„Kiedy pada słowo rak, ludzie zaczynają mówić szeptem”. Społeczna historia raka w Polsce po 1945 roku_Szpak,E.pdf

(269 KB) Pobierz
Polska 1944/45–1989. Studia i Materiały XV/2017
Ewelina Szpak
Instytut Historii Polskiej Akademii Nauk, Warszawa
„Kiedy pada słowo rak, ludzie zaczynają mówić
szeptem”. Społeczna historia raka w Polsce
po 1945 roku
*
Zarys treści:
Głównym celem prezentowanego artykułu jest odpowiedź na pytanie, jakie znaczenie
w powojennej polityce zdrowotnej państwa i w społecznym postrzeganiu problemów zdrowotnych
miały choroby nowotworowe. Jako choroby cywilizacyjne dotykające w coraz większym stopniu
ludzi na całym świecie z uwagi na swą „tajemniczość” i wysoką śmiertelność, budziły z reguły wiele
lęków i uprzedzeń. W jakim stopniu i formie lęki te dostrzegane były również w powojennym spo-
łeczeństwie polskim i jaki wpływ na ich występowanie miała polityka zdrowotna państwa (oświata
i infrastruktura onkologiczna, programy rządowe) – to główne pytania, na które odpowiadam
w tekście.
Słowa kluczowe:
nowotwory złośliwe, oświata zdrowotna, rakofobia, polityka zdrowotna
Keywords:
malicious tumour, health education, cancerophobia, health protection policy
„Kiedy pada słowo rak, ludzie zaczynają mówić szeptem” – w taki sposób spo-
łeczny stosunek do chorób nowotworowych w wywiadzie z redaktorem „Prze-
kroju” w 1984 r. skomentowała Teresa Toruk-Nowakowa, psycholog z Instytutu
Onkologii w Krakowie. Ponad dekadę wcześniej, w 1971 r., pewien publicysta,
pisząc jedno z niewielu na ówczesnym rynku wydawniczym opracowań z zakresu
oświaty onkologicznej, tabuizację choroby określił jako „zmowę milczenia”
1
.
Swoiste napięcie panujące wokół narastającego pod względem liczby zacho-
rowań problemu chorób nowotworowych nie było oczywiście zjawiskiem wyjąt-
kowym dla Polski. Lęk przed tą – wciąż jeszcze w tym czasie dla wielu ludzi
tajemniczą chorobą – i swoista ucieczka od otwartego mówienia o niej – zarówno
* Badania zostały sfinansowane ze środków Narodowego Centrum Nauki przyznanych w ramach
finansowania stażu po uzyskaniu stopnia naukowego doktora na podstawie decyzji numer DEC-
-2012/04/S/HS3/00316.
1
M. Koryewo,
Byłem chory na raka,
Warszawa 1971, s. 7.
http://dx.doi.org/10.12775/Polska.2017.05
98
Ewelina Szpak
w przestrzeni prywatnej (między najbliższymi), w przestrzeni szpitala (w rela-
cji lekarz – pacjent), jak i w dyskursie publicznym – były dostrzegane również
w innych krajach Europy.
Celem prezentowanego tekstu będzie próba naszkicowania, jak choroby nowo-
tworowe postrzegane były przez polskie społeczeństwo po II wojnie światowej.
W toku prowadzonych prac stawiane przeze mnie pytania koncentrowały się nie
tylko na tym, jak przedstawiała się wiedza potoczna o raku i jakie były jego stereo-
typy, ale również to, jak wyglądał i czy zmieniał się zakres oświaty onkologicznej.
Jak problem rosnących statystyk zachorowań i zgonów odbierało państwo – czy
możemy mówić o swoistej „polityce nowotworowej” w PRL i jeśli tak, to jakie
były jej główne kierunki i problemy – to kolejne stawiane przeze mnie pytania
badawcze. Poza wiedzą, świadomością i wyobrażeniami związanymi z chorobą
bardzo ważnym zagadnieniem była również praktyka codzienna, a więc to, jak
osoby chorujące były traktowane przez otoczenie oraz jak samie postrzegały swoją
chorobę i proces leczenia.
Stawiając tak sformułowane pytania, podjęłam próbę odpowiedzi na pytanie,
czy opisywane zjawiska ulegały zmianom w czasie i jeśli tak, to czym owe zmiany
były warunkowane. Tym, czego nie uwzględniam w tekście, zarówno z racji
niewystarczających kompetencji, jak i konieczności przeprowadzenia bardziej
zaawansowanych badań, to pytania dotyczące tego, jak rozwijały się i zmieniały
metody leczenia nowotworów w Polsce powojennej – a wiec jak rozwijały się
terapie doświadczalne, jak zmieniała się w Polsce i na ile przenikała ze światową
onkologiczna wiedza medyczna.
Rosnące statystyki
Liczba zachorowań na choroby nowotworowe tuż po wojnie, z uwagi na nie-
pełne statystyki i problemy z rejestracją, jest trudna do oszacowania. Pierwsze
oficjalne pismo nakazujące zgłaszanie przez lekarzy każdego zdiagnozowanego
przypadku choroby nowotworowej datowane jest na rok 1951
2
. O tym jednak,
że w praktyce gromadzenie takich informacji było niezwykle trudne, świadczą
materiały Ministerstwa Zdrowia, stwierdzające ogromne niedoszacowanie danych.
Także badania prowadzone na początku lat sześćdziesiątych pod kierownictwem
prof. Tadeusza Koszarowskiego potwierdzały ogromne (członkowie jego zespołu
podawali nawet liczbę 40%) niedorejestrowanie przypadków w terenie
3
. Pro-
blem wiarygodnych statystyk w tym okresie dotyczył zresztą nie tylko schorzeń
2
3
T. Koszarowski, H. Gadomska, B. Warda, Z. Drożdżewska,
Badania zapadalności i umieralności na
nowotwory złośliwe w Polsce i w terenach wybranych 1962–1965,
Warszawa 1968, s. 3.
H. Gadomska, T. Koszarowski, Z. Karewicz,
Ocena umieralności na nowotwory złośliwe w Polsce
w latach 1963–1967,
„Zdrowie Publiczne” 1971, nr 2, s. 114.
„Kiedy pada słowo rak, ludzie zaczynają mówić szeptem”
99
nowotworowych. Warto bowiem pamiętać, że lata pięćdziesiąte to wciąż jeszcze
czas bardzo dużych problemów organizacyjnych i kadrowych polskiej służby
zdrowia (zwłaszcza w terenie) oraz czas koncentracji wysiłków przede wszystkim
na zwalczaniu chorób zakaźnych (i tzw. chorób społecznych, jak gruźlica i cho-
roby weneryczne). O bardziej wiarygodnych statystykach mówić możemy dopiero
od roku 1962/1963 (po kolejnym zarządzeniu Ministerstwa Zdrowia w sprawie
obowiązkowego zgłaszania przypadków chorób nowotworowych)
4
.
Jak pokazują załączone niżej wykresy, liczba zachorowań w dużych miastach
znacznie przewyższała statystyki terenowe. Ten dość oczywisty trend utrzymywał
się do końca analizowanego przeze mnie okresu (czyli roku 1989).
Wykres 1. Statystyka zachorowań na 100 tys. mieszkańców w latach 1955–1984
Źródło:
Rocznik Statystyczny Ochrony Zdrowia, 1985.
Wykres 2. Zachorowania na nowotwory złośliwe w wybranych miastach
Źródło:
Rocznik Statystyczny Ochrony Zdrowia, 1985.
4
Ibidem,
s. 113.
100
Ewelina Szpak
Wykres 3. Zgony na nowotwory złośliwe według płci w latach 1963–1978
Źródło:
Rocznik Statystyczny Ochrony Zdrowia, 1985.
Prowadzone przez niektórych badaczy (m.in. prof. Witolda Zatońskiego) ana-
lizy trendów współczynników umieralności z powodu poszczególnych lokalizacji
nowotworów zwracały uwagę na zachodzące w czasie różnice. Zmiany uwidacz-
niają się zwłaszcza w połowie lat sześćdziesiątych, gdy zgony na nowotwory zło-
śliwe zajmowały już drugie miejsce po zgonach związanych z chorobami układu
krążenia
5
. Tym, co dość długo wyróżniało Polskę na tle innych krajów, była bardzo
wysoka umieralność na raka żołądka – jeszcze w połowie lat sześćdziesiątych Pol-
ska po tym względem znajdowała się w ścisłej czołówce (na 3 miejscu w gronie
40 państw), a współczynnik umieralności na 100 tys. mieszkańców w 1964/1965
wynosił 44,18 (wyższe dane odnotowywano tylko w Japonii – 68,57 i Chile – 57,43;
miejsca zaraz po Polsce zajmowały Czechosłowacja – 42,74 i Węgry – 42,74)
6
.
Pod względem umieralności na nowotwory płuc Polska znajdowała się wów-
czas na 24 miejscu – ze wskaźnikiem 26,68 (pierwsze miejsce w tym czasie zaj-
mowała Szkocja, gdzie wskaźnik umieralności wynosił 75,55, kolejne zaś Anglia,
Walia, Finlandia ze wskaźnikami 60,72)
7
.
Współczynniki te dość szybko jednak zaczęły ulegać zmianom. Jak pokazywał
prof. Zatoński, liczba zgonów na nowotwory żołądka wykazywała tendencję spad-
kową. Rosły natomiast statystyki śmierci na nowotwory złośliwe płuc. Co ciekawe,
ta tendencja odmiennie kształtowała się w przypadku miast i wsi – w miastach
5
6
7
W. Zatoński,
Nowotwory złośliwe w Polsce,
Warszawa 1994, s. 147;
Epidemiologia nowotworów zło-
śliwych w Polsce w piętnastoleciu 1980–1994,
red. W.A. Zatoński, J.E. Tyczyński, Warszawa 1997.
Rocznik Statystyczny Ochrony Zdrowia 1970,
Warszawa 1971, s. XV;
Rocznik Statystyczny Ochrony
Zdrowia 1981,
Warszawa 1982, s. XIV–XV.
H. Gadomska, T. Koszarowski, Z. Karewicz,
op. cit.,
s. 124–125.
Ibidem.
„Kiedy pada słowo rak, ludzie zaczynają mówić szeptem”
101
przewagę miały nowotwory płuc, na wsi żołądka i przewodu pokarmowego, choć
już w drugiej połowie lat siedemdziesiątych również na wsi rak płuc wysunął się
na prowadzenie. Od lat sześćdziesiątych obok raka płuc i krtani rosły także staty-
styki zachorowań i umieralności na nowotwory jelita grubego, trzustki oraz raka
skóry (czerniak złośliwy). Te trendy dotyczyły zarówno populacji mężczyzn, jak
i kobiet, z tą różnicą, że w przypadku kobiet odnotowywano także systematyczny
wzrost umieralności z powodu nowotworów złośliwych piersi
8
.
„Najważniejsze w tej chwili zagadnienie lecznicze
jest przypadkowo i niesystematycznie wykładane”
Problem narastających szybko zachorowań (a zwłaszcza zgonów) spowodowa-
nych przez nowotwory złośliwe w Ministerstwie Zdrowia nie był bagatelizowany.
Bardziej zintensyfikowane działania utrudniała jednak nie tylko niepełna staty-
styka, ale również niewystarczające przygotowanie ówczesnych kadr. W 1958 r.
na jednym z posiedzeń Kolegium Ministerstwa Zdrowia stwierdzano: „Jest rzeczą
niezrozumiałą, że
najważniejsze w tej chwili zagadnienie lecznicze
jest przy-
padkowo i niesystematycznie wykładane przyszłym lekarzom, z których znaczna
większość – jak wykazały nasze ankiety – nie zapoznaje się z kliniką nowotworów.
Nie ma mowy o systematycznej walce z rakiem bez masowego, systematycznego
szkolenia lekarzy już w czasie studiów”
9
.
O niewystarczającym przygotowaniu wielu (zwłaszcza prowincjonalnych) leka-
rzy (i felczerów) oraz problemach z ich dokształcaniem się (czy choćby dostępem
do informacji o najnowszych badaniach na temat chorób nowotworowych) pisano
w specjalistycznych pismach branżowych dość często
10
. Problem zbyt późnego
rozpoznania choroby u pacjentów był w tym czasie zjawiskiem bardzo powszech-
nym. Choć rzeczywiście w wielu przypadkach wynikał on z ignorowania przez
chorych pierwszych symptomów choroby, to jednak, jak pokazują choćby badania
W. Kwaśniewicza z początku lat siedemdziesiątych (na przykładzie pacjentów
z rakiem krtani), otrzymanie właściwej diagnozy lekarskiej i podjęcie właściwego
leczenia nierzadko zabierało kilka, tak ważnych w przypadku nowotworów zło-
śliwych, miesięcy
11
.
Niewielka liczba specjalistów, onkologów (dopiero w latach siedemdziesiątych
szacowana na ok. 200 w całym kraju) oraz trudności w dostaniu się do lekarzy
specjalistów powodowały, że w wielu przypadkach rzeczywiście po właściwym
8
9
Ibidem,
s. 124.
AAN, MZ, sygn. 1/38, Posiedzenie Kolegium Ministerstwa. Protokoły, załączniki 1958, s. 4.
10
Zob. „Zdrowie Publiczne”, „Nowotwory”, „Medycyna Wiejska”.
11
W. Kwaśniewicz, B. Tobiasz, J. Sekuła, B. Hnatów,
Determinanty kształtowania się postaw wobec
choroby w środowisku szpitalnym u chorych na raka krtani,
„Zdrowie Publiczne” 1974, nr 7, s. 661.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin