Świerszczyk 1973-06-03 nr 23.pdf

(21994 KB) Pobierz
(1434)
3.VI. 1973
r.
l
Tygod nik
dla
młodszych
dziec
i
-
Wiotka trzcina wiotkiej trzcinie,
daje
znać
o tej nowinie:
-
Juz
\vy
lęgły
się
perkozy,
z nim1 ruch na wodach
ożył.
Co
dzień-młode..poko
lenie
daje
inne przedstawieni
e:
to
się
uczy
nurkowania,
to
się
muchom dziobem
kłania.
~
My n
ajchętniej
podziwia1ny,
d
ługi
rejs
na
grzbiecie
tna tny.
B. L.
Cena 1
T U
SIĘ
N IE D A
WYTRZYMAĆ
...
-
Ja
chcę
z
w am i!
upierał
się
Michał.
-
N ie
możesz
z
na m i. M y je dz ie m y w
góry, a ty
jesteś
ch uc hr ak .
A na
koloąiach
na d m or ze m w zm oc ni sz
się,
na bi er ze sz
sił
­
tłumaczyła
m am a.
-
M us is z
się
usamodzielnić, Michał,
nie
.
możesz całe
życie
trzymać
się
m am in ej
sp ód ni cy
przekonywał
ta ta .
Po te m M ar ta
i
·W
oj te k,
st ar sz e
rodzeń­
st w o,
op ow ia da li m u
o
ko lo ni ac h cu da : ja cy
mili
będą
koledzy, ja k
się
będzie kąpał
w m or zu ,
zbierał
muszelki
i
bu rs zt yn y. Prze-
cież
ch yb a
ch ce
zobaczyć
m or ze ?
I
Michał dał
się
namówić. Został
za pi sa ny
na ko lo ni e. A rodzice, M ar ta i W oj te k
za pa ko w al i
swoje
na m io ty , ko ns er w y, ple-
ca ki i pr ze pu st ki
"n a
słowacką stronę",
wsiedli
w
pociąg
i
od je ch al i. N a
dw a dn i
pr ze d
początkiem
tu rn us u
Michała,
bo na
in ny
dzień
nie
było
biletów.
Michał
został
z
"najmłodszą ciocią"
Danuśką,
kt ór a
miała
go
od
prowadzić
na dw or ze c.
Z ob ie tn ic M ar ty
i
W oj tk a nic
się
nie
spełniło.
'
t
~
;::
<::>
~
~
"5
:'!
~
~
•t\:ł
~
<::>
~
~
~
354
-
W dwie
go dz in y
po ich
wyjeździe
zadzwo-
nił
te le fo n. D zw on il i
z
ta tu si ow ej pracy
i py ta li, czy
Michał może być
·
pr ze rz uc on y
na in ne ko lo ni e, w województwie·
wrocław­
sk im ,
bo
coś
ta m
się stało
i nie
mogą
wszy-
st ki ch
pomieścić
"w obiekcie
na d m or ze m ".
-
Ależ oczywiście
powiedziała
cio-
ci a
Danuśka,
kt ór a zawsze
zgadzała się
ze
wszystkimi.
T o nie ro bi
żadnej
różnicy!
Czy
dzień
wyjazdu
się
nie
zm ie ni a?
l dowiedziawszy
się, że
nie, jeszcze raz
zapewniła
tych,
co
dz w on ili ,
że
wszystko
je st w ja k najlepszym
porządku
i
że
on a za-
w ia do m i rodziców o
zmianie.
"M il i
ko le dz y"
za ra z od
początku
prze-
zwali
Michała
"U sza
ty m ", wyrzucili
z
miej-
sca po d ok ne m w przedziale,
gdzie
usado-
wiła
go pa ni wychowawczyni,
i zjedli
m u
całą czekoladę, kupioną
pr ze z
Danuśkę.
Je de n, ok ro pn ie
grub'y,
spytał
go
po te m :
-
U sz at y, chcesz
zobaczyć
małpę?
A
gd y
Michał
odrzekł, że
ta k, wówczas
gr ub y
pod
sunął
m u lu st er ko i
Michał ujrzał
w ni m
siebie.
Wzruszył
ra m io na tn i,
wcisnął
się
w
kąt
i nie
odzywał
się
do ni ko go .
Kotłowali
się
jeszc:ze
z
godzinę,
a
po te m
ułożyli
.się
spać.
Z a
szybą
w ag on u
migały jakieś
światełka,
to
zn ów
stawała
cz ar na
tablica no cy
.
G ru
-
by
sąsiad
z
ławki
zarzucił
M
·ichałowi
nogę
na bi od ro . T en ,
co
śpj
pośrodku,
na wa-
li zk ac h,
sa pi e
głośno
pr ze z ot w ar te usta.
Czyjaś ręka,
zw ie sz on a
bezwładnje
z górnej
półki,
dy nd a w le w o i
w
pr aw o. W yc ho w aw -
czyni
zdrzemnęła się
na
rozkładanym
krze-
sełku
w ko ry ta rz u. O pi er a
głowę
o
'cianę.
Włosy
zasłoniły
jej tw ar z.
D ob rz e, ba rd zo do br ze , niech
so bi e
śpi
pa ni
Sławka
(b o
ta k
kazała
na
si
eb ie
mówić).
Już
ni gd y
go
nie
zo ba cz y.
Po ra dz i
so bi e
bez
pa ni , bez ro dz ic ów i bez tej
całej
Danuśki.!
Je st jeszcze na
ty m
świecie
ktoś
inny,
ktoś,
kt o go
się
nigdy nie
wyrze kn ie i
tego
kogoś
tr ze ba
szukać
właśnie
tu ,
na tr as ie
pędzące­
go
pociągu!
I
Michał
go znajdzie!
Sprawdził
wszys tk o
dokładnie
na m ap ie
kolejowej
w ko ry ta rz u:
miejscowoś
ć,
po w ia t, woje-
wództw o, wszyst ko
zgadzało
się
dokład­
nie
z adresem ,
który
miał
za
pisany na kartce.
Trzeba
działać!
Michał
ostrożniutko
podkur cza nogi i wy-
czołguje
się
spod
grubej
łydki
sąsiada.
Jesz-
cze walizka i
siatka ze
ś
niadaniem
... Jeszcze
kurtka ... No, obejdz ie
się
bez kurtki, jest
gorąco!
o
o
o
o
Teraz
szybko , szybko
,
żeby
nikogo nie
sp otkać
na koryta rzu!
Pociąg
jedzie teraz
po wysoki m nasypie ,
a
w dole
widać
ulice
i
domy. Na pewno
zacaz
będzie
stacja.
Tu
Michał
musi
s
przesiąść
i
podjechać
jeszcze
kawałek
dru-
gim
pociągiem.
Sprawd
za,
czy
w kieszeni
ma
portmonetkę
z
pieniędzmi. Pięćdzie­
siąt z
ł
otyc
h
powinn o
mu
chyba
wystarczyć
na bilet.
O, mamo!
Wyjściowych
drzwi wagon u
nie
da
się
otworzyć! Są
za
mknięte
na
głucho,
klamka
wyjęta.
myśli
Mam
drut!
Zrobię
wytryc h!
Mi
chał
z
rozpaczą
.
Dygocącymi
ręka mi
wyciąga
z
kieszeni
kawałek
grubeg o
drutu,
prostuj e go
i
za-
czyna
manipulować
przy
zamku
. Ale po-
ciąg,
jakby na
złość,
zaczyn
a
gwałtownie
zgrzytać
i
kołysać,
Michałem
rzuca na
wszystkie
strony.
Udaje
mu
się
wreszcie
wsunąć
drut w otwór po
wyjętej
klamce .
Prędzej,
prędzej!
Stacja
chyba
ju
ż
blisko, bo
przy
torach
stoi coraz
więcej
latarń.
Nagle
ktoś kładzie
mu
rękę
na ramien iu.
Michał
podska kuje
ze strachu
i odwrac a
się
.
Ostry
koniec
drutu
w~ija
mu
się
w
palec.
Za
nim
stoi
wysoki
pan w okular ach.
Z ramien ia
zwisa
mu
torba
ze znakie
m
czer-
wonego
krzyża.
mó wi.
Dobrze ,
że
tędy wracałem
Michał
ssie skalecz ony
palec
i
myśli:
-
Zaraz
zaczną się
pytania
i krzyki ... Zaraz
się
rozpłaczę
...
Dokto r
podnosi
walizkę.
opatrz ymy
ten
mówi
C
h
odź
palec.
Przez
chybocące
przejście między
wago-
nami prowad zi
go
do
przedziału,
który ma
na
szybie
przyk lejoną kartkę
z czerwo -
nym
krzyżem.
Ktoś dorosły
śpi
pośrodku
na
ławce. pomrukując
coś
tam przez
sen.
o
D
o
o
o
o
o
l
o
o
Dokto r
smaruj e
Michałowi
palec fiole-
tową gencjaną
i zakleja plastre m.
z
ranami
kłu-
powiad a
-
Tak, tak
,
.
.
.
tymt n te ma
zartow .
Zarzuc a
walizkę Michała
na
półkę
i wska-
zuje
mu
pustą ławkę.
mówi
-
ja
sobie
-
Połóż
się
tutaj
posiedzę
przy
oknie.
Gasi
światło
i otula
Michała
swoją
kurtką.
Razem
z
tą kurtką
spada
na
Michała nagły
.
1
mocny
sen.
(Cdn.)
Joanna
Papuz ińska
355
l
-
l
SOSNOW E
GWIAZ DKI
Sosna
była
pół
wieku
ten1u
niedużą,
ROZMO WA
-
O czym
brzęczysz, pszczoło,
gdy
się
kręcisz wkoło?
zieloną
gwiazdą,
a
dzisiaj
ogromna
i w jej dziu p li
wiewiórka ma
gniazdo.
lgiełkt
sosnowe
nad
ziemią
patrzyły
na
świat
.
.
,
.
prormentsct e ...
Dziś
w
szkółce
u
leśniczego
gwiazd takich sto
-
wyrosła
Nliodem pachnie koniczyna,
więc
jest mi
wesoło!
,,-
O czym buczysz, trzmielu
a
plątany
w
chmielu?
-
O wiosennych blaskach
słońca,
o ptasim wesel u !
-
Kukułko
w
dąbrowie,
co mi dzisiaj powiesz?
-
Ze jajeczko
podrzuciłam
pani
Słowikowej
...
Jadwiga Korczakou·sk
a
widzieliście.
Wincenty Faber
,
'
RANEK
W LESIE
Świt rozpalił
ogień złoty
.
W
gniazdach
zbudził
śpiące
ptaki.
zielony
motyl
-
Ciepły
wiatr
zaszeleścił
suchym
krzakiem.
Za
polaną
strumień
płynie,
,
gdzieś się
łączy
z
dużą rzeką.
Dwie
sarenki
stoją
w trzcinie.
kot mleko.
Piją wodę,
jak
IV/od:::ilnier::: Do1nerad:::k i
NAD STAWEM
Już
świt złociste
plamy
ściele,
więc
pa trzy w
\vodę
stary grab,
lecz widzi tylko
rzęsy
zieleń,
a
w
rzęsie błyszczą
oczy
żab
!
,
W/od:::in1ier:::
Scislowski
Zgłoś jeśli naruszono regulamin