warner gitt - gdyby zwierzeta umialy mowic.rtf

(218 KB) Pobierz
Przedmowa

 

Gdyby zwierzęta mogły mówić

Warner Gitt K. H. Yanheiden

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

umaczył:

Heinrich Kluzik

 


Przedmowa

 

Wzajemne porozumiewanie się zwierząt jest możliwe dzięki efektywnym systemom komunikowania się, którymi one dysponują. Zwierzęta nie potrafią jednak porozumieć się z nami przy pomocy mowy ludzkiej. Dlatego weszliśmy w ich położenie i staliśmy się ich rzecznikami; stąd też tytuł książki: „Gdyby zwierzęta mogły mówić...” Gdyby jednak zwierzęta mogły same o sobie mówić i, posługując się naszym stanem wiedzy naukowej, opisywać swój sposób życia, specyficzną budowę organizmu oraz opowiadać w detalach o swoich indywidualnych tajnikach budowy, to byłby to jedyny w swoim rodzaju akt pochwalny Stwórcy.

wimy za kilka wybranych zwierząt, by w ten sposób wskazać na Stwórcę, na bogactwo Jego myśli, radość tworzenia, umiłowanie piękna formy i barwy, pieczę nad całym stworzeniem - w końcu: na Jego miłość do człowieka i chęć ratowania go poprzez Jezusa Chrystusa.

Przedstawiciel wybranego gatunku zwierząt jest dla czytelnika książki jego partnerem w dialogu. Zwierzę samo stawia możliwe pytania i samo też na nie odpowiada w fikcyjnej rozmowie. Tym sposobem tekst jest bardziej zbliżony do opowiadania, ożywia się i staje się - mamy nadzieję - bardziej interesujący.

Nie unikaliśmy trudniejszych problemów. Również te zostały wtopione w tok opowiadania i w ten sposób przedstawione przystępniej. By jakiś detal przedstawić bardziej obrazowo, lub uświadomić szokujące stosunki wielkościowe, sięgaliśmy często do tematów z życia codziennego. Szczególnie suche liczby stały się przez to bardziej wymowne.

Co do gatunku literackiego: Leżąca przed Wami książeczka nie jest podręcznikiem ani też naukową rozprawą, raczej jedynym w swoim rodzaju “dialogiem” kilku stworzeń z człowiekiem. Pobieżna ocena mogłaby zaliczyć tę książeczkę do bajek lub baśni. Takie zaszeregowanie byłoby jednak zupełnie fałszywe; zastosowaliśmy tu specjalny gatunek literacki, który każe być wierny prawdzie i który, jako środek stylistyczny, pozwala zwierzętom mówić, by w ten szczególny sposób opowiedzieć o dziełach Boga i tym chwalić Stwórcę:

“Naprawdę, pytaj bydła, a nauczy cię,

i ptactwa niebieskiego,

a powie ci,

Albo zwierząt polnych, one pouczą cię,

i ryb morskich, a one opowiedzą ci.

Kto spośród nich wszystkich nie wie,

że dokonała tego ręka Pana.” (Księga Joba 12,7-9)

Przez wydanie tej książeczki chcemy ponadto włączyć się do ruchu ochrony świata zwierzęcego. Bóg bezpośrednio zobowiązał nas do tego:

“...panujcie nad rybami morskimi i nad ptactwem niebios, i nad wszelkimi zwierzętami, które się poruszają po ziemi!” (I Mojż. 1,28).

W ten sposób Bóg ustanowił nasz zarząd nad zwierzętami. Będziemy kiedyś musieli odpowiedzieć przed Bogiem za to, cośmy w tej dziedzinie zdziałali. Stąd wszelkie formy znęcania się nad zwierzętami, jak też wyniszczanie całych gatunków zwierząt dla osiągania wielkich korzyści materialnych (np. wieloryby) zasługują na powszechne potępienie.

Co do zawartości: Z ogromnego bogactwa, około miliona gatunków zwierząt, wybraliśmy tylko małą cząstkę. Mimo tych ograniczeń, przemawiają do nas zwierzęta, które żyją na lądzie, w ziemi, w wodzie i w powietrzu. Wyjątkowo przemawia do nas również mały element budowy ludzkiego organizmu, opowiadając o zasadach konstrukcji boskich stworzeń. Wszystkie przedstawione fakty są naukowo stwierdzone i pewne, nawet jeżeli w toku opowiadania zostały umyślnie przedstawione nie zawsze z naukową precyzją. By nie przerywać toku czytania, zrezygnowano całkowicie z podania bibliografii.

Co do kręgu czytelników: Nie myśleliśmy o jakimś określonym czytelniku, ani ze względu na wiek, ani z uwagi na wykształcenie czy zawód. Naszym zamiarem było napisać raczej dla każdego - młodego czy dorosłego, laika czy też eksperta. Treść opowiadań jest ponadto zupełnie niezależna od tego, czy ktoś wierzy w Boga, czy też postrzega siebie jako wątpiącego. Tych poszukujących mieliśmy może szczególnie na uwadze, gdyż im właśnie należałoby wskazać drogę, którą mogliby pójść, by osobiście poznać Stwórcę -bez znajomości Biblii i zawartych w niej założeń.

Werner Gin (Braunschweig) i Karl-Heinz Yanheiden (Limhach-Oherjrohna, Sachsen)


1. Ptasi móżdżek - dobre sobie!

 

To prawda, jest nas bardzo wiele. Nasz śpiew brzmi przeraźliwie głośno. Twierdzi się, że jesteśmy w stanie zjeść Wam całe pożywienie. Nawet nasz skromny ubiór nie zjednuje nam przychylności. Warto jednak zdobyć się na odrobinę wysiłku i poświęcić zuchwałemu wróblowi trochę uwagi. Możecie mi zaufać.

Sądzicie, iż nie znajdziecie we mnie nic szczególnego? Ależ słuchajcie, jest Was przecież tak samo dużo jak nas. Poza tym nie myślicie chyba, że wszystko, co występuje w wielkiej ilości, jest zwyczajne? To wtedy i Wy musielibyście być bardzo zwyczajni! - Oh, przepraszam, byłem teraz naprawdę bezczelny.

Właściwie jestem bardzo dobrze wychowanym wróblem polnym*. W żadnym przypadku nie chciałbym być mylony z moim kuzynem, tym zawadiackim, tłustym, domowym wróblem. Możecie mnie rozpoznać po szarej piersi i czarnej plamce na policzku, i po tym łatwo nas rozróżnić. Już sama nazwa na to wskazuje; trzymamy się trochę z dala od Waszych domostw.

 

Stworzony do latania

 

Mój Stwórca skonstruował mnie od razu jako “samolot”. Z tego też powodu nawet najmniejsza cząstka mojego ciała jest przystosowana do latania. Nie mogę pojąć, jak ludzie mają odwagę twierdzić, że wywodzimy się od gadów. Wyobraźcie sobie - to właśnie krokodyle mają należeć do naszych bliższych krewnych. Chcą też bym uwierzył, że pierwszy wróbel żył już przed 50 milionami lat. Tak mi się zawsze wydaje, iż to ilością lat chce się zatuszować baśniowość tego poglądu. - Ale zostawmy te teorie i wróćmy lepiej do naszej rzeczywistości. Wtedy możecie sami wyciągać wnioski.

Moje ciało zbudowane jest z najlżejszych, jakie sobie tylko można wyobrazić, materiałów. Prawie wszystkie kości są wewnątrz puste. Dlatego mogą wypełniać się powietrzem; są bardzo lekkie a przy tym sztywne. U jednego z moich odległych krewnych – u albatrosa - cały szkielet waży zaledwie od 120 do 150 gramów, pomimo, że ma ponad metr długości, a rozpiętość jego skrzydeł wynosi około trzech metrów. Ciężar upierzenia albatrosa jest większy niż ciężar jego kości.

Gdyby nasze kości wypełnione były szpikiem kostnym, jak to jest u gadów, nie moglibyśmy latać. Ponadto u nas kości miednicy, inaczej niż u jaszczurek, nie są zrośnięte z kręgosłupem. Tak to uzyskuje nasz szkielet ową sztywność i elastyczność, która jest niezbędna dla każdego latającego ciała.

 

Godny uwagi otwór

 

Mały otwór w panewce stawowej kości przedramienia wydaje mi się szczególnie godny uwagi. Nie jest to jakiś defekt; przez ten otwór przechodzi ścięgno, które wiąże mały mięsień piersiowy z górną częścią stawu barkowego. Dlatego mogę unieść skrzydło i w ogóle latać. Jeśli miałbym naturalnie wywodzić się od gadów, to zadaję sobie pytanie, kto wywiercił mi dziurę w panewce stawu barkowego, a potem jeszcze przewlókł przez nią ścięgno? Takich otworów szukalibyście u krokodyli daremnie.

 

Serce, bądź mocne!

 

Kretsz! Ratunku, krogulec! Kretsz! Gdzie mógłbym się schować...? Ratunku ...Ach, tym razem udało się! Ale było niebezpiecznie! Teraz jest on już daleko. Wiecie, że krogulec jest naszym najgorszym wrogiem? Skoro tylko jesteśmy nieuważni, potrafi nas złapać swoimi długimi szponami nawet w gęstych krzakach. Mamy zresztą w ogóle całe mnóstwo wrogów: wrony, sroki, koty, ludzie. Również nocą nie dają nam odpocząć. Sowy łowią nas na drzewach, na których śpimy. Przeżyłem już raz, jak ten okrutny, leśny puszczyk wpadł, w środku nocy, do naszej dziupli lęgowej, wywlókł moją małżonkę i pożarł ją - bez litości - od głowy do stóp. To było straszne.

Pomimo tego wiem, że Stwórca troszczy się o mnie. W Biblii napisano, że żaden wróbel nie zostanie przez Boga zapomniany. Jak w takim razie musi się Wam powodzić! Jesteście Mu przecież bliżsi niż ja. Nawet włosy na Waszej głowie policzył. Tak, ludzie są Bogu szczególnie umiłowani.

Stwórca dał mi wyjątkowo mocne serce. Należy w ogóle do najbardziej sprawnych. Teraz, kiedy z Wami rozmawiam, uderza ono częściej niż siedem razy w ciągu sekundy, mianowicie 460 razy na minutę. Uciekając wówczas przed owym krogulcem, mój puls podwyższył się na 760! Musi tak być, bym mógł latać.


Super-narzędzie

 

Tak, przyjrzyjcie mi się spokojnie jeszcze trochę dokładniej; widzicie mój dziób? Prawda, na pierwszy rzut oka, taka niepozorna rzecz?. Ale w rzeczywistości jest cudownym narzędziem darowanym mi przez Stwórcę; wyjątkowo lekki a mimo to może sprostać najtwardszym wymaganiom.

Obliczono, że substancja rogowa mojego dzioba posiada długość zrywającą rzędu 31 kilometrów. Oznacza to, że gdyby z tego materiału ciągnąć drut i gdzieś go umocować, to dopiero przy długości około 31 kilometrów zerwałby się w miejscu zamocowania - pod wpływem własnego ciężaru.

Materiał, którego ludzie używają do budowy samolotów, posiada długość zrywającą rzędu tylko 18 kilometrów.

 

Spojrzenie przez polową lornetkę

 

Wiedzieliście, że moja czaszka jest lżejsza od obu moich gałek ocznych? Z tego nie musicie zaraz złośliwie wnioskować o moim wróblim mózgu. Moje oczy są daleko lepsze niż Wasze. My, ptaki, posiadamy siedmio- do ośmiokrotnie więcej komórek światłoczułych na jednostkę powierzchni, niż Wy. Dlatego w naszym mózgu powstaje o wiele ostrzejszy obraz. Gdybyście chcieli poznać jakiś przedmiot tak dokładnie, jak uczynić jest to w stanie myszołów, musielibyście posłużyć się lornetką polową o sile 8 x 30.

Przyznaję, że mój wzrok nie jest aż tak ostry, ale porównanie z Wami zawsze jeszcze wytrzymam. Jeden z biologów napisał, że nasze oczy są cudownym dziełem w zakresie budowy, funkcji i wydolności. Należą do najdoskonalszych organów widzenia w świecie kręgowców. Tak też musi być, gdyż w czasie szybkiego lotu nawet najdrobniejszy, ważny szczegół nie może ujść naszej uwadze.

Dodatkowo wyposażył nas Bóg w bardzo ruchliwą szyję. Naszym dziobem potrafimy bez trudu osiągnąć każdą część naszego ciała. Wierzycie, iż jest to przypadkowe? Spróbujcie raz swoim czołem dotknąć własnych kolan. A może jednak jesteście w stanie tego dokonać? - Nie, teraz nie musicie próbować.

Jeżeli Wam się to w ogóle uda, będziecie słyszeć, jak pięknie trzaskają przy tym Wasze kości. Dla mnie jednak jest taka gibkość życiową koniecznością.

 


Trawienie też musi być

 

Co też powiecie? Bóg stworzył mnie jako bezużytecznego żarłoka? Och, takiej obrazy nie możemy znieść: ani mój Stwórca, ani ja. Wiecie w ogóle, czym się żywię? Tak, tak też sobie myślałem. Ten zawsze najgłośniej krzyczy, kto o czymś najmniej ma do powiedzenia! Przepraszam - znowu byłem niegrzeczny - ale Wy też akurat nie byliście najbardziej taktowni!

Kiedyś w Chinach o mało co nie wytępiono wszystkich moich krewnych, bo niektórzy mądrzy ludzie myśleli, że my, polne wróble, zjadamy za dużo ryżu i prosa. Jednak, kiedy nas już prawie wyniszczyli, poznali, iż robactwo na polach tak się rozmnożyło, że powstały szkody o wiele wyższe niż przedtem. Do naszego właściwego pożywienia należą bowiem te małe zwierzątka, które Wy uważacie za szkodliwe, a my zjadamy jako najlepsze delikatesy: chrabąszcze, latające mrówki, larwy zwójki ziełoneczki, jabłkowce, mszyce itd.

Skoro mowa o jedzeniu; wiecie, jak funkcjonuje nasz układ trawienny? Ostatecznie jest to bardzo naturalny temat! Jak Wam wiadomo, wszystko u nas dostosowane jest do latania. Dlatego, że przyjmuję pokarm o dużej zawartości białka, wystarcza mi nadzwyczaj krótki przewód pokarmowy. Potrzebne są mi jednak ostre soki żołądkowe. Ponadto, Stwórca nie chciał mnie niepotrzebnie obciążać bezużytecznymi produktami przemiany materii, dlatego wydalam te resztki możliwie szybko - nierzadko w czasie lotu - przez co zapewne nieraz przytrafiło mi się trochę “przyozdobić” Wasz ubiór. Och, wybaczcie!

Wtedy, gdy mnie mój Konstruktor stworzył, zrobił jeszcze coś bardzo genialnego; zrezygnował z pęcherza moczowego. W ten sposób mógł zwęzić korpus mojego ciała ku tyłowi i uzyskać jeszcze mniejszą wagę. Mój mocz składa się w 80 % z kwasu moczowego, który krystalizuje się w postaci białej pasty w końcowym odcinku jelita. Czyż nie jest to doskonale pomyślane? Przecież potrzebna w procesie wydalania woda zostaje prawie w całości zatrzymana w organizmie. Dzięki temu “tankuję” bardzo rzadko.

 

Katapulta i nóż kieszonkowy

 

Macie jeszcze trochę cierpliwości? Przyjrzyjcie się moim stopom! Prawie niczego nie widać, a jednak ukryta jest w nich pewna, dość wyrafinowana, konstrukcja. To się właśnie zgadza: to, co widzicie, to tylko stopy i palce. Reszta -podudzie i udo - ukryte są w obrębie mojego ciała, I jeżeli odnosicie wrażenie, że zwyczajnie stoję, w rzeczywistości tylko przysiadam. Wam byłoby w takiej pozycji niewygodnie, mnie zaś - nie. Gdy tylko moje kolana gwałtownie wyprostuję, muskuły wyrzucają mnie, jak katapulta, ku górze, a ja zaczynam natychmiast korzystać ze skrzydeł. W czasie lotu wciągam “podwozie” wygodnie pod pióra i wysuwam je dopiero podczas lądowania. Również i tu nie zawodzi moje wysoce elastyczne zawieszenie.

Może też nieraz dziwiło Was to, że potrafimy siedzieć godzinami na gałązce, a nawet spać w tej pozycji. To umożliwił nam Stwórca konstruując szczególny mechanizm, który pozwala palcom automatycznie obejmować i mocno trzymać gałąź. Cała wiązka ścięgien łączy się z muskularni uda. Siadam na gałęzi - wtedy ścięgna naprężają się pod wpływem mojego ciężaru, ściągając palce razem. Ponadto, na pewnym odcinku ścięgna, znajdują się delikatne guzki. Kiedy siadam, owe guzki zahaczają o ząbki, które z kolei znajdują się - oczywiście nieprzypadkowo - właśnie w tym miejscu, w bruździe ścięgna. I tak, bez wysiłku, ścięgna pozostają naprężone, a ja nie spadam z drzewa.

U długonogich, takich jak bocian czy czapla, występuje inna konstrukcja. Posiadają one specjalny staw kolanowy, który działa jak zapadka w nożu kieszonkowym. Dzięki temu urządzeniu mogą stać godzinami.

 

Dlaczego składamy jaja?

 

Co właściwie sądzicie o tym, że nasze potomstwo nie rozwija się w łonie ptasiej mamy - czym różnimy się od ssaków? Wy tego nie wiecie? No, wyobraźcie sobie lot ptasiej sami­czki z grubym brzuchem, w ciąży! Nie? A z czego miałaby się w tym czasie wyżywić, skoro mogłaby tylko pełzać? Ta sprawa z rozwojem w jaju jest patentowym rozwiązaniem Stwórcy; prawie nie utrudnia ptakom lotu. Samice składają jaja szybko, jedno po drugim, przeciętnie w odstępie 24 godzin. W ten sposób mamy jaja w gnieździe, jedno obok drugiego, i możemy je wszystkie jednocześnie wysiadywać. Tak też, my ptaki, jesteśmy w stanie dać w podarunku życie wielu młodym naraz.

 

Sztuka wysiadywania jaj

 

Zapewne wyobrażacie to sobie jako skrajnie nudne zajęcie. Wiąże się to z tym, że nie macie pojęcia o trudnościach tej pracy. Prawdopodobnie myślicie, że sobie zwyczajnie siedzimy na jajach i czekamy, aż się młode wyklują? Wiecie jak wrażliwe są nasze młode, które w tych jajach się rozwijają? Musi być zapewniona odpowiednia temperatura i wilgotność. Musi również być możliwa niezakłócona wymiana gazowa. Gdyby jeden z tych warunków nie był zachowany -nasze młode umarłyby jeszcze przed swoim urodzeniem.

Nasz Stwórca miał jednak genialny pomysł, który w pełni zrealizował: jeszcze nim samiczka zacznie składać jaja, wypada jej puszek w dwu, trzech miejscach na stronie brzusznej. Za to rośnie jej tam skóra - o wiele grubsza niż poprzednio. Ilość naczyń krwionośnych w tym miejscu powiększa się siedmiokrotnie a ich średnica zwiększa się prawie pięciokrotnie. Jednocześnie, w komórkach tej “powierzchni lęgowej”, gromadzi się duża ilość płynu. Po co to wszystko? Jak tylko ta „nowa” skóra dotknie jaja, międzymózgowie otrzymuje meldunek o jego temperaturze. Stamtąd jest ta temperatura: albo bezpośrednio sterowana, albo też samiczka uświadamia sobie kiedy i na jak długo musi wysiadywanie przerwać, by doprowadzić trochę powietrza, jak również - kiedy jaja odwrócić.

W jaki sposób ten meldunek dociera do międzymózgowia i jak ptasia mama, przy pomocy owej “powierzchni lęgowej”, przekazuje informacje młodym, jest jeszcze Waszym uczonym zupełnie nieznane. Pomimo tego twierdzą wszyscy wprost, że ta zdolność rozwinęła się stopniowo. Tych ludzi spytałbym chętnie, jak to moi przodkowie dawniej wysiadywali swoje młode, jeżeli nie mogli czuć, czy jaja były za ciepłe, albo za zimne?

Ach, mógłbym Wam jeszcze tyle opowiadać o moim wspaniałym systemie płucnym, o cudzie latania, o nadzwyczajnej budowie moich piór, o moich instrumentach nawigacyjnych ... To jednak pozostawiam chętnie mojej koleżance, jaskółce, która zna się na tym o wiele lepiej.

Chciałbym jednak wiedzieć: wierzycie jeszcze nadal, że pochodzę od jakichś tam pełzających gadów? - Nie, Stwór­ca mój nie nazywa się “przypadek”, czy też - “długi okres czasu”. Moim Stwórcą jest ten, który piątego dnia powiedział, że ptaki nad ziemią latać będą i stworzył je w swoim rodzaju. On jest tym, który nas błogosławi i raduje się naszym istnieniem. Jestem cudownym dziełem z jego ręki. Wy też! Chwalmy Go zatem wspólnie


2. Fontanny zamiast odciski palców

 

My, wieloryby, jesteśmy żyjącymi pochwałami Boga. Oczekiwalibyście tego od nas? Chciałbym Wam zatem opowiedzieć, w jakie to zdolności i właściwości wyposażył nas Stwórca, a co z kolei gdzie indziej w świecie zwierzęcym nie występuje. Wiedzieliście przykładowo,

- że istnieją wieloryby, które pobierają pokarm płynąc z szybkością 10 kilometrów na godzinę, podróżują ze stałą szybkością 35 kilometrów na godzinę i -jeżeli to konieczne -rozwijają szybkość do 65 kilometrów na godzinę?

- że istnieją wieloryby, które jak ptaki wędrowne, każdego roku podejmują podróż na trasie 10 000 kilometrów?

- że istnieją wieloryby, które potrafią komponować muzykę?

- że istnieją wieloryby, które potrafią wyrzucić w czasie wydechu fontannę pary wodnej na wysokość 15 metrów?

- że istnieją wieloryby, które, wynikiem 3000 metrów, są rekordzistami w nurkowaniu?

- że istnieją wieloryby, których moc napędową wynosi więcej niż 850 kW (Wasze samochody średniej klasy dysponują zaledwie jedną dziesiątą tej mocy)?

-  że istnieją wieloryby, których pojemność płuc wynosi więcej niż 3000 litrów (pojemność Waszych płuc wynosi cztery, najwyżej siedem litrów)?

- że istnieją wieloryby, których mleko matki posiada 42 % tłuszczu, co jest swoistym rekordem (Wasze matki wytwarzają mleko o zawartości tłuszczu rzędu 4,4 %, a więc zaledwie jedną dziesiątą tej wielkości)?

- że istnieją wieloryby, które posiadają język odpowiadający masie dwu dorosłych koni?

- że istnieją wieloryby, których aorta ma średnicę 50 centymetrów, co odpowiada średnicy rury kanalizacyjnej?

Po co to wszystko wyliczam? Nam nie zależy na tym, by uzyskać właściwe miejsce w Waszej Księdze Rekordów Guinnessa. Dla nas ważne jest coś innego; zauważyliście w czasie czytania GENESIS, że jesteśmy jedynymi zwierzętami wymienionymi tam z nazwy: I stworzył Bóg wieloryby wielkie, i wszelką duszę żyjącą, ruszającą się, którą hojnie wywiodły wody, według rodzaju ich; i wszelkie ptactwo skrzydlaste, według rodzaju ich; i widział Bóg, że to wszystko było dobre” (l Mojż. 1,21)?


Dlaczegóż to? Czyżby Bóg, tworząc nas, wykazał się wyjątkową starannością? Sprawiliśmy mu szczególną...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin