Amber Kell - Supernatural Mate 05 - Talan's Treasure.pdf

(1052 KB) Pobierz
AMBER KELL
Supernatural Mates 05
- TALAN’S TREASURE -
( Skarb Talana )
Tłumaczenie: panda68
~1~
Rozdział 1
Talan przykucnął w trawie, machając ogonem. Poczekał aż zmienny wilk w ludzkiej
postaci przejdzie obok. Jeszcze jeden krok. Jeszcze jeden mały kroczek do przodu i
on…
- Wiem, że tam jesteś, kocie, a ja mam na sobie mój jedyny garnitur. Więc nawet o
tym nie myśl – głos Adriana rozległ się w powietrzu.
Talan pomyśl nad tym przez chwilę, poruszył swoim zadem, a potem skoczył.
- Uff. – Wilk w postaci człowieka wydawał najlepsze dźwięki. Talan przygwoździł
swojego ślicznego mężczyznę swoimi dużymi łapami i wydał z siebie zadowolony
pomruk.
- Cholerny lew, pozwól mi wstać.
Usta Adriana drgnęły w kącikach, kiedy warknął na Talana. Talan sapnął z
zadowoleniem i polizał swojego ludzkiego wilka, wchłaniając smak i zapach swojego
partnera.
- Przestań. Wiesz, że nie cierpię tych pocałunków a’la papier ścierny! – Adrian
zwijał się pod uściskiem Talana, próbując się wyrwać.
Talan skupił się na swoich łapach. By zająć się przeszkadzającymi guzikami, które
przykrywały wspaniałe ciało Adriana, potrzebne były palce. Z głębokim wdechem
wezwał swojego wewnętrznego człowieka. Futro wtopiło się w ciało, łapy się
rozdzieliły, zmieniając się w ręce i stopy. Bryza, wcześniej łagodnie chłodna, teraz stała
się mroźna na jego nagiej, nieokrytej futrem skórze.
- Nie możesz być tutaj nagi, jest zbyt zimno – zrugał go Adrian. Nastrój partnera
Talana zmienił się z poirytowanego w zaniepokojonego opiekuna szybciej niż kierowca
NASCAR dodający gazu .
Talan skoczył na nogi, podnosząc Adriana, jak tylko wstał. Popatrzył gniewnie na
cienką marynarkę od garnituru zmiennego wilka, z pewnością niewystarczająco grubą,
by ogrzać w tak niskiej temperaturze.
~2~
- A mówiąc o braku właściwej odzieży, gdzie twój płaszcz?
Adrian się uśmiechnął.
- Nie potrzebuję. Wilki nie marzną tak jak wy miłośnicy sawanny.
Talan przewrócił oczami, zawinął ramiona wokół swojego partnera i przyciągnął go
bliżej. Uśmiechając się, żartobliwie potarł nosem o nos Adriana.
- Masz rację. Kocham zimno tylko wtedy, gdy na zewnątrz jest śnieg, a ja jestem w
środku owinięty wokół mojego ulubionego wilka.
- W takim razie powinieneś pokochać miejsce w Steven’s Pass.
Oślepiony przez szeroki uśmiech Adriana, Talanowi zabrało chwilę zarejestrowanie
słów drugiego mężczyzny.
- O czym ty mówisz?
- Rozmawiałem z twoimi siostrami i wszyscy zgodziliśmy się, że potrzebujesz
trochę oddechu, a już z pewnością obaj potrzebujemy trochę czasu dla swojego
partnera. Zarezerwowałem chatę i jedziemy tam w przyszły weekend.
- Ale to jest Boże Narodzenie! – Nie mógł uwierzyć, że Adrian chce opuścić watahę
i dumę na czas świąt. Nikt nie był tak rodzinny jak ten facet.
Adrian potrząsnął głową.
- To jest weekend przed Bożym Narodzeniem, czym właśnie dowiodłeś jak jesteś
zabiegany, że straciłeś poczucie nadchodzących dni. Potrzebujesz wakacji, a wataha
mojego brata ma tam kilka domków. Zgodził się wynająć nam jeden, więc będziemy
mieli czas tylko dla siebie.
Talan przyciągnął Adriana bliżej, aż jego nagie ciało przycisnęło się do schludnie
wyprasowanego garnituru Adriana. Znalazł ogromną przyjemność w zmięciu swojego
kochanka, kiedy Adrian dokładnie ułożył się do krągłości ciała Talana. Jego
wewnętrzny lew zamruczał na ten kontakt.
- Skarbie, jeśli sparujemy się jeszcze bardziej, będą potrzebowali palnika, żeby nas
rozdzielić.
Całym ciałem Talana wstrząsnęło drżenie na seksowny wzrok Adriana, który strzelił
mu spod swoich rzęs. Nikt nie wywierał na niego takiego wpływu jak Adrian.
Wrodzony urok jego małego wilka powalał Talana na kolana, zarówno w przenośni jak
~3~
i dosłownie, parę razy dziennie. Nie mógł odmówić Adrianowi niczego. Jeśli jego
słodki wilk chciał wyjechać, to pojedzie – do diabła, pojechałby aż na Antarktydę, by
uszczęśliwić swoją miłość.
- Myślę, że to będzie dla nas dobre.
Cichy sposób, w jaki Adrian to powiedział, wysłał ostrzegawcze dzwonki w głowie
Talana.
- Między nami jest wszystko w porządku, prawda? Nie próbujesz mi powiedzieć, że
coś schrzaniłem?
Serce Talana zabiło w panice. Świat zaczął wirować.
Głośny trzask wypełnił powietrze.
- Ał. – Talan złapał się za tyłek, tam gdzie Adrian mocno go trzepnął.
- Przepraszam, ale zacząłeś wpadać w histerię. Próbuję być romantyczny i obaj
wiemy, jak bardzo mi zależy. A teraz, pójdziemy do domu, spakujemy torbę i
pojedziemy na weekend z dala od wszystkich, rozumiesz?
Talan potarł swój obolały pośladek.
- Zawsze zapominam, jaki z ciebie silny, mały skurczybyk.
- Nazwij mnie małym jeszcze raz, a towarzystwa na weekend dotrzyma ci twoja
własna ręka – zagroził Adrian, jego oczy błysnęły niebezpiecznie.
Ups. Czas nadrobić szkodę.
Przytulając Adriana mocniej, Talan zamruczał do niego. Jego zmienny wilk był łasy
na dobre mruczenie. I cholernie smakowicie pachniał. Talan trącił nosem szyję Adriana,
wchłaniając zapach i wcierając swój własny. Lubił wodę kolońską, ale bardziej wolał
naturalny zapach swojego kochanka.
- Dlaczego masz na sobie garnitur i sztuczny zapach? – Dopiero teraz zastanowił
się, dlaczego jego noszący dżinsy i T-shirt partner dorównywał modelowi z magazynu
męskiej mody
GQ.
- To był jedyny ubiór, jaki wciąż miałem u mojego brata. I właśnie wrócił z pralni. –
Adrian wzruszył ramionami. – Zapomniałem, że go tam wysłałem.
~4~
Adrian nocował w domu watahy podczas pełni i zapomniał zabrać torbę. Talan
czekał cały dzień, by zobaczyć, co założy by wrócić do domu. Jego drobiazgowy
kochanek nigdy nie założyłby tego samego ubrania drugi raz. Ale garnitur nigdy nie
przyszedł mu do głowy.
- A perfumy?
- Przytuliłem Kade’a, kiedy wychodziłem. Helena kupiła mu jakąś wodę kolońską.
Ahh. Szwagierka Adriana była człowiekiem i prawdopodobnie nie wyczuwała
naturalnego zapachu swojego męża. To było świadectwo oddania Kade’a jego żonie,
której nie powiedział jej, że wilki nie używają wody kolońskiej.
- Jak się ma nasza słodka szwagierka?
- Sądzę, że będzie miała sześcioraczki. – Adrian zmarszczył nos na samą myśl o
tym.
Talan wybuchł śmiechem.
- No aż tak gruba nie jest.
- Jest olbrzymia. Widziałem SUV-a mniejszego niż brzuch tej kobiety.
- Przekaże jej to, co powiedziałeś – zażartował Talan.
- Nie, nie powiesz – powiedział Adrian ze spokojem w głosie. – Jeśli jej powiesz,
ona mnie zamorduje i stracisz absolutnie wspaniałego partnera, a ponieważ z natury
jesteś wyluzowany, nie zrobisz nic, co wymagałoby od ciebie podjęcia próby i złapania
kolejnego.
Talan popatrzył na Adriana.
- A więc mówisz, że jestem leniwy?
- Powiedziałem wyluzowany. Pomyślałem, że tak zabrzmi lepiej.
Zielone oczy Adriana rozbłysły psotą i zanim Talan pojął plan swojego partnera,
zmienny wilka odskoczył poza jego zasięg i pobiegł w stronę ich domu.
- Kto pierwszy w łóżku ten wybiera pozycję – krzyknął do Talan nad ramieniem.
Przebiegły, piękny wilk. Z radosnym rykiem, Talan ruszył w pościg.
~5~
Zgłoś jeśli naruszono regulamin