DZIEŁA JULJANA BARTOSZEWICZA. 1 DZIEŁA JULJANA BARTOSZEWICZA. TOM SZÓSTY. HISTORJA PIERWOTNA POLSKI. Wydanie pierwsze z rękopismu. TOM IV. KRAKOW. Nakładem Kazimierza Bartoszewicza. Drukiem F. K. Pobudkiewicza w dzierżawie A. Koziańskiego. 1879. Skład główny u Gobethnera i Wolffa w Warszawie. 2 HISTORJA PIERWOTNA POLSKI. 3 JULJAN BARTOSZEWICZ. HISTORJA PIERWOTNA POLSKI Wydanie pierwsze z rękopismu. TOM IV. KRAKOW. Nakładem Kazimierza Bartoszewicza. Drukiem F. K. Pobudkiewicza w dzierżawie A. Koziańskiego. 1879. 4 KSIĘGA DZIEWIĄTA. DOBA PODZIAŁÓW: 1139-1296. I. WŁADYSŁAW KSIĄŻE KRAKOWSKI. 503. Władysław i jego bracia. Nie była to rzecz nowa dla Polski widzieć razem u władzy kilku książąt, w ciągu tych osta- tnich stu ośmdziesięciu lat doby chrześcjańskiej. Nieraz sami Pia- stowie państwo pomiędzy synów swoich dzielili, nieraz znowu okoliczności tak się rozwijały pod parciem nieurzędowych prze- sileń, pod naciskiem obcego oręża, że po kilku książąt niepodległe od siebie w jednem królestwie panowało. Byli władzcy, którzy rozpraszali, byli i tacy, którzy kupili majątek narodowy. Tak już Mieczysław pierwszy chciał zarówno wszystkich synów obdzie- lić ziemiami, ale po długiej walce zmógł, usunął wszystkich braci syn jego Bolesław Chrobry, który dobrze rozumiał korzyści zje- dnoczenia władzy nad wielu ludami. Bolesław Chrobry zresztą całe panowanie swoje skupiał ziemie, nawet chciał do swojego królestwa przywiązać Czechy, które obok Polski wyrobiły już sobie odrębne historyczne życie. Po śmierci swojej oczywiście władzę jednemu z synów przekazał, temu, którego osądził za naj- Historja pierwotna Polski. Tom IV. I 5 2 DZIEŁA JULJANA BARTOSZEWICZA, Tom VI. zdolniejszego. Zbliżyły się jednak tak okoliczności, że Mieczysław drugi braciom nawet nierodzonym musiał ustąpić wielu ziem i był na swojej tylko tetrarchą. Potem trwała walka pomiędzy przy- rodnią bracią, od dwóch matek. Kazimierz Odnowiciel jak Chro- bry nie dzielił królestwa, ale upłynęło lat mało co nad kilkanaście a Władysław Herman podzielił państwo znowu na synów, sobie osobno wziął Mazowsze i był znowu jakby tetrarchą. Już nie mówimy o tych książętach, którzy panowali w Ruzyi, na Pomorzu, którzy mniej więcej jedną całość składali z królestwem, albo przed niem hołdowali. Od śmierci Zbigniewa, 28 lat panował sam Bolesław Krzywousty, ale w dobie śmierci jego żywe były jesz- cze pamiątki jednoczesnego panowania dwóch książąt. Podział więc królestwa przez Bolesława Krzywoustego między synów, nie był rzeczą tak nadzwyczajną w młodem społeczeń- stwie Piastów; cała wielkiego faktu nowość w tem się zawierała, że książąt było nie dwóch, nie trzech jak dawniej, ale czterech, i że zamykano prawnie ambicyi drogę do nowego zjednoczenia się państwa. Król Krzywousty nie chciał, żeby jego synowie szli po jego śladach w sprawie ze Zbigniewem, nie chciał mieć w ro- dzinie swojej Chrobrego. Myślał, że pomimo podziału, jedność się utrzyma w najwyższej nad bracią i dzielnicami władzy najstar- szego książęcia krakowskiego. Każdy książę, jak miał osobne księstwo, tak musiał mieć teraz swój dwór osobny, urzędników rozmaitego rodzaju i kome- sów, którzy go w trudach około rządzenia wyręczać byli powinni. Oprócz naczelnej opieki, jaką miał z obowiązku i z krwi nad bra- cią, Władysław zezwolić musiał i na to, żeby i zbliska czuwała nad nimi inna jaka opieka, wielkich obywateli narodu. Zgroma- dził więc wszystkich czterech braci w Krakowie, po śmierci ojca, w najstarszej swojej stolicy i pozwolił im jechać, każdemu do księstwa, pod dozorem ludzi doświadczonych, poważnych. Miał Bolesław Krzywousty kilku wojewodów w swojem obszernem pań- stwie; urząd to był najdostojniejszy po biskupim. Według wzoru układały się nowe księstw stosunki wewnętrzne. Więc nie ulega wątpliwości, że teraz każdy z udzielnych książąt osobnego dla siebie, to jest dla swojej dzielnicy, zyskał wojewodę, jakby na- miestnika, głównego doradzcę w sprawach rządu, a przytem i wy- bitnie dowódcę siły zbrojnej, obrońcę kraju przeciw zewnętrzne- 3 Tom IV. HISTORJA PIERWOTNA POLSKI. mu nieprzyjacielowi. W chwili w której się kształciły, wyrabiały zasady administracyi kraju, taki główny, naczelny urzędnik księ- stwa, był, musiał być odrazu wszystkiem, i sędzią i prawodawcą i administratorem, chociaż samo nazwisko jego świadczyło, że tylko zbrojnym hufcom ma przywodzić. Miał więc niezawodnie już od roku 1139 wojewodę swego i książę mazowiecki i polski i sandomierski. Nie znamy imion, a raczej nazwisk tych woje- wodów, ale to nie dowód, żeby wojewodów książęcych nie było. Toż temu dążeniu ku udzielności, które rozbiło Polskę na dawne składowe części, należało się zadosyć uczynić; wojewodowie zatem stanęli na czele rządu w księstwach i razem sprawowali bliższą opiekę nad drobnymi pany. Byli to wojewodowie księstw całych; w państwie mieczysławowem nie poznański, kaliski lub gnieźnieński, ale polski; w państwie bolesławowem nie płocki, ale mazowiecko-ku- jawski, albo po prostu przez skrócenie mazowiecki; w państwie henrykowem sandomierski. Tego ostatniego wojewody nawet znamy nazwisko, była to więc znaczna, historyczna postać, i rzeczywiście na niej, jako na jednej z żelaznych podstaw, opierała się cała budowa nowego systematu rządowego w Lechji. Wszebor, woje- woda sandomierski, występuje w następnych zawikłaniach zbyt wyraziście, żebyśmy mu tego stanowiska które zajął, przyznawać nie mogli. Gdybyśmy nawet i Wszebora nie znali, musielibyśmy przypuścić, że skutkiem podziału królestwa rozwinął się rząd wo- jewodów po księstwach, bo bardzo bliskie czasy tego podziału wskazują, że wojewodów liczba się mnoży, i że są to książęcy urzędnicy. Udowodniony wszelako byt historyczny Wszebora odejmuje wszelką niepewność przypuszczeniu. Jeden tylko Władysław więcej miał wojewodów, nie mniej zapewne jak trzech, nietylko dla samej powagi, ale i dla rozle- głości państwa; jednego miał przy sobie w Krakowie, drugiego na Szląsku we Wrocławiu, trzeciego musiał posłać na dalekie Po- morze. Wszystko to doskonale się tłomaczy. Oprócz krakow- skiego, który był jakby ministrem przy księciu na stanowisku dawnego Sieciecha, wojewodowie wrocławski i pomorski byli jakby rządcami, gubernatorami kraju. Na Pomorzu powinien był utrzy- mywać Władysław wojewodę, żeby miał oko na ten kraj świeżo nawrócony i na tamecznych książąt; gdy sam być nie mógł i czu- wać na Pomorzu, musiał się jakimś zaufanym rycerzem wyręczyć. 6 4 DZIEŁA JULJANA BARTOSZEWICZA. Tom VI. Wrocław zaś tak oddawna przyzwyczaił się do wojewody, że nie mógł się obejść bez niego. Zacząwszy od owego Magnusa, który za Władysława Hermana wojewodował we Wrocławiu, przez ciąg lat pięćdziesięciu, jeden wojewoda po drugim następował u rzą- dów tej ziemi. Książe Władysław może zastał we Wrocławiu Piotra Dunina po rządach ojcowskich, może sam tego pana wo- jewodą na Szląsku zrobił, dosyć, że w pierwszych chwilach nowej doby spotykamy Piotra Dunina po Magnusie, po Wojsławie i po kim może trzecim wojewodą. Mąż dojrzały radą, zasłużony i zna- komity dostał się w spadku po Bolesławie Krzywoustym najstar- szemu królewiczowi. Nim się rozjechali bracia po dzielnicach z wojewodami, przy- obiecali Władysławowi, bo tego zapewne po nich wymagał książę krakowski, że wojny na zewnątrz prowadzić z nikim nie będą, że najwyższa pod tym względem władza jedynie przy Władysła- wie ma zostać i brat najstarszy czuwać będzie, bo powinien, nad całego państwa bezpieczeństwem, i sądzić w każdym razie czy wojna potrzebna, a jeżeli na nią powoła książąt, wtedy wszyscy wspólnie powinni złączyć swoje siły, chociażby sprawa obchodziła tylko jednego. Bronić się wszyscy mogą i powinni zaczepieni, ale kierunek dalszy wojny i wszelkie kroki napastnicze zależeć miały od Władysława. Inaczej nie można nawet było myśleć o utrzymaniu jedności Lechji. Do tych sfer tylko ograniczona wła- dza księcia krakowskiego nad bracią, nie była uciążliwą nikomu, to też przypuścić można, że nietylko książęta, ale i panowie ich dzielnic wspólnie się naradzali i tak urządzali sprawy królestwa. Królowa wdowa Salomea opuściła również Kraków i udała się z najmłodszą córką Agnieszką, tylko co narodzoną, do Mało- goszcza na mieszkanie. "Zapewne mąż dał jej ten gród na wia- no" '). Królewicz Kazimierz przy bracie najstarszym pozostał w Krakowie. 504. Agnieszka Władysławowa, nieczyste poddmuchy ambicyi. Po wszystkiem widać było, że Władysław książę krakowski chciał szanować postanowienie ojca i że nie śmiał się opierać temu, co się już w państwie wyrobiło. Był to książę wyrozumiały, łago- dny, spokojny, bez wielkiej ambicyi, nie wysokich może zdolno- ') Ortlieb. 5 Tom IV. HISTORJA PIERWOTNA POLSKI. ści umysłowych, ale sprawiedliwy, lubiący z bracią żyć w zgodzie. Na nieszczęście, nie taką była jego żona, niemka, margrabianka z południowej ziemi. Agnieszka austryjacka, córka Leopolda świętego, chociaż dzieckiem poszła za mąż i ztąd wychowała się na dworze polskim, nie mogła się przywiązać do nowej ojczyzny. Przyjechała do niej z uprzedzeniami niemieckiego rodu, jak kiedyś królowa Ryxa, i uprzedzenia te z każdym dniem wzrastały. Nie lubiła kuchni polskiej, ani odzieży, toż sposobu życia, obyczaje narodowe wy- śmiewała. W Niemczech poczynała się rozwijać dworszczyzna; mniej majętni komesowie zapisywali się w służbę margrabiów, książąt, cesarza, i poświęcając najprostsze uczucie godności wła- snej, możniejszym pochlebiali i starali się przypodobać, wyglądali łaski i pieniędzy. Okazałość dworów od tej chwili zaczyna się rozwijać; dotąd był jeden cesarski, ale z upadkiem władzy na- czelnej każdy pan rzeszy niemieckiej stawał ...
xarxar