0:00:22:CZWARTEK 0:00:25:- Mam co dla ciebie.|- Kto to? Sammy Byk? 0:00:30:- Sammy Nóż. Pokrojony.|- I umyty? 0:00:34:O rany! 0:00:37:Wpadnij po niego w weekend.|Powodzenia. 0:01:05:Do diabła z tymi cholernymi torbami! 0:01:12:MOCNE UDERZENIE 0:01:28:Nie wyglšdasz najlepiej, Sammy. 0:02:08:Jak się masz kochanie? 0:02:11:Mogę cię o co spytać?|Gdzie ty był, do cholery? 0:02:18:- W pracy.|- W domu też pracujesz, co? 0:02:22:Robię to dla Vinca. 0:02:25:Ale za darmo, tak?|Przecież mamy długi do spłacenia. 0:02:30:Widziałe te rachunki? 0:02:34:Zajmij się wreszcie swoimi sprawami|zamiast wyręczać wspólników. 0:02:39:Twój dług to prawie 25 tys. patoli. 0:02:42:25 tysięcy? 0:02:45:- Skšd się tyle wzięło?|- No wiesz, ten dług hipoteczny... 0:02:53:Mój Jaguar... 0:02:57:I inne wydatki. 0:03:08:- Przystojniaczek. Kto to?|- Sammy, z ekipy Costanza. 0:03:14:To mnie raczej nie rajcuje. 0:03:17:W sobotę już go tu nie będzie. 0:03:21:- Wyjeżdżasz na weekend?|- Możliwe. A twoja narzeczona? 0:04:32:- Żarty sobie stroisz?|- Nie, serio. Owieciło mnie. 0:04:37:Spójrz na to.|Niele napakowany. 0:04:40:Pakuję szeć razy w tygodniu. 0:04:43:Chcesz mi wmówić, że nigdy|przedtem nie waliłe konia? 0:04:49:- Stary, to niemożliwe.|- Wczeniej po prostu nie musiałem. 0:04:54:- Rżnę panienki od kiedy byłem mały.|- Mój chłopak. 0:04:59:Cisco... 0:05:01:To mi nie pasuje do oczu. 0:05:04:- Pospieszcie się, bo się spónimy.|- Vinnie, słyszałe nowinę? 0:05:09:Ten idiota nie potrzebuje już dupy,|bo odkrył, że można marszczyć Freda. 0:05:14:- Naprawdę?|- Tak, to bardziej opłacalne. 0:05:21:Mówię wam, Mel jest taki jak ja.|Ma dwie słodziutkie... 0:05:26:Jeli kto powinien dać sobie|spokój z kobietami, to włanie Mel. 0:05:32:Te dwie dziewczynki|obskubiš go do cna. 0:05:37:Za tę forsę, którš zaoszczędziłem|i za to, co zgarniemy w weekend, 0:05:42:spłacę w końcu "Grande Pinoche"|i wyruszę w rejs dookoła wiata. 0:05:49:Pieprzone Karaiby...|Morze ródziemne... 0:05:53:- Morza południa...|- Bracie, rewelacja. 0:05:59:Przyłšcz się do nas w weekend,|Crunch i Gump też będš. 0:06:04:Mam robotę na ten weekend. 0:06:07:W porzšdku panowie, synchronizacja. 0:06:40:- Wiesz, co masz robić, stary.|- Bezwzględnie. 0:07:26:Tak jak się umawialimy...|trzy blondynki przed dwudziestkš... 0:07:30:rodkowy zachód... Bez tatuaży. 0:07:33:- Ile?|- 50 tys. za sztukę. 0:08:07:Gotowi? Pięć, cztery, trzy... 0:08:11:dwa, jeden... 0:08:26:Pięć, cztery, trzy... 0:08:36:Jazda! 0:09:38:- Niech kto mnie osłania.|- Włanie nadchodzš. 0:09:43:Nie martw się, zatrzymamy ich. 0:09:46:Wycofujš się. 0:09:51:Kasa za ten weekend i dzisiejsza|premia zapewniš mi roczne wakacje. 0:09:57:- Za co jest premia?|- 25 tys. za sprzštnięcie starego. 0:10:02:- Ze mietankš?|- Chętnie. 0:11:09:Wszystko w porzšdku?|Przepraszam za ten bałagan. 0:11:15:- Wkraczamy do akcji.|- Tak jest, proszę pana. 0:11:24:- Co my tu mamy.|- I o to chodzi! 0:11:28:Tak, stary!|Załatwilimy ich. 0:11:35:Co by powiedziała, gdybym|schrupał cię na niadanie? 0:11:41:- Masz telefon, maleńka?|- Tak, zapisz 911. 0:11:44:Chłopaki, szkoda czasu. 0:11:47:Poszukajmy Mela, bo jeszcze|zgarnie mi premię sprzed nosa. 0:11:57:- Cisco, osłaniaj mnie.|- Zatrzymamy ich. 0:12:39:- Chroń mnie, dostaniesz podwyżkę.|- Nie przyda się, jeli będę martwy. 0:13:48:Cisco, Vince, Crunch,|spadamy stšd. 0:13:48:Cisco, Vince, Crunch,|spadamy stšd. 0:14:53:To był kawał dobrej roboty. 0:14:57:Ok., Mel... 0:14:59:Umówmy się, że swoje 25 tys.|już dostałe; tyle byłe mi winny. 0:15:04:Wyrównalimy rachunki.|Ale mam dla ciebie niespodziankę... 0:15:08:Oto twoja premia. 0:15:11:- Premia dla Mela?|- O co ci chodzi? 0:15:18:- Vince, czy ten facet jeszcze żyje?|- Jest w pełni sił. 0:15:25:- To ja go sprzštnšłem.|- Strzeliłem do niego i umarł. 0:15:29:Jasne, Mel, jak uważasz.|To ty masz rację, nie ja. 0:15:34:Kłamię, żeby odebrać ci premię,|na którš tak ciężko pracowałe. 0:15:38:Moja premia. 0:15:40:Skoro twierdzisz, że to ty|go zabiłe, nie mogę w to wštpić... 0:15:47:przyjacielu. 0:16:04:Jeste w porzšdku, Mel.|Doceniam to, pamiętaj. 0:16:09:Żeby miał pojęcie, jak bardzo cię|kocham, powiem ci tylko, 0:16:13:że jeli co się stanie... 0:16:16:jeli co mi się stanie, 0:16:20:możesz wzišć mojš łód. 0:16:24:- To chyba jest dowód miłoci, nie?|- Chyba tak. 0:16:28:Czujecie się samotne? 0:16:31:Tatu was kocha. 0:16:34:- Popierdoleniec...|- O co ci chodzi? 0:16:38:Mel... na pewno|się do nas jutro nie przyłšczysz? 0:16:43:Nie wchodzę w nadgodziny.|Paris tego nie lubi. 0:16:47:Bywa, że uczciwoć nie popłaca. 0:17:06:- Nie ten dom, dupku.|- Przepraszam. 0:17:53:- Poproszę Melvina Smiley.|- Przy telefonie. 0:17:57:Wypożyczalnia Big Top Video. 0:17:59:Od dwóch tygodni ma pan naszš|kasetę z filmem "King Kong żyje". 0:18:05:Proszę jš natychmiast zwrócić,|albo pana zabijemy. 0:18:11:- Jak się masz?|- W porzšdku. 0:18:15:- Widziała kasetę z King Kongiem?|- Nie, nie widziałam. 0:18:21:Czy mój tyłek|cišgle jeszcze jest jędrny? 0:18:25:- Właciwie to...|- miało, dotknij. 0:18:29:Jak uważasz.|Cišgle twardy? 0:18:33:- Twardy i jędrny jednoczenie?|- Jak u nastolatki. 0:18:37:- To cię podnieca?|- I to jak. 0:18:41:- Wiesz, co powinnimy zrobić?|- Co takiego? 0:18:45:Zaprosić Mamę i Tatę. 0:18:48:Właciwie, to będš tu jutro.|Zjemy razem obiad. 0:18:53:To będzie wietna okazja,|żebycie się do lepiej poznali. 0:18:58:Powiemy im w końcu,|że jestemy zaręczeni. 0:19:03:- Jeszcze nic nie wiedzš?|- Czekałam na odpowiedni moment. 0:19:07:W takich kwestiach jestem delikatna. 0:19:10:Powiedziała im, że nie jestem Żydem|dopiero po roku naszej znajomoci. 0:19:16:Tak naprawdę, to oni nie wiedzš,|że nie jeste Żydem. 0:19:20:Kochanie, wszystko będzie dobrze. 0:19:23:Rozmawiałam z nimi wczoraj|i wszystko gra. 0:19:26:Od razu cię pokochajš.|Pomimo, że jeste gojem. 0:19:32:Mylisz, że mnie polubiš? 0:19:35:Pamiętasz jak ci mówiłam, że tata|ma kłopoty z urzędem skarbowym? 0:19:40:Mama przepuszcza wszystkie pienišdze|więc tata jest niewypłacalny... 0:19:47:Wcišż masz kłopoty z żołšdkiem?|Koniec z pikantnym jedzeniem. 0:19:53:Podjęłam z naszego konta|50 tys.$ i pożyczyłam tacie. 0:19:58:Dobrze zarabiamy,|więc jako sobie poradzimy. 0:20:08:To niemożliwe,|da ci kolejne 25 tys.?! 0:20:13:50 tys.|już od niego wycišgnęlimy. 0:20:17:- On myli, że ja płacę rachunki.|- A nie płacisz? 0:20:22:Pewno, że nie! Niby czemu? Niech|płaci jego pieprzona narzeczona. 0:20:29:Mel? 0:20:32:pisz? 0:20:37:Zaczynam mieć cię dosyć!|Nie dostaję żadnych pieniędzy! 0:20:47:Wszystko dobrze, kochanie? 0:20:52:Tak. 0:21:04:- Halo, Cisco?|- Co u ciebie, stary? 0:21:09:Mogę się przyłšczyć|do tej waszej jutrzejszej zabawy? 0:21:14:PIĽTEK 0:21:20:Żeby mi nie nawalił|w czasie tego porwania, Gump. 0:21:25:Nie ma mowy. Pracowałem nad sobš. 0:21:28:Dobrze mi... 0:21:30:idzie. Dobrze ci idzie,|ty popieprzony sklerotyku. 0:21:35:- Nie wiedziałem, że to porwanie.|- Dostaniemy po 100 tys. na łebka. 0:21:40:- 100 tys.?|- Poważka. Słuchaj uważnie. 0:21:44:Chodzi o tego bogatego Japońca,|przemysłowca Jiro Nishi... 0:21:48:- Tego od Nishi Electric?|- To najbogatszy skurwiel w okolicy. 0:21:53:Zapłaci? 0:21:56:Jakbym słyszał jakš lalę.|"Zapłaci? Zapłaci?" 0:22:02:Wiem, co robię, do cholery! 0:22:05:Nishi siedzi na milionach.|Trzyma je w domu. 0:22:11:Człowieku, to było zwykłe pytanie. 0:22:20:- Panie Nishi, jest pan bankrutem.|- Całkowitym? 0:22:24:- Jak to się stało?|- Wiedział pan, że akcje lecš w dół. 0:22:29:Angażowanie się w ten film|było ryzykownym posunięciem. 0:22:32:Zawsze chciałem robić|drogie filmy w Hollywood. 0:22:37:"Skosztuj Złotego Deszczu",|to był drogi film. 0:22:41:Bardzo drogi. Właciwie,|to najdroższy w historii kina. 0:22:45:Ale nie trzeba było w nim występować|ani go reżyserować. 0:22:49:Nie ja pierwszy wpakowałem się|w takie wydatki. 0:22:52:Wydatkiem było|pozłacanie każdego plakatu. 0:22:57:Muszę odebrać córkę ze szkoły. 0:23:00:- I?|- Nie mam czym zapłacić kierowcy. 0:23:06:Na Boga,|ile to kosztuje? 0:23:12:- To duża limuzyna.|- Spraw, żeby tego było dużo. 0:23:16:Cholera jasna, nie! 0:23:19:Nie dam ci zaliczki, mały.|Cała kasę wpakowałem w łódkę. 0:23:23:Popro Cruncha. On nie wydaje forsy. 0:23:27:Chyba że na wierszczyki. 0:23:30:Kopsniesz 25 tysiaków?|Oddam po robocie. 0:23:34:Znów potrzebujesz forsy|dla tej małej dziwki, co? 0:23:38:- Jakiej dziwki?|- Zrywaj się. 0:23:43:Spójrz prawdzie w oczy, Mel. 0:23:46:Walenie konia oszczędza|kłopotów z kobietami. 0:23:50:- Zadzwoń do mnie. Pożyczę ci szmal.|- Równy z ciebie goć. 0:23:58:No i po co cię omielałem?|Pieprzyć je obie, te suki. 0:24:02:Pogoń je w cholerę.|Gdzie ta limuzyna? 0:24:06:Stary, nie mogę...|Po prostu nie mogę, rozumiesz? 0:24:11:Co to znaczy? Nie możesz|zostawić tych durnych bab? 0:24:16:- Chcesz znać prawdę?|- Prawda cię przerasta! 0:24:20:Zamknij się! 0:24:23:Nie zniósłbym myli,|że już mnie nie lubiš. 0:24:29:Że ktokolwiek mnie nie lubi. 0:24:33:No proszę, powiedziałem prawdę. 0:24:40:- Mel...|- Co, stary? 0:24:44:Ci wszyscy ludzie, których zabiłe|w cišgu ostatnich pięciu lat 0:24:49:mieli krewnych, którzy raczej|nie sš o tobie najlepszego zdania. 0:25:03:- Witaj, kochanie.|- Co u ciebie, maleńka? 0:25:06:Wiesz po co dzwonię, prawda? 0:25:09:Nie wiem. Po co? 0:25:12:Zaczynasz mnie denerwować. 0:25:16:- Ze wszystkim zwlekasz...|- Nie daj się, Mel. 0:25:19:Cišgle mnie okłamujesz... 0:25:24:Kłopoty z samochodem? 0:25:28:- Słuchaj, co do ciebie mówię.|- Pokaż jej, kto tu rzšdzi. 0:25:33:Mam tego dosyć.|Zabawiasz się z koleżkami, co? 0:25:37:Jeste żałosny. Żegnaj! 0:25:41:Tak, kocham cię.|Zobaczymy się póniej, skarbie. 0:25:50:To ona. 0:25:51:To ona. 0:25:56:- To ta dziewczyna?|- Nie, t...
WojownikPokoju