Cortazar Julio - Opowieści o Kronopiach i Famach.txt

(131 KB) Pobierz
"Opowieci o Kronopiach i Famach"
Julio Cortazar
Przełożyła Zofia Chšdzyńska
Tytuł oryginału: Historias de cronopios y de famas Projekt obwoluty: Maciej Sadowski Redakcja graficzno-techniczna: Sławomir Grzmiel Korekta: Alicja Chylińska
Š Julio Cortazar, 1962 and Heirs of Julio Cortazar
Š for the Polish translation by Zofia Chšdzyńska
Š for the Polish edition by MUZA SA, Warszawa 1999
ISBN 83-7200-325-4
Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA Warszawa 1999

INSTRUKCJE
Codzienne zmiękczanie cegły, codzienne torowanie sobie drogi w kleistej masie, która siebie nazywa wiatem, codzienne zderzanie się z szecianem o ohydnej nazwie, w psim zadowoleniu, że wszystko jest na swoim miejscu, obok ta sama kobieta, te same buty, ten sam zapach -tej samej pasty do zębów, ten sam smutek domów naprzeciwko, brudnej tablicy okien czasu z szyldem Hotel de Belgišue".
Jak niechętny byk ršbnšć głowš w przezroczystš masę, wewnštrz której pijemy porannš kawę i otwieramy gazetę, żeby dowiedzieć się, co się dzieje we wszystkich kštach szklanej cegły. Nie zgadzać się, by delikatny akt nacinięcia klamki u drzwi, ten akt, który mógłby wszystko odmienić, przeszedł w zwykły codzienny odruch, do widzenia, kochana, buka, do zobaczenia.
cisnšć łyżeczkę i czuć pod palcami pulsowanie metalu, jego podejrzane ostrzeżenie. Jakże boli odmawianie łyżeczce, sprzeciwianie się drzwiom, negowanie tego wszystkiego, co przyzwyczajenie wylizało do zadowalajšcej gładkoci. O ileż prociej spełnić łatwš probę łyżeczki: używać jej do mieszania kawy.
Przecież nie ma w tym nic złego, że rzeczy spotykajš nas codziennie od nowa i sš takie same. I nie to jest ważne, że obok nas jest ta sama kobieta, ten sam zegarek i że otwarta ksišżka na stoliku znowu jedzie na rowerze naszych okularów. Cóż mogłoby w tym być złego. A jednak niby smutny byk trzeba pochylić łeb, ze rodka kryształowej cegły przepchnšć się na zewnštrz ku temu innemu tak niedaleko nas, nieuchwytnemu jak pikador, choćby stał najbliżej byka. Dręczyć oczy patrzeniem na to, co przesuwa się po niebie, chytrze podszywajšc się pod zarejestrowanš w naszym umyle nazwę chmury. Nie wyobrażaj sobie, że telefon poda ci numery, które chciałby nakręcić. Dlaczego miałby ci je podać? Jedyne, co nastšpi, to to, co już przygotowałe i zadecydowałe, ponure odbicie twych nadziei, ta małpa, co na stole czochra się i drży z zimna. Rozbij tej małpie łeb, wal od rodka ku cianom i przebij się na zewnštrz. Och, jak piewajš o piętro wyżej! Jest nad nami piętro, a na nim inni ludzie. Jest nad nami piętro, gdzie żyjš ludzie, co nawet nie podejrzewajš, że istnieje niższe piętro, i że wszyscy tkwimy wewnštrz szklanej cegły. Jeżeli nagle mól przysiadzie na brzeżku ołówka pulsujšc niby błędny ognik, popatrz na niego - ja patrzę, dotykam jego maleńkiego serduszka i słyszę je, ten mól dwięczy w masie zamrożonego szkła, nie wszystko jest stracone. Kiedy otworzš się drzwi, a ja wychylę się i spojrzę w dół klatki schodowej, będę wiedział, że tam, na dole zaczyna się ulica; nie jej zaakceptowany model, nie domy już wiedziane, nie hotel z przeciwka: ulica - zdyszana dżungla, gdzie każda chwila może runšć na mnie magnoliš, gdzie twarze będš stawały się, gdy na nie spojrzę, gdy posunę się o krok w przód, gdy łokciami, rzęsami, paznokciami doszczętnie rozwalę się o szklanš masę cegły i postawię życie na jednš kartę, idšc krok za krokiem po gazetę na rogu. 
J
ak płakać
INSTRUKCJA
Nie baczšc na przyczyny, skupmy się na prawidłowym sposobie płakania, pod czym należy rozumieć podchli-pywanie ani nie wywołujšce większego poruszenia, ani nie będšce afrontem dla umiechu przez swš równoległoć i tępe podobieństwo. Zwykłe, przeciętne chlipanie polega na ogólnym skurczu twarzy i dwięku, któremu towarzyszš łzy i smarki, te ostatnie dopiero pod koniec, bowiem płacz kończy się, kiedy energicznie wysiškać nos.
Aby płakać, skieruj wyobranię na siebie samego, a jeżeli ci się to nie uda, ponieważ nabrałe zwyczaju wierzenia w wiat zewnętrzny, pomyl o kaczce, którš oblazły mrówki, albo o tych zatokach w Cieninie Magellana, do których nie wpływa nigdy nikt.
Przechodzšc do płaczu jako takiego, należy efektownie zakryć twarz obiema rękami, dłonie do wewnštrz. Dzieciom poleca się płakanie w rękaw kurteczki, najlepiej w rogu pokoju. redni czas trwania płaczu - trzy minuty.

Jak piewać
INSTRUKCJA
Zacznij od stłuczenia wszystkich luster, opuć ramiona, zagap się na cianę, zapomnij się. Zanuć jednš nutę, wsłuchaj się w niš od wewnštrz. Jeżeli usłyszysz (ale to nastšpi o wiele póniej) co w rodzaju krajobrazu pogršżonego w strachu, płonšce stosy poród kamieni, a między nimi półnagie sylwetki w kucki, mam wrażenie, że jeste na dobrej drodze - podobnie gdy usłyszysz rzekę, po której spływajš żółte i czarne barki, gdy usłyszysz zapach chleba, dotyk palców, cień konia.
Potem zakup solfeż i frak, z łaski swojej nie piewaj przez nos i zostaw w spokoju Schumanna.

    Jak się bać    
INSTR UKCJA - PRZYKŁAD
W pewnym szkockim miasteczku sprzedajš ksišżki z białš stronicš w rodku tomu. Kto otworzy ksišżkę na tej stronicy o trzeciej po południu - umrze.
Na Piazza del Quirinale w Rzymie istnieje punkt (do dziewiętnastego wieku znany wtajemniczonym), skšd widać przy pełni księżyca posšgi Dioskurów, jak z wolna poruszajš się walczšc ze swymi stajšcymi dęba końmi.
W Amalfi, tam gdzie kończy się strefa przybrzeżna, jest molo wchodzšce w morze i w noc. Hen poza ostatniš latarniš słychać szczekanie psa.
Pewien pan wyciska pastę z tubki na szczotkę do zębów. Nagle widzi drobnš figurkę kobiety leżšcej na wznak, z koralu lub miękiszu chleba, pocišgniętego farbš.
Gdy otwierasz szafę, by wyjšć koszulę, wypada na ziemię stary kalendarz, który rozlatuje się, pokrywajšc bieliznę tysišcami brudnych motyli z papieru.
Słyszano o pewnym komiwojażerze, którego zaczšł boleć lewy nadgarstek, dokładnie pod zegarkiem. Kiedy zdjšł zegarek, trysnęła krew: na ciele był lad drobnych spiczastych zšbków.
Doktor kończy swe badanie, a diagnoza uspokaja nas: jego niski, kordialny głos poprzedza leki, na które, siedzšc za biurkiem, włanie wypisuje receptę. Od czasu do czasu podnosi głowę i umiecha się, by dodać nam otuchy: nie ma się czym przejmować, za tydzień będziemy zdrowi. Uszczęliwieni mocimy się w fotelu i z roztargnieniem rozglšdamy dokoła. W półcieniu pod stołem widzimy nogi doktora: podkasal sobie spodnie ponad kolana i widać, że ma na nogach damskie pończochy.

    Jak rozumieć trzy sławne obrazy
INSTRUKCJA
Miłoć niebiańska i miłoć ziemska Tycjana
Ten nieznony obraz przedstawia czuwanie przy zmarłym nad brzegiem Jordanu. Nieczęsto tępocie malarza udało się z większš pogardš potraktować nadzieję rodzaju ludzkiego na Mesjasza, który wieci nieobecnociš; nieobecny na obrazie, który jest wiatem, straszliwie błyszczy w nieprzystojnym ziewnięciu marmurowego grobowca, podczas gdy anioł, obarczony misjš ogłoszenia wiadomoci o zmartwychwstaniu jego udręczonego ciała, tępo czeka, aż dopełniš się znaki. Zbędne jest tłumaczenie, że anioł jest postaciš nagš, prostytuujšcš się w swojej cudownej pulchnoci i przebranš za Marię Magdalenę w chwili, gdy jak na pomiewisko prawdziwa Maria Magdalena powoli idzie ku nam drogš (gdzie dla kontrastu puchnie trujšce blunierstwo dwóch królików).
Dziecko wkładajšce rękę do grobowca - to Luter, a może Diabeł. A o postaci przyodzianej w suknie powiadajš, że jest Gloriš, która za chwilę ma ogłosić, że wszelkie ludzkie ambicje dokładnie mieszczš się w misce; ale jest le namalowana i skłania do mylenia o sztucznym jaminie albo błyskawicy z kaszki manny.

Dama z jednorożcem Rafaela
Samt-Simon dopatrywał się w tym portrecie wyznania herezji. Jednorożec, narwal, plugawa perła w medalionie udajšca gruszkę i spojrzenie Magdaleny Strozzi utkwione z przerażeniem w miejscu, w którym ewentualnie mogłaby dojrzeć sceny lubieżne lub okrutne: Rafael Sanzio wy-kłamał tu swojš najstraszliwszš prawdę.
Intensywnie zielony kolor twarzy tej postaci długi czas przypisywano gangrenie lub też wiosennemu przesileniu dnia z nocš. Jednorożec, zwierze falliczne, musiał zarazić jš, w jej ciele drzemiš grzechy wiata. Póniej odkryto, że wystarczy zmyć pokłady farby położone przez trzech zaciekłych wrogów Rafaela: Carlosa Hoga, Wincentego Grosjeana zwanego Marmurem" i starszego Rubensa. Pierwsza warstwa była zielona, druga zielona, trzecia biała. Nietrudno dopatrzyć się w rym troistego symbolu ćmy, której skrzydła, przymocowane do trupiego kadłuba, sprawiajš, że trudno jš odróżnić od płatków róży. Ileż razy Magdalena Strozzi cinała białš róże i słyszała, jak jęczy jej między palcami, wykręca się i skomli słabiutko, niby drobna mandragora lub jedna z tych jaszczurek, które piewajš jak ptaki-liry na widok lustra! Lecz było za póno i ćma trupia główka ukłuła jš. Rafael wiedział o tym, wyczul, że jest bliska mierci. By wymalować jš wiernie, dodał jej jednorożca, symbol czystoci, baranka i narwala równoczenie, który pije z ręki dziewicy. Ale malujšc jš widział ćmę, więc ten jednorożec zabija swš paniš, w jej majestatycznš pier wbija z pożšdliwociš swój nieczysty róg, powtarza czynnoć leżšcš u ródeł. To, co kobieta trzyma w dłoniach - to tajemny kielich, z którego wszyscy pilimy nie wiedzšc, pragnienie, które zaspokajalimy przez inne usta, wino czerwone i pieniste, z którego biorš się gwiazdy, robaki i dworce kolejowe.

     Portret Henryka Ósmego Holbeina
Na tym obrazie chciano widzieć polowanie na słonie, mapę Rosji, konstelację Liry, portret papieża przebranego za Henryka Ósmego, burzę na Morzu Sargassowym lub owego złocistego polipa, który żyje w okolicach Jawy, pod wpływem cytryn lekko kicha, po czym umiera wydajšc cichutki gwizd.
Każda z tych interpretacji jest słuszna, jeżeli chodzi o ogólny układ obrazu, zarówno gdy patrzymy na niego, tak jak wisi, jak gd...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin