Paweł Jasienica
Ostatnia z rodu
Przedruk z wydawnictwa "Czytelnik",
Warszawa 1988
Wstęp
Anna Jagiellonka, ostatnia z wielkiego rodu, przeszła do historii z całym
bagażem cnót zacnych, ale - mówiąc otwarcie - nudnych i nieefektownych.
Utrwaliła się w naszej pamięci jako stara panna gustująca w haftach,
zapadająca raz po raz na newralgię, skłonna do płaczliwych narzekań i
popisująca się przesadną, niemal irytującą pobożnością. Kiedy wreszcie
machnęła się za mąż, miała lat przeszło pięćdziesiąt. I, ot, nowy powód do
niby życzliwych westchnień. Stara żona więcej wzbudza współczucia niż
najstarsza panna. Czytając o cnotach Anny Jagiellonki, każdy normalny
człowiek współczuł Batoremu. Nic więc dziwnego, że król, któremu tron
dostał się wraz z półwieczną cnotą - chętnie wymykał się z domu...
Wizerunek Anny Jagiellonki przekazany i rozpowszechniony przez
historiografię uproszczoną prezentuje się niezbyt zachęcająco. W zestawieniu
z Batorym postać przekwitłej królowej staje się smętnym cieniem
jagiellońskiej wielkości. A Jasienica powiada: Nie, było zupełnie inaczej. Pod maską bigotki, skromnisi i mazgajowatej panny kryła się duma, siła
charakteru i wielkie zdolności. Jasienica powołuje się przy tym na świadectwo
skandynawskiego dziejopisa, który Annę Jagiellonkę nazywa Katarzyną
Medycejską Wschodu Europy. Wywód Jasienicy jest tak sugestywny, że
obala ugruntowane opinie i poglądy. Pod piórem Jasienicy rośnie postać
"ostatniej z rodu", odzyskuje wymiary jagiellońskie i królewskie barwy...
Gdyby nie Jasienica, na Annę Jagiellonkę nie spojrzałbym wcale. Bo za stara,
bo bigotka, bo żyła w czasach jak na mój gust zbyt odległych. Jasienica ma
jednak dar skracania odległości. Wiek szesnasty wydaje się równie bliski, jak
miniony tydzień. Nikną progi epok i bariery rozgraniczające stulecia. Autor
znosi granice dzielące przeszłość od teraźniejszości i dlatego czytelnik
czytając eseje historyczne czuje się jak u siebie w domu. W tym momencie
przypomina się pytanie, jakie zadaję sobie po każdej niemal książce Jasienicy.
Co zadecydowało o sukcesie?
Stanisław Zieliński
"Nowe Książki", 1965
Sic fata volunt
Izabella Jagiellonka
Modlitewnik
W Muzeum Brytyjskim znajduje się książka nabyta swojego czasu za sumę
siedemdziesięciu czterech funtów szterlingów. Otrzymały je osoby raczej
przypadkowe, odlegli spadkobiercy, wcale nie będący krewnymi pierwotnego
właściciela. Malarz, który ozdobił pergamin owej niewielkiej księgi, nie wziął
żadnej zapłaty. Dzieło swe ofiarował swojemu monarsze jako bezinteresowny
wyraz hołdu. Był mnichem z Mogiły. Nazywał się Stanisław Samostrzelnik.
W dziejach sztuki polskiej zajął miejsce zaszczytne.
Mowa tutaj o modlitewniku króla Zygmunta Starego, którego wiernie
sportretowana postać dwukrotnie występuje na miniaturach, wykonanych
pędzlem brata Stanisława. Specjaliści, Feliks Kopera i Stanisław
Dobrowolski, zwracają uwagę przede wszystkim na artystyczne zalety
zarówno obrazów właściwych, jak ornamentów. W tym szkicu wolno jednak
zainteresować się dodatkami, które nie mają nic wspólnego ze sztuką, a
wzbogaciły książkę już bez wiedzy jej twórcy.
Właściciel, król Zygmunt I Stary, dokleił kartkę, na której własnoręcznie
wypisywał coś w rodzaju metryk ostatniego pokolenia rodu Jagiellonów.
Uwieczniał imiona oraz daty narodzin swych dzieci. Pisał po łacinie. Później
kreśliły na tejże karcie pióra dwóch innych osób, używających języka
włoskiego. Tylko pierwsza z nich jest znana historykom, tożsamości drugiej
wolno się jedynie domyślać. Obie, kolejno, notowały dnie zgonów trzech
królowych, małżonek Jagiellońskich, z których jedna, najstarsza, była również
matką Jagiellona. Kronikarski czy też kancelaryjny porządek wymagałby co
prawda wyszczególnienia nie trzech, lecz czterech kobiet. Później się okaże,
dlaczego spis nie jest pełny.
Zygmunt Stary otrzymał wspomniany modlitewnik w roku 1524. Tylko
królewna Katarzyna oraz zmarły w dniu swych narodzin królewicz Olbracht
przyszli na świat później. Wcześniejsze metryki były więc pisane z pamięci,
która nie zawiodła monarchy. Daty są ścisłe, dodatkowe wiadomości
wiarogodne.
I skądinąd wiemy, że królewna Anna, obdarzona później przez historię
tytułem Infantki, ujrzała światło dzienne w Krakowie, 18 października 1523
roku. Ojciec jej powiadomił nas ponadto, iż stało się to, "gdy biła godzina trzynasta".
Kontury tła
Żadna banda, a snadź i cygańska, nie jest w takiej niedbałości, a snadź jest w lepszym opatrzeniu, niźli sławne a zacne to państwo nasze.
Mikołaj Rey z Nagłowic
W roku 1506 historia wewnętrzna Polski stanęła w miejscu na lat z górą
pięćdziesiąt.
Zygmunt Wojciechowski
Żyły trzy pokolenia Jagiellonek polskich - córki Władysława Jagiełły,
Kazimierza Jagiellończyka i Zygmunta Starego. Piętnaście istot, z których
cztery zgasły w niemowlęctwie lub w dzieciństwie. Krótki rachunek pominął
nieprawe potomkinie Zygmunta oraz jego bratanicę. Anna, córka władcy
Czech i Węgier, Władysława Jagiellończyka, zrodzona z Anny de
Foix_Grailly hrabianki de Fandalle, do polskich królewien zaliczona być nie
może. Odegrała znaczną rolę w dziejach tych krajów, których korony dźwigał
jej ojciec.
Pierwsze pokolenie naszych Jagiellonek było tragiczne. Elżbieta Bonifacja,
córka Jadwigi, żyła trzy dni. Podanie głosi, że świeże jeszcze zwłoki
noworodka włożono do trumny matki. Otwarty w roku 1949 sarkofag
królowej nie potwierdził prawdziwości tej wieści - ani jej zaprzeczył. W
przeciągu pięciu i pół stuleci kruche szczątki mogły sczeznąć bez śladu,
zjednoczyć się z wypełniającym grób prochem. Jadwiga, córka Anny
Cillejskiej, dożyła w panieństwie dwudziestej pierwszej wiosny.
Podejrzewano, że zmarła od trucizny, zadanej z rozkazu macochy. Ojciec,
król Władysław II, nad mogiłą nie płakał. Miał już wtedy synów.
Drugie pokolenie Jagiellonek służyło historii łonami. Dzięki nim wszystkie
dzisiaj panujące domy monarsze w Europie zaliczają Kazimierza
Jagiellończyka do swych przodków po kądzieli. Litewsko_polski ród królów
w jednej tylko swej ojczyźnie wygasł przedwcześnie. Innym dynastiom
znakomicie żywot przedłużył.
Drugie pokolenie Jagiellonek tworzyło więc historię łonami. Dopiero niektóre
przedstawicielki trzeciego, a zwłaszcza przedostatnia jego latorośl, uzyskały
okazję zabłyśnięcia siłą umysłów i charakterów. Tak się po prostu złożyło,
okoliczności, i to wyłącznie złe okoliczności, uchyliły furtki. Bo uzdolnień,
może nawet talentów, i poprzednio nie brakowało. Najstarsza córka
Kazimierza, Jadwiga, była czymś w rodzaju literatki. Spisała dzieje rodu
swego męża. Dokonała tego po niemiecku, którego to języka wcale nie znała,
wychodząc za mąż do Bawarii.
Pisanie książek i samodzielna działalność nie zaliczały się do głównych zadań
...
ChomikKulturalny