Eliksiry.pdf

(78 KB) Pobierz
Eliksiry
„- Jesteście tutaj, żeby nauczyć się subtelnej, a jednocześnie ścisłej sztuki przyrządzania
eliksirów – zaczął. Mówił prawie szeptem, ale słyszeli każde słowo; Snape podobnie jak
profesor McGonagall, potrafił utrzymywać w klasie ciszę bez podnoszenia głosu. – Nie
ma tutaj głupiego wymachiwania różdżkami, więc być może wielu z was uważa, że to w
ogóle nie jest magia. Nie oczekuję od was, że naprawdę docenicie piękno kipiącego
kotła i unoszącej się z niego roziskrzonej pary, delikatną moc płynów, które pełzną
poprzez żyły człowieka, aby oczarować umysł i usidlić zmysły… Mogę was nauczyć, jak
uwięzić w butelce sławę, uwarzyć chwałę, a nawet powstrzymać śmierć, jeśli tylko nie
jesteście bandą bałwanów, jakich zwykle muszę nauczać.”
Tymi słowami profesor Severus Snape powitał swych uczniów na pierwszej lekcji
eliksirów.
Eliksiry, czyli niezwykłe wywary przyrządzane z niezwykłych składników, od zawsze
należały do podstawowego wyposażenia warsztatu maga. Czarownice przygotowywały
eliksiry, które pomagały odzyskać młodość, przemienić ludzi w zwierzęta albo zapewniały
niewidzialność. Średniowieczne legendy i podania mówią o eliksirach nasennych,
miłosnych oraz zazdrości i niesnasek. W trakcie podróży przez Krainę Czarów Alicja
wypija taki, po którym staje się malutka. Także eliksir przekształca Harry’ego i Rona-
przynajmniej zewnętrznie - w dwie najmniej przez nich lubiane osoby: Ślizgonów
Crabbe’a i Goyle’a.
U podstaw legend o magicznych właściwościach eliksirów (z łacińskiego elixir to „płyn
zapewniający młodość i długie życie”, prawdopodobnie od arabskiego al- iksir o tym
samym znaczeniu; angielskie potion pochodzi od łacińskiego potio oznaczającego
„napój”) bez wątpienia legły realne skutki działania pewnych substancji na ludzkie ciało i
umysł. Toniki sprowadzające sen, wywołujące halucynacje, powodujące paraliż,
przyśpieszające albo spowalniające bicie serca czy też odurzające znane były od dawna
i mogły zarówno leczyć, jak i szkodzić. Nietrudno sobie wyobrazić, że przy odpowiednim
doborze składników taki eliksir mógłby więc spowodować zmianę wyglądu albo zamienić
nienawiść w miłość.
Uderzającą cechą wielu eliksirów, łącznie z tymi warzonymi w Hogwarcie, są ich
odpychające składniki. Ta tradycja wywodzi się ze starożytnej Grecji i Rzymu, gdzie
prawdziwe eliksiry stosowane były jako lekarstwa, ale także dla osiągnięcia
domniemanych czarodziejskich efektów- zwykle wymagały użycia krwi nietoperza,
zmiażdżonych chrząszczy, ropuch, piór, sproszkowanych jaszczurek, ptasich i
zwierzęcych szponów, szkieletów węży i innych zwierzęcych wnętrzności, a do tego
wiele rodzajów suszonych i świeżych ziół. W dawnych książkach mugoli można znaleźć
dużo informacji o różnych roślinach, ziołach i innych składnikach tradycyjnie używanych
przez czarodziejów i czarownice. Zapewne najsłynniejszy przepis pochodzi z pierwszej
1
sceny czwartego aktu „Makbeta” Szekspira. Oprócz węża bagiennego, palca żaby,
włosów nietoperza i języka psa receptura wymaga użycia toksycznych składników, takich
jak muchomory i cykuta, oraz bardziej „egzotycznych” i trudno dostępnych – łusek smoka
i resztek mumii. Wykorzystanie tego ostatniego składnika niewątpliwe wynikało z wiary w
możliwość przeniesienia pożądanych cech przedmiotu (w tym przypadku
długowieczności), na tego, kto go zje. Podobnie było w przypadku powszechnego
wykorzystania pewnych części ciała zwierząt. Sądzono na przykład, że nietoperze widzą
w ciemności, więc wypicie eliksiru z zawartością nietoperza lub jego oczu (albo natarcie
własnych oczu krwią tego ssaka) miało poprawić wzrok. Nogi zająca dawały szybkość, a
mięso oraz pancerz żółwia zapewniały długowieczność, gdyż stworzenia te dożywają
bardzo sędziwego wieku.
Ron i Harry działają w myśl podobnej zasady, kiedy do eliksiru wielosokowego dodają
włosy z głów Crabbe’a i Goyle’a, aby fizyczne cechy swych nieprzyjaciół przenieść na
siebie. (Starożytny przesąd ostrzega, by nie zostawiać nigdzie swoich obciętych włosów
ani paznokci, bo mógłby je znaleźć zły czarownik albo czarownica i użyć przeciwko ich
właścicielowi.) Popularność ropuch natomiast może wynikać z rzeczywistego działania
obrzydliwej substancji, którą wydzielają, kiedy są przestraszone - a takie niewątpliwie
musiały być w drodze do kotła. Ta toksyczna wydzielina, czasem zwana „mlekiem
ropuchy”, może wywołać halucynacje i wzmocnić skurcze mięśnia sercowego,
jednocześnie obniżając tętno (używacie na własną odpowiedzialność :)).
Należy pamiętać, że przy sporządzaniu eliksirów ważne są proporcje i kolejność
mieszania składników. Odsyłam wszystkich adeptów sztuki magicznej do „fachowej
literatury” – książki „Magiczne wywary i napoje” autorstwa Arseniusa Jiggera. Ze sztuką
warzenia eliksirów ściśle związane jest zielarstwo.
W jaki sposób przodkowie Snape`a i mugole, którzy warzyli różne mikstury, zgromadzili
odpowiednią wiedzę?? Znawca czarów Kennilworthy Whisp opisał wyprawę zespołu
europejskich zielarzy do Nowej Zelandii w XVII wieku w celu zbadania tamtejszych
magicznych roślin i grzybów, ale oczywiście wiedza ta pochodzi ze znacznie
wcześniejszych czasów. Zadziwiające, ale ta postać czarów narodziła się zapewne,
zanim na Ziemi pojawił się współczesny człowiek.
Najstarsze badania roślin przeprowadził cesarz Szen Nung około 2700 roku p.n.e.;
chińska wiedza została spisana w Pen Tsao ponad 2 tysiące lat później. W tym zielniku
są wymienione substancje, których skuteczność została potwierdzona, podobnie jak w
przypadku egipskiego Papirusu Ebersa z około 1500 roku p.n.e., w który omówiono
użycie wyciągów roślinnych, minerałów, organów zwierząt i magii.
Jak Snape wyjaśnił swym uczniom, można zatrzymać śmierć w fiolce.
Eksperymentując z recepturą, Kleopatra używała swoich niewolników w charakterze
królików doświadczalnych. Wyciąg z belladony okazał się szybki, ale bolesny w
działaniu, to samo dotyczyło lulka czarnego (zawarty w nim aktywny czynnik,
skopolamina, jest dziś używany jako środek usypiający), zażycie strychniny prowadziło
do szybkiej śmierci, ale twarz ofiary była wykrzywiona śmiertelnymi konwulsjami; jad
kobry powodował natomiast szybkie i spokojne zejście – idealny środek dla królowej o
samobójczych skłonnościach.
2
Snape wspomniał również o jednym tradycyjnym antidotum na te trucizny: był nim
bezoar, czyli kamień, jaki powstaje niekiedy w żołądku kozy lub antylopy. Nazwa, która
wywodzi się z perskiego, oznacza „przeciw truciznom”.
Stopniowo gromadzono coraz więcej wiedzy o właściwościach roślin. W I wieku grecki
lekarz Pedanios Dioskurides opracował kompendium 500 roślin używanych w
medycynie, zatytułowane „O środkach leczniczych” (De materia medica), które były
używane jeszcze w początkach renesansu. Również w średniowieczu sporządzano
różne kompendia eliksirów i wywarów. W jednym ze znanych przykładów, spisanym
przez Balda i Cilda około 900 roku, można znaleźć opisy kilku metod leczenia
zrozumiałych z punktu widzenia dzisiejszej nauki. Na ogół jednak były to raczej placebo,
nie zaś prawdziwe lekarstwa :).
Na lekcjach Snape mówił o jeszcze jednej roślinie, która w dużych ilościach może być
niebezpieczna. Piołun to gorzki składnik bladozielonego absyntu, legendarnego likieru z
XIX wieku, który popijali Gauguin, van Gogh i Baudelaire. Nadmierne spożycie piołunu
uważano wówczas za przyczynę uszkodzeń mózgu i śmierci. Piołun zawiera tujon, który
stymuluje układ nerwowy i który przez tysiące lat był używany jako lekarstwo na różne
dolegliwości. Nauczyciel eliksirów opisał również, jak zmieszać piołun z rośliną z rodzaju
Asphodelus z rodziny liliowatych, charakteryzującą się pękami białych kwiatów, którą
Grecy kojarzyli z podziemnym światem. W ten sposób – twierdził – otrzymuje się napój
usypiający, zwany inaczej wywarem żywej śmierci.
Wprawdzie mugole stwierdzili, że dzięki ludowej wyobraźni i podatności na sugestię
skład leków nie zawsze ma znaczenie dla ich skuteczności, ale nie wszystkie
starodawne wywary, mikstury i serum działały wyłącznie wskutek czarów psychicznych.
Niektóre wywierały jak najbardziej rzeczywisty i silny wpływ na chory organizm.
Dziedzictwo dawnych czasów zachowało się w Szpitalu Magicznych Chorób Świętego
Munga oraz w przemyśle farmaceutycznym. Czarodzieje i mugole nadal badają
właściwości lecznicze roślin, ale zapewne już wkrótce to się skończy. Wzrost liczebności
populacji mugoli powoduje zagładę tropikalnych lasów i innych złożonych ekosystemów,
a tym samym tracimy szansę na zbadanie istniejących tam roślin. Zapewne nigdy nie
poznamy niektórych najpotężniejszych eliksirów.
***
Eliksiry miłosne
Magia od zawsze pomagała w zdobyciu serca ukochanej osoby. Czary należało
odprawić podczas pełni Księżyca, który dawniej uważano za patrona zakochanych.
Najczęściej polegało to na przygotowaniu specjalnego prezentu lub poczęstunku, który
3
podawano wybranej osobie. Wiejskie znachorki serwowały tajemnicze napoje z
dodatkiem jakiegoś zioła miłosnego, na przykład lubczyku. Ponieważ zbliżają się
Walentynki, warto dowiedzieć się czegoś więcej o eliksirach miłości. Te wywary, znane
również jako napoje miłosne (zakazane w Hogwarcie, choć jak pamiętamy Gilderoy
Lockhart w „Komnacie Tajemnic” proponuje, by Snape podał go uczniom właśnie w
Walentynki), sporządzano już w starożytności, gdzie były bardzo popularne. Eliksiry
miłości, warzone i sprzedawane przez lokalnych wróżbitów, miały podobno sprawiać, że
ten, kto je wypije, natychmiast zakocha się w osobie, od której eliksir otrzymał. Przede
wszystkim - choć nie wyłącznie - stosowały je kobiety (mężczyźni woleli zaklęcia :); oni
zawsze idą na łatwiznę :D), dolewając ich po trochu do ulubionych napojów swych
ukochanych. Jak zwykle składniki takich eliksirów były przedziwne. Pewna autentyczna
receptura mówi na przykład o sproszkowanych kościach z lewej części pożartej przez
mrówki ropuchy. W Rzymie tyle osób chorowało po wypiciu napoju miłosnego, że
cesarze wcześnie zakazali handlu „cudownymi płynami”. Najwyraźniej jednak na niewiele
się to zdało, gdyż eliksiry stosowane były przez następne stulecia.
Nim nastało średniowiecze, miłosne napoje nabrały bardziej przyjemnego smaku i w
większości zaczęto je przyrządzać z ziół, nie ze zwierząt. Typowy przepis mówi o
pomarańczach, korzeniu mandragory, werbenie i zarodnikach paproci zmieszanych z
wodą, herbatą albo winem. Szczęście w miłości zapewniał m.in. aster, fiołek, jaśmin,
kminek, irys, krwawnik pospolity, majeranek, rozmaryn i oczywiście lubczyk. Za najlepszą
porę zbierania ziół uznawano pierwszą kwadrę księżyca albo jego pełnię, wtedy bowiem
w naturze gromadzi się najwięcej energii [jeden z entuzjastów botaniki astrologicznej
stwierdził, że „roślina zebrana niezgodnie z zasadami astrologii ma wartość niewielką
bądź żadną”]. Potem konieczne było ich oczyszczanie ze złych mocy. Zielarskiej magii
służyły odpowiednie przedmioty, wśród nich tłuczek do rozdrabniania roślin, drewniana
misa, świeczniki. Misę z ziołami stawiano między zapalonymi świecami i szepcąc
zaklęcia, mieszano jej zawartość. Potem z ziół można było robić różnego rodzaju napary
i napoje, palić, kąpać się w nich albo po prostu nosić przy sobie.
W mitach i legendach często jest mowa o miłosnych napojach. W irlandzkiej legendzie
o Diarmaid i Grainne, pochodzącej sprzed tysiąca lat, napój miłosny powoduje, że
Grainne, żona wodza, zakochuje się w swym kuzynie Diarmaidzie i skłania go czarami
do wspólnej ucieczki [panowie – uważajcie, co Wam podają do picia Wasze dziewczyny
:)]. Eliksir miłosny odgrywa bardzo ważną rolę w średniowiecznym poemacie o Tristanie i
Izoldzie. Matka Izoldy, pragnąć zapewnić córce wieczne szczęście u boku przyszłego
męża – króla Kornwali Marka, nazbierała ziół, kwiatów i korzeni i wymieszała je w winie.
Napój ten oddała na przechowanie swojej zaufanej służącej Brangien, która miała go
podać małżonkom podczas nocy poślubnej. Jednak eliksir trafił w ręce Izoldy i Tristana –
siostrzeńca Marka. Omyłkowe wypicie magicznego napoju spowodowało wybuch wielkiej
choć bardzo nieszczęśliwej miłości. (polecam Wam przeczytanie „Tristana i Izoldy” w
przekładzie Tadeusza Boya Żeleńskiego)
Eliksiry miłości zaczęły wychodzić z mody w siedemnastym i osiemnastym wieku, kiedy
magicznym sposobem na zdobycie czyichś uczuć stały się zaklęcia.
4
Aibhill Dreamstoher
13.02.2004, 15:25
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin