Mała stabilizacja Gomułki_Brzostek,B.pdf

(102 KB) Pobierz
Błażej Brzostek
m
ała staBilizacJa
g
omUłki
M
ała staBilizacJa
G
oMułki
MĘżczyzna
[…]
Siada przy stole. Zakłada nogę na nogę.
Lubię po
posiłku posiedzieć. Wiesz […] przyszło mi do głowy, że wiary i ideologie
powinny być jak pigułki. Nie powinny rozdzierać, kaleczyć. Ale powinny
być w działaniu łagodne i oczyszczające. Przecież to już druga połowa XX
wieku, na miłość boską. Wracamy powoli do równowagi, a tu nad głową
jakieś chmury się zbierają… Coś niecoś się dokupiło…
KOBIETA Coś niecoś się odłożyło.
MĘŻCZYZNA Coś niecoś się uzbierało.
KOBIETA Jakoś się wreszcie ułożyło… Chyba mamy prawo wiedzieć,
co nas czeka.
ramat Tadeusza Różewicza
Świadkowie albo Nasza mała
stabilizacja,
opublikowany w 1962 r., a dwa lata później wysta-
wiony na scenie, był spojrzeniem na kulturę epoki, ale jego pod-
tytuł wszedł do zbioru „skrzydlatych słów”, gubiąc odniesienie
do dzieła Różewicza. Określenie „mała stabilizacja” najczęściej
chyba stosowane jest jako etykietka systemu „gomułkowskiego”
i dotyczy spraw społeczno-politycznych: realiów, w których „da
się żyć”, ale nie można liczyć na dużo więcej; realiów państwa
rządzonego autorytarnie, w którym zapomniano o programie
odnowy moralnej, politycznej, gospodarczej z 1956 r.; realiów
skłaniających do koncentracji na życiu prywatnym, w które
297
B
łażeJ
B
rzostek
władza nie wtrąca się już brutalnie, a zniechęcających do wstę-
powania na publiczną scenę, na której mogą się rozgrywać
głównie akty reżyserowane przez władzę; realiów, które są bez
wątpienia bezpieczniejsze i wygodniejsze niż te wcześniej-
sze, zwane stalinizmem, a więc zdecydowanie lepsze od prze-
szłości, niezbyt jednak zachęcające do pogodnego spoglądania
w przyszłość.
I
Chwiejna równowaga między ulgą z oddalania się napraw-
dę złych czasów a zniecierpliwieniem wywołanym stagnacją
i wąskimi perspektywami wydaje się charakterystyczna dla
atmosfery społecznej lat 60. Przy czym ulga była doświadcze-
niem pokoleń dojrzałych, niecierpliwość zaś – młodości, co
zarysowało się wyraźnie w konfliktach między pokoleniami,
burzliwych przecież nie tylko w Polsce.
Egzegeci utworu Różewicza wskazywali na wspomnienie
wojny jako tło dialogów. „On i Ona stwierdzają rzeczowo, że
«domy stoją» i «samochody jeżdżą» […], my zaś wyczuwamy
w tym lęk pokrewny temu, jaki towarzyszył Bohaterowi, gdy
w zdumieniu spoglądał na swoją żywą rękę i biały sufit” – pisze
Halina Filipowicz. Oddaje to jedną z cech klimatu społecznego
tych lat; wspomnienie wojny ujawniało się zarówno w wytwo-
rach sztuki, jak w ścisku w sklepach, gdy wydarzenia między-
narodowe zdawały się zagrażać jakimś konfliktem. „Kolumbo-
wie” byli w sile wieku. Wśród czterdziesto- i pięćdziesięciolatków
wiele było osób fizycznie i psychicznie okaleczonych, które
straciły rodziny, przeszły przez obozy – można było takich
spotkać w każdym większym przedsiębiorstwie czy biurze. Woj-
na odbijała się ciągle w tematyce filmów, reportaży, w malar-
stwie, w oficjalnych rytuałach – jej cień przywoływany był dla
298
M
ała staBilizacJa
G
oMułki
potrzeb bieżącej polityki, był jednak także realnym zjawiskiem
społecznym. Jeszcze w 1970 r. Polska nie osiągnęła przedwojen-
nej liczby mieszkańców – w 1938 r. było ich 34,8 mln, a wtedy
32,6 mln. Liczba mieszkańców miast była jednak prawie dwa
razy wyższa niż przed wojną. Dane te wskazują zarówno skut-
ki okaleczenia społeczeństwa, jak stopień zmian, jakie zaszły
po wojnie.
Wśród tych zmian jedną trzeba od razu podkreślić –
homogenizację; zaszła ona w różnych dziedzinach. Częściowo
spowodowana była przez nieszczęścia wojny, zmiany granic
i wielkie migracje; kraj był jak nigdy dotąd „narodowo polski”.
Jego mieszkańcy mówili tym samym językiem, który zatracał
też regionalizmy. Niemal wszyscy umieli pisać. Uczestniczyli
w kulturze zdominowanej już przez mass media. Centralistyczne
zarządzanie krajem i wersja nowoczesności, jaką z sobą niosło,
powodowało kolejne objawy ujednolicenia, „statystyczności”
Polski lat 60.: w całym kraju podobnie urządzone knajpy i skle-
py, mała architektura w miastach, typizowane budownictwo
mieszkaniowe, monotonne stroje ludzi.
Znawcy twórczości Różewicza wskazywali na charaktery-
styczną dla jego dramatów atmosferę bezczasu, oczekiwania, jaka
wypełniała dialogi bohaterów. W przypadku
Świadków...
tak-
że ta cecha zdaje się inspirująca dla rozważań o realiach lat 60.
Kompozytor Zygmunt Mycielski zapisywał w swoim dzien-
niku obserwacje o atmosferze „zwolnionego tempa”, w jakiej żyją
Polacy; powolności i nudy, niezgodnej z tempem rozwiniętego
świata. Atmosfera taka bije z wielu przekazów, z filmów, po-
wieści, nawet z fotografii ukazujących ulice miast. Z gazet,
w których odbijają się monotonne rytuały polityczne, bezbarwne
twarze aparatczyków, ich bliźniaczo podobne oficjalne bio-
grafie, nudne przemówienia. Jednak także ten obraz jest tylko
jedną z warstw; kryją się za nią codzienne problemy kraju, któ-
299
Zgłoś jeśli naruszono regulamin