Smith Lisa Jane - Pamiętniki Wampirów 08 - Bonnie and Damon After Hours - nieof. tł.pdf

(155 KB) Pobierz
Nieopowiedziana opowieść
Bonnie&Damon: Po Godzinach
To jest urocza krótka historia z pewną dozą przemocy. To nie jest
strasznie niepokojące, ale bądź ostrożny...
Bonnie McCullough mozolnie pisała na swoim laptopie,
czytając z różowej karteczki wiadomość pokrytą schludnym,
zaokrąglonym pismem, które zawierało małe kółka na i:
Sumienie
Królowej.
To był referat z historii, który stanowił trzydzieści procent jej
oceny w pierwszym semestrze z historii Europy. A miała na to dobry
pomysł, naprawdę dobry pomysł: oryginalny, łatwy do zrozumienia i jak
myślała- prowokujący. Co, tak podawała jej teoria, stałoby się z Anglią
jeśli Katarzyna Aragońska nie byłaby tak posłuszna mężowi, który
wyrzekł się jej, i sprzymierzyła się z Hiszpanią (skąd pochodziła w
pierwszej kolejności) a potem doprowadziła oddziały połączone z Anglią,
które nadal były lojalne wobec niej by walczyć z armią Henryka VIII.
Radziła atakować bardzo często, a tylko jej odmowa podjęcia broni
przeciwko jej mężowi. Katarzyna mogła być w stanie ustanowić z
powodzeniem swoją małą córeczkę, Marię, jako następczynię, zamiast
pozwolić Henrykowi mieć swoje zdanie we wszystkim; a druga córka
Henryka królowa Elżbieta, nigdy by się nie urodziła.
Żadnej królowej Elżbiety! Żadnego Sir Waltera Raleight'a!
Żadnego Królestwa Brytyjskiego- prawdopodobnie żadnej Ameryki! Nic
by się nie wydarzyło w sposób, jaki był do współczesnych czasów.
Przerażająco ogromny stos książek historycznych widniały nad
Bonnie po jej prawej stronie. Równie potężny stos przechylił się nad nią z
lewej strony. Większość z nich miało karteczki przyklejone w nich, gdzie
znalazła dowody wspierały jej teorię.
Był tylko jeden problem, pomyślała Bonnie, jej mała
truskawkowo pokręcona głowa opadła prawie do biurka. Referat był
zaplanowany na pojutrze,a wszystko co napisała to był tytuł.
Musiała jakoś połączyć fakty z tych książek, które posiadały
dowody na utrzymanie jej teorii. Inne fakty czekały na nią tam w sieci,
przedstawione teraz przez wesoło świecący ekran komputera przed nią.
Ale jak, jak zrobić spójny referat z nich w ciągu zaledwie dwóch dni.
Oczywiście, mogła poprosić o przedłużenie terminu. Ale mogła
sobie wyobrazić minę pana Tannera, gdyby tak zrobiła. Mógłby
zawstydzić ją bezlitośnie przed klasą.
Mogę nie spać przez dwa dni, pomyślała Bonnie stanowczo.
Jakby wywołane przez jej myśli, światła w bibliotece zgasły,
potem włączyły się i powtórzyły cykl.
Oh, nie! Już dziesiąta? A ona poważnie potrzebowała kofeiny.
Bonnie sięgnęła w kierunku torby obok niej, wtedy zawahała się.
Jej przeczucia jak zawsze były dobre. Pan Breyer przyszedł
idąc korytarzem, spoglądając w prawo i lewo do sal do indywidualnego
czytania.
„Ale-Bonnie! Jesteś ciągle tutaj?”
„Najwyraźniej tak,” powiedziała Bonnie z nerwowym
śmiechem. Teraz wszystko zależało od jej zdolności aktorskich.
„Cóż, ale, biblioteka jest zamknięta. Nie widziałaś świateł?”
Bonnie słyszała, że pan Breyer zawsze szepcze w bibliotece, nawet przed
otwarciem i po zamknięciu biblioteki. Teraz mogła potwierdzić, że to była
prawda.
„Panie Breyer, chciałabym prosić o przysługę,” powiedziała
Bonnie, patrząc na niego tak smutno jak mogła przez jej brązowe oczy.
„Jaką przysługę?” teraz pan Breyer już się nie uśmiechał.
„Chciałabym,” Bonnie wstała, żeby przynajmniej mogła
spojrzeć na twarz pana Breyera, „zostać w bibliotece całą noc.”
Pan Breyer potrząsnął głową.
„Przykro mi, Bonnie. Ale biblioteka jest zamknięta o dziesiątej,
bez wyjątku. Myślisz, że jesteś pierwszą osobą, która mnie o to prosi?”Pan
Breyer wyprostował się i mruczał przez chwilę jakby liczył. „Ale jesteś
dwudziestą czwartą osobą, która zadaje właśnie to pytanie.” Wydawał się
trochę pocieszać precyzją. Podniósł jej plecak, by wręczyć go jej. Bonnie
szybko wzięła go, zmartwiona tym, że by kuć. „I powiem ci tą samą rzecz,
którą mówiłem każdemu kto pytał: 'Biblioteka jest zamknięta o dziesiątej,
ale jutro jest nowy dzień.”
„Dla mnie nie jest!” Bonnie poczuła prawdziwe łzy w oczach i
na policzkach. „Oh, panie Breyer, nie wyjdę aż do rana. Będę zamknięta
tutaj” -ze wszystkimi duchami i strasznymi cieniami, jej umysł dodał
odruchowo- „bezpieczna jak- jak cokolwiek, do jutra rano. Nic nie może
mnie dostać.”
„Ale pomyśl o swojej biednej matce-”
Bonnie potrząsnęła głową. „Myśli, że jestem u przyjaciółki.”
„Ojej,” -pod oświetloną lampami biblioteką, pan Breyer
wydawał się rozmyślać. Nawet się uśmiechnął. „kiedyś robiliśmy to samo
jako dzieci,” wyszeptał. „Powiedz jedno rodzicowi w jednym domu a
drugie najpierw w domu. 'Podwójne alibi,' nazywaliśmy to, albo czasami
'podwójny głupek.'” Niemal promieniował.
„Więc pozwoli mi pan zostać?” Bonnie popatrzyła na niego
żałośnie.
„Co? Oh, nie. Nie.
Nigdy.
To była najbardziej naganna rzecz do
zrobienia, a my zostaliśmy złapani i dokładnie ukarani za to,” powiedział
pan Breyer, patrząc tak jakby to wspomnienie było przyjemnie inne.
„Nie, Bonnie,” powiedział pan Breyer. „Jestem pewien, że
możesz zrobić badania w domu. Jest więcej w internecie niż jest w tych
wszystkich książkach razem,” powiedział, machając ręką na książki, które
Bonnie miała porozrzucane z notatkami na karteczkach na rzecz jej teorii o
Katarzynie Aragońskiej. „Ale musisz teraz wyjść z biblioteki. Szybko!
Zresztą jest sześć minut po dziesiątej!” Brzmiał przerażony swoim
opóźnieniem.
W porządku. Kiedy Plan A nie działa, czas na Plan B. „Okej,
panie Breyer. Nie może pan winić dziewczyny za próbowanie. Tylko
pozwoli mi pan wziąć mój ołówek i moją szczęśliwą lalkę Elmo-” to była
mała lalka na przyssawkę, którą Bonnie zawsze zabierała ze sobą na
wyprawy naukowe i egzaminy- „i pójdę do łazienki, a potem do domu.”
„Łazienki są zamknięte,” pan Breyer niezręcznie przyglądał się
załzawionej twarzy Bonnie. „Ale nie są zablokowane. Przypuszczam, że
możesz iść.”
„Dziękuję, panie Breyer,” powiedziała Bonnie, patrząc na niego
tak smutno jakby ta przysługa była równie ważna jak pozwolenie jej
zostać przez całą noc. Zarzuciła plecak na jedno ramię i opuściła salę do
nauki. Zostawiła również bałagan z pogniecionych papierków, końcówek
ołówków, i starych styropianowych kubków, wiedziała, że pan Breyer nie
będzie w stanie oprzeć się zabrać ich do kosza z tyłu.
Kilka minut później, Bonnie rozweseliła się, „Dobranoc, panie
Breyer,” rozbrzmiało przez bibliotekę, idąc za dźwiękiem małych
zamykających się drzwi biblioteki. Pan Breyer odpowiedział, „Dobranoc,
Bonnie.” Niemniej jednak upewnił się, kiedy zamknął wejściowe drzwi
biblioteki, że jasnozielony samochód Bonnie zawsze prowadziła zniknął z
parkingu.
Bonnie, która wkradła się z powrotem po głośnym „wyjściu”
by jeszcze raz usiąść ze swoimi stopami na siedzisku toalety w damskim
WC, czekała aż zgasły światła. To wymagało pewnego rodzaju odwagi,
którą rzadko była w stanie się zdobyć. Trzęsąc się, łzy nadal ciekły spod
jej rzęs, natychmiast złamała Zasadę 1 Planu B włączając mocną latarkę,
którą miała w swoim plecaku, nie licząc do sześćdziesięciu. Potem
ciemność była znośna-prawie. Ale znała przyzwyczajenie pana Breyera od
ostatnich dwóch nocy, kiedy obserwowała bibliotekę po nauce, a on
wychodził i szedł prosto do domu jak w zegarku.
Tak długo jak miała włączoną latarkę, spadła z kabiny w
toalecie i włączyła światła w łazience. To sprawiła, że czuła się o wiele
lepiej. A kiedy włączyła światła w pracowni komputerowej na samym
końcu, wiedziała, że jest bezpieczna.
Odejdź stąd! powiedziała z niepokojem, który nie opuścił jej
umysłu. Zrobiłaś to! Jesteś wspaniała! Teraz wszystko czego potrzebujesz
to trochę kofeiny... szukała po omacku w swoim plecaku termosu, który
został całkowicie wypełniony najmocniejszą kawą, którą była w stanie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin