Ćwiek Jakub - Kłamca 04 Kill'em all.txt

(472 KB) Pobierz
thx to MAJSELBAUM...

Zlecenia anielskiego cyngla:
 Kłamca 1 
 Kłamca 2. Bóg marnotrawny 
 Kłamca 3. Ochłap sztandaru 
 Kłamca 4. Killem all 

Lublin 2012

Ksišżki Jakuba Ćwieka
wydane nakładem naszego wydawnictwa:
1. Kłamca 1
2. Kłamca 2. Bóg marnotrawny
3. Liżšc ostrze
4. Ciemnoć płonie
5. Kłamca 3. Ochłap sztandaru
6. Gotuj z papieżem
7. Kłamca 4. Killem all

Częć I
Wszyscy majš się dobrze

Rozdział 1
Australia
nioł Harael wyglšdał jak debil. Na własne życzenie zresztš, żadnš miarš niechcšcy, wszak życzliwi towarzysze broni uwiadomili go od razu, gdy tylko pokazał im tego dnia swoje nakrycie głowy. Poza tym ozdoba na jego hełmie nie należała do tych, które pojawiajš się przypadkiem, jak ptasie odchody tworzšce plamę o fantazyjnym kształcie, rdza czy zaschnięty, martwy robak. Nad czym takim trzeba się było solidnie namęczyć. I wyglšdało na to, że Harael był dumny ze swej pracy.
Zawsze się taki trafi  pomylał centurion Kwiryniusz, sięgajšc po leżšcš obok osełkę. Tym włanie kończš się za długie przerwy w walce. I wpuszczanie na pole bitwy chórzystów.
Westchnšł i przejechał kamieniem wzdłuż ostrza.
Reszta stroju Haraela prezentowała się bez zarzutu. Biały napiernik na złotej kolczudze, na nim rzymska trzynastka w wieńcu z piór. Wokół bioder szeroki, prosty pas, przy nim u lewego boku miecz, a u prawego  długi, prosty sztylet. Nagolenniki i karwasze proste, bez zdobień, ale szykowne w swej surowoci, podobnie zresztš jak sandały...
I na co to wszystko  pomylał Kwiryniusz  po co nam ten cały szyk i majestat, skoro wystarczy taki drobiazg, by z miejsca odebrać Zastępom anielskim całš powagę? Jeden głupiec, potem przypiewka i już cały legion zyskuje złš sławę na milenia. Ci z Dziesištego już chyba nigdy nie przestanš się z nas miać.
Centurion odłożył osełkę, oparł miecz o połę namiotu i przywołał Haraela.
Wezwany podbiegł truchtem.
 Anioł Harael melduje się na rozkaz, centurionie!  ryknšł wyprężony jak struna.
Prawie poważny, prawie zawodowo, ale te przeklęte ozdoby majtały mu się przed twarzš jak samochodowe wycieraczki podczas ulewy.
 Wiecie, jak z tym wyglšdacie, Harael?  zapytał Kwiryniusz.
 Wiem, centurionie!  huknšł skrzydlaty, wcišż wyprężony, ze wzrokiem wbitym w trzynastkę na pole namiotu.
 Jak?
 Jak debil, centurionie!
Kwiryniusz westchnšł.
 Włanie. Możesz mi powiedzieć, na co ci te przeklęte korki?
 Melduję posłusznie, centurionie, że anioł Jack powiedział, że to chroni przed muchami!
No tak, Jack. Kwiryniusz mógł się tego domylić.
 Podobno tak się tutaj nosi!  dodał jeszcze Harael, wcišż krzyczšc.  W ten sposób okazuję szacunek tradycji i obcym kulturom! Tak mówi Jack, centurionie! A on przecież jest stšd!
Stšd oznaczało oczywicie pustynnš Australię, gdzie od kilku dni aniołowie i pomioty Lucyfera toczyli zawzięty bój na wyniszczenie. Idealne miejsce na wojnę, można by rzec  pod stopami piasek, nad głowami błękit nieba, a pomiędzy tylko falujšce od żaru powietrze, czasem pojedynczy krzaczek czy kamień z wężem zwiniętym w pytajnik i niemal żadnych postronnych obserwatorów bšd potencjalnych ofiar cywilnych. Zdaniem Kwiryniusza, bardzo humanitarne miejsce na bitwę, pod warunkiem oczywicie, że wybiera się je, zanim cała reszta globu zdšży spłynšć krwiš niewinnych. Apokalipsa jednak ma swoje prawa...
Powiał pustynny wiatr i centurion zmuszony był na chwilę zasłonić oczy przed piaskiem. Gdy je otworzył, Harael wcišż sterczał przed nim jak pałacowy gwardzista na służbie. Zawieszone na nitkach korki dyndały mu przed twarzš.
Kwiryniuszowi prawie zrobiło się go żal. Prawie. Wojna to nie miejsce na litoć.
 Pamiętasz jeszcze, komu służysz, chórzysto?  zapytał.  Od kiedy to szanujemy obce tradycje, hę? Był rozkaz?
 Nie, centurionie, ale...
 Żadne ale!
Kwiryniusz dostrzegł kštem oka, że pogadanka zaczęła już gromadzić widownię. Aniołowie porzucali swe zajęcia i coraz bardziej otwarcie się jej przysłuchiwali. To oznaczało, że nadszedł czas, by zakończyć scenę przykładnš karš za nieposzanowanie zbroi i, być może, karcerem za łamanie pierwszego przykazania. Tradycje, też co!
Harael wyglšdał, jakby chciał co powiedzieć, więc Kwiryniusz dał mu tę możliwoć.
 Pozwolę sobie zauważyć, centurionie  zaczšł anioł  że jednak zdarzało nam się szanować tradycje. Zwłaszcza odkšd Wódz Zastępów powołał Kłamcę...
 Kłamcę?  Kwiryniusz poprawił pasek mocujšcy napiernik.  Co chórzysta może wiedzieć o Kłamcy? Jako sobie nie przypominam, żeby Loki gustował w harfie. Przynajmniej na ile go znam...
Tak, to był właciwy moment, by zagrać tę kartę. Wszyscy wiedzieli, że centurion miał okazję poznać cyngla Niebios i że to włanie współpraca z nim uczyniła go najpierw jednym z lepszych stróżów, a potem oficerem w Zastępach Pana. Cóż, nawet w Niebiosach liczy się nie tylko, co potrafisz, lecz także kogo znasz...
 Wiem, Haraelu  rzekł Kwiryniusz  że tam, skšd do nas przyszedłe, przywołanie imienia Kłamcy może dać pewne korzyci. Tu jednak, w prawdziwym wiecie, uznania w ten sposób nie znajdziesz. Loki to tylko użyteczne narzędzie w rękach Pana, którym w dodatku nie sposób się posługiwać bez brudzenia sobie ršk. Może już słyszałe, jak kiedy miałem...
Przerwał zaskoczony nagłš ciszš. Ustał szczęk treningowych mieczy, zgrzyt osełek, jazgot rozmów. Nawet ranni w namiotach patrzyli teraz z wyczekiwaniem na swego centuriona. Pomimo iż chyba wszyscy znali już tę historię, takiego audytorium i zarazem takiego posłuchu Kwiryniusz nie miał jeszcze nigdy.
Nie łud się, że to twoja zasługa  pouczył się. To Kłamca. Zawsze Kłamca. To on ich tak fascynuje.
Nie do końca było mu to w smak, zdecydował się jednak podjšć opowieć. Wmawiał sobie, że chodziło o przestrogę płynšcš z tej historii, ale tak naprawdę liczyła się cisza. Nawet pustynny wiatr umilkł, by go teraz wysłuchać. Kto wie, może słucha go nawet ten przeklęty Jack, którego niemal cała centuria wielbiła, jakby był cudownie objawionym czwartym archaniołem.
Odchrzšknšł jeszcze dla lepszego efektu, splunšł pod nogi i zaczšł opowiadać:
 Dawno temu, gdy jeszcze byłem stróżem, opiekowałem się pewnš młodš dziennikarkš...
Nie zdšżył powiedzieć ani słowa więcej, bo nagle rozległ się dwięk rogu, a potem kolejny i jeszcze jeden. Kilku skrzydlatych wzbiło się w powietrze.
 Nadlatujš, centurionie! Całš chmarš!
Kwiryniusz poderwał się z miejsca, złapał za miecz. Dokończy póniej. Wojna miała swoje prawa.
Otworzył usta, by wydać rozkaz, i... połknšł muchę.
Nagle Harael nie był już takim debilem.

Archanioł Michał siedział na brzegu billabongu, kryjšc się przed słońcem w rozłożystym cieniu drzewa coolibah. Wsparty o nie plecami i rozpostarty na trzech parach skrzydeł jak na kocu odpoczywał, przecierajšc głownię potężnego miecza ciereczkš nasšczonš więtymi olejami.
W płynnych, posuwistych ruchach nie było znać żołnierskiego drygu, wręcz przeciwnie  stanowiły one jedyny rodzaj pieszczoty, jaki Wódz Zastępów znał i rozumiał. Miecz był jego jedynš kochankš. Znaczy kochankiem... To znaczy...
Ach, na Trony i Zwierzchnoci!
 Bšd przeklęty, Loki!  mruknšł pod nosem archanioł.  Bšd przeklęty za te swoje żarty i insynuacje! Będziesz się za nie smażył...
Michał umilkł, gdy zdał sobie sprawę z tego, co właciwie chciał powiedzieć. W Piekle? Jakim Piekle, skoro włanie trwa Apokalipsa? Jeszcze kilka dni, miesięcy, może lat i wojna się zakończy, a Lucyferowi nie pozostanie już ani jeden wierny sługus.
Anielskie Zastępy sš w przewadze, dowiadczenie wodzów jest nieporównywalne, a fortel z podburzeniem mitycznych najwyraniej się nie udał. Nie przyniosło to demonom nic prócz zamieszania i przetrzebienia ludzi, którzy i tak sš przecież niewygodni. W zasadzie Lucyfer oddał Michałowi przysługę. Uczynił go swoim dłużnikiem za Londyn, Moskwę, pewnie już Nowy Jork, Pary...
Nie!
Michał zacisnšł zęby, a płomień wokół jego oka zapłonšł czerwonym blaskiem.
Zapomnij o Paryżu!
Zapomnij o...
 Wodzu!
Archanioł uniósł głowę. Na widok szczupłego skrzydlatego w kapeluszu i z naszyjnikiem złożonym z krokodylich zębów umiechnšł się półgębkiem. Płomień na jego twarzy z miejsca przygasł.
 A, to ty, Jack  powiedział.  Jak tam idš przygotowania? Czy wszystko już gotowe?
Jack zdjšł kapelusz i przycisnšł go do piersi. Wyglšdał teraz jak wytrawny rewolwerowiec na wykwintnych salonach. To znaczy głupio. I z kapeluszem.
 Aye! Wszystko przygotowane, jak kazałe, sir. Kopuła gromu opadnie, gdy...
Archanioł przyłożył palec do ust.
 Żadnych nazw, Jack  rzekł, wracajšc do czyszczenia miecza.  Mam ci przypomnieć, jak kilka słów za dużo zmieniło kiedy życie twojego podopiecznego?
Jack przejechał rękš po poznaczonej bliznami twarzy. Cieniutkich różowych kresek było na niej tyle, że spokojnie mogłyby uchodzić za zmarszczki, a on sam  za podstarzałego trapera, czy jak się tam na nich mówiło na tej przeklętej ziemi.
 Wodzu, mój podopieczny po pijanemu wyzywał Żydów w Hollywood  powiedział.  To powinno się kwalifikować jako samobójstwo.
Ręka archanioła zatrzymała się w pół ruchu.
 Czy mnie słuch myli, Jack, czy chcesz powiedzieć co złego na temat Narodu Wybranego?
 Ależ skšd, sir.  Anioł przejechał palcem po krawędzi ronda.  Nawet przeciwnie. Uważam, że sš niebywale skuteczni i że bardzo by się tu przydali. W sensie w Australii.
 Wiem, gdzie jestemy, Jack. Zwykle pamiętam, na jakiej ziemi rozlewam krew armii Pana, a Trony mi wiadkiem, że robiłem to już wszędzie w tym i innych wiatach. Jest jaki powód, dla którego tu przyszedłe, czy mam założyć, że to przerwa w robieniu durniów z chórzystów?
 Sir, te korki to wietna obrona przed muchami Belzebu...
 Po co tu przyszedłe?!
Na widok płomienia buchajšcego z twarzy archanioła Jack cofnšł się o krok.
Michała ucieszył ten widok. Strach i respekt, a dopiero potem miłoć, zawsze tak mawiał. To ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin