Tajemnica rosyjskiej Szamballi.pdf

(123 KB) Pobierz
Tajemnica rosyjskiej Szamballi
W powieści znanych rosyjskich pisarzy-fantastów Arkadego i Borysa Strugackich pt.
„Poniedziałek zaczyna się w sobotę” oraz w zrealizowanym na jej podstawie filmie pt.
„Czarodzieje” mówi się o tajemniczym mieście Kitieżgradzie, gdzie znajdowały się Kitieżgradzkie
Zakłady Magotechniki, których placówką naukową był sołowiecki INBADCZAM – Instytut
Badania Czarów i Magii. Powieść ta została napisana na ponad 30 lat przed powstaniem cyklu o
Harrym Potterze... Materiał na temat tego miasta i tajemniczego jeziora z nim związanego ukazał
się w gazecie „Argumenty i Fakty” nr 9/2003.
Jak pisze red. Wadim Ilin z „Kalejdoskopu NLO”, istnieje legenda w wielu wersjach mówiąca o
tym, że w odległości 100 wiorst (1 wiorsta = ok. 1066 m) od miasta Gorodziec znajduje się bajkowe
miasto Kitieżgrad. Gorodziec, to miasto w Federacji Rosyjskiej – przystań na lewym brzegu Wołgi,
centrum regionalne w Niżgorodskiej Obłasti, znajdujący się 50 km powyżej Niznego Nowgorodu
(w czasach ZSRR miasto Gorki) i na 14 km na zachód od stacji kolejowej Zawołże, zasiedlone
przez 40.000 dusz.
„Gorodziec, to jedno z najstarszych powołżskich osiedli. Zostało ono założone w 1152 roku
przez kniazia Jurija Władimirowicza Dołgorukowa pod nazwaniem Małyj Kiteż. W 1239 roku
miasto spalili Tatarzy. W XIII wieku, ukazem kniazia Andrieja Jarosławca zmieniono nazwę
miasta na Radiołowa. Tamże w 1263 roku w gościnie u swego brata, wracając ze Złotej Ordy,
zmarł car Aleksander Newski – pogromca Szwedów nad Newą w 1240 (stąd przydomek
Newski) i Krzyżaków pod Pskowem w 1242 (co pokazał S. Eisenstein w swym sławnym
filmie)”.
Tyle – według red. Ilina – podaje „Encyklopedia Cyryla i Metodego 2000”.
„Zgodnie ze starodawnym przekazem – pisze dalej red. Ilin – miasto Kitieżgrad stało na
brzegu jeziora Swietłyj Jar – albo Swietłojar – w wody którego pogrążyło się, ratując się tym
samym przed tatarskim pogromem. I teraz można go czasami zobaczyć, jak stoi ono na dnie i w
ciszy można usłyszeć odgłos bicia jego dzwonów. Jeziora już nie ma, ale jest zatoka, która
głęboko wcięła się w brzeg Wołgi”.
A jednak jest takie jezioro i przyciąga ono NOL-e oraz adeptów wszystkich religii jak magnes.
Co jest osobliwego w tym jeziorze? Nade wszystko czysta woda, która oparła się wszystkim
zanieczyszczającym działaniom człowieka. Kiedy dostałam się do Swietłojara, odbywam podróż po
jego brzegach i widzę taki obraz: dwóch mężczyzn – wyglądających na miejscowych – starannie
umyli w wodzie buty i zaczerpnęli jej w stulone dłonie. Wypili... A ja do nich:
– Nie boicie się panowie problemów z żołądkiem?
– Eee, tam! Nie! całe życie tak robimy. I nic. Woda w naszym jeziorze jest czysta aż do bólu.
Druga osobliwość: niezwykły relief jeziora. Swietłojar wygląda jak okrągła moneta z lotu ptaka.
Przekrój poprzeczny zaś przypomina dość dokładnie profil gigantycznego brylantu, kaboszonu.
Misa jeziorna jest wyjątkowo równomierna i kończy się równo na brzegu tak, jakby zakreślono ją
cyrklem.
Ale największa niezwykłość jeziora polega na tym, że od wieków ciągną tutaj pielgrzymki
pątników. Przybywają tutaj adepci różnych religii i wierzeń.
Obeszłam jezioro dookoła i znalazłam grupę dziwnie ubranych ludzi. Rozmawiali z jakimś
wyznawcą Hare Kriszny odzianym w pomarańczowe szaty. Miał on rok temu wydany wyrok
śmierci przez lekarzy, którzy dali mu tylko miesiąc życia. Pojechał nad Swietłojar i... choroba
wkrótce znikła! Powrócił zatem nad jezioro, by go błogosławić. Rozmowie przysłuchiwała się
dama w długiej sukni i ciemnej chustce na głowie. Okazało się, że należąca do staroobrzędowców.
Mówi, że jezioro uratowało ich osiedle od najazdów miejskiej chuliganerii. Milicja niczego nie
mogła zrobić, a tak nad jezioro pojechali chuligani i inni knajacy, którzy przepadli bez wieści...
Pojawiają się tutaj regularnie zwolennicy idei, że Swietłojar to brama do równoległych światów,
dziura przestrzenna i Szamballa Rosji. Nad jeziorem często zawisają UFO – ostatni latający talerz
widziano w tym rejonie w 1998 roku – i wreszcie tutaj wałęsa się Człowiek Śniegu – jego
półtorametrowe ślady odcisnęły się na lodzie kilka lat temu.
Dawno temu zamieszkali tutaj prawosławni mnisi, którzy wybudowali swój klasztor na miejscu,
gdzie od roku 1238 stoi niewidzialny dla ludzkich oczu Kitieżgrad. Znikłszy z oczu wojskom
tataro-mongolskim chana Batyja, miasto to istnieje w jakimś innym równoległym do naszego
świecie. Niewidzialni mieszkańcy Kitieżgradu otaczają opieką tych, którzy prawdziwie wierzą i
pomagają im w trudnych sytuacjach. Wedle tradycji należy obejśc dookoła jezioro, a najlepiej
zrobić to trzykrotnie, a wtedy spełni się każda prośba i każde życzenie. Prawdą jest, że naszym
współczesnym nie bardzo chce się drałować dookoła jeziora... Jak opowiadał mi pewien miejscowy,
ostatni raz w czasie II Wojny Światowej kilkadziesiąt kobiet modliło się tam o uchronienie życia
swych mężczyzn. I pomogło – wszyscy wrócili cali i zdrowi do domów. Od niepamiętnych czasów
istnieje tam kaplica, gdzie odbywają się pogańskie obrzędy ku czci boga Jariła...
Uczeni od dawna pragną wyjaśnić zagadki tego akwenu. Rok temu, grupa rosyjskich uczonych
twardo postanowiła raz na zawsze wyjaśnić wszystkie legendy związane ze Swietłojarem. Tak
zatem pracownicy naukowi petersburskiego Instytutu Badań Jezior przebadali niewielką część z
200 pobranych wiosną z jeziora próbek, ale już można było wyciągnąć jakieś wnioski. Opowiada o
nich jeden z uczestników projektu – hydrobiolog dr Nikołaj Bajanow:
„Jak wyliczyliśmy, jezioro liczy sobie 10-11 tys. lat. Powstało, kiedy tajały wieczne lody. Na
tym miejscu w ziemię wmarzł olbrzymi lodowiec, który potem tając utworzył niezwykle
regularne, koliste jezioro. Czystość tej wody też nie jest zagadką, bowiem jezioro to ma
znakomicie działający, biologiczny system samooczyszczania się. Natomiast własności lecznicze
wody wynikają z tego, że zawiera ona podwyższoną ilość siarkowodoru...”
No i niby wszystko jest logiczne i jasne, ale tylko nie wiedzieć dlaczego Nikołaj Grigoriewicz
kończąc swoje naukowe objaśnienia dodał w zamyśleniu:
„I tak czy owak, jeszcze jakiś tajemnice tutaj pozostały...”
No bo i jak jest to możliwe – tutaj woda czysta i zdrowa, a jednocześnie skażona siarkowo-
dorem? Tutaj genialne samooczyszczanie się wód jeziornych i dosył świeżych wód z gruntu, a
jednocześnie działa tam mechanizm taki, jaki ma miejsce w Morzy Czarnym, Morzu Bałtyckim i
innych zamkniętych akwenach... dziwne to wszystko – nieprawdaż?
Ta rosyjska Szamballa – a raczej Vineta czy Atlantyda wołżańska też daje do myślenia. Może to
być lokalna mutacja legendy o Vinecie, która w XIII wieku była „literaturą współczesną” dla całej
Europy i ludzie pasjonowali się nią tak, jak my wydarzeniami w Iraku czy Palestynie, więc
powstała zbitka dwóch niezależnych od siebie wydarzeń, które rozegrały się nad Wołgą i nad
Bałtykiem...
I obecność NOL-i, co sugerowałoby, że i Obcy z innej czasoprzestrzeni interesują się tym tak,
jak w Polsce interesują się wylatowskimi polami. I tu i tam miały miejsce kluczowe wydarzenia dla
powstania polskiej i rosyjskiej państwowości. Niestety, nie udało mi się dowiedzieć, czy na
Powołżu zaobserwowano pojawienie się agroformacji, ale sądzę, że tak. I znowu uporczywie wraca
myśl, że to, co się dzieje nad i w Swietłojarze ma związek z historią i czasem.
Autor:
Juli Tutina
Przekład z j. rosyjskiego i komentarz:
Robert K. Leśniakiewicz – CBUFOiZA-Beskidy
Zgłoś jeśli naruszono regulamin