Mackenzie Myrna - W miescie marzen 01 - Złodzieje marzeń (Harlequin Romans 1074).pdf

(708 KB) Pobierz
Myrna Mackenzie
Złodzieje marzeń
PROLOG
Alexandra Lowell popatrzyła na lśniącą fasadę McKendrick's z nadzieją,
że
week-
end w Las Vegas nie okaże się błędem. Pewnie nigdy więcej nie zamieszka w tak eks-
kluzywnym hotelu. Poważnie nadwyrężyła swój rachunek bankowy, ale czego nie robi
się dla przyjaciół? Jayne wpadła w tarapaty i musiała uciec od codzienności, więc Alex
na razie postanowiła zapomnieć o nieszczęsnym rachunku.
Uśmiechnęła się do swoich trzech przyjaciółek.
- Spędzimy najbardziej szalony weekend w innym
świecie
- oznajmiła radośnie.
Serena się zaśmiała.
- To Las Vegas, a nie inny
świat.
- No co ty! Uwielbiam swoje mieszkanie, nareszcie mam własny kąt, ale to małe
pudełko. A to jest...
- Alternatywny
świat
- przyznała rozbawiona Molly.
- Okej. - Serena się poddała. - Faktycznie zapiera dech w piersi. Spójrzcie tylko na
tych ludzi, na ten przepych.
- A my mamy przed sobą cały weekend - powiedziała Jayne z promiennym uśmie-
chem. - I będziemy się wspaniale bawić.
Alex wiedziała,
że
przyjaciółka robi dobrą minę do złej gry. Właśnie w ten week-
end Jayne miała wyjść za mąż, lecz
ślub
nie doszedł do skutku. Alex bardzo jej współ-
czuła.
- Jasne - rzekła. - Miałaś fantastyczny pomysł, Sereno.
To Serena wymyśliła wypad do Las Vegas. Alex była tak przejęta tym, co je czeka,
że
z trudem nad sobą panowała.
- Myślicie,
że
tutaj naprawdę zdarzają się niesamowite rzeczy? - spytała Molly.
- Na to liczę - odparła Jayne z determinacją. - Zasłużyłyśmy na odrobinę szaleń-
stwa. W ten weekend San Diego i jego mieszkańcy przestają dla nas istnieć.
Świetna
rada, pomyślała Alex. Nie tylko Jayne znalazła się na rozdrożu. Alex mia-
ła
własne kłopoty, o których na chwilę chętnie by zapomniała.
L
T
R
- Absolutnie - rzekła Molly. - W ten weekend liczymy się tylko my. Przyjechały-
śmy
tu,
żeby
zawojować
świat.
- I
żadnych
smutków - dodała Serena. - Chcę,
żebyśmy
wspominały te chwile z
szerokim uśmiechem.
- Wyjedziemy stąd szczęśliwe - zadeklarowała Alex. - Nigdy nie będziemy kwe-
stionować wyboru, jakiego tutaj dokonamy.
Po tych słowach przekroczyły bramy swojego weekendowego raju.
L
T
R
ROZDZIAŁ PIERWSZY
W sobotnie popołudnie Alex zmęczona, a równocześnie cudownie odświeżona po
wizycie w spa, zakupach i rozmaitych imprezach, które wypełniały im weekend, zjechała
na dół po kartę dań restauracji Sparkle, mieszczącej się na dachu hotelu. Nazajutrz
opuszczały Las Vegas. Kto wie, czy jeszcze tutaj wróci? Spojrzała na twarz konsjerżki.
Kobieta lekko się uśmiechnęła.
- W czym mogę pomóc? - spytała słabym głosem.
Jej uśmiech nie był szczery, ale nie wypadało o nic pytać. Dawniej, gdy Alex miała
zwyczaj nieproszona oferować pomoc, często słyszała,
żeby
pilnowała własnych intere-
sów. Bywało też gorzej. A jednak ta kobieta wyglądała na zdenerwowaną.
- Przepraszam - zaczęła Alex. - Nie chcę być wścibska, ale mam wrażenie,
że
coś
jest nie tak. Mogę w czymś pomóc? Może kogoś zawołać?
Kobieta się speszyła.
- Nie! Pani jest gościem. Nic mi nie jest... To tylko zmęczenie.
Alex ogarnęło poczucie winy,
że
wprawiła kobietę w konsternację, i rozgoryczenie,
że
powtarza stare błędy. Tyle bolesnych chwil w jej
życiu
zaczęło się właśnie od tego,
że
za bardzo chciała komuś pomóc. Wspomnienie jej ostatniego skazanego na niepowo-
dzenie związku wciąż nie dawało jej spokoju. Przeproś tę kobietę i odejdź, rozkazała so-
bie w duchu. Nie myśl o swoich błędach.
Nagle konsjerżka gwałtownie wciągnęła powietrze. Alex zerknęła na nią uważniej i
zdała sobie sprawę,
że
nie zauważyła czegoś istotnego. Stojąca przy swoim biurku kobie-
ta ze splecionymi przed sobą rękami próbowała ukryć fakt,
że
jest w ciąży.
- Proszę zapomnieć o tym,
że
jestem gościem - rzekła Alex. - Do kogo mam za-
dzwonić?
Kobieta wyglądała jak modelka z okładki Vogue'a, miała idealną fryzurę i makijaż,
ale w jej oczach widniał strach.
- Nie wiem... Mam jeszcze cztery tygodnie do terminu i... nie jestem gotowa. Ktoś
musi się zająć moim synkiem. Powiedziałam szefowi, Wyattowi,
że
dopiero za parę ty-
godni będzie musiał mnie zastąpić...
L
T
R
Zgłoś jeśli naruszono regulamin