KONCERT.txt

(10 KB) Pobierz
koncert  
   
 
 
 
 
Bez popiechu przygotowywałam się do wyjcia na koncert. Miałam sporo czasu wiec rozkoszowałam się kšpielš, Wzięłam ksišżkę i zaczęłam czytać. Chyba za długo to trwało, bo usłyszałam nerwowe pukanie do drzwi. Spojrzałam na zegarek. Co prawda było jeszcze wczenie, ale wiedziałam, że On przygotowuje dla mnie niespodziankę i pewnie się niecierpliwi. Trzeba się myć i wychodzić. Wyszłam z wanny wytarłam się i zaczęłam suszyć włosy. Bezwiednie przyglšdałam się swojemu odbiciu w lustrze. Narzucona przez media norma doskonałego ciała i na mnie działała. Tu i tam widziałam swoje niedostatki. Odwróciłam się od lustra, westchnęłam i sama siebie zrugałam. 
Nie przerywajšc suszenia włosów ponownie spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Już bez krytycyzmu. W sumie z lustra spoglšdała na mnie całkiem niebrzydka 26-letnia kobieta. Uprawiany sport sprawił, że moje ciało było w doskonałej kondycji i nie jedna osiemnastka mogłaby mi zazdrocić dobrej figury, kształtnych piersi i pupy. Wiedziałam, ze mogę się podobać. Miałam niejednš propozycję. Ale byłam wybredna. 
Mój narcyzm przerwał On. Podał mi lezšcš na pralce bieliznę i kazał wynieć się z łazienki. Posłusznie zebrałam rzeczy, ale w drzwiach dostałam jeszcze solidnego klapsa w pupę. Rozcierajšc piekšcy poladek weszłam do pokoju. Długa wieczorowa suknia leżała już przygotowana. Skończyłam układanie włosów i makijaż. Zgodnie z Jego poleceniem ubrałam przygotowany biustonosz pończochy i szpilki. 
Usiadłam i czekałam aż On skończy prysznic. Wyszedł z łazienki, przelotnie spojrzał na mnie i poszedł się ubrać do drugiego pokoju. Wrócił po kilkunastu minutach kompletnie ubrany i pachnšcy. Usiadł, a ja stanęłam przed nim. Chwilę na mnie patrzył z umiechem. Od tego umiechu zrobiło mi się zimno, a po grzbiecie przebiegły ciarki. Kazał mi zejć do gabinetu i się przygotować. 
W gabinecie panował półmrok. Nie zapalajšc wiatła Wdrapałam się na fotel. Zawsze go szczerze nie znosiłam. Siedzieć z tyłkiem wystawionym do oglšdania - brrrrr. Po chwili wszedł On. Przyniósł dodatkowe pasy którymi przypišł mnie do fotela . Teraz o zejciu mogłam tylko pomarzyć.
Na koniec w moich ustach wylšdowało wędzidło, trzymajšce go paski oblekły mojš głowę, a ich końcówki zostały przymocowane do fotela. Teraz próba uniesienia głowy kończyła się bólem wpijajšcego się w moje usta wędzidła. Wyszedł przestawiajšc pokrętło klimatyzatora na "zimno". Dobrze wiedział, że nie lubię tego fotela dlatego co i rusz byłam do niego przypinana. Popatrzałam na wiszšcy na cianie zegar. Jeżeli chcemy zdšżyć to dłużej niż godzinę tu nie posiedzę. Ale i tak godzina w tej pozycji oznaczała ból. Trudno trzeba się z tym pogodzić. Tak samo jak z tym co nastšpi na końcu. On jest dobrym lekarzem, ale może dlatego też wiedział jak sprawić mi najwięcej przykroci. 
W gabinecie zrobiło się chłodno. Musiałam siedzieć w bezruchu, więc tym bardziej odczuwałam spadajšca temperaturę. Kiedy zaczęłam już dzwonić zębami o wędzidło wszedł On. Powoli nałożył fartuch wyjšł z szafki co co położył na moim brzuchu. Już wiedziałam że nici z rozkoszowania się koncertem. Na moim brzuchu leżał cewnik Foleya. On nałożył rękawiczki. Podszedł i rozstawił parawan przed moja twarzš. Teraz już nawet nie mogłam spojrzeć, co będzie wyrabiał. Usłyszałam fotel i wiedziałam, ze siedzi miedzy moimi nogami. Poczułam jak rozchyla moje wargi. Odruchowo się spięłam. Jednak lekki klaps w moje krocze przywrócił mnie do porzšdku. Poczuła jak wprowadził cewnik. Właciwie to nie bolało, ale było to bardzo nieprzyjemne uczucie. On umylnie zrobił to bardzo powoli to go cofajšc to ponownie wsuwajšc. Z bezsilnoci wpijałam zęby w wędzidło. 
W końcu cewnik wszedł i zaczęło się oczekiwanie aż pojawi się w nim mocz - wtedy zaczšł go napełniać. Czułam jak się zwiększa. Nieznone i denerwujšce uczucie. Nie widziałam ile wstrzyknšł tam płynu, ale czułam że jest go więcej niż powinno być. Na koniec zaczšł go delikatnie szarpać jakby sprawdzajšc czy nie wyskoczy. Zacisnęłam zęby w oczekiwaniu aż mu się to znudzi. 
W końcu wzišł się do dalszej zabawy. Dobrał się do mojej norki. Poczułam, że co napiera na norkę . Napiera coraz mocniej. Zaczyna mnie boleć. Mimo, że ufam mu byłam zaniepokojona. W końcu to co weszło we mnie. Czuję ulgę. Ale znowu czuję ucisk. On co jeszcze postanowił mi tam wsadzić. Ból już mniejszy. Mam je w sobie, dwa chyba okršgłe przedmioty. Zapewne sš to kulki rozkoszy. Na koniec solidnie okleił plastrem miejsce, z którego wychodził cewnik. Byłam niedawno golona w kroku więc plastry przywarły do mojej skóry tworzšc jakby małš skorupkę. Pasy puciły i mogłam wreszcie wstać. On popatrzał na swoje dzieło po czym schylił się i zablokował wyjcie z cewnika, by z niego nie kapało. Po kilku krokach poczułam ruch we mnie oraz delikatne łaskotanie sznureczka zwisajšcego z mojego krocza - to upewniło mnie co do tego co mam między nogami. 
On chwycił za wystajšce końcówki cewnika jak za smycz i poprowadził mnie znowu na górę. Jak się okazało to nie koniec niespodzianek na ten wieczór. Nałożył mi na głowę lniany woreczek. Za każdym wydechem nadymał się jak balonik, ale mogłam spokojnie oddychać. Kazał mi stanšć w rozkroku, a ręce trzymać na głowie. Poczułam jak co opasuje mnie w talii i chłód metalu na pupie. Co z tego co miałam w tali było metalowe i zwisało ziębišc mi pupę. 
Poczułam ze On co robi przy cewniku. Następnie poczułam, że co sztywnego przechodzi przez moje krocze i jest przymocowywane z przodu na pasie w talii. To co zostało docišgnięte tak, aby cile przylegało do mojego ciała. Poczułam, że skończył i mimo, że nic nie mogłam zobaczyć to już wiedziałam co mam na sobie. On już kilkakrotnie o tym wspominał, a teraz kupił dla mnie. Mojš talię i krocze opasywał... pas cnoty! 
Nie zdejmujšc worka z mojej głowy pomógł mi założyć kreację i dopiero kiedy opadła długa suknia pozwolił mi zdjšć worek. Zapytał czy wiem, co mam na sobie. Pokiwałam głowš . Oznajmił mi, że najpierw musi mnie to tego przyzwyczaić, a potem będę mogła to zobaczyć. Zdjšł mi wędzidło i kazał poprawić makijaż. Jak zobaczyłam się w lustrze to aż jęknęłam - wędzidło rozmazało mi szminkę po połowie twarzy. 
Zamówiona taksówka już czekała. Więc miałam mało czasu na ponowne zrobienie się "na człowieka". Kiedy usiadłam w taksówce pas wbił się w moje krocze. Długš chwilę mociłam się tak, by zminimalizować nieprzyjemne uczucie. Ostrożnie nie wzbudzajšc Jego zainteresowania ułożyłam tak ręce, by moc wymacać, co mam pod sukniš. Ale z tego badania wyczułam tylko tyle ze jest on zrobiony z metalu. 
Podjechalimy pod filharmonię. W szatni miałam obawy czy ludzie nie widza co mam pod mojš kreacjš, ale kilka ruchów które imitowały jej poprawianie upewniło mnie, że nie ma takiej szansy. Z rozmów z Nim wiedziałam jak bardzo chciał go kupić. Dla niego pas cnoty urastał do symbolu mojego poddaństwa i jego władzy. Nie brałam tego dosłownie. Widziałam ile kosztuje porzšdny pas cnoty ale nie wzięłam pod uwagę, że jego na to stać. Ale musze przyznać, że uczucie jest ciekawe. Nie można wyjć w obroży na miast, a zresztš obrożę po pewnym czasie przestaje się czuć. Pas jest tak zrobiony, że praktycznie przy szerokiej spódnicy lub lunych spodniach jest niewidoczny, ale na tyle niewygodny, że nie mogę zapomnieć o jego istnieniu. 
Nie da się go zdjšć bez klucza lub pomocy lusarza. Jeżeli chcę ić do ubikacji muszę go prosić, a czasami błagać o rozpięcie pasa. Nawet gdy Go nie ma pas nie pozwala mi zapomnieć kim jestem. 
Pewne rzeczy sš z góry dla mnie niedostępne np. obcisłe ubrania, publiczna pływalnia czy sauna. Dochodzi wiadomoć upokorzenia. Ale wracajmy do tematu. Usiedlimy na swoich miejscach. To znaczy on usiadł, a ja pod pozorem poprawiania sukni starałam się tak usišć, by było to możliwie mało przykre. W końcu jako mi się udało. Nadal czułam ucisk, ale nie było już bólu. By oderwać się od przykrych odczuć spowodowanych pasem cnoty zagłębiłam się w program. Koncert zaczynał się od Straussa, ale nie z tych Straussów od walców tylko od Richarda Straussa. Uniosłam głowę i pozwoliłam, by wyobrania przeniosła mnie daleko. Znalazłam się w miasteczku w Bawarii w latach 30 ubiegłego wieku. Garmisch-Partenkirchen zanim stało się Meccš dla rozwrzeszczanych turystów z nartami. Ulicami miasta przechadza się starszy już wiekiem, mistrz Richard. Znowu wędrówka myli. Widzę obraz kinowy, na nim przodek człowieka wpatrujšcy się w leżšca na ziemi koć. W tle czerwieni się zachodzšce słońce, zaraz stanie się co niesamowitego... (odkrycie zależnoci miedzy tymi obrazami pozostawiam czytajšcemu). 
Tak stało się co... ale nie tego oczekiwałam. Poczułam jego dłoń na mojej. Powróciłam do realnego wiata. Usłyszałam jego słowa: "Będziesz miała prawdziwš ucztę zmysłów". Nie wiedzšc jak to rozumieć umiechnęłam się. Dostrzegłam w jego ręku mały srebrny przedmiot, który wyglšdał na mały rekorder. Zdziwiłam się jako, że On nie należał do ludzi ukradkiem nagrywajšcych koncerty. Zdziwienie musiało odmalować się również na mojej twarzy jako ze usłyszałam: "poczekaj - zobaczysz". Wiedziałam, że więcej się już nie dowiem. Jeszcze raz spojrzałam na program. Jako pierwsze "Also sprach Zarathustra", postanowili chyba na poczštku obudzić publicznoć. Już tylko sekundy dzielš mnie od rozpoczęcia koncertu. Widzę jak dyrygent unosi batutę. Kštem oka zauważam ze On włšczył owo urzšdzenie. Czyżby jednak nagrywał koncert ? Poczułam, że znowu trzyma mnie za rękę. Uderzenia w kotły!. Aż podskakuję na fotelu. Każde uderzenie czuje głęboko w sobie. Przez ułamek sekundy przelatujš myli. Przecież nie mogę tak czuć niskich tonów kotłów? Co się ze mnš dzieje. On mocno przyciska moja rękę do oparcia fotela. Kolejne uderzenie w kotły i kolejne uderzenia, które czuję we mnie. 
Pierwszy szok przechodzi i następuje zrozumienie: dziwne urzšdzenie wyglšdajšc...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin