Jakes John_Polnoc i Poludnie_02_Milosc i wojna_tom 1.rtf

(26698 KB) Pobierz
Jakes John_Polnoc i Poludnie_02_Milosc i wojna_tom 1

Znalezione obrazy dla zapytania: Jakes John Milosc i wojna


 

John Jakes

 

MIŁOŚĆ
I WOJNA

 

tom I

 

 

Przełożył Mieczysław Dudkiewicz


PROLOG

KWIETNIOWE POPIOŁY

 

 

Pożar wybuchł godzinę przed północą ostatniego dnia kwietnia. Gwałtowne, odległe dźwięki dzwonów na trwogę zbudziły George’a Hazarda. Potykając się przeszedł przez ciemny korytarz, wspiął się po schodach na wieżyczkę rezydencji i już po chwili znalazł się na wąskim balkonie. Ciepły, porywisty wiatr rozwiewał płomienie, potęgując ich blask. Z tego miejsca, górującego nad całym Lehigh Station, George był w stanie rozpoznać płonący dom jedyny porządny, który uchował się do tej pory w obskurnej dzielnicy nad kanałem.

Zbiegł na dół, do tonącej w półmroku sypialni, i niemal na oślep pochwycił ubranie. Starał się je włożyć bezszelestnie, ale i tak obudził Constance, swoją żonę. Zasnęła niedawno, czytając Pismo Święte nie swoją własną wersję Douaya, lecz jedną z Biblii Hazardów, do której tuż przed zamknięciem księgi i pocałunkiem danym mężowi na dobranoc włożyła różaniec. Od upadku Fortu Sumter i wybuchu wojny Constance spędzała nad Biblią więcej czasu, niż to było dotychczas w jej zwyczaju.

George, dokąd się wybierasz?

W mieście jest pożar. Nie słyszałaś dzwonów? Zaspana przecierała oczy.

Ale nie zawsze chwytasz za pompy strażackie, kiedy się pali.

Tamten dom należy do Fentona, jednego z moich najlepszych nadzorców. Niedawno miał jakieś kłopoty. Może ten pożar nie wybuchł przypadkowo. Nachylił się i pocałował w ciepły policzek. Śpij teraz.

Wrócę za godzinę.

Wyłączył oświetlenie gazowe, zbiegł spiesznie po schodach i podążył do stajni. Sam osiodłał konia gdyby chciał budzić parobka, straciłby mnóstwo czasu, a troska nie pozwalała mu marnować nawet jednej chwili. Ta spontaniczna reakcja zdumiała go. Od tamtej nocy, kiedy przed dwoma tygodniami odwiedził go Orry Main, George znajdował się w stanie dziwnego otępienia. Czuł się odizolowany od większości przejawów otaczającego go życia, a zwłaszcza od życia narodu, którego jedna połowa dokonała secesji i zaatakowała drugą. Unia została rozbita, przeprowadzano inspekcję oddziałów wojskowych. A George, jakby to wszystko nie miało żadnego wpływu na jego życie czy uczucia, wycofał się w domowe zacisze.

Dosiadł konia i z tylnego dziedzińca swej rezydencji, którą nazwał niegdyś Belwederem, wąską dróżką, wijącą się po zboczu wzgórza, pognał galopem w stronę pożaru. Silne porywy wiatru przypominały strumienie powietrza z pieców jego stalowni; w domu Fentona musiało rozpętać się piekło. Czy na miejscu zdarzenia był już ochotniczy oddział straży pożarnej?

Modlił się o to.

Kręta i wyboista droga zmuszała go ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin