Dobra wieść niosą jeść 1979.pdf

(23287 KB) Pobierz
NATALIA BOJARSKA
BRONISŁAW W IEC ZO R K IEW IC Z
NATALIA BOJARSKA
BRONISŁAW WIECZORKIEWICZ
Bśf
Ilustrował
S Z Y M O N K O B Y L IŃ S K I
WYDAWNICTWO „WATRA" • WARSZAWA 1979
Projekt okładki
Stanisław Szczuka
Redaktor techniczny
Kalina Grzechocińska
Korektor
Zespół
ISBN 83-225-0009-2
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
PRINTED IN POLAND
4HSz.until.E.o.T!
WYDAWNICTWO „ W A T R A ”
Warszawa 1979. Wydanie I. Nakład
15 000+250 egz. Ark. wyd. 15,0. Ark.
druk. 13,5. Format A5. Symbol 10144/
/RK. Papier druk. mat. kl. V 70 g, 61x86
Oddano do składania 15.11.1979. Podpi­
sano do druku w październiku 1979.
Druk ukończono w październiku 1979 r.
Zam.723/79.
J-8-185
Cena zł 45.—
Rzeszowskie Zakłady Graficzne Rze­
szów, Marchlewskiego 19
OD AUTORÓW
Zacny Czytelniku! Pierwej, nim weźmiesz tę książkę do ręki,
zechciej zapoznać się z uwagami, jakimi pragną podzielić się
autorzy. Pozwoli to uniknąć nieporozumień lub, co gorsza, roz­
czarowania.
„Dobra wieść — niosą jeść” — to starodawne porzekadło nie
całkiem jest zgodne z gramatyką i logiką języka. Ani od porze­
kadeł, ani od przysłów nie wymaga się jednak przestrzegania ka­
nonów poprawności; wystarczy, jeśli łatwo wpadają w ucho, wy­
mawiają się gładko, trafiają w sedno sprawy. Wezwanie użyte
w tytule książki spełnia przecie te wymagania.
„Dobra wieść — niosą jeść” zawsze mile zabrzmi w uchu
zgłodniałego lub smakosza, chociaż jako tytuł książki nie spełnia
zapowiedzi w sensie materialnym. Tym bardziej więc treść winna
podołać innemu zadaniu — przybliżyć pojęcie o dziejach polskiej
kuchni, o sposobie odżywiania, o zwyczajach związanych ze spra­
wami stołu w wiekach przeszłych.
Aby przydać autentyzmu tudzież ubarwić narrację, autorzy
posłużyli się cytatami z kronik, cudzoziemskich opisów podróży
po Polsce, pamiętników i literatury wspomnieniowej; dla tegoż
celu zachowano tam, gdzie było możliwe, oryginalną pisownię
z wydawnictw XVIII- i XIX-wiecznych.
Pierwsze rozdziały opierają się głównie na wynikach prac
wykopaliskowych, archeologicznych, a także na notach obcych
kronikarzy. Zapisy te niekoniecznie dotyczą ziem, na których
powstało później państwo polskie. Są to raczej spostrzeżenia po­
święcone obszarom zamieszkałym przez Słowian nadłabskich,
naddunajskich, śląskich. Wydaje się, iż obyczaje słowiańskie
w okresach, gdy poczynały się dopiero rysować zręby państwo­
wości, były dużo bardziej jednolite, niż w wiekach późniejszych,
za
kiedy rozmaity bieg dziejów powodował różnicowanie zarówno
cech narodowych, jak i obyczajów.
Wiadomości zawarte w tych rozdziałach są w jakimś stopniu
hipotetyczne i tylko w przybliżeniu oddają faktyczny stan rze­
czy. Dla przykładu: z „regestrów” królewskiego dworu wiadomo,
że już w czasach pierwszych Jagiellonów jadano kiełbasy —
zwane wówczas „salsucia” oraz kiszki — „farcimina”, nie sposób
jednak dojść, jak je przyrządzano ani na ile przypominały nasze
dzisiejsze wędliny. Wiadomo, że w średniowieczu używano przy­
praw roślinnych, po których do dnia dzisiejszego zostały tylko
nazwy. Co to były za korzenie i zioła i jakie zastosowanie znaj­
dowały w kuchni — bliżej nie wiadomo. Nawet profesjonaliści nie
zawsze bywają w takich historycznych drobiazgach zgodni. Ro­
zmaicie odczytują i różnym komentarzem opatrują dostępne dziś
wiadomości oparte na notach i zapisach. Ziemie polskie nazbyt
często bywały teatrem działań wojennych, by ze szczątkowych,
zachowanych świadectw czy subiektywnych ocen ówczesnych
kronikarzy z niewzruszoną pewnością móc odtworzyć drobiazgi,
z jakich składało się wtedy życie codzienne.
W okresach późniejszych, kiedy poczęły się pojawiać proza­
torskie i poetyckie opisy tegoż życia, autorzy zdecydowali się
przedstawiać jego obraz w oparciu o te właśnie źródła, w mniej­
szym stopniu zaś o prace profesjonalistów. Czytelnik nie znaj­
dzie tu więc wykładu historii polskiej w przyjętym dziś jej ro­
zumieniu. Trafi natomiast na urywki dzieł autorów działających
w opisywanych okresach. Wyłoni się stąd obraz może historycz­
nie niepełny, lecz o tyle prawdziwy, iż widziany oczyma ludzi
ówcześnie żyjących.
Tę poprawkę należy przyjmować, uzupełniając wyłaniające się
pojęcia własnymi wiadomościami z historii, aby ustrzec się wy­
snuwania wniosków fałszywych.
Na przykład, w rozdziale IV dosyć dużo miejsca poświęcono
samolubnej, właściwie rabunkowej gospodarce szlachty, która
w myśl szybkiego bogacenia się niewiele dbała o dalsze skutki
swego postępowania. Można by dojść do wniosku, że w przeciągu
kilkudziesięciu lat kraj musiał zostać gospodarczo zrujnowany.
Tak przecież nie było. Rzeczpospolita wytrzymała nie tylko taką
gospodarkę, ale i zamieszki wewnętrzne, liczne wojny, najazdy
obcych wojsk. Raczej więc podziwiać trzeba jej zasoby i boga­
ctwo! Grzechami takimi nie należy obciążać ogółu szlachty, byli
wszak w tej warstwie ludzie inaczej postępujący. Wreszcie nie
wolno zapominać, że szlachta owa nie żałowała własnej krwi
w każdej potrzebie krajowej.
Podobnie ma się sprawa z okresem saskim. Może nasunąć się
wniosek, że oprócz pijaństwa i pieczeniarstwa szlachcic owego
czasu nie zaznawał innej radości życia i innej rozrywki. Przecież
Zgłoś jeśli naruszono regulamin