Zwyczajne oblicze ojca Pio.doc

(711 KB) Pobierz

Qiovanni Bucci da Baggio OFMCap

Zwyczajne oblicze Ojca Pio

Moje odwiedziny o. Pio z Pietrelcina

Tłumaczył Andrzej Derdziuk OFMCap

Warszawska Prowincja Braci Mniejszych Kapucynów Warszawa - Lublin 1999


Tytuł oryginału

Padre Pio visto dali 'interno

(Le mie visite a P. Pio da Pietrelcina)

Archivio Provinciale dei Cappuccini, Firenze

© Copyright by 1989 Tiopgrafia San Francesco

Imprimi potest

O. Piotr Stasiński OFMCap

Minister Prowincjalny Warszawskiej Prowincji

Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów

Warszawa, 22 lutego 1999 r.

L.dz. 122/99

ISBN 83-87229-60-1

© Copyright by 1999 Warszawska Prowincja Braci Mniejszych Kapucynów Warszawa

 

WYDAWNICTWO DIECEZJALNE W SANDOMIERZU

Drukarnia Diecezjalna, 27-600 Sandomierz, ul. Żeromskiego 4, tel. (0-15) 832-31-92, fax 832-77-87, zam. 22/99.


SŁOWO OD TŁUMACZA

Postać ojca Pio Forgione z Pietrelcina jest już od daw­na bardzo popularna i zdumiewa wielu ludzi. Tajemni­cą jego osobowości nie są jednak nadzwyczajne wyda­rzenia i cuda, których tak skwapliwie poszukują dzien­nikarze i tłumy. Ojciec Pio cierpiał z powodu swej niezwykłej popularności, która przynosiła mu nieustan­ne prośby o spotkanie i niekończące się pytania o jego stygmaty. Oskarżano go ponadto o dziwactwa i podej­rzewano o zwyczajne oszustwo. Istota jego świętości polegała na całkowitym oddaniu Bogu i braciom w pro­wadzeniu życia pełnego modlitwy i cierpliwej posługi. Niezwykła była Msza św. odprawiana przez tego kapu­cyna, ale jeszcze bardziej niezwykła była jego pogoda ducha wobec bardzo dokuczliwych cierpień i zwyczaj­ność zachowania, która zdumiewała swoją prostotą, pokorą i radością.

Franciszek Forgione urodził się 25 maja 1887 roku w Pietrelcina na południu Włoch. Wstąpił do Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów 6 stycznia 1903 roku. Po kilku latach studiów przerywanych tajemniczą chorobą przyjął święcenia kapłańskie 10 sierpnia 1910. Znosząc liczne choroby, często przebywał w domu rodzinnym pozbawiony możliwości prowadzenia życia we wspól­nocie zakonnej. Bardzo bolesny był dla niego brak upo­ważnienia do spowiadania, uniemożliwiający mu sza-


fowanie sakramentu pokuty. Kilka razy wzywany był do pełnienia służby wojskowej, ale z powodu złego stanu zdrowia odsyłano go z powrotem do domu. Trwał na modlitwie, podczas której doznawał licznych wizji Chry­stusa, Matki Bożej i świętych, ale też przeżywał dotkli­we napaści diabelskie, przyjmujące niekiedy charakter fizycznego znęcania się. Otrzymał niewidoczne stygmaty, które po kilku latach ujawniły się w postaci krwa­wiących ran boku, rąk i nóg. Zdarzenie stygmatyzacji miało miejsce 20 września 1918 podczas modlitwy w chórze zakonnym przed Chrystusem Ukrzyżowanym.

Otrzymawszy pozwolenie na spowiadanie rozpoczął praktykę kierownictwa duchowego. Jedną z pierwszych penitentek była Raffaelina Cerase, która ofiarowała za niego swoje życie. Kiedy okazało się, że jego słabemu zdrowiu służy klimat niewielkiej miejscowości San Giovanni Rotondo położonej na zboczu Monte Gargano przełożeni pozwolili mu się tam zatrzymać na dłużej. O. Pio w tym klasztorze trwał aż do śmierci 23 września 1968 roku. Pobyt w San Giovanni Rotondo wypełniony był spowiadaniem, modlitwą i cierpieniem. O. Pio spo­wiadał niekiedy po szesnaście godzin dziennie. Jego Msza św. trwała trzy godziny i przyciągała tłumy, pra­gnące wraz z nim przeżywać na nowo Mękę Chrystusa. Stygmatyk z San Giovanni Rotondo był bardzo otwarty na drugiego człowieka. We wspólnocie braterskiej był lubiany z powodu radosnego usposobienia, niezwykłej prostoty i uprzejmości. Mimo swego porywczego cha­rakteru i znoszonych cierpień, potrafił być bardzo łagodny i delikatny. Bardzo lubił opowiadać anegdoty i radosne żarty pobudzające braci do śmiechu i reflek­sji. Niejednokrotnie płatał braciom różne figle.


Wrażliwość na potrzeby drugiego człowieka i głębo­kie zrozumienie ludzi cierpiących doprowadziły o. Pio do zainicjowania budowy wielkiego szpitala Domu Ulgi w Cierpieniu niosącego pomoc chorym i cierpiącym z całych Włoch na najwyższym poziomie medycznym. Niezmiernie delikatne sumienie błogosławionego kapu­cyna przeżywało tortury w zetknięciu z ogromem grze­chów poznawanych w konfesjonale. Do San Giovanni Rotondo zjeżdżały bowiem niezliczone rzesze ludzi pra­gnących się wyspowiadać u tego kapucyna umiejącego czytać w sumieniu i znającego lekarstwo, by zaradzić chorobom duszy. O. Pio cierpiał z tego powodu, że nie­skończone miłosierdzie Boże jest tak lekceważone. Do­świadczając na własnym ciele okrucieństwa Męki prze­żywanej przez Chrystusa dla zbawienia grzeszników, był bardzo wymagający i niekiedy wręcz niegrzeczny, gdy spotkał się z lekceważącym stosunkiem do sakramentu.

Poddawany licznym próbom, badającym autentycz­ność jego stygmatów, zawsze zachowywał niezłomną wierność wobec Kościoła. Okazywał posłuszeństwo roz­porządzeniom Świętego Oficium zabraniającego mu odprawiania Mszy św. wobec ludzi oraz spowiadania w kościele i utrzymywania jakiejkolwiek korespondencji. Praktycznie uwięziony w San Giovanni Rotondo o. Pio trwał na modlitwie, osamotniony i pozbawiony nawet kierownika duchowego. Czas dotkliwej próby ducho­wej łączył się z przeżywanymi wątpliwościami co do charakteru zjawisk, które przeżywał. Doznania mistycz­ne łączyły się bowiem z niepokojem ducha.

Stygmatyk z góry Gargano pragnął jednak cierpieć i stwierdzał, że najbardziej bolesnymi dniami w jego ży­ciu były dni bez cierpienia. Ofiarowując swoje bolesne przeżycia za zbawienie świata chciał być Szymonem


Cyrenejczykiem pomagającym Chrystusowi dźwigać krzyż. Liczba ludzi pojednanych przez jego posługę jest ogromna i obejmuje niejednokrotnie zatwardziałych grzeszników, którzy nawet sami nie przypuszczali, że zostaną pokonani przez uprzedzająca w nawróceniu ła­skę Bożą. Życiu o. Pio towarzyszyły liczne cuda w po­staci uzdrowień, przenikania sumień, bilokacji i rozno­szenia się niezwykłego zapachu.

Można powtórzyć za Janem Pawłem II, że życie o. Pio rozpościerało się między ołtarzem i konfesjona­łem. Był on wzorem kapłana ofiarowującego samego siebie wraz z Hostią składaną na ołtarzu. Umiał groma­dzić wokół siebie oddanych ludzi świeckich. Z tych lu­dzi powstał zespół lekarzy i pielęgniarek pracujących w Domu Ulgi w Cierpieniu oraz wyłoniły się Grupy Mo­dlitewne O. Pio, liczące dziś na całym świecie ponad pół miliona członków. Oddziałując na ludzi przede wszystkim poprzez konfesjonał i kierownictwo ducho­we prowadzone przez listy o. Pio formował w nich du­cha przywiązania do Kościoła i całkowitego zawierze­nia Bogu.

Wyniesienie o. Pio do chwały błogosławionych 2 maja 1999 w Rzymie przez Ojca św. Jana Pawła II potwier­dza powszechne przekonanie o heroiczności cnót tego zakonnika. Staje się też oficjalnym uznaniem jego do­świadczenia męczeństwa jako powolnego konania i apro­batą dla dzieł przez niego założonych. O. Pio zostaje postawiony jako wzór do naśladowania i możny orędow­nik w niebie. Można mieć nadzieje, że jego nadzwy­czajna miłość do Chrystusa w Eucharystii i przywiąza­nie do Kościoła oraz gorąca pobożność maryjna staną się nam bliższe i przez to bardziej pociągające.


Przed kilku laty w 1990 roku podczas pobytu we Flo­rencji spotkałem o. Torquato Cavaterri, który w swoim czasie był wyznaczonym przez kard. Ottavianiego pro­wincjałem w kapucyńskiej prowincji Foggia, do której przynależał o. Pio. O. Torquato pokazał mi wydaną przez siebie książeczkę, która mnie zauroczyła i poprosiłem

o możliwość jej przekładu. Zgodził się na to bardzo chęt­nie i wpisał mi dedykacje nawiązującą do antyfony na
święto św. Andrzeja Apostoła. Dedykacja brzmi nastę­pująco:

Drogiemu ojcu Andrzejowi z Lublina,

„słudze Chrystusa, apostołowi godnemu Boga,

bratu Piotra i jego towarzyszowi w męce "

ofiaruje na pamiątkę tę książeczkę

z pozwoleniem na tłumaczenie

i wydanie w języku polskim.

Z braterskim uczuciem. Torquato Cavaterri OFMCap.

Beatyfikacja o. Pio skłoniła mnie do opublikowa­nia tłumaczenia dokonanego już w 1992 roku. Mam nadzieje, że ta niewielka książeczka przyczyni się do poznania prawdziwego oblicza o. Pio. Zawiera bowiem zapis bardzo osobistych rozmów prowadzonych z nim przez jego przyjaciela i współbrata. Pytania o. Jana wy­dają się niekiedy zbyt natrętne i niestosowne, ale po­zwalają nam tym lepiej zagłębić się w tajemnice życia duchowego stygmatyka z San Giovanni Rotondo. Kli­mat opisywanych wydarzeń jest dziś nieco niezrozumiały

i naiwny, gdyż mentalność współczesnego człowieka od
tego czasu ogromnie się zmieniła. O. Pio i jego przyj a-


ciel o. Jan to ludzie nastawieni całym sercem na osiąga­nie doskonałości i traktujący sprawy Boże jako coś bar­dzo na serio. Dla lepszego zrozumienia treści książki potrzeba też uwzględnienia specyfiki życia zakonnego, które prowadzili w owym czasie kapucyni. Charaktery­zowało się ono z jednej strony surowością wymagań i radykalizmem praktykowanej pokuty, a z drugiej stro­ny w klasztorach i prowincjach panowała rodzinna atmosfera braterskiej bliskości i zaufania. Otwartość o. Pio na pytania o. Jana pozwala poznać jego zapatry­wania na wydarzenia polityczne oraz dotrzeć do pew­nych wydarzeń z dzieciństwa, umożliwia też lepsze po­znanie realiów życia w klasztorze.

Najcenniejsze w tej książeczce jest jednak ukazanie drogi dążenia do świętości, która prowadzi poprzez zwyczajne czynności i wypełnia się w codziennych ak­tach modlitwy i dobroci. O. Pio jawi się jako zwyczajny człowiek, bliski każdemu z nas, a zarazem jako niezwy­kły uczestnik dramatu walki dobra i zła, toczącej się nie­ustannie w świecie. Mimo znoszonych dolegliwości i utrapień zachowuje on pogodną ufność, będąc przeko­nanym, że Chrystus zatriumfuje. To drugie przesłanie niniejszej książeczki. Pogodna ufność jest w stanie prze­zwyciężyć piętrzące się trudności, gdyż jak mawiał o. Pio „chmury zasłaniają słońce, ale go nie gaszą".

Oddając do rąk czytelników tę książeczkę wyrażam nadzieje iż przyczyni się ona do rozbudzenia pragnienia świętości i zachęci do podtrzymywania nadziei na zwy­...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin