Drew Karpyshyn
ODWET
Mass Effect
tom 3
Przełożyła Milena Wójtowicz
Podziękowania
Raz jeszcze chcę wyrazić swoją wdzięczność dla całego zespołu Mass Effect w BioWare za ich ciężką pracę. Bez Waszych niestrudzonych wysiłków nie powstałby Mass Effect.
Chcę też podziękować wszystkim fanom, którzy okazali tak wielkie zainteresowanie tym, co stworzyliśmy.
Bez Waszego wsparcia niczego byśmy nie osiągnęli.
PROLOG
Człowiek Iluzja siedział w fotelu i patrzył w okno widokowe zajmujące całą ścianę jego sanktuarium. Bezimienna stacja kosmiczna, z której uczynił swoją bazę, orbitowała wokół czerwonego giganta klasy M. Płonąca tarcza słońca wypełniała dolną połowę okna, przyćmiewając, choć nie całkiem gasząc, blask znajdujących się za nim gwiazd.
Gigant był w ostatnim stadium swojego trwającego sześć bilionów lat życia. W ostatnim akcie istnienia zapadnie się w sobie, pochłonie cały układ i zmieni się w czarną dziurę. Planety i księżyce, które zrodził, zostaną pożarte przez potężną grawitację ciemnej, bezdennej paszczy.
Ta scena śmierci gwiazdy była kwintesencją poglądów Człowieka Iluzji na temat galaktyki: piękna, wspaniała i śmiertelnie niebezpieczna. Życie mogło pojawić się w najmniej prawdopodobnych miejscach i przyjąć najbardziej niezwykłą formę tylko po to, by ulec zniszczeniu w kosmicznym mgnieniu oka.
Nie zamierzał pozwolić, by taki koniec stał się udziałem ludzkości.
– Wyłącz okno.
Ściana poczerniała i ogromny pokój, w którym siedział Człowiek Iluzja, pogrążył się w półmroku.
– Światło – polecił Człowiek i sufit natychmiast się rozjarzył.
Przywódca Cerberusa obrócił się w fotelu. Z oknem za plecami pochylił się nad holopadem, którego używał do przyjmowania połączeń. Aktywowane urządzenie wyświetlało trójwymiarowy wizerunek tego, kto dzwonił, tworząc złudzenie, że rozmówca przebywa w tym samym pomieszczeniu.
Oczywiście holopad przekazywał też obraz w drugą stronę, dlatego został tak ustawiony, by widać było fotel i znajdujące się za nim okno. Człowiek Iluzja pojawiał się na tle astronomicznego cudu: porażający widok, wzmacniający jeszcze wizerunek, który Człowiek budował przez lata.
Musiał się napić. Nie jakiegoś syntetycznego, wyprodukowanego przez obcych sikacza, jakie barmani w całej galaktyce serwują co mniej zorientowanym klientom. Człowiek chciał czegoś prawdziwego, czegoś czystego.
– Burbon – powiedział. – Czysty.
Kilka sekund później drzwi na końcu ...
renfri73