Korpo Voice - Luty 2018.pdf

(5822 KB) Pobierz
WARSZAWA
|
KRAKÓW
|
GDAŃSK
|
WROCŁAW
korpovoice.pl
WYDANIE
LUTY
Jedyna ogólnopolska i bezpłatna gazeta dla pracowników korporacji
2018
02
A ty co dziś zrobisz
dla swojej korporacji?
Zapraszamy na kolejną dawkę
PRAWDZIWYCH korpoabsurdów :)
02
WARSZAWA | KRAKÓW | GDAŃSK | WROCŁAW
Keep calm and park
Codzienne parkowanie szarga nerwy
korpoludu. Wielu marzy o stałym miejscu
parkingowym, ale dla większości
pozostaje to marzeniem ściętej głowy.
Keep calm
- „Tylko spokojnie, nie denerwuj
się” powtarzałam to sobie co rano,
gdy próbowałam znaleźć jakieś
wolne miejsce w okolicach swojej
firmy – opowiada Agnieszka, która
kilka lat temu pracowała w jednym
z biurowców przy ul. Domaniew-
skiej. - Ale i tak szlag mnie trafiał,
bo zanim coś znalazłam, mijało na-
wet i 15, 20 minut. Główne zagłę-
bie korporacji w Polsce było wtedy
jednym wielkim placem budowy.
Nie sposób było spokojnie gdzieś
zaparkować, by nie zostać obtrą-
bionym, nie usłyszeć siarczystych
przekleństw. Nieraz dochodziło do
wypadków, uszkodzeń aut. Z tej
sytuacji tylko straż miejska miała
radochę, bo codziennie wlepiała
ludziom po kilkanaście, a nawet i
kilkadziesiąt mandatów.
Ok. 40 proc. badanych kierow-
ców przyznaje, że ma trudności
z parkowaniem przy pracy lub że
jest to dla nich stresujące. Trudne
Parkanizer wspólnie z Korpo Voice
przeprowadził badania dotyczące
tego, jak Polacy parkują w pobliżu
pracy. Blisko tysiąc kierowców z
całej Polski, pracujących głównie
w największych miastach zapy-
tano, czy - a jeśli tak - to z jakimi
problemami związanymi ze zna-
lezieniem miejsca postojowego
w okolicach swojej firmy się spo-
tykają, jak często te problemy
występują, jakie towarzyszą temu
emocje, ile czasu zajmuje im par-
kowanie po dojechaniu do pracy,
a także jak istotne jest dla nich
miejsce parkingowe przy firmie i
jaką cenę za spokojne parkowanie
gotowi byliby zapłacić.
– Sama dojeżdżałam kiedyś do
pracy 1,5 godziny dziennie w jed-
ną stronę i choć byłam w lepszej
sytuacji niż wiele innych osób (nie
musiałam szukać miejsca parkin-
gowego przy pracy, gdyż pod-
rzucał mnie do niej narzeczony),
to i tak, gdyby podliczyć dojazd
łącznie z parkowaniem, wyszłoby,
że zajmuje mi on około 4 godzi-
ny każdego dnia - mówi Justyna
Szawłowska, red. naczelna Korpo
Voice. - To właśnie między innymi
wpłynęło na moje dalsze decyzje
zawodowe, które krążyły wokół
koncepcji porzucenia pracy w kor-
poracji i chęci pracy z domu. Ba-
danie, które przeprowadziliśmy z
Parkanizerem wyraźnie pokazuje,
że kłopoty z parkowaniem na tyle
odstręczają ludzi, że zmieniając
pracę na inną, patrzą często też na
to, czy będą mogli przy niej swo-
bodnie zaparkować.
warunki parkowania u niemal 9
na 10 kierowców wywołują stres,
przy czym 6 na 10 uważa to za sil-
ny stres. Niemal 1 na 5 osób szuka
miejsca postojowego przy pracy
zwykle przez 5 do 10 minut, a oko-
ło co dziesiąty kierowca traci na to
ponad 10 minut dziennie. Oczywi-
ście im dłużej trwają poszukiwania
miejsca, tym bardziej stres rośnie.
Kierowcy pytani o emocje jakie
towarzyszą im podczas codzien-
nego parkowania przy firmie, wy-
mienili blisko 400 negatywnych
skojarzeń związanych z tą czyn-
nością. Mówili m.in., że to dla nich
marnotrawstwo czasu, że muszą
wstawać wcześniej, by znaleźć
miejsce, że oblewają ich „zimne
poty z powodu spóźnienia”, muszą
się ciągle spieszyć, że towarzyszą
im od rana: „złość, frustracja, wk....
nie, agresja”, że czują się jak w Dniu
Świstaka, tyle że w akcji „Mission:
Impossible”, że często są nie tylko
zdenerwowani, ale zrozpaczeni i
bezsilni.
- Błoto, ciasnota, syf, dziury, bagno,
zepsute zawieszenie, ból głowy i...
nienawiść do gatunku ludzkiego –
wymieniają. Bo jak dodają, w stre-
fie walki o każdą wolną przestrzeń,
nic tak nie wkurza, jak „baran, któ-
ry zaparkuje auto tak, że zajmuje
dwa miejsca”.
Wygląda na to, że w chwilach
parkingowej trwogi, kierowców
szczególnie boli swoista „nielo-
jalność” i gra nie fair (parkowanie
na chodnikach, miejscach dla
niepełnosprawnych, zastawianie
wjazdów, itd.) innych uczestników
niedoli.
pozostali muszą sobie radzić sami.
54 proc. badanych twierdzi, że
dojazd do pracy własnym autem
jest dla nich kluczową sprawą. A
ok. 4 na 10 mówi, że łatwość par-
kowania będzie dla niego jednym
z decydujących lub ważnym czyn-
nikiem wpływającym na decyzję
o wyborze nowego pracodawcy.
Część ze względu na kłopoty z
parkowaniem chętnie w ogóle
zmieniłaby pracę.
Gwarantowane miejsce posto-
jowe jest czwartym najbardziej
popularnym benefitem wśród ba-
danych osób po prywatnym ubez-
pieczeniu medycznym (I miejsce),
możliwości wykonywania pracy
zdalnie (II) i kilku dodatkowych
dniach urlopu lub skróconym ty-
godniu pracy (III).
Im większy problem pracownika
z parkowaniem w dużym mieście
(bo właśnie w dużych miastach są
największe trudności), tym więk-
sza szansa, że uważa gwaranto-
wane miejsce postojowe za jeden
Ponad połowa kierowców, którzy dojeżdżają
do pracy w polskich miastach, mieszka
maksymalnie 10 km od nich
Jak wyjść z tego
koszmaru?
Łatwych rozwiązań nie ma. Jak wy-
nika z raportu, firmy dbają o łatwe
parkowanie przy pracy raczej dla
osób na wyższych stanowiskach,
www.korpovoice.pl
Pełen raport z badania dostępny jest na
www parkowaniewpolsce.pl
*badanie przeprowadzone na próbie 934 kierowców parkujących w całej Polsce
REKLAMA
03
Najbardziej pożądane benefity pracownicze:
Prywatne ubezpieczenie
medyczne
Możliwość wykonywania
pracy zdalnie
Kilka dodatkowych
dni urlopu lub skrócony
tydzień pracy
Gwarantowane miejsce
postojowe
z najatrakcyjniejszych benefitów,
który może zapewnić mu praco-
dawca.
Wielu chętnie zapłaciłoby za moż-
liwość parkowania w pobliżu pra-
cy (w dużych polskich miastach
połowa osób wskazuje kwotę w
widełkach od 50 nawet do 150 zł/
mies.), ale niektórzy nawet i na to
nie mogą liczyć.
sami z niego nie korzystają.
Dla polskich kierowców problem z
miejscem postojowym przy pracy
jest tak istotny, że zadowoliliby
się jakimkolwiek gwarantowanym
parkingiem. Nie zależy im na tym,
by miejsce było stale to samo i tyl-
ko do nich przypisane. Bez wzglę-
du na szczebel zajmowanego sta-
nowiska, chętnie podzieliliby się
nim z innymi, w momencie, gdy
Ci, którzy obecnie mają najwięk-
sze problemy ze znalezieniem
miejsca parkingowego przy pracy
są w tym względzie o wiele bar-
dziej wyrozumiali, niż ci, którzy
nie muszą każdego dnia toczyć
o nie morderczej walki. Tylko naj-
bardziej zestresowani oraz tacy,
którzy o parking martwić się nie
muszą, bo firma im go zapewnia,
są mniej skłonni do dzielenia się.
Również skłonność do większych
ustępstw w kwestii odległości
miejsca parkingowego od miej-
sca pracy rośnie wtedy, gdy o
parkowanie trudniej. Na przykład
w Katowicach, gdzie pracownicy
biją się o każdą wolną przestrzeń,
połowa kierowców skłonna jest i
więcej za parking zapłacić, i zaak-
ceptować, że będzie on położony
od firmy nawet w odległości 500
m (mediana dla wszystkich pol-
skich miast to 300 m).
Wniosek? Większe szanse na roz-
wiązanie problemów parkingo-
wych mają ci, którzy wykazują się
empatią, wynikającą z własnych
negatywnych doświadczeń jako
kierowców. Również firmy w tro-
sce o swoich pracowników, mogą
pomyśleć o przydzielaniu miejsc
wedle potrzeb, a nie wyłącznie
według hierarchii w firmowych
strukturach. Badania sugerują,
że wyższemu szczeblem mene-
dżerowi nie będzie przeszkadzać,
jeśli w czasie jego nieobecności
miejsce parkingowe zająłby sze-
regowy pracownik. Zwłaszcza, że
to właśnie pracownicy wyższego
szczebla częściej przebywają poza
firmą.
Od dawna namawia się osoby do
korzystania z miejsc typu „Park
and ride” i docierania do centrów
miast komunikacją miejską albo
do współdzielenia się podróżą z
innymi dojeżdżającymi (więcej niż
jedna, dwie osoby w aucie). Nie
wszyscy mogą jednak z tych ofert
korzystać.
Najważniejsze jednak, co wyni-
ka z badania, to że są możliwości
pewnych rozwiązań. Polacy są
otwarci na różne opcje, jednak
zarówno władze miast i firmy, jak
i deweloperzy, powinni zdać so-
bie sprawę z tego, jak ważny dla
kierowców jest dostęp do spokoj-
nego i bezpiecznego miejsca dla
ich samochodu w zurbanizowanej
przestrzeni. Patrząc na problemy,
z jakimi Polacy zmagają się na co
dzień, dojeżdżając do pracy, wy-
daje się, że ta świadomość, wciąż
nie jest wystarczająca.
#Marta
Dawid
REKLAMA
www.telepizza.pl
04
WARSZAWA | KRAKÓW | GDAŃSK | WROCŁAW
Jak pokonać „zaporę”
w postaci sekretarki?
Z tym trzeba się urodzić – mówią
handlowcy, zarówno ci dobrzy, jak i ci,
którzy nie wyrabiają norm. – I trzeba to
lubić, inaczej się nie da.
Niedawno obchodziliśmy Dzień
Handlowca. Postanowiliśmy więc
przyjrzeć się wam, handlowcy, nie-
co bliżej, wam, którzy nierzadko
utrzymujecie całe firmy i zarabiacie
na pensje pozostałych. Odpowie-
dzialność spora, targety do wyro-
bienia zazwyczaj też, KPI, ale jest
również jasna strona zawodu: nie-
normowany czas pracy, podróże
po kraju i zagranicy, dobre hotele,
liczne imprezy firmowe i nagrody.
Kablówka szła jak woda
Urodzonym handlowcem z pew-
nością jest Marek, wysoki blondyn,
pięćdziesięciolatek z Gdańska, po-
łowę życia przepracował w tym za-
wodzie, zęby zjadł na szkoleniach,
produktach, umowach. Zaczynał
tak, jak polski kapitalizm – na po-
czątku lat 90. – Moja pierwsza
praca - sprzedaż kablówki. Wtedy
kompletna nowość, amerykańska
telewizja, mnóstwo kanałów, szał!
Po latach komuny ludzie byli spra-
gnieni świata, barwnych obrazów
– wspomina. – Szło się na wcześniej
okablowane osiedle, wchodziło do
poszczególnych bloków i pukało
od drzwi do drzwi. Umowy szły jak
woda. Podpisywało je siedem na
dziesięć mieszkań, bez względu na
to, czy ktoś miał telewizor kolorowy
czy czarno-biały. Złote czasy sprze-
daży.
Biznes rzeczywiście był świetny.
Nowy, pożądany produkt, duże
zaufanie społeczne – sprzedawcy
byli chętnie zapraszani do domów,
goszczeni. – Nieraz trafiałem na ja-
REKLAMA
REKLAMA
kieś przyjęcie, imieniny, rocznicę.
Gospodarze od razu kazali siadać,
częstowali, nalewali – opowiada
Marek. – Zdarzały się sytuacje ku-
riazalne, jak ta, kiedy w jednym
mieszkaniu robiliśmy dwie instala-
cje: w pokoju dla żony, a w kuchni
dla rozwiedzionego już z nią męża.
Było i tak, że kiedyś zastaliśmy nie-
mal puste, ogołocone przez komor-
nika mieszkanie, a właściciel mimo
wszystko zdecydował: „Kablówka?
Oczywiście! Biorę.”
Rozpoznać klienta
Na szkoleniach prowadzonych
przez Anglików uczył się o psycho-
logii sprzedaży, o tym, że najważ-
niejsze to poznać potrzeby klienta.
Marek: - Przepracowałem tak cztery
lata, nabrałem doświadczenia. Po
wystroju, po zapachu mieszkania,
po tym jak ubrani są gospodarze,
wiedziałem jak z nimi rozmawiać,
na co zwracać uwagę, jeśli byli jesz-
cze niezdecydowani. W katalogu ze
sztywnymi kartkami miałem obraz-
ki ilustrujące poszczególne kana-
ły. W zależności od ludzi kładłem
nacisk, a to na sport, a to na CNN,
na bardzo wówczas popularne
Discovery albo na równie modne
MTV. Kanały erotyczne? Były takie
soft programy na RTL-u i na PRO7,
ale rzadko kto o to pytał, chyba się
krępowali. Częściej dopytywali jak
można zablokować takie rzeczy, by
dzieciaki nie oglądały.
Po kablówce Marek był menadże-
rem w KFC – kolejnym nowym
w Polsce powiewie zachodniego
świata, potem – od 1994 r. sprzeda-
wał telefony komórkowe, głównie
firmom. Też, jako nowość, dobrze
szły, choć były ciężkie, niewygodne,
często tracące zasięg i drogie – pła-
ciło się nawet za połączenia przy-
chodzące. Kolejny rozdział w jego
karierze to sprzedaż usług w dużej
firmie logistycznej, gdzie pracuje
do dziś, m.in. szkoląc innych. – Ale
to właśnie ta pierwsza praca, sprze-
daż door to door, najtrudniejsza,
bo akwizytorów często się nie lubi,
była dla mnie prawdziwą szkołą ży-
cia i psychologii handlu.
Bez względu na rodzaj produktu,
zasady sprzedaży są podobne. –
To rodzaj sztuczek ocierających
się o manipulację – mówi Marek.
– Na przykład - żeby dostać się do
prezesa, trzeba najpierw pokonać
„zaporę” w postaci sekretarki. Za-
wsze sprawdza się postawa typu:
„potrzebuję pomocy”. „Mam taki
kłopot, trochę się pogubiłem. Pani
z pewnością mogłaby mi pomóc
– kto u państwa w firmie zajmuje
się tym a tym? Jak mogę się z nim
skontaktować?”. Kobiety są macie-
rzyńskie, słysząc uprzejmie wyra-
żoną prośbą, zazwyczaj reagują
pozytywnie.
- Przychodząc na spotkanie z klien-
tem biznesowym, trzeba być przy-
gotowanym, znać jego zaintereso-
wania, dobrze jeśli pokrywają się z
naszymi. Jest od czego zacząć: nar-
ty, motor, żeglowanie, gry kompu-
terowe – kontynuuje Marek. - Cała
sprzedaż opiera się na zasadzie „h
to h”, „human to human”, czyli bu-
dowaniu relacji.
O tym, że dobry handlowiec „roz-
pracuje” klienta lepiej niż nieje-
den psycholog, świadczą tematy
szkoleń np. w branży medycznej:
negocjacje, budowanie autoryte-
REKLAMA
tu, budowanie relacji, mowa ciała i
modulowanie głosu, obrona przed
manipulacją - co tak naprawdę
oznacza kurs NLP (programowanie
neurolingwistyczne) i perswazji.
Adrenalina, adrenalina…
W zawód handlowca wpisana jest
nie tylko relacyjność, ale przede
wszystkim adrenalina. Adrenalina i
stres, bo plany sprzedażowe z roku
na rok coraz bardziej wyśrubowa-
ne, a rynek bywa trudny. Paweł, dy-
rektor jednego z oddziałów dużego
banku: - Sprzedajemy kredyty, kon-
ta, ubezpieczenia, leasingi, inwe-
stycje. Na wszystko są plany: mie-
sięczne, kwartalne, roczne. System
premiowy ciągle się zmienia, wyro-
bienie norm jest bardzo ciężkie. A
kasa z premii relatywnie słaba.
Czas pracy masz jednak nienormo-
wany – sam go sobie organizujesz.
Nie ważne ile godzin poświęcisz na
wykonanie zadania – liczy się efekt.
Nieraz zdarza się więc, że rozmowy
biznesowe prowadzone są do póź-
nego wieczora, że rodzina widzi cię
tylko w weekendy.
Stresują się zarówno ci najlepsi, jak
i ci mniej efektywni handlowcy.
Gwiazdy, bo będąc na topie, drżą
o utratę pozycji. Paweł: - Nie waż-
ne, że ubiegły rok miałem świetny,
byliśmy w pierwszej pięćdziesiątce
na ponad 400 oddziałów. Teraz li-
czy się tylko to, że styczeń wypadł
nam gorzej.
Słabszych zżera stres, bo chcą
dogonić czołówkę, a gorszy rok
oznacza widmo zwolnienia. Nerwy
odreagowują kolejną dawką adre-
naliny: wspinaczka, bungee, wy-
ścigi, w ostateczności crossfit. Joga
czy medytacja raczej nie dla nich.
Tylko dla orłów
Motywacja? Przede wszystkim
kasa. Patryk: - System premiowy
to bardzo silna motywacja. Tu nie
przechodzisz na wyższe stano-
wisko, tylko na wyższe zarobki. A
gdy jesteś naprawdę dobry, firma
potrafi to szczególnie docenić. U
nas najlepsi handlowcy w kraju
jeżdżą na zagraniczne wycieczki.
Mnie z dziewczyną trafiły się Ha-
waje - cztery dni zorganizowane:
gala, wręczenie nagród, konkursy,
warsztaty, potem przedłużyliśmy
sobie pobyt na własną rękę do
trzech tygodni. Przeloty oczywiście
opłaciła firma.
Marek: - U nas wyjazdy, ale tylko
krajowe. Za to często: weekendo-
wa impreza integracyjna na każdą
porę roku (o szczegółach raczej nie
opowiada się rodzinie), szkolenia w
pałacyku ze SPA, doroczne wręcze-
nie nagród.
Motywują też benefity. Prywatna
opieka medyczna, karnet na basen
i siłownię to stardard. Ale
jeśli do tego możesz sobie
wybrać – jak Patryk - model
służbowego samochodu i
rodzaj najnowszego smart-
fona, możesz poczuć się jak
gwiazda.
- I tak właśnie nieraz się czu-
ją – komentuje Maja, była
partnerka Patryka. – Gwiazda
w pracy, gwiazda w domu –
zawsze ci przypomni, jakie
pieniądze wpływają na twoje
konto, a jakie na jego. Tylko
on najlepiej wszystko wie, na
wszystkim się zna. Nauki wy-
niesione z kursu o tym jak ma-
nipulować ludźmi testuje na
najbliższych.
Jaki powinien być dobry
handlowiec?
Arkadiusz, szatyn po czterdzie-
stce, dziś ma własną firmę pro-
jektującą strony internetowe,
wcześniej przez kilka lat sprze-
dawał kosmetyki, wymienia ce-
chy idealnego handlowca: - Od-
porność na stres, determinacja,
kontaktowość.
Marek: - Dobra gadka, dobry
kontakt z ludźmi, poczucie
humoru. Trzeba lubić ludzi
i umieć ich słuchać. Zdarzało mi się,
że najpierw przez godzinę słucha-
łem jak kobieta żali się na męża, na
dzieci. Dopiero potem się reflekto-
wała: „A z czym pan właściwie przy-
szedł?”. Słowność i punktualność.
Dobra prezencja?
- Owszem, ale bez przesady – mó-
wią handlowcy. - Facet jak z żurnala
będzie onieśmielał, ludzie wolą roz-
mawiać z kimś takim, jak oni.
Według moich rozmówców w tym
zawodzie skutecznym jest się przez
15-20 lat. Później (lub wcześniej)
przychodzi wypalenie, „zmęcze-
nie materiału”. Zaczyna się myśleć
o własnej działalności. Ale już nie
jako handlowiec, a jako menadżer,
który tworzy i szkoli swój zespół. I
ten zespół pracuje na niego.
#Aleksandra
Kozłowska
REKLAMA
Zgłoś jeśli naruszono regulamin