Józef Szymański, Nauki pomocnicze historii, Warszawa 1983.doc

(5497 KB) Pobierz

 

Józef Szymański

 

Nauki pomocniczew w historii

 

PAŃSTWOWE WYDAWNICTWO NAUkoWE

 

 

Historia sztuki, archeologii i bibliotekoznawstwa

 

 

 

 

 

 

 

 

Redaktor

 

Włodzimierz Barbasiewicz

 

 

Korektor

 

Maria Bielawska

 

 

 

 

Copyright by

Państwowe Wydawnictwo Naukowe

Warszawa 1983

 

 

 

 

OD AUTORA

 

HOC OPUS ORTATUR sAEPIUS

UT AsPIC IATUR

 

 

 

  Każda książka ma swoją historię. Także i ta. Rozpoczynałem pracę

nad nią w 1965 r. Przygotowując wykłady, po ich wygłoszeniu, nadawa-

łem im kształt taki, aby mógł powstać skrypt. Zachęcił mnie do tego

Mistrz mój, prof. Aleksander Gieysztor, a dodawał otuchy i wątpliwo-

ści prof. Kazimierz Myśliński. W 1968 r. ukazało się wydanie uczelniane

skryptu, a następnie dwa wydania; w 1972 r. i 1976 r., przygotowane

przez Państwowe Wydawnictwo Naukowe. Skrypt rozszedł się w łącznym

nakładzie 12 000 egzemplarzy. Czeski recenżent, Ivan Hlavţćek, stwier-

dził, że ţzjawisko to można oceniać jako swego rodzaju historyczny best-

seller. Bardziej jednak dziwiło autora, niż recenzenta. Nie sposób bo-

wiem nie odnotować, że wywołał dwa artykuły polemiczne oraz dziewię-ţ

ciokrotnie go recenzowano (w tym dwukrotnie za granicą), nie licząc

spotkań dyskusyjnych takich, jak np. w Instytucie Historu Polskiej Aka-

demii Nauk w Warszawie. Niewątpliwie zjawiska te wynikają z rosnące-

  go zainteresowania dyscyplinami pomocniczymi.

  Gdy w 1965 r. rozpoczynałem pisanie pierwszej wersji, mogłem

  stwierdzić, że nauki pomocnicze historii; zwłaszcza w Polsce, nie wyszły

  jeszcze z kryzysu, zapoczątkowanego w pierwszej połowie lat pięćdzie-

  siątych. Dziś opinia taka, mimo ograniczenia i to znacznego czasu prze-

  znaczonego na ich studiowanie, nie może być zasadnie podtrzymyvciana.

  W pierwszym wydaniu zamieściłem 301 opisów bibliograficznych, w dru-

  giům 514; w ostatnim 1481. Dziś, dysponując bibliografią liczącą prawie

39 000 opisów, zamieszczam ich 4284. Bibliografia ta gwałtownie nara-

  stała nie tylko w przygotowywanych zestawaćh, ale także w toku badań

choć charakterystyczne, że mimo oczywistej tendencji do wyczerpania

polskiej bibliografu udało się zgromadzić tylko 1609 opisów. Tutaj kryje

się wyjaśnienie, dla_czego każde kolejne wydanie zmienia się ůi rozrasta.

  ţhciałoby się dać i możliwie najaktualniejsze podsumowanie wiedzy,

  r równocześnie ciśnienie, które stwarza niewątpliwy postęp badań zmu-

  śza do szukania nowych rozwiązań i uzupełniania istniejących luk

 

5


 

  Każda nowa werśja podręcznika wzbudzała szereg nowych polemik,

 

niekiedy ostrych, zawsze rzeezowych. Starałem się z nich korzystać, choć

nie zawsze się z nimi zgadzałern, tak jak każdy historyk dokonując se-

lekcji i oceny ścierających się poglądów. Nie oznacza to, że lekceważę,

owe opinie, przeciwnie, chcę je szanować, nawet jeśli się z nimi nie zga-

dzam, także ţv ustalaniu faktów. Ale też mogę pozwolić sobie na stwier-

dzenie; że niemal całe środowisko historyków polskich zajmującyeh się

naukami pomocniczymi ma tutaj jakiś swój wkład. Rzecz jasna -nie eks-

kuzuje to autora od szczegółowej żań odpowiedzialności.

 

  Wspomniałem, źe czas przezn.aczony na studiowanie dyscyplin pomoc-

niczych kurczy się, z niewątpliwą szkodą dla ńaszej kultury historycz-

nej. Zdaję też sobie śprawę, że w tej sytuacji student nie jest w stanie

opanować całej wiedzy tu zawartej. Stąd prowadzący zajęcia źnusi do-.

konywać wyboru, zgodnie zresztą z metodyką dydaktyczną tych dyscy-

plin. Ale obaj, zarówno mistrz, jak i uczeń,ůrnuszą mieć świadomość, że

jest to tylko egzemplifikacja metod pomocniczyćh historii i ich stućlium

ńie rnoże kończyć śię po wyczerpaniu godzin przewidzianych progra-

mem. Trzeba do nich sięgaćů także na seminariach; w ţoku innych wy-

  kładów i ćwiczeń, a nawet później, w pracy zawodowej. Tutaj leży uza-

  sadnienie obfitości kształtów podręcznika. To także objaśnia owe wielo-

  języczne źestawţ bibliograficzne, pomyślane jako inicjacja także do

  własnego studium nauk pomocniczych historii.

 

  Nie sposób nie wspomnieć tu całego już szeregu studenckich pokoleń,

  które były świadkami narodzin podręcznikţ, które słuchały wykładów,

  czytały podręcznik i nie szczędziły swych uwag, często trafnych i prze-

- kórnych. To partnerstwo owocuje tutaj także w swoisty śposób, również

  w formie szczegółowych ustaleń, osiąganych zwłaszcza w pracy nad roz-

  prawami magisterskimi, podejmującymi śpraw.y nienależycie rozpozna=

  ne. Żywię nadzieję, że rozpoznają w podręczniku śwój wysiłek.

 

  Odmiennej komemoracji domaga się udział dr Barbary Trelińskiej

  i mgra Piotra Dymmela, inoich współpracowników, którzy okazali się być

  udziałowcami nie tylko dyskusji i krytyki jako pierwsi czytelnicy, a czę-

  sto odbiorcy różnych etapów przemyśleń, ale także nie szczędżili

  swego czasu ńa nader żmudne prace techniczne, zwłaszcza przy opraco-

  wywaniu bibliografii i indeksów. ;

 

  Wysoce cenię sobie współpracę z redaktorami Państwowego Wydaw-

  nićtw Naukowego, zwłasżcza ich pozakonwencjonalny stosunek do

  książki

 

  Lublin, w styczniu 1980 r.

 

- 1. WIADOMOŚCI WSTĘPNE

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wiadomości wstępne

 

 

  : .

 

 

  1.1. Charakter nauk pomocniczych historii

 

 

  1.1.1. Pojęcie historii jako nauki jest przedmiotem zainteresowania

  .rnetodologii historii. Stąd jedynie dla prżypomnienia kilka szczegółów.

  Zagadnienie defińicji historii jako nauki może być rozpatrywane co naj-

  mniej z dwóch punktów widzenia: przeţzniotu i metody badań histo-

  rycznych. Na ogół panuje zgoda co do rozumienia historii jako przed-

  miotu badań, chociţż różnice terminologiczne mogą prowadzić do daleko

' idącej rozbieżności zdań. Stwierdzająć bowiem najogól.niej, iż historia

 

 

  jest to nauka o dziejach, a więc o tym co się działo, co już jest prze-

' szłością, bynajmniej nie uściślarny przedmiótu badań historycznych. Stţd

I równie cżęsto można spotkać twierdzenie, iż przedmiotem badań histo-

  rycznych jest człowiek jako sprawca historii, ale także grupa, społeczna,

  . a więc zorganizowana pewna licz'Aa ludzi; będących również sprawcażnr

 

  historii. Wolno z.ażeIţţ zţowych propozycji wyciągnąć chyba jeden wnio-

  , "sek, ůiż przedmiotem badań historycznych są dzieje i człowiek, jako pod-

  ţ miot owych dziejów. Innymi'słowy definićja historu jako, nauki nie może

  ' się obejść bez pojęcia człowieka, społeczeństwa i przeszłości.

 

  l Vletody badań historycznych sprowadzają się do pytania o cele histoT

  rii jako nauki. W szukaniu odżţowiedzi ńa to pytanie można obserwować

 

  -daleko idące różnice. Z uwagi na nasze ů potrzeby poprzţstaniemy na

 

  "stwierdzeniu, iż celem badania historu jest uśtalenie faktów procesu

  dziejowego, łączenie ich i wyprowadzanie prawićlłowţści ich rozwoju,

  czyli uśtalenie praw owego rożwoju społe'cznego, składającego się na

  proces historyczriy.

  1.1.2. Pojęcie nauk pomoćniezych historii różnie jest ţkreślane w hiţ

  storiografii. W I?olsce pa.raz pierwszy określił je w 1814 r. Walenty Sko=

  rachód Majewski, jako "umiejętność rożpoznawania i oceniania dyploma=

  tów" (chodżiło mu o dyplomatykę). Takie rozuţ:nieţie ńauk pomocniczych

  historu było prżeniesieniem na grunt polski poglądów Johanna Gristopha

  Gatterera. Owa zasada discernere vera et falśa była punktem wyjścia

  definicji nauk pomocniczych niemal. do naszych czasów. Już jednakůJo-


 

achim Leiewel w r. 1822 mówiąc, że ich zadaniem jest poznanie (zrozu-

mienie) źródła, zdawał się pojmować ich cele o wiele szerzej. Sam termin

rtauki pomocnicze historii wprowadził dopiero 'jCheodor Sickel (1826,-1908),

mimo iż teoretyczne rozważania nad nimi były w tym czasie już za-

awansowane. W Polsce bodaj najwcześniej podjął próbę definicji Włady-

sław Semkowicz (1933 r.), który rozróżnił już wówczas nauki pomocnicze

w ścisłym tego słowa znaćzeniu, czyli te, które pozostają w'bezpośrednim

związku z metódą badania historycznego, oraz posiłkujące, czyli te, które

historykowi są niezbędne do rozumienia źródła. Przedmiotem nauk po-

mocniczych wedle Władysława Semkowicza "są źródła pisane lub wyryte

na rozmaitym materiale". Semkowicz uściślił swoje twierdzenie w 1951 r.

wyjaśniając, iż "nauki posiłkujące, to śamoistne gałęzie nauk, z których

metod i wyników badań korzysta historyk dla swych celów", zaś nauki

pomncnicze historu, to te nauki, które "służą historykowi jako niezbędne

przy odczytaniu, zrozumieniu, określeniu czasu i miejsca zdarzeń, tudzież

przy krytycznej ocenie źxódła historycznego". W ostatecznym rozrachun-

ku o przynależności danej nauki do jednej lub drugiej grupy ma decydo-

wać wzgląd praktyczny, a mianowicie przydatność w warsztacie historyka.

  Zdaniem Aleksandra Gieysztora (1948 r.) nauki pomocnicze historii

mają dwa oblicza: "jedno dawniejsze, wyznacza im miejsce w pierwszym

etapie pracy historyka, przy zbieraniu, opisywaniu i systematyzacji źró-

deł, pouczając zarazem o umiejętności wyczerpywania materiału histo-

rycznego. Drugiego oblicza nabrały one z rozwojem specjalizacji historio-

graficznej, przeradzając się każde z osobna w ziaukę humanistyczną z

własnym określonym przedmiotem badań". Przedmiotem nauk, pomocni-

czych jest obróbka źródła, w rozumieniu proponowanym już przez Lele-

wela. Innymi słowy Aleksander Gieysztor zdaje się traktować wszystkie

nauki posługujące się metodą historyczną do osiągnięcia własnych celów

za nauki pomocnicze historii, ale tylko wówczas, gdy mogą one posłużyć

historykowi do zrozumienia źródła. W jego pojęciu nauki, które Semko-

wicz nazywa posiłkującymi, "dostarczają stosunkowo największej liczby

zdań protokolarnych dla wszelkich uogólnień historycůznych, pełniąc tym

samym nadal rolę pomocniczą".

  1.1.3. Jak widać z powyższego przeglądu, wahania możma odnotować

z wno w Qkreśleniu nauk pomocniczych, jak też ich przedmiotu i celów.

Jes zjawisko obserwowane nie tylko w polskiej historiografii, która

w tym zakresie jest wiernym odbiciem wahań historiografii w ogóle

(ostatnio np. Robert Delort obok ńauk pomocniczych - sciences auxi-

liairţs - ţvyróżnił nauki współţracujące - collaboratrices albo comple-

rzlentaires - uzupełniającţc, oczywiście badania historyczne): Wątpliwości

zdają się rodzić z dwóch powodów. Pierwszy to rozszerzanie badań histo-

rycznych na coţaz to nowe zagadnienia i coraz nowe okresy chrónolo-

giczne. Powoduje to konieczność włączania coraz to innych nauk do

 

 

 

8

 

warsztatu historycznego, co ma umożliwić zrozumienie źródeł: Dla przy-

kładu - nie można zrozumieć przemian w rolnictwie vv wyniku meeha-

nizacji pracy, jeśli nie dysponuje się podstawowym zasobem wiedzyţ

w zakresie mechaniki. Zatem mechanika, a ściślej mówiąc jej historia,

w stosunku do badań historycznych spełnia funkcje,posiłkujące. Czy

jednak przez sam ten fakt staje się naukţ pomocniczą historii? Tym

samym zasobem wiedzy musi przecież dysponować konstruktor nowo-

czesnej maszyny. Dla ustalenia potencjału wojennego państwa z XV w.

ważną rolę odgrywa poznanie stosunków dEmograficznych. Zatem histo-

ryk posłuży się tymi samymi metodami (w ich istocie, niekoniecznie

w szczegółach), którymi posługuje się planista opracowujący perspekty-

wiczny plan zatrudnienia w najbliższych latach.

  Z drugiej strony obserwowany rozwój metodyki krytyki historycznej

również zdaje się nie wpływać korzystnie na próby określenia czym są

-nauki pomocnicze. Przytoczone bowiem definicje zdają się sugerować,

iż nauki pomocnicze historii interesuje etap krytyki erudycyjnej (ze-

wnętrznej), ale także etap krytyki wewnętrznej (hermeneutyka). Tutaj

metodolog od razu zgłosi wątpliwość, czy istotnie w zakresie herme-

neutyki nauki pomocnicze są w stanie rozwiązać wszystkie problemy;

a nawet czy są w tym zakresie kompetentne (tak postąpił i, dodajmy

od razu, słusznie - Jerzy Topolski). Dla metodologa nie będzie również

wątpliwości, iż nauki pomocnicze powinny zaspokoić wszystkie lub nie-

mal wszystkie potrzeby w zakresie heurystyki.

  , Tţa sytuacja sprawia, iż nie wszystkie tzw. nauki pomocnicze historii

są w ścisłym tego słowa znaczeniu naukami. Będziemy tutaj mieli nie-

jednokrotnie do czynienia tylko z metodami, rzadziej dla średniowiecza,

częściej dla czasów nowożytnych i najnówszych: Tak np. zgłoszono wąt-

pliwość czy genealogia jest nauką, czy tylko metodą (chodzi o genealogię

ţv tradycyjnym ujęciu): Nie ma zaś wątpliwości, że statystyka historycz-

na jest wyłącznie metodą badawczą a wynika to z jej natury.

. 1.1.4. Pojęcie nauk pomocniczych historii charakteryzuje zatem pewna

względność, zaś ogólnie można powiedzieć że dyscypliny te są związane

z etapem heurezy historycznej. W konsekwencji ich pojmowanie będzie

zależne od postępu różnych dziedzin nauki. Najogólniej bowiem nauki

pomoţńicze mają za zadanie zbieranie, opracowywanie i systematyzowa-

nie źródeł historycznych pewnego typu, zawsze jednak na etapie krytyki

źródłowej. Tym samym rţaczelnym zţdaniem nauk pomocniczych historu

pozostaje owo discernere vera et falsa, ustalanie waţtości inforniacyjnych

źródeł pod względem ich formalnego chaxakteru i wiarygodności, a to

vcţ celu dalszego pożytkowania ich w procesie badania historycznego,,

gdzie źródło traktowane jest także jako fakt historyczny. Stąd tak wielka

rola tendencji integrowania nauk pokrewnych historii, nauk bliskich są-

śiedztwem, nauk umożliwiających badanie nie zawsze dostępnych dla


 

poźnania hiśtorycznego marginesóţv iţ-styków, nie dająćy-ch się w pełńi

spenetrować przy zastosowaniu kónwencjońalnych n:ietoći badawczychţ

stosowanych przez historyka.

  Uświadomieńie sobie konieczziości ţintegracji nauk sąsiaduţących;

a szczególnie- nauk historycżnych, w warsztaćie; historyka, jest ţważne

i z innych powodów. W swym wielowiekowym pochodzie-historia, która

obók filozofu jest jedną z najstarszych nauk ludzkości; zrodziła jakby

prżez pąćzkówanie wiele nowych natżk. Dzisiaj zdążyły już one zapom=

nieć ó pniu, z któregó wyrósły. Tak np. grafologiaţ ńiewątpliwie swymi

korzeniami tkwi również w nauce o dawnym piśmiţ, o historii rozwoju,

owţgo pisma, jedţym słowem w paleografii, chociaż wywodzi się z "cha-

.rakterologii" XVIII i XIX w. Dzisiaj grafologia dorobiła sobie własną

metrykę, sięgając swymi początkami starożytności, bo już wówczas bada-

no autentyczność pisma. Należy jednak pamiętać, iż autentyczność pisma

badała dopiero paleografia, od starożytności zaś badano autentyczność do-

kumentu, m.in. przez obserwaeję pisma. Tymćzasem grafologia wypxaco-

wała własne metody badawcze i rozwija je nadal. Wydaje się, iż czas

upomnieć się o zwrot kapitału zakładowego, trzeba próbować akomodacji

metod pozornie obcych warsztatowi historyka. Rzecz jasna nie drogą

prób tworzenia nówej nauki historycznej, chociaż i to jest możliwe, aie

przez próbę wykorzystania różnych nauk, jako w pewnym sensie naukţ

  posiłkujących.

  1.1.5. Tradycyjnie za nauki pomocnicze historu zwykło się uważać

  paleografię, dyplomatykę, sfragistykę, chronologię, numizmatykę, heral-

  dykę i genealogię. W ostatnich latach z różnym powodzeniem do tego ze-

  stawu włącza się geografię historyczną, naukę o archiwach i prasozna-

  ţvstwo. Zestaw ten, przy coraz bardziej poszerzającej się specjalizacji ba-

  dań, nie zadowala w pełni historyka. Starożytnik upomni się o papirolo-

ţ gię a odrzuci heraldykę, nowożytnik będzie szukał tutaj neografu, akto-

  znawstwa, kryptografii, lekceważąc niesłusznie dyplomatykę czy odrzu-

  cając paleografię. Mediewiście brakuje filologii średniowiecznej łaciny,

  bez trudu zaś zrezygnuţe z kryptografii. Najwięcej wątpliwości będzie

  miał specjalista historii najnowszej, który nic się nie dowie o badaniach

  nad nowoczesnymi środkami masowej informacji, jak: radio, telewizja,

  film, upomni śię o znaczek pocztowy, filumenistykę a przede wszystkim

  o wiadomości o utrwalaniu dźwięku (płyta gramofonowa, taśma magne-

  tofonowa). A gdzie zmieścić naukęůo narzędziaćh pracy i ich rozwoju.

  Apetyt historyka zatem rośnie niewspółmiernie do jego możliwości. Sta-

  ra się on wybiegać naprzód i zastanawia się nad nauką, która by uogól=

  niała wszystkie dyscypliny, które powinny zmieścić się w warsztacie hi-

  storycznym. Program studiów uniwersyteckich stara się w jakiś sposób

  zaspokoić potrzeby wszystkich i w -konsekwencji obstaje przy zestawie

  ńauk w pełni rozbudowanych, tradycyjnych, zostawiając inne nauki; głę-

 

 

 

10

 

  bdkóţjesţcze tkwiţce= w całośeiowyżn ţ?varsztacie hiśtorycznym i dopiero

ů uśiłujące się usażnodźiel`nić, właściwym spţcjaţizacţom. Kieruje się pro;

 

  gram' również wysokimi walorami dydaktycźnymi -nauk pnmoćńiczych,

  zwłaszcza histórii średniowiecznej. -

  l.r.6. Przedmiót nauk pomocniczych, w toku wielowiekowego rozwo-

  ju, w zasadzie nie uległ prźemianóm, choć pódlega ciągłemu rozszerzaniu

  się ich zakres. Zajmują śię ońe. ńajogólniej opracowywaniem i ; syśtehla-

  tyzacją, prowadzącą do śynteży wiedzy o źródłach historyćznych. Inny-

  mi słówy nauki pomocnicze mają za zadańie przeţe wsżystkirn umożli-

. ţ wić stosoţianie reguł krytyki formalnej do określonych źródeł hżstbrycz-

  nych: Natomiast etap traktowania źródeł jako faktów historycznych na-

  leży do zadań źródłoznawstwa, które jako metoda badań historycznych;

  ni.erozdzielnie wiąże się z dyscyplinami pomocniczymi. Związek ten zda- =

  ţe się być nieódzowny, jeśli chcemy, aby nauki pomocnicze podołały za-

  daniom, któxe przed ńimi stoją. Jednym słowem nauki pómocniczeţ hi-

. storii mają określić- stopień autentycznbści źródła (jest to etap krytyki

 

  erudycyjnej), oraz wartość inforniacyjną" która cechuje źródło (jest to-

  jeden z etapów krytyki wewnętrznej).

 

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin