Schwartz Gesa_Grim_01_Pieczec ognia.rtf

(62091 KB) Pobierz
Schwartz Gesa_Grim_01_Pieczec ognia


 

 


 

 

 

1.

 

 

Grim siedział bez ruchu w kucki na krawędzi dachu nad siódmym piętrem i wysoko nad owę uniószy czarne skrzydła, wpatrywał się w ulicę na dole. Szponami wczepił się w fasadę, jakby był jej częścią, a deszcz odbijał się od jego obsydianowego ciała tak samo, jak od ściany budynku. Można by pomyśleć, że tam w rze widać po prostu wielką, demoniczną rzeź i nawet najbardziej uważny obserwator nie zauważby obłoczków pary wydobywających się przy każdym sapnięciu z kamiennych ust. Tej nocy jednak i tak nikt nie patrzył w rę. Pojedynczy ludzie przemykali daleko w dole po asfalcie, a owy mieli spuszczone, jakby chowali je przed świszczącymi mieczami.

Grim wcale się im nie dziwił. Nienawidził takiej pogody. Prawie dwieście lat temu przybył z och do Paryża i wydawało mu się, że przywyknie kiedyś do deszczu, do wilgotnego klimatu, nisko wiszących chmur i wyjącego wiatru. Nigdy jednak mu się to nie udało, co więcej, było tylko coraz gorzej, a teraz, kiedy to przeklęte zadanie już od kilku godzin uniemożliwiało mu znalezienie sobie suchego schronienia, poczuł się nagle tak staro, jak nigdy dotąd. Zamrugał oczami, żeby strzepnąć krople deszczu z rzęs. Od jak dawna przesiadywał na różnych dachach, całymi godzinami, całymi dniami, od jak dawna za nimi podąż?

Nie wiedział dokładnie, ale wiedział na pewno, że za ugo. A w dodatku miał wiele znacznie bardziej pasjonujących spraw do załatwienia. Na przykład sprawa z wampirami, które znowu wdały się w bezsensowne wojny klanowe z wilkołakami i wręcz prosiły się, żeby je przywoł do porządku. Albo ten zwariowany stukoduch, który od wielu dni przewieszał obrazy w Luwrze, miło, i którego nadal nie udało się apać.

Grim parsknął cicho. Nie dlatego, żeby się specjalnie przejmował, że Mona Lisa nagle znajdzie się obok szyldu skiej toalety albo że wampiry i wilkołaki porozbijają sobie czaszki te śmieszne animozje między obydwoma klanami i tak już nikogo nie wywabiłyby spod ciepłego pieca, no, chyba że był Gargulcem odpowiedzialnym za bezpieczeństwo miasta. Ale takie działania w którymś momencie siłą rzeczy mogły zostać zauważone przez ludzi i tym samym zagraży temu, co od stuleci niby ciężki at ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin