Diana_e_0itd.pdf

(40 KB) Pobierz
1
Pierwszego czerwca o godzinie jedenastej minut trzydzieści
siedem na świat przyszła dziewczynka. W przeciwieństwie do
większości noworodków nie było jej dane zaznać matczynego
ciepła – rodzicielka zmarła niespełna kwadrans po narodzinach
córki, powierzając wychowanie dziecka mężowi.
Ojciec dziewczynki nie był w stanie sprostać zadaniu.
Opiekę nad maleństwem postanowił sprawować wraz ze swą
zaborczą matką, ustępując pierwszeństwa niemal przy każdej
nadarzającej
się
ku
temu
sposobności.
Oboje
darzyli
dziewczynkę znikomą miłością – ojciec pogrążył się w
rozpaczy po stracie żony zupełnie zatracając sens życia, a
babcia uczyniła z wnuczki doskonały cel do wylewania żalów i
pretensji, czyniąc z bezbronnej istoty główną sprawczynię
wszelkich nieszczęść. Nie było nikogo, kto sprzeciwiłby się tak
nikczemnemu postępowaniu.
2
Dzień Dziecka trzy lata później.
Diana! Co to za imię?! – wyrzuciła z siebie Bożena,
zmywając naczynia. – Zupełnie nie pasuje do rozkapryszonego
dziecka, jakby miało zostać wielką królową.
Karolinka tak wybrała – odrzekł Paweł, bezradnie
zwieszając głowę. – Bardzo się spodobało...
I na co jej to było – Bożena przerwała synowi – skoro
nigdy nie zwróciła się tym imieniem do córki.
W kuchni pojawiła się dziewczynka z markotną miną. Nim
zdołała cokolwiek wyrzec, Bożena fuknęła:
Czego znowu chcesz?
Kup książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin