Cornwell Patricia - Judy Hammer 03 Wyspa psów.txt

(752 KB) Pobierz
Patricia Cornwell

Judy Hammer 03 Wyspa psów
(Isle Of Dogs)

Przełożyła Sylwia Twardo

Dla mojej przyjaciółki i wydawcy Phyllis Grann 

1

Imię i nazwisko pasowały do Unique First jak rękawiczka, a przynajmniej tak zawsze twierdziła jej matka. Unique była pierwsza i jedyna w swoim rodzaju. Nie istniał nikt inny taki jak ona... i bardzo dobrze, jak utrzymywał jej ojciec, doktor Ulisses  First, który nigdy nie zdołał zrozumieć, skšd wzišł się ten dziwny splot genów, który stał się przyczynš nieszczęć jego jedynego dziecka.
Unique była drobnš osiemnastolatkš o długich, lnišcych włosach czarnych jak skrzydło kruka, cerze białej i czystej niczym mleko w szklance oraz pełnych, różowych wargach. Wierzyła, że jej jasnoniebieskie oczy mogš oszołomić każdego, kto zatopi w nich wzrok, i że jednym spojrzeniem może nagišć cudzš wolę do swego Zadania. Unique potrafiła obserwować kogo przez wiele tygodni, aby kumulować w sobie napięcie aż do ostatniego momentu, dostarczajšcego jej upragnionego wyzwolenia, po którym zazwyczaj następowała chwilowa utrata wiadomoci.
 Hej, niech się pan obudzi, zepsuł mi się samochód.  Zastukała do okna ogromnej ciężarówki, zaparkowanej samotnie przy targu owocowo-warzywnym Farmers Market, na przedmieciach Richmondu.  Ma pan może komórkę?
Była czwarta nad ranem, panowały głębokie ciemnoci, a owietlenie parkingu nie należało do najlepszych. Chociaż Moses Custer wiedział doskonale, że o tej porze lepiej nie przebywać tu samemu, zignorował ostrzeżenie głosu rozsšdku, kiedy po kłótni z żonš wypadł z domu i wskoczył do ciężarówki. Zamierzał tu spędzić samotnie noc, zostawiajšc swojš połowicę samš i kontentujšc się sšsiedztwem straganów z warzywami. Już on jej pokaże, pomylał, jak zawsze, kiedy w ich życiu małżeńskim pojawiały się cienie. Otworzył drzwi szoferki, jako że pukanie w szybę nie ustawało.
 O mój Boże, a co taka licznotka tu robi w rodku nocy?  zapytał pijany i półprzytomny, widzšc delikatnš, bladš buzię i anielski umiech.
 Zaraz przeżyje pan co niezwykłego.  Unique zawsze mówiła to samo przed przystšpieniem do Zadania.
 Co?  zdziwił się Moses.  Co takiego?
W odpowiedzi odniósł wrażenie, jakby rzuciło się na niego stado demonów, kopišc go i obsypujšc gradem uderzeń, szarpišc za włosy i ubranie. Przy wtórze ohydnych przekleństw rozległ się huk, a ciało i koci Mosesa przeszył piekielny ból, kiedy miażdżyły je setki brutalnych ciosów. Potem napastnicy zostawili Custera na pewnš mierć i odjechali jego ciężarówkš. Moses unosił się przez pewien czas nad swš powłokš, przyglšdajšc się skatowanemu, nieruchomemu ciału, spoczywajšcemu bezwładnie na asfalcie. Wypływajšcš spod jego głowy krew rozmywał deszcz, z jednej stopy spadł but, a lewa ręka leżała wykrzywiona pod jakim nienaturalnym kštem. Moses przyglšdał się sobie, a jedna częć jego istoty czuła wielkie zmęczenie i wydawała się gotowa na spotkanie z Wiecznociš. Druga wszakże pożałowała tego wiata.
 Mam rozwalonš głowę  jęknšł i zaczšł szlochać, czujšc, że pogršża się w mroku.  Och, moja głowa! Boże, jeszcze nie jestem gotów! Mój czas nie nadszedł!
Ciemnoci zmieniły się w falujšcš przestrzeń; zawieszony w niej Moses obserwował pulsujšce niebieskie wiatła, miotajšcych się strażaków, personel karetki pogotowia i policjantów w żółtych płaszczach przeciwdeszczowych, którzy rozcišgali olepiajšco białš tamę ostrzegawczš. Jaskrawe latarnie syczały na spłukiwanym ulewnym deszczem chodniku, a ludzie pokrzykiwali z podnieceniem i bez sensu. Wydawało się, że wrzeszczš na Mosesa, więc wystraszył się i poczuł mały i nieważny. Chciał otworzyć oczy, ale powieki miał tak oporne, jakby je kto zaszył.
 Co się stało z aniołkiem?  mamrotał do siebie.  Powiedziała, że zepsuł się jej samochód.

Wóz Unique był w doskonałym stanie. Od paru godzin kręciła się po miecie, słuchajšc przez radio wiadomoci o pobiciu Mosesa i kradzieży ciężarówki z targowiska, a także spekulacji, czy oba przestępstwa zostały dokonane przez ten sam gang, który od miesięcy terroryzował stan Wirginia. Jednak tym razem stan błogoci okazał się mniej intensywny niż zawsze. Dziewczyna mogłaby przysišc, że zostawili kierowcę martwego i irytowało jš, że wspólnicy aż tak się popieszyli, uniemożliwiajšc jej osišgnięcie całkowitego wyzwolenia. Gdyby to zależało od niej, dokończyłaby to, co zaczęła, i dopilnowała, żeby kierowca już nigdy nie otworzył gęby.
Nie obawiała się jednak, że zwróci na siebie uwagę glin, o tak nietypowej porze kršżšc po miecie swojš białš miatš. Niezwykłoć Unique polegała bowiem między innymi na tym, że dziewczyna nie wyglšdała na to, kim była. Czuła się do tego stopnia pewnie, że zatrzymała się przed mini-marketem Freds Mini Mart obok samochodu policjanta.
Zauważyła nieoznakowany wóz policyjny jednš przecznicę wczeniej i kiedy wsunęła się do sklepu, ujrzała przystojnego, młodego blondyna, jak płacił przy ladzie za ćwierćlitrowy kartonik mleka. Mężczyzna nosił dżinsy i flanelowš koszulę; Unique sprawdziła wzrokiem, czy nie miał przy sobie broni i dostrzegła niewielkš wypukłoć z tyłu za paskiem spodni.
 Dzięki, Fred  powiedział jasnowłosy policjant w cywilu do faceta przy kasie.
 Słowo daję, Andy, brakowało nam ciebie. Przepadłe jak kamień w wodę na cały rok.
 No ale teraz już jestem  odparł blondyn, chowajšc resztę.  Uważaj na siebie. Ostatnio grasuje tu naprawdę paskudny gang. Włanie znowu napadli na jakiego kierowcę.
 Wiem, słyszałem przez radio. Bardzo go zmasakrowali? Posłali cię na miejsce przestępstwa?
 Nie mnie. Mam wolne. Dowiedziałem się o tym tak samo jak ty  odpowiedział Andy z lekkim rozczarowaniem.
 Mnie tam się wydaje, że jest tak, jak piszš w gazetach: to zbrodnia z nienawici  stwierdził Fred.  Z tego, co słyszałem, przewodzi im biały, a jak dotšd wszystkie ofiary sš czarne, poza tš kobietš z ciężarówki sprzed kilku miesięcy. Chociaż jš też w gruncie rzeczy można zaliczyć do mniejszoci. Nie powiem, żebym szczególnie przepadał za lesbami, ale zmasakrowali jš po prostu okrutnie. Gdzie czytałem, że wbili jej kij i strasznie jš pocięli. O!  wykrzyknšł Fred z zaskoczeniem, kiedy Unique pojawiła się nie wiadomo skšd i postawiła na ladzie szeciopak piwa Michelob.  Tak się tu cichutko wlizgnęła, skarbie, że wydawało mi się, że sklep jest pusty.
Unique umiechnęła się słodko.
 Poproszę o paczkę marlboro  powiedziała miłym głosikiem.
Była bardzo ładna i schludna w swoim czarnym ubraniu, ale buty miała podrapane i z pewnociš brudne. Wyglšdała, jakby nagle złapał jš deszcz. Andy zauważył białš miatę na parkingu, kiedy odjeżdżał nieoznakowanym caprice, a zaledwie się oddalił, filigranowa pięknoć o dziwnych oczach wsiadła do swego białego samochodu. Jechała za caprice przez miasto, aż do Fan District, a kiedy Andy zwolnił, żeby sprawdzić, czy uda mu się odczytać tablice rejestracyjne jej auta, skręciła w Strawberry Street. Doznał jakiego nieokrelonego wrażenia, a gdy wrócił do swojego domu w rzędzie szeregowców i nalał sobie mleka do muesli, miał dziwne poczucie, że kto go obserwuje.
Unique doskonale umiała ledzić każdego, także gliniarzy. Zatrzymała się w głębokim cieniu drzew po drugiej stronie ulicy i obserwowała, jak cień Andyego przesuwa się z pokoju do pokoju. Widać było, że gliniarz je co z miseczki. Kilka razy rozsuwał zasłony i wyglšdał na spokojnš, wiecšcš pustkami ulicę. Unique skierowała w jego stronę spojrzenie, wyobrażajšc sobie, jaki wpływ mogłaby wywrzeć na jego myli. Był niespokojny i, jak sšdziła, wyczuwał owo Co. Albowiem Unique kršżyła po tym wiecie już od dłuższego czasu; wczeniej opętała niemieckiego nazistę w Dachau. A dawno, dawno temu... wyczytała to w kartach tarota... była Przeciwnikiem i miała oczy na całym ciele.
Andy znowu rozsunšł zasłony i teraz już czuł takie rozdrażnienie i niepokój, że nosił ze sobš pistolet po całym domu. Może jego zły nastrój wynikał z tego, że zawsze bardzo się przejmował paskudnymi sprawami, takimi jak napad na Mosesa Custera, nawet jeli nie należał do grupy dochodzeniowej. Przygnębiło go i zirytowało, gdy usłyszał, że kierowcę skopano, zadeptano, pobito i zostawiono, by zmarł w samotnoci, a on Andy, nie znajdował się gdzie w pobliżu, żeby popieszyć na pomoc. A może jego ponury nastrój wynikał z tego, że nie spał przez całš noc, był podniecony i trochę przerażony perspektywami najbliższej przyszłoci.

Andy Brazil czekał na ten dzień przez cały rok. Spędził nieskończenie wiele godzin ciężko pracujšc, a teraz wreszcie wykańczał pierwszy z serii felietonów, który za kilka godzin znajdzie się na stronie internetowej o nazwie Tropiciel Prawdy. Projekt był tak ambitny jak nietypowy, ale kiedy Andy poszedł do imponujšcego biura swojej szefowej, znajdujšcego się w głównej kwaterze policji stanu Wirginia, żeby go przedstawić, był gotów na wszystko, a przynajmniej na bardzo wiele.
 Proszę mnie przynajmniej wysłuchać, zanim powie pani nie  zaczšł Andy, zamykajšc za sobš drzwi.  I proszę obiecać, że nikomu pani nie powie o tym, co zaraz zaproponuję.
Komendant Judy Hammer podniosła się zza biurka i milczała przez chwilę, jakby pozowała do ukazujšcego jej władzę zdjęcia robionego dla celów public relations, ustawiwszy się z rękoma w kieszeniach na tle skrzyżowanych flag stanu Wirginia i USA. Dobiegajšc pięćdziesięciu pięciu lat, wcišż była bardzo pięknš kobietš o bystrych oczach, zdolnych przeniknšć kamizelkę kuloodpornš albo zniewalać tłumy, a jej eleganckie kostiumy nie mogły ukryć doskonałej figury. Andy musiał się pilnować, żeby się na niš nie gapić.
 No dobrze.  Judy Hammer zaczęła kršżyć po gabinecie, rozważajšc na głos propozycję Andyego.  Moja pierwsza reakcja to  mowy nie ma. Wydaje mi się, że błędem byłoby przerywać tak wczenie twojš karierę w organach cigania. Nie zapominaj, że byłe glinš w Charlotte tylko przez rok i niewiele dłużej...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin