-
wiłam się Adamowi, a potem chciałam schować się w mysiej norze.
Doskonale zdawałam sobie sprawę,
że
to właśnie ta cecha charakteru
w dużej mierze odpowiadała za mój przyjazd do Mediolanu. Po raz ko-
lejny nie poradziłam sobie z
życiem,
tym razem jednak pomoc przy-
szła z niespodziewanej strony. Miałam nadzieję,
że
mimo iż propozycja
wyjazdu wyszła od matki, we Włoszech wreszcie trochę uporządkuję
swoje
życie
i zastanowię się, co chcę dalej z nim robić.
Ależ byłam naiwna.
Jednak to, co przeszłam, niewątpliwie dało mi jedno. Trudna relacja
z matką, którą musiałam podtrzymać, nieustanne dogryzanie sobie
z Alessandrem, który zmuszał mnie do dotrzymywania mu kroku w dys-
kusjach i wyciągał ze mnie najgorsze instynkty, wszystkie kłopotliwe
sytuacje, które napotkałam w Mediolanie, choćby do pewnego stopnia
nauczyły mnie radzić sobie z problemami. Nauczyły mnie stawiać im
czoła, zamiast uciekać przed nimi na drugi koniec Europy.
Dlatego kiedy po raz drugi wyrzucono mnie z Di Volpe, nie za-
mierzałam odpuszczać. Nie zamierzałam podkulać ogona i wracać
do Polski, kolejny raz mając w ustach gorycz porażki. Zamierzałam
walczyć — nie tylko o swoją posadę, o szacunek i o Alessandra, do które-
go zaczynałam czuć zdecydowanie za dużo, zwłaszcza po naszym wspól-
nym weekendzie.
Zamierzałam walczyć o moją przyszłość.
3
Kup książkę
Poleć książkę
Popołudnie zastało mnie na dachu, bo właśnie tamto miejsce wydało
mi się najbezpieczniejsze. Pogoda była
ładna,
nad Mediolanem
świeciło
słońce, przygrzewając mocno, i mogłam spokojnie przesiadywać na
ła-
weczce, bez obaw,
że
zmarznę albo zmoknę. Nikt mnie tu nie niepokoił,
bo telefon nadal miałam wyłączony, a nawet jeśli ktoś dzwonił do drzwi
mieszkania, z dachu nie mogłam tego słyszeć. Poza tym gdzieś czyta-
łam, że
kolor zielony uspokaja, więc miałam nadzieję,
że
w otoczeniu
roślin szybciej dojdę do siebie.
Nie bardzo jednak mi się to udawało. Wydarzenia ostatniego week-
endu i tego poranka wciąż nie mogły mi wyjść z głowy; analizowałam
je w kółko, od początku do końca, nadaremnie szukając jakiejś wska-
zówki, która pomogłaby mi zrozumieć zachowanie Cateriny albo
Alessandra. Kiedy minęło początkowe oszołomienie i do moich rozmy-
ślań
wkradł się wreszcie cień logiki, doszłam do wniosku,
że
ich za-
chowanie było dziwne.
Caterina broniła mnie, gdy Teo chciał się mnie pozbyć z firmy.
Stawała po mojej stronie w konfliktach z Alessandrem. Traktowała mnie
naprawdę dobrze od samego początku, a kiedy jej powiedziałam,
że
to ja
przyczyniłam się do wycieku, od razu w to nie uwierzyła, nie wahała
się ani chwili. Tak nie zachowuje się kobieta, która potem bez mru-
gnięcia okiem wyrzuca niewinną dziewczynę na bruk.
Pomijając jednak ją, nawet zachowanie Alessandra nie było dla mnie
do końca zrozumiałe. Skoro chciał wyrzucić mnie z pracy i zerwać ze
mną wszelkie kontakty, po co ten poranny pocałunek przed całą firmą?
I jeszcze to zdanie, które wtedy od niego usłyszałam.
Cokolwiek by się
stało, musisz mi uwierzyć,
że
będzie dobrze.
Wtedy myślałam,
że
po pro-
stu próbował mnie pocieszyć, ale co, jeśli chodziło o coś więcej? Co,
jeśli Alessandro chciał mi w ten sposób coś przekazać?
Takie myśli były niebezpieczne, bo budziły we mnie nadzieję,
że
może nie wszystko było stracone,
że
może ten ból w sercu, który czułam,
dało się jeszcze uleczyć inaczej niż tylko czasem. Z drugiej strony,
może po prostu byłam naiwna i chciałam wierzyć w to,
że
Alessandro
tak po prostu mnie nie zdradził. Sama już nie wiedziałam, co myśleć.
Wałkowałam to w kółko, siedząc na dachu, aż w końcu zrobiło mi się
od tego wszystkiego niedobrze. Nadmiar myślenia jednak też szkodzi,
pomyślałam nieco złośliwie, gdy głowa w końcu zaczęła mnie
łupać,
a tępy ból stał się nie do zniesienia. Wobec tego postanowiłam zejść
4
Kup książkę
Poleć książkę
na dół i wziąć jakiś proszek przeciwbólowy, mając nadzieję,
że
Chiara
nie zdążyła jeszcze wrócić z pracy.
Ku mojej uldze mieszkanie okazało się puste; buszowała w nim
jedynie Cannella, której nasypałam trochę jedzenia, bo gdyby zdechła
z głodu, Chiara pewnie dostałaby jakiegoś ataku i zeszłaby mi na miej-
scu, a ja jeszcze musiałabym się zająć jej zwłokami czy coś. Ledwie
nakarmiłam fretkę, rozległ się dzwonek u drzwi.
Zamarłam, zastanawiając się, czy w ogóle otworzyć. Miałam wątpli-
wości, czy w obecnym stanie chciałabym kogokolwiek przyjmować. Wa-
hałam się chwilę, zanim jednak niechętnie podeszłam do drzwi i uchy-
liłam je ostrożnie.
Wyraźnie wzburzona kobieta w eleganckim kostiumie w kratkę wpa-
kowała mi się do mieszkania, zanim jeszcze zdążyłam szerzej otwo-
rzyć drzwi. Po prostu pchnęła je tak mocno,
że
o mało nie rozkwasiłam
sobie o nie nosa. Odsunęłam się w ostatniej chwili, co matka skrzętnie
wykorzystała, by zająć strategiczne miejsce na mojej kanapie. Wes-
tchnąwszy, zatrzasnęłam drzwi i spojrzałam na nią pytająco.
— Unikasz mnie — stwierdziła, jak zwykle w zdenerwowaniu bar-
dziej niż zwykle kalecząc mój ojczysty język. Wobec tego natychmiast
przeszłam na angielski.
— Dziwisz się? Przez ciebie mam więcej kłopotów, niż gdybym zo-
stała w Warszawie — prychnęłam, splatając ręce na piersi. Matka
niecierpliwym gestem wskazała mi wolny kawałek kanapy obok siebie.
— Usiądź, musimy porozmawiać.
— Nie lubię być do niczego zmuszana. Do rozmowy także. —
Że-
by to podkreślić, nie usiadłam obok niej, tylko w fotelu naprzeciwko,
po drugiej stronie stolika. Matka rzuciła mi zniecierpliwione spojrzenie.
— I nie powinno cię dziwić,
że
po naszej ostatniej rozmowie miałam
cię dość.
— Rzuciłaś słuchawką. Dwa razy.
— Należało ci się — odgryzłam się natychmiast i równie szybko
tego pożałowałam. Matka zacisnęła dłonie na kolanach.
— Nie odzywałaś się przez cały weekend, nikt nie wiedział, gdzie
się podziewasz. Martwiłam się.
— Serio? A nie martwiłaś się, gdzie się podziewałam przez ostatnie
dwadzieścia lat? — zdziwiłam się. — W końcu wtedy też nie miałaś
pojęcia.
5
Kup książkę
Poleć książkę
Plik z chomika:
Ksiazki_20
Inne pliki z tego folderu:
A_mialo_byc_tak_pieknie_amialo.pdf
(3815 KB)
Bentley_Prywatne_imperium_1_benpi1.pdf
(3447 KB)
4DX_czyli_4_Dyscypliny_realizacji_4dxczy.pdf
(1495 KB)
Dzien_w_ktorym_powrocil_dzienw.pdf
(4490 KB)
Ajurweda_w_praktyce_Jak_wspolczesnie_stosowac_starozytna_sztuke_leczenia_ajurpr.pdf
(574 KB)
Inne foldery tego chomika:
Bestsellery
C
Coaching
Duński
Języki obce
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin