Marchand 12 - Shirley Jump - Niechciany spadek.pdf
(
921 KB
)
Pobierz
Shirley Jump
Niechciany spadek
sc
Anula & Irena
an
da
lo
us
Charlotte!
Wprost nie mogę uwierzyć, że Indigo stało się moim
domem. Liczę na to, że już wkrótce poznasz moją ukocha
ną Lorettę i jej córeczkę Zarę. Wciąż zachodzę w głowę,
czym sobie zasłużyłem na tak wielkie szczęście, ale wiem,
że mimo grzechów, jakie mam na sumieniu, życzysz mi jak
najlepiej.
Miasteczko żyje zbliżającym się festiwalem muzyki ka-
juńskiej. Dzięki niemu powinniśmy zebrać dość pienię
dzy, aby odrestaurować budynek opery. Zaprosiliśmy wy
konawców z całej Luizjany, wystąpi również kilku nie
zwykłe uzdolnionych tubylców. Co jak co, ale Indigo nie
jest żadnym zaściankiem kulturalnym! Szkoda, że właś
ciciel opery pojawił się akurat teraz; gorszego momentu
nie mógł wybrać. Facet jest Akadyjczykiem, ale nie bar
dzo interesuje go własna przeszłość i dziedzictwo. Podob
no zamierza sprzedać budynek. Oczywiście tutejsi miesz
kańcy są oburzeni. Ponieważ jednak w ochronę opery są
zaangażowani tacy ludzie jak Marjolaine Savoy, myślę,
że facet nie wygra.
Odwiedź nas kiedyś, Charlotte. Z pomocą Marjo poka
żę Ci, dlaczego historia tego małego miasteczka na bag
nach jest dla nas tak ważna.
Pozdrawiam, Luc
sc
an
da
Anula & Irena
lo
us
Droga Czytelniczko!
Tylko raz miałam przyjemność być w Luizjanie. Jest
to tak wyjątkowa i niezwykła część naszego kraju, że
trudno jej nie pokochać. Zamierzałam tam wrócić, żeby
zebrać materiały do tej książki, ale wyprzedził mnie,
dosłownie o jeden dzień, huragan Rita, który poczynił
jeszcze więcej szkód na terenie spustoszonym wcześniej
przez Katrinę. Jednakże żaden huragan nie pokona mie
szkańców Luizjany, którzy natychmiast przystąpili do"
odbudowy swoich miast i miasteczek.
Materiały do książki zebrałam dzięki pomocy wielu
wspaniałych ludzi. Są wśród nich: historyk Jack Belsom,
dyrektor stanowego muzeum Luizjany Greg Lambousy,
historyk Karen T. Leathem, pracownik biblioteki stano
wej Marc Wellman oraz członkowie Towarzystwa Histo
rycznego Luizjany. Żałuję, że nie mogłam wykorzystać
całego materiału, jaki od nich otrzymałam.
Historia to fantastyczny nauczyciel. Mam nadzieję, że
lektura tej książki sprawi, że zapragniecie dowiedzieć się
czegoś więcej o ludziach, którzy tworzyli nasz kraj, nada
jąc każdej jego części unikalny charakter. Stany Zjed
noczone to nie tylko tygiel narodów, to także talerz prze
pysznego gumbo.
Shirley
sc
an
da
Anula & Irena
lo
us
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Paul Clermont marzył o jednym: żeby pozbyć się
niechcianego spadku, a potem jak najszybciej opuś
cić gorące, parne Indigo w Luizjanie.
Właśnie rozmawiał z agentką od nieruchomości,
kiedy na żwirowy podjazd wjechała, wzbijając tuma
ny kurzu, kobieta, której nigdy dotąd nie widział.
- Nie może pan sprzedać tego budynku! - oznaj
miła, stając pomiędzy Paulem a agentką, która trzy
mała w ręce tabliczkę z napisem NA SPRZEDAŻ.
- Jestem właścicielem - wyjaśnił spokojnie Paul.
- Mogę zrobić, co mi się podoba.
Kobieta, szczupła atrakcyjna brunetka o długich
włosach uczesanych w pojedynczy warkocz, oparła rę
ce na biodrach. Kilka luźnych kosmyków opadało jej
na twarz. Na bardzo piękną twarz, którą wykrzywiał
grymas złości.
- Przez tyle czasu usiłowaliśmy się z panem skon
taktować, a pan się zjawia akurat teraz? I mówi
o sprzedaży?
Uśmiechnął się, próbując kobietę udobruchać,
pokazać, że nie jest ucieleśnieniem zła, choć w tej
kwestii jego była żona pewnie ma odmienne zdanie.
- Taką podjąłem decyzję. Sandra... - skinął głową
w stronę agentki, która tkwiła bez ruchu, nie od-
sc
an
da
Anula & Irena
lo
us
zywając się słowem - obiecała znaleźć mi kupca. Nie
rozumiem, dlaczego pani protestuje.
Niebieskie oczy brunetki płonęły gniewem.
- Dlatego, że w przeciwieństwie do pana zależy
mi na operze.
Chociaż nastał październik, słońce prażyło niemi
łosiernie, w dodatku nie było czym oddychać. Jeśli
istnieje bóg wilgotności, na pewno ma siedzibę w In-
digo. Paul przyleciał do Luizjany parę dni temu, by
uwiecznić na zdjęciach ludzi porządkujących swoje
miasta po przejściu huraganu; przy okazji postanowił
obejrzeć posiadłość, którą rodzina chwaliła się od
niepamiętnych czasów. Najwyraźniej nikt z rodziny
nie był tu od bardzo dawna.
- Więc niech ją pani ode mnie kupi - odparł. -
A teraz przepraszam, ale chciałbym zakończyć inte
resy i pozbyć się tej ruiny.
- To nie jest ruina. To zabytek.
Paul wziął głęboki oddech. W tym samym mo
mencie, jakby na potwierdzenie jego słów, od ściany
budynku oderwała się jakaś deska i spadła w gąszcz
krzaków.
Teren był całkiem ładnie utrzymany, jakby ktoś
dbał o zieleń, lecz jeszcze nie zdążył wyplewić chwas
tów z trawnika pod ścianą. W oknach stały skrzynki
pełne barwnych kwitnących kwiatów, a wzdłuż
dwóch bocznych alejek rosły małe, starannie przy
strzyżone krzewy.
Nie ulegało wątpliwości, że zbudowany w stylu
greckim gmach opery, z wysokimi łukowymi oknami
i szerokimi rzeźbionymi drzwiami, w których bez
sc
an
da
Anula & Irena
lo
us
Plik z chomika:
gingerjb
Inne pliki z tego folderu:
Marchand 7 - Jean Brashear - Późna miłość.pdf
(977 KB)
Marchand 10- Barbara Dunlop - Podwójne życie.pdf
(964 KB)
Marchand 5 - Maureen Child - Miłosny blues.pdf
(797 KB)
Marchand 3 - Laurie Paige - Magiczna plantacja.pdf
(920 KB)
Marchand 4 - Kristi Gold - Nic do stracenia.pdf
(690 KB)
Inne foldery tego chomika:
Australian Millionaires
Billionaire Bachelors
Billionaires Club
Biurowa swatka
Biurowy romans
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin