Artur Conan Doyle
ZNAKCZTERECH
Tłumaczyła Krystyna Jurasz–Dąmbska
Spis treści:
1. Sztuka dedukcji
2. Stan sprawy
3. W poszukiwaniu klucza zagadki
4. Opowiadanie łysego człowieka
5. Tragedia w Pondicherry Lodge
6. Sherlock Holmes rozwija swoją teorię
7. Epizod z beczką
8. Policja pomocnicza z Baker Street
9. Przerwany łańcuch
10. Koniec wyspiarza
11. Skarb Agry
12. Dziwna historia Jonathana Smalla
1.
SZTUKA DEDUKCJI
Sherlock Holmes zdjął z kominka flaszką, a potem z malej walizeczki wyciągnął strzykawkę. Ręką o długich, nerwowych palcach osadził cienką igłę i podwinął lewy mankiet koszuli. Przez chwilę spoglądał w zamyśleniu na muskularne ramię, pokryte niezliczoną ilością znaków po ukłuciach, wbił igłę, nacisnął tłok strzykawki i wreszcie z westchnieniem ulgi zatopił się z powrotem w pluszowym fotelu.
Już od wielu miesięcy trzy razy dziennie byłem świadkiem takiego zabiegu, a mimo to wciąż jeszcze nie mogłem się z tym pogodzić. Przeciwnie, co dzień bardziej denerwował mnie ten widok, a potem wieczorem sumienie nie dawało mi spokoju, że znów nie zdobyłem się na ostry protest. Ciągle postanawiałem, że muszę powiedzieć szczerze, co o tym myślę, ale chłodne, nonszalanckie zachowanie mojego towarzysza nie zachęcało bynajmniej do wtrącania się w jego sprawy.
Znałem jego zdolności i władczą pewność siebie i tyle już razy przekonałem się o jego niezwykłych przymiotach, że nie śmiałem mu się przeciwstawić.
Tym razem jednak – nie wiem, czy pod wpływem francuskiego wina, które piłem przy lunchu, czy może zdenerwowany wyraźną ostentacją jego postępowania, poczułem nagle, że nie zdołam już milczeć dłużej.
– I cóż to było dzisiaj? – zapytałem. – Morfina czy kokaina?
Powoli podniósł wzrok znad otwartego właśnie starego tomiska.
– To? Kokaina, roztwór siedmioprocentowy – odparł. – Może chciałbyś spróbować, doktorze?
– O nie – rzuciłem szorstko. – Nie doszedłem jeszcze do siebie po wojnie w Afganistanie. Nie mogę sobie pozwolić na żadne dodatkowe wysiłki.
Uśmiechnął się słysząc, jak gwałtownie oponuję.
– Może masz rację, Watsonie – rzekł. – I mnie się wydaje, że działanie kokainy na organizm jest ujemne, ale tylko w sensie fizycznym. Bo jeżeli idzie o stronę psychiczną, to, moim zdaniem, wpływa na umysł niezwykle podniecająco i rozjaśniająco, dlatego też wszelkie jej uboczne działania niewiele mnie obchodzą.
– Ależ pomyśl tylko – zacząłem z powagą. – Oblicz, jakim kosztem twój umysł osiąga stan, o którym ...
renfri73