Riley Sager - Moje ostatnie kłamstwo.pdf

(1518 KB) Pobierz
Dla Mike’a, jak zawsze
Tak to się zaczyna.
Budzi cię światło słoneczne szepczące wśród drzew tuż za oknem. Jest
blade, słabe i szare na brzegach. Świt nadal zrzuca skórę nocy. Jest jednak
wystarczająco jasno, żebyś obróciła się na bok twarzą do ściany przy
dźwiękach skrzypiącego materaca. Gdy to robisz, czujesz się zdezorientowana
i przez moment nie wiesz, gdzie jesteś. Czasami tak się dzieje, kiedy człowiek
budzi się z głębokiego, pozbawionego marzeń snu. Chwilowa amnezja.
Widzisz słoje na ścianie z sosnowego drewna, czujesz we włosach zapach
dymu z ogniska i wiesz już, gdzie jesteś.
Camp Nightingale.
Zamykasz oczy i próbujesz znów zasnąć, usilnie ignorując dobiegające
z zewnątrz odgłosy przyrody. To irytujące, zakłócające spokój dźwięki – istoty
nocy ścierające się z istotami światła. Wychwytujesz bzyczenie owadów,
świergot ptaków, upiorny krzyk nura niosący się nad jeziorem.
Zgiełk na zewnątrz na chwilę maskuje ciszę w środku. Nagle stukanie
dzięcioła ustaje i uświadamiasz sobie, jak bardzo jest cicho, a jedyne, co
słyszysz, to twój własny, miarowy, ciężki od snu oddech.
Otwierasz oczy i nasłuchujesz innych – jakichkolwiek – odgłosów
wewnątrz chatki.
Nic.
Dzięcioł podejmuje przerwaną pracę, a ty odwracasz się od ściany, by
objąć wzrokiem całe pomieszczenie. Jest nieduże. Wystarczające, by zmieściły
się w nim dwa łóżka piętrowe, stolik z lampką i stojące obok drzwi cztery
kufry z drewna orzesznika. I na tyle małe, żebyś wiedziała, kiedy nikogo
w nim nie ma.
Spoglądasz na łóżko piętrowe naprzeciwko. Na górze jest starannie
zasłane z kołdrą rozciągniętą na całej długości. Na dole wręcz przeciwnie –
pod zmiętymi kocami leży coś grudowatego.
W półmroku zerkasz na zegarek. Jest dwie minuty po piątej. Do pobudki
Zgłoś jeśli naruszono regulamin